piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 94

Zbyszek zamknął się u siebie, bo nie miał nastroju na nic. Nie chcieliśmy, żeby był smutny, ale wolał zostać sam (tylko Koksika przygarnął), więc uszanowaliśmy jego decyzję.
Krzysiek wymyślił, że poopowiadamy sobie straszne historie przy ognisku, bo już zrobiło się ciemno. Oczywiście on zaczynał. Nie zrobił większego wrażenia, ale za to po opowieści Piotrka nie wiedziałam, czy będę mogła spać. Kto by się spodziewał, że on potrafi tak przestraszyć człowieka…
Pogadaliśmy, trochę się zasiedzieliśmy, ale przynajmniej nikt nie myślał już o tej rudej wiedźmie. Potem każdy poszedł do siebie.
-Piotrek to ma gadane…
-Kiedyś mówił, że był w harcerstwie i pewnie stąd zna takie opowieści… A co? Boisz się?-spojrzał na mnie, uroczo unosząc jedną brew.
-Nie będę mogła spać w nocy…
-Nie musisz spać-uśmiechnął się łobuzersko-Noc jest długa i dużo ciekawych rzeczy można zrobić…
-Sugerujesz coś?
-Nie, ja stawiam cię przed faktem dokonanym-pociągnął mnie na łóżko.
-Nie za dużo sobie pozwalasz?-przejechałam palcem po jego torsie.
-Podobno dziewczyny lubią niegrzecznych chłopców-odpowiedział, co ja skwitowałam perlistym śmiechem.
-A mieć takiego na wyłączność, to dopiero wygoda-pozwoliłam, by jednym szybkim ruchem rozsunął zamek mojej sukienki.
-Mam nadzieję, że nie planujesz jutro nic męczącego, bo raczej się nie wyśpimy-poczułam jego usta na mojej szyi.
-O to się nie martw…

