niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 91

Następnego dnia wróciliśmy do Polski. Wszyscy pojechaliśmy do Spały, bo zostały tam nasze rzeczy. Memoriał i Mistrzostwa Europy dopiero we wrześniu, a treningi miały zostać wznowione w sierpniu. Dostaliśmy trzy tygodnie wolnego. Andrea długo rozmawiał z chłopakami o porażce w Bułgarii i ogólnie kiepskiej formie na tej Lidze.
Większość osób postanowiła zostać w Spale do jutra, żeby odpocząć po locie, a nie wracać po nocy do domu. Ja z Miśkiem też tak zrobiliśmy. Nastroje były beznadziejne, nawet ciężko było podtrzymywać rozmowę, a o śmiechu nie było mowy. W dosyć ponurych nastrojach rozjechaliśmy się do domów.
Tata ogromnie ucieszył się na nasz widok. Już nie wspomnę o Koksiku, chyba mu mnie brakowało, bo cały czas właził mi pod nogi i prosił, żebym go wzięła na ręce. Michał przyjechał ze mną, bo umówiliśmy się, że posiedzi u mnie trochę, a potem razem odwiedzimy jego rodziców.
Znów zwykłe obowiązki domowe, pranie sprzątanie, gotowanie. Michał często pomagał tacie w ogrodzie. Chodziliśmy na spacery z psem, wybraliśmy się nawet do kina i restauracji. Zośki nie było w Łodzi, bo pojechała na kilka dni do Piotrka, a Kinga dalej nie dogadała się z Grzesiem. Nie wiedziałam, jak przemówić tej dwójce do rozsądku… Ciągnęło ich do siebie strasznie, ale oboje byli okropnie uparci.
U mnie spędziliśmy cztery dni i w piątek pojechaliśmy do Żor. Mój narzeczony stwierdził, że dawno go tam nie było i musi sprawdzić, czy jego mieszkanie jeszcze stoi. Przy okazji spotkaliśmy się z Michałem i Mileną Łasko. My dwie plotkowałyśmy, a chłopaki rozmawiali przy piwku o siatkówce i naszych szansach na Mistrzostwach Europy.
-To kiedy ślub?-zapytała Milena, wskazują na mój pierścionek.
-Jeszcze o tym nie myśleliśmy…
-To pomyślcie, bo ciężko o wolne sale, a chyba nie chcecie czekać nie wiadomo jak długo. Jeśli będziesz potrzebowała pomocy w planowaniu, to chętnie pomogę. Teraz sama wiem, jak ważny jest to dzień dla kobiety…
-Przepraszam, że nie mogliśmy być na waszym ślubie, ale Anastasi nie dał Michałowi wolnego i…
-Nie musisz mi się tłumaczyć, przecież rozumiem, jak to bywa z siatkarzami-uśmiechnęła się.
Trochę się u nich zasiedzieliśmy, ale cieszyłam się, że w końcu się spotkaliśmy.
Do rodziców Michała pojechaliśmy następnego dnia. Pani Basia mocno nas wyściskała, podobnie pan Jarek.
-Ja od początku wiedziałem, że będziesz moją synową-uśmiechnął się-I jak na razie wszystko zmierza w dobrym kierunku.
-Szkoda, że Błażejek nie ma tyle szczęścia…-wtrąciła się mama siatkarza.
-Co się stało?-zapytałam w tym samym momencie co Michał.
-To wy nie wiecie? Zerwał zaręczyny, bo ta pożal się Boże, Sara zdradzała go na lewo i prawo.
-Nie wierzę! Sara? Nie lubiłem jej, ale nie podejrzewałbym, że mogłaby go zdradzić-zdziwił się Michał.
-Przyjaciel Błażeja zrobił jej zdjęcie w jakimś klubie w dosyć jednoznacznej sytuacji-wzruszył ramionami starszy Kubiak-Ona jak zobaczyła te zdjęcia, najpierw wpadła w szał, że Błażej jej nie ufa i ją szpieguje, a potem zaczęła tłumaczyć, że to nie tak, jak myśli…
-Jak można mieć czelność tak kłamać w żywe oczy?-widziałam, że pani Basia jest poruszona.
Przeszliśmy do salonu i rozmawialiśmy na przyjemniejsze tematy, potem zaproponowałam swoją pomoc w przygotowaniu obiadu.
