Następnego dnia
wróciliśmy do Polski. Wszyscy pojechaliśmy do Spały, bo zostały tam nasze
rzeczy. Memoriał i Mistrzostwa Europy dopiero we wrześniu, a treningi miały
zostać wznowione w sierpniu. Dostaliśmy trzy tygodnie wolnego. Andrea długo
rozmawiał z chłopakami o porażce w Bułgarii i ogólnie kiepskiej formie na tej
Lidze.
Większość osób
postanowiła zostać w Spale do jutra, żeby odpocząć po locie, a nie wracać po nocy
do domu. Ja z Miśkiem też tak zrobiliśmy. Nastroje były beznadziejne, nawet ciężko
było podtrzymywać rozmowę, a o śmiechu nie było mowy. W dosyć ponurych
nastrojach rozjechaliśmy się do domów.
Tata ogromnie
ucieszył się na nasz widok. Już nie wspomnę o Koksiku, chyba mu mnie brakowało,
bo cały czas właził mi pod nogi i prosił, żebym go wzięła na ręce. Michał
przyjechał ze mną, bo umówiliśmy się, że posiedzi u mnie trochę, a potem razem odwiedzimy
jego rodziców.
Znów zwykłe
obowiązki domowe, pranie sprzątanie, gotowanie. Michał często pomagał tacie w
ogrodzie. Chodziliśmy na spacery z psem, wybraliśmy się nawet do kina i
restauracji. Zośki nie było w Łodzi, bo pojechała na kilka dni do Piotrka, a
Kinga dalej nie dogadała się z Grzesiem. Nie wiedziałam, jak przemówić tej
dwójce do rozsądku… Ciągnęło ich do siebie strasznie, ale oboje byli okropnie
uparci.
U mnie spędziliśmy
cztery dni i w piątek pojechaliśmy do Żor. Mój narzeczony stwierdził, że dawno
go tam nie było i musi sprawdzić, czy jego mieszkanie jeszcze stoi. Przy okazji
spotkaliśmy się z Michałem i Mileną Łasko. My dwie plotkowałyśmy, a chłopaki
rozmawiali przy piwku o siatkówce i naszych szansach na Mistrzostwach Europy.
-To kiedy
ślub?-zapytała Milena, wskazują na mój pierścionek.
-Jeszcze o tym nie
myśleliśmy…
-To pomyślcie, bo
ciężko o wolne sale, a chyba nie chcecie czekać nie wiadomo jak długo. Jeśli
będziesz potrzebowała pomocy w planowaniu, to chętnie pomogę. Teraz sama wiem,
jak ważny jest to dzień dla kobiety…
-Przepraszam, że
nie mogliśmy być na waszym ślubie, ale Anastasi nie dał Michałowi wolnego i…
-Nie musisz mi się
tłumaczyć, przecież rozumiem, jak to bywa z siatkarzami-uśmiechnęła się.
Trochę się u nich
zasiedzieliśmy, ale cieszyłam się, że w końcu się spotkaliśmy.
Do rodziców Michała
pojechaliśmy następnego dnia. Pani Basia mocno nas wyściskała, podobnie pan
Jarek.
-Ja od początku
wiedziałem, że będziesz moją synową-uśmiechnął się-I jak na razie wszystko
zmierza w dobrym kierunku.
-Szkoda, że
Błażejek nie ma tyle szczęścia…-wtrąciła się mama siatkarza.
-Co się
stało?-zapytałam w tym samym momencie co Michał.
-To wy nie wiecie?
Zerwał zaręczyny, bo ta pożal się Boże, Sara zdradzała go na lewo i prawo.
-Nie wierzę! Sara?
Nie lubiłem jej, ale nie podejrzewałbym, że mogłaby go zdradzić-zdziwił się
Michał.
-Przyjaciel Błażeja
zrobił jej zdjęcie w jakimś klubie w dosyć jednoznacznej sytuacji-wzruszył
ramionami starszy Kubiak-Ona jak zobaczyła te zdjęcia, najpierw wpadła w szał,
że Błażej jej nie ufa i ją szpieguje, a potem zaczęła tłumaczyć, że to nie tak,
jak myśli…
-Jak można mieć
czelność tak kłamać w żywe oczy?-widziałam, że pani Basia jest poruszona.