Obudziła nas głośna muzyka. Przeciągnęłam się i zerknęłam na wyświetlacz telefonu. Było po 11, a ja czułam się tak, jakbym dopiero przed chwilą zamknęła oczy.
-Wstawać!-drzwi otworzyły się z hukiem i ujrzałam w nich Bartka.
Szybko podciągnęłam kołdrę po samą szyję.
-Yyy… Przepraszam… Ja nic nie widziałem, mnie tu nie było, nie przeszkadzajcie sobie…
Zarobił poduszką od Michała i zniknął za drzwiami.
-Co tu robi Kurek?-spojrzałam na Miśka.
-I skąd tu się wziął Bumbox, którym miał zaopiekować się Winiarski?
Ubraliśmy się i wyszliśmy na zewnątrz. Trochę zaniemówiłam, bo tłum był trochę większy niż wieczorem. Dołączyło dwóch wcześniej wymienionych przyjmujących, a do tego Zator z Karolem Kłosem, Andrzejem Wroną i Wojtkiem Włodarczykiem.
-Przyjechaliśmy rozkręcić tą imprezę, smutasy!-Winiar podkręcił muzykę.
Paweł podszedł do nas z kolegami z drużyny.
-Nie macie mi za złe, że ich wziąłem? Siedzą i smęcą, a jak Bartek zadzwonił, to postanowiłem ich też wkręcić…
-Pewnie, że nie mamy nic przeciwko-uśmiechnęłam się-Im nas więcej, tym będzie weselej. Laura jestem-przedstawiłam się chłopakom ze Skry.
-A skąd wiedzieliście, że tu jesteśmy?-zapytał Misiek-Nie to, żebym was wyganiał…
-Głupek-szturchnęłam go.
-Piotrek was sprzedał za paczkę żelków-wyjaśnił Zatorski.
-To co dziś robimy?-Krzysiek wyłączył muzykę i zadał kluczowe pytanie.
-Już wiem, co będziemy dzisiaj robić!-zgłosił się Karol-Jak Mazury i jeziora, to… Cicho, buduję napięcie… Żagle!
Wszystkim bardzo spodobał się ten pomysł i po śniadaniu postanowiliśmy go zrealizować. Chłopaki zastanawiali się, jak nas podzielić, bo było nas piętnaścioro i musieliśmy wziąć trzy żaglówki.
-Mnie nie liczcie, ja jadę do domu-oznajmił Zbyszek, pakując swoje rzeczy do samochodu.
-Ale… Nie jedź, zostań, będzie fajnie-każdy zaczął go przekonywać.
-Nie, sorry, ale nie chcę psuć wam nastroju. Laura, trzymaj Koksa. Do zobaczenia-pożegnał się i odjechał.
-Szkoda…
Wylądowałam na łódce z Miśkiem, Piotrkiem, Zosią i Bartkiem. Wypłynęliśmy. Na szczęście nikt z naszej „załogi” nie miał choroby morskiej. Było dużo śmiechu przy sterowaniu.
-Laura, a co ty masz na szyi?-zapytał Piter.
-Nic-spłonęłam rumieńcem.
-Trochę im rano przeszkodziłem, ale jak widać, Dzikowi udało się malinkę zrobić-zaśmiał się Bartek.
-Niczego nam nie przerwałeś. Spaliśmy…
-Po 11?-przerwał mi Kuraś-To chyba była dłuuuga noc…
-Oj, już nie wnikaj… Zazdrościsz?-teraz Misiek zaczął jemu dokuczać.
Widoki były nieziemskie. Co chwila robiłam zdjęcia, bo trzeba było wszystko uwiecznić.
-Ej!-usłyszeliśmy z boku-Ścigamy się?-zapytał Włodi.
Ich ekipa liczyła cztery osoby, mianowicie Wronę, Kłosa, Zatora i Wojtka.
-Dobra, tylko dokąd?-zapytał Bartek i mocniej chwycił ster.
-Widzisz to drzewo? Załoga, która przegra, wieczorem wbiega do jeziora. Nago!!!
-Umowa stoi!
Tylko trochę przyspieszyliśmy, ale miałam nadzieję, że jakimś cudem wygramy, bo nie uśmiechało mi się bieganie nago przed bandą siatkarzy. Byliśmy już prawie na miejscu, gdy Zośka krzyknęła.
-Człowiek za burtą!
Okazało się, że nasza sierota, Piotrek wpadł do wody, a nie za bardzo umiał pływać.
-Umieram! Tonę! Ratunku!-darł się wniebogłosy, zapominając, że ma na sobie kamizelkę ratunkową.
Karol i Misiek skoczyli mu na ratunek. Wspólnymi siłami wciągnęliśmy go i już po chwili bezpiecznie leżał na pokładzie naszej żaglówki.  Powoli ruszyliśmy w kierunku brzegu, bo mieliśmy nadkomplet, bo środkowy Skrzatów też u nas został.
-Myślałem, że mnie utopisz-narzekał Kłos na Cichego-Uwiesiłeś mi się na szyi i obaj byśmy utonęli…
-Nie przesadzajcie-machnął ręką Bartek.
Chłopaki zdjęli mokre koszulki. I wszyscy zeszliśmy na suchy ląd. Wszyscy obstąpili naszego topielca, który tkwił w objęciach Zośki.
-Cichy, tylko ty mogłeś coś takiego odwalić-Winiar zrobił facepalma.
-Dajcie mu już spokój-wstawiłam się w jego obronie-Dobrze, że nic nikomu się nie stało.
-No, a wasza drużyna przegrała-zauważył Andrzej.
-Wcale nie! To się nie liczy!-zaczął kłócić się z nim Kurek.
-Liczy!
-Niee!
-Tak!
-Nie!
-Spokój-przerwała im Iwona-Nikt nie przewidział, że dojdzie do jakiegoś wypadku, więc…
-Zakład to zakład-przerwał jej małżonek-Przegrana drużyna dziś wieczorem biegnie do jeziora, a Karol z nimi.
-Czemu?-oburzył się Kłos.
-Dopłynąłeś z ostatnią grupą, więc tak jakby zmieniłeś drużynę…
Zaczęli się kłócić, więc ja z dziewczynami udałyśmy się przygotować coś do jedzenia. W końcu męska część też do nas dołączyła.
-I jaki werdykt?-zapytała Kinga.
-Przegrana drużyna i Karol wieczorem wykonują zadanie-oznajmił beznamiętnym tonem Włodi.
-Ale…-zaczęła Zosia.
-Dziewczyny też to obowiązuje-wyszczerzył się Grzesiek, za co dostał od Kini.
Popołudnie minęło nam zdecydowanie za szybko. Zbliżała się nieunikniona kara. Misiek i Piotrek kłócili się z chłopakami, bo kto to widział, żeby ich dziewczyny biegły nago przed ich kolegami. Miałam nadzieję, że uda im się coś wynegocjować.
-I co, Misiu?-spojrzałam z nadzieją na narzeczonego.
-Jak znajdziemy frajera, który zrobi to za ciebie, to nie ma problemu. Będziecie mogli się zamienić, a ty dostaniesz inną karę.
-Inną?
-Bez rozbierania, ale nie znam szczegółów. To kogo werbujemy?
-Bartka-odpowiedziałam pewnie.
-Siuraka? On na pewno się nie zgodzi…
-Zobaczymy-uśmiechnęłam się i ruszyłam w kierunku przyjmującego.
Pomrugałam chwilę, pouśmiechałam się i obiecałam piec mu wybrane przez niego ciasta przez rok i udało się. Przybiłam piątkę z narzeczonym i podeszłam do Zośki, żeby dowiedzieć się, jak jej idzie.
-Szczęściara. Mi się chyba nie upiecze…-podsumowała.
-A próbowałaś namówić Krzyśka?
-Co ty! Iwona by mnie udusiła…
-Zrozumie-uśmiechnęłam się-Igła! Chodź tu do nas na chwilkę!-zawołałam libero.
Najpierw nas wyśmiał, ale nasze błagalne spojrzenia chyba zrobiły wrażenie i zmiękł. Zgodził się. Zosia wyściskała najpierw jego, a potem mnie.
-Jesteśmy wolne-zaczęła tańczyć taniec radości.
Nadejście wieczoru nie było już tak straszne. Przesunęli wykonanie zadania na północ. Nie wiem, czy liczyli, że ktoś do tego czasu zaśnie, czy po co to było, ale gdy wybiła ustalona pora my siedzieliśmy na leżakach i patrzyliśmy, jak chłopaki zrzucają ciuchy.
- Tego jeszcze nie było-śmiała się Iwona.
-Wierzę, że to zrobią, ale nie mogę patrzeć. Chyba kolacja mi wraca!-oznajmił Zatorski.
W blasku księżyca widać było nieopalone tyłki chłopków wbiegających do chłodnej wody, a my tarzaliśmy się ze śmiechu. Trochę ochłonęłam i pobiegłam do ukochanego z ręcznikiem, żeby mógł wyjść z wody i od razu się zakryć.
-Po takich widokach, chyba będę miał koszmary-jęknął Włodarczyk.
-To był twój pomysł-wytknął mu Winiar.
-Wiem… Już więcej nie popełnię takiego błędu…
Śmiejąc się, każdy poszedł do siebie. Domek po Zbyszku zajęli Bartek i Winiarski, a Zator, Włodi, Kłos i Wrona rozbili sobie dwa namioty. Ze wszystkich stron zaczęło dobiegać „Dobranoc” wykrzykiwane przez każdego z osobna i nastała cisza.
-Mój ty bohaterze-uśmiechnęłam się do Michała-Uratowałeś Piotrkowi życie!
-Nie przesadzałbym, przecież nic mu nie groziło…
-Człowiek cię chwali, chce wynagrodzić, a ty narzekasz…
-Już nie narzekam, kotku-odnalazł moje usta.
____________________________________________
Przepraszam, że znowu późno...
Kolejny pojawi się prawdopodobnie w niedzielę koło 15, bo potem lecę na autobus do Krakowa, a wieczorem nie będę miała siły, by coś wymyślać...