Przeszliśmy do
salonu i rozmawialiśmy na przyjemniejsze tematy, potem zaproponowałam swoją pomoc
w przygotowaniu obiadu.
-Nie trzeba,
skarbie, ja sobie poradzę…
-Ale ja naprawdę
chcę pani pomóc.
-Zgadzam się, ale
pod jednym warunkiem. Wolałabym, żebyś nie zwracała się do mnie „pani”, bo
niedługo będziemy rodziną.
I wyszło na to, że
po raz pierwszy od 13 lat powiedziałam do kogoś „mamo”, pomijając chwile
spędzone na cmentarzu i płacz nad grobem ukochanej rodzicielki. Na początku
trochę głupio się czułam, mówiąc tak do mamy Michała, ale potem coraz łatwiej
mi to przychodziło. Przygotowałyśmy znakomity gulasz.
-Basiu! Pyszny
obiad, chyba gulasz jeszcze nigdy nie wyszedł ci tak wyśmienicie-zachwalał żonę
pan Jarek.
-To zasługa
Laury-puściła mi oczko-Połączyłyśmy nasze przepisy. Michał nam z głodu nie zginie…
-Nigdy w to nie wątpiłem.
Pamiętasz tą szarlotkę, co przywiozła, gdy przyjechała do nas pierwszy raz? Wiem,
że ty nie próbowałaś, bo nie lubisz, ale była znakomita. Nawet moja mama nie
robi lepszej.
-Teraz przywiozłam
sernik, to po obiedzie pokroję…
Cieszyłam się, że
moi przyszli teściowie tak mnie lubią i doceniają. Michał siedział obok mnie i
co chwila się do mnie uśmiechał. W miłej atmosferze spędziliśmy popołudnie.
Wieczorem rozdzwonił się telefon pani Basi.
-A to
niespodzianka. Babcia Krysia, jak dowiedziała się, że jesteście, to postanowiła
przyjechać-oznajmiła nam, gdy tylko zakończyła połączenie-Jutro rano mam wsiąść
w autobus i przyjechać.
-To my pojedziemy
po nią na przystanek-zaoferował Michał.
-Z wielką
chęcią-dodałam.
Wieczorem
obejrzeliśmy jakiś film, a potem każdy poszedł się położyć. Ja z Michałem nie
mogliśmy się jeszcze nagadać.
-To jutro
przyjedzie babcia-westchnęłam.
-Przecież nie mogła
przepuścić takiej okazji. Już od
jakiegoś czasu wypomina mi, że cię do niej nie zabrałem…
-Jeszcze będzie
okazja-mrugnęłam.
-Czyżbyś planowała
zostać ze mną na jakiś dłuższy czas?-Michał przyciągnął mnie do siebie.
-Gdyby było inaczej
w strategicznym momencie nie powiedziałabym „tak”.
-Moja kochana
narzeczona-wpił się w moje usta-Tylko będziesz to musiała powtórzyć przed
ołtarzem.
-Jeszcze to
przemyślę.
-Wypadałoby
przemyśleć, kiedy weźmiemy ślub. Może w przyszłym roku? Po Lidze Światowej?
-Tak szybko?-trochę
mnie to zdziwiło.
-A na co mamy
czekać? Kocham cię nad życie…
-Z
wzajemnością-wtuliłam się w niego.
-Więc trzeba tylko
załatwić salę, orkiestrę, catering, księdza, zaproszenia…-zaczął wymieniać-Nie
wiem, czy się wyrobimy w ciągu roku…
-Damy radę, bo jak
nie my, to kto? Tylko nie wiem, czy jakaś sala będzie wolna. Często trzeba
czekać po dwa lata na wolny termin…
-Nie przejmuj się,
wszystko uda się załatwić-uspokoił mnie i zaczął gładzić po włosach.
Zasnęliśmy wtuleni
w siebie.