Siatkarze i ich nie do końca normalne pomysły :D
Trochę bohaterów dorzuciłam, co by Wam się nie nudziło ;]
Mamy tu fanów tych Skrzatów?

Rozdział byłby wcześniej, ale zafascynowały mnie ostatnie komentarze pewnego fana Fabiana. Gościu od tekstów typu "Słitek, wdzięk, uroda, gracja, itp, itd." Może kojarzycie?
Leżę i nie wstaję czytając jego teksty xD

Oglądaliście dziś JSW?
Ja wtedy "pisałam" rozdział :P Czyli parzyłam, na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa ^^
I jest 3:1 <3

Dziękuję za liczne komentarze :]
Do następnego ;)
Buziaki ;*

Ps. Łapcie Karola w takiej "plażowej" wersji ^^

11 komentarzy:

  1. Hahaha, o matko ! ;d wiedziałam, że oni nie są nornalni.. ale żeby aż takie pomysły !? ;o za to ich kocham xd czekam na kolejny rozdzial !♥♡♥ Natt

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym zobaczyć jak wbiegają do tego jeziora :) Super śmieszny rozdział,czekam na kolejny i zapraszam do siebie :)
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no siatkarze jak coś wymyśla.. Haha. Jeżeli myślimy o tym samym to chodzi o pana Tracza i jego miłości do Fabianqa. Gościu jest prze... Ubzdurał sobie coś w tej pustej główce a potem hejtuje. Wejdz sobie na jego Ask'a. Raz się uśmiejesz, a raz wku***sz jeśli kibicujesz Skrze.
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż się popłakałam ze śmiechu takie rzeczy to tylko ty umiesz wymyślić :D Oskara za ten rozdział powinnaś dostać :D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z taka ekipą to na koniec świata! ;p
    Rozdział zdecydowanie pozytywnie zakręcony :)
    Szkoda tylko trochę Zbyszka, ale miejmy nadzieję, że jeszcze sobie znajdzie kogoś odpowiedniego ;D
    A czytając o Laurze i Miśku to mam nadzieję, że jeszcze trochę czasu, a pojawi się małe Kubisiątko ;p
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha, chyba wszyscy wiedzą o jakiego Pana chodzi ;D gościu jest nienormalny, chociaż to mało powiedziane..
    A rozdział jak zawsze super ;) czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha rozwaliłaś system tym rozdziałem :D
    Tak wszyscy wiem o jakiego pana chodzi :D
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. No sorry, nie da się nie znać Kamilqa :D
    #Traczonators łączmy się! Hahhahaha :D

    OdpowiedzUsuń
  9. uhh, wybacz że długo mnie nie było, ale jestem!
    Mądrych pomysłów to oni nie mają, oj nieee :D
    A z Kamila chyba nie tylko ty padłaś jak czytałaś to hahah;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo pozytywny rozdział! Więcej takich! :D
    Świetny pomysł z dodaniem kilku ''barwnych'' postaci :P
    Z niecierpliwością czekam na kolejny post :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    http://nigdy-cie-nie-zapomne.blogspot.com/
    Paaa. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny :) coraz bardziej mi sie to podoba :)

    OdpowiedzUsuń