Od rana byliśmy na
nogach. Najpierw spacer z Koksem, potem śniadanko i w końcu trzeba było jechać
po babcię. Byliśmy przed czasem. Gdy wysiadła z autobusu, bardzo ucieszyła się
na mój widok. Wyściskała nas, a potem kazała Michałowi taszczyć ogromną
walizkę.
-Babcia miała
przyjechać na kilka dni, a nie się wprowadzać…-Michał ugiął się pod ciężarem bagażu
staruszki.
-Przecież nie
mogłam przyjechać z pustymi rękami-uśmiechnęła się promiennie.
-Nie rozumiem, jak
ty się z tym zabrałaś, przecież to waży z tonę…
-Nie przesadzaj… Na
siłowni ćwiczysz, a walizki nie możesz unieść. Widać, że nie dają wam
porządnych obiadów w tej Spale…
W domu okazało się,
że walizka po brzegi wypełniona była uszkami, pierogami, krokietami…
-A co to za słodka
kruszynka?-babcia zobaczyła yorka-Jakiś ty malutki i chudziutki…
Obiad zrobiła
babcia i ja z Michałem dostaliśmy tak ogromne porcje, że ledwo połowę zjadłam.
-Babciu, ja już
dziękuję-Misiek odniósł talerz.
-To ja pół nocy
stoję przy garach, a ty nawet tego nie docenisz-załamała ręce staruszka.
Nie mieliśmy innego
wyjścia, jak siedzieć i jeść dalej. Koks nie pomógł, bo też dostał porcję i
wyglądał, jakby miał zaraz pęknąć…
Jakoś przetrwaliśmy
najbliższe dni i w środę ruszyliśmy do Żor. Wreszcie chwila dla nas.
Dojechaliśmy i zajęliśmy się słodkim lenistwem. Nie byliśmy w stanie nic zjeść,
a babcia zapakowała nam pełen samochód jedzenia. Leżeliśmy na kanapie przed
telewizorem.
-Trzeba by spalić
te kalorie-stwierdził Michał-I nie, nie mam na myśli spaceru z
Koksem-uśmiechnął się zawadiacko.
-Idziemy na
siłownię? Czy pobiegać?
-Nie i nie. Skoczę
tylko zamknąć psa.
Po chwili wrócił,
już bez koszulki.
-Ej, ja to chciałam
zrobić-jęknęłam.
-Chcesz, to mogę
się ubrać z powrotem, ale to chyba będzie strata czasu… Przejdźmy do przyjemniejszych
rzeczy-poruszył brwiami i wylądował nade mną.
-Telefon ci
dzwoni-zauważyłam chwilę później.
-Niech dzwoni…
-Ktoś strasznie się
dobija… Może to coś ważnego?
-Zadzwoni jeszcze raz-Misiek
muskał ustami moją szyję.
W końcu nie
wytrzymał, rzucił telefonem w kierunku kuchni i wrócił do przerwanej czynności.
Obudziło mnie
dzwonienie. Zwlekłam się z łóżka, zgarniając po drodze koszulkę Michała i
odnalazłam pod stołem kuchennym telefon narzeczonego.
-Tak?
-Laura? To telefon
Michała tak?-usłyszałam głos Ignaczaka.
-Mhm.
-To dlatego wczoraj
nie odbierał… Przepraszam, że przeszkadzałem, mam nadzieję, że i tak będę
chrzestnym-zaśmiał się do słuchawki-Gdzie masz tego ogiera?
-Krzsiek!-fuknęłam
na niego.
-No co? Zamęczyłaś
go?
-Jeszcze śpi…-w
odpowiedzi usłyszałam kolejną falę śmiechu-Co tam chciałeś?
-Macie być jutro na
Mazurach.
-Co?!-wytrzeszczyłam
oczy.
-Jak wreszcie
wstanie to niech zadzwoni i mu wszystko wyjaśnię. To do jutra!
-Pa…
Igła się rozłączył, a ja zaczęłam robić śniadanie, zastanawiając się, co ten człowiek znowu wykombinował...
___________________________________________
Przepraszam za to... opóźnienie...
Czas mi przez palce ucieka :/
Moja mama powiedziała, że bierze na siebie odpowiedzialność za to, że wczoraj nie pojawił się rozdział, więc mnie nie bijcie...
Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;) Kolejny pomysł Krzyśka, więc nudno nie będzie :D
Ponad 75 000 wyświetleń!!! Kocham Was!!! <3
Ostatnio coś słabiej z komentowaniem :/ Każdy rozdział ma bardzo dużo wyświetleń, a komentarzy jest tylko kilka :(
Ale i tak bardzo Wam dziękuję, że jesteście i czytacie :*
I nowym Czytelnikom, którym chce się czytać te głupoty od samego początku <3
Kolejny rozdział powinien pojawić się już zgodnie z "harmonogramem", czyli jutro ;]
Tak więc do zobaczenia (albo raczej napisania... no, szczegół...)
Pozdrawiam ;*
Ps. Właśnie! Byłabym zapomniała!
Dziś urodziny obchodzi mój ulubiony przyjmujący!
Wszystkiego najlepszego dla Michała Kubiaka! <3 I żeby wszystkie sezony były dla niego tak udane, jak obecny ;]
Czas mi przez palce ucieka :/
Moja mama powiedziała, że bierze na siebie odpowiedzialność za to, że wczoraj nie pojawił się rozdział, więc mnie nie bijcie...
Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;) Kolejny pomysł Krzyśka, więc nudno nie będzie :D
Ponad 75 000 wyświetleń!!! Kocham Was!!! <3
Ostatnio coś słabiej z komentowaniem :/ Każdy rozdział ma bardzo dużo wyświetleń, a komentarzy jest tylko kilka :(
Ale i tak bardzo Wam dziękuję, że jesteście i czytacie :*
I nowym Czytelnikom, którym chce się czytać te głupoty od samego początku <3
Kolejny rozdział powinien pojawić się już zgodnie z "harmonogramem", czyli jutro ;]
Tak więc do zobaczenia (albo raczej napisania... no, szczegół...)
Pozdrawiam ;*
Ps. Właśnie! Byłabym zapomniała!
Dziś urodziny obchodzi mój ulubiony przyjmujący!
Wszystkiego najlepszego dla Michała Kubiaka! <3 I żeby wszystkie sezony były dla niego tak udane, jak obecny ;]
Świetny rozdział,oj ten Krzysiu-takie pomysły ;) Mi nie trudno zapomnieć o urodzinach Dzika gdyż mój brat także ma dzisiaj urodziny ja za to mam 29 sierpień czyli świętuje razem z Kurkiem ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;) Pozdrawiam Kinia
OdpowiedzUsuńIgla cos wymyslil wiec bedzie sie dzialo.
OdpowiedzUsuńSlub i wesele-uhuhuhuhu!!!!!!!!:)
Babcia Miska niepokonana!
Pozdrawiam
Cudny *-* czekam z niecierpliwością :) szalony Igła i jego szalone pomysły ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe co ten nasz libro wymyslil :-D
OdpowiedzUsuńswietny rozdzial. :-D Jest to jeden z nielicznych blogow ktory ubustwiam <3 :-D :-* /Olka
Mazury tylko takie coś mógł wymyślić Krzysio :) Nic tylko nosić mamę na rękach,że bierze na siebie odpowiedzialność.Rozdział cudowny nie mogę się doczekać następnego.Najlepsza była babcia :)
OdpowiedzUsuńCałuję ;*
I ślub tuż tuż :) jakby to pewna fajna osoba ujęła: łiiiiiiiiiiiiiii :o)
OdpowiedzUsuńJak coś Igła wymyśli to na pewno nudno nie będzie :D
Czekam na kolejny rozdział...
Pozdrawiam:*
No to Igła wie jak przeszkodzić ale nic mu się nie udało dopiero następnego dnia ktoś raczył odebrać.
OdpowiedzUsuńOj ten Igła :D Znając jego to pewnie coś wymyślił? :)
OdpowiedzUsuńŚwietny -jak zwykle. Babci nikt nie dorówna jest super, jakbym widziała Michała dzwigającego walizkę... Ciekawe co wymyślił Krzysio na Mazurach??? A Koksik- cóż najlepsze ciacho jakie może być- uwielbiam go!!!
OdpowiedzUsuńBuziaczki:)