-Nie trzeba, skarbie, ja sobie poradzę…
-Ale ja naprawdę chcę pani pomóc.
-Zgadzam się, ale pod jednym warunkiem. Wolałabym, żebyś nie zwracała się do mnie „pani”, bo niedługo będziemy rodziną.
I wyszło na to, że po raz pierwszy od 13 lat powiedziałam do kogoś „mamo”, pomijając chwile spędzone na cmentarzu i płacz nad grobem ukochanej rodzicielki. Na początku trochę głupio się czułam, mówiąc tak do mamy Michała, ale potem coraz łatwiej mi to przychodziło. Przygotowałyśmy znakomity gulasz.
-Basiu! Pyszny obiad, chyba gulasz jeszcze nigdy nie wyszedł ci tak wyśmienicie-zachwalał żonę pan Jarek.
-To zasługa Laury-puściła mi oczko-Połączyłyśmy nasze przepisy. Michał nam z głodu nie zginie…
-Nigdy w to nie wątpiłem. Pamiętasz tą szarlotkę, co przywiozła, gdy przyjechała do nas pierwszy raz? Wiem, że ty nie próbowałaś, bo nie lubisz, ale była znakomita. Nawet moja mama nie robi lepszej.
-Teraz przywiozłam sernik, to po obiedzie pokroję…
Cieszyłam się, że moi przyszli teściowie tak mnie lubią i doceniają. Michał siedział obok mnie i co chwila się do mnie uśmiechał. W miłej atmosferze spędziliśmy popołudnie. Wieczorem rozdzwonił się telefon pani Basi.
-A to niespodzianka. Babcia Krysia, jak dowiedziała się, że jesteście, to postanowiła przyjechać-oznajmiła nam, gdy tylko zakończyła połączenie-Jutro rano mam wsiąść w autobus i przyjechać.
-To my pojedziemy po nią na przystanek-zaoferował Michał.
-Z wielką chęcią-dodałam.
Wieczorem obejrzeliśmy jakiś film, a potem każdy poszedł się położyć. Ja z Michałem nie mogliśmy się jeszcze nagadać.
-To jutro przyjedzie babcia-westchnęłam.
-Przecież nie mogła przepuścić takiej okazji. Już  od jakiegoś czasu wypomina mi, że cię do niej nie zabrałem…
-Jeszcze będzie okazja-mrugnęłam.
-Czyżbyś planowała zostać ze mną na jakiś dłuższy czas?-Michał przyciągnął mnie do siebie.
-Gdyby było inaczej w strategicznym momencie nie powiedziałabym „tak”.
-Moja kochana narzeczona-wpił się w moje usta-Tylko będziesz to musiała powtórzyć przed ołtarzem.
-Jeszcze to przemyślę.
-Wypadałoby przemyśleć, kiedy weźmiemy ślub. Może w przyszłym roku? Po Lidze Światowej?
-Tak szybko?-trochę mnie to zdziwiło.
-A na co mamy czekać? Kocham cię nad życie…
-Z wzajemnością-wtuliłam się w niego.
-Więc trzeba tylko załatwić salę, orkiestrę, catering, księdza, zaproszenia…-zaczął wymieniać-Nie wiem, czy się wyrobimy w ciągu roku…
-Damy radę, bo jak nie my, to kto? Tylko nie wiem, czy jakaś sala będzie wolna. Często trzeba czekać po dwa lata na wolny termin…
-Nie przejmuj się, wszystko uda się załatwić-uspokoił mnie i zaczął gładzić po włosach.
Zasnęliśmy wtuleni w siebie.

Od rana byliśmy na nogach. Najpierw spacer z Koksem, potem śniadanko i w końcu trzeba było jechać po babcię. Byliśmy przed czasem. Gdy wysiadła z autobusu, bardzo ucieszyła się na mój widok. Wyściskała nas, a potem kazała Michałowi taszczyć ogromną walizkę.
-Babcia miała przyjechać na kilka dni, a nie się wprowadzać…-Michał ugiął się pod ciężarem bagażu staruszki.
-Przecież nie mogłam przyjechać z pustymi rękami-uśmiechnęła się promiennie.
-Nie rozumiem, jak ty się z tym zabrałaś, przecież to waży z tonę…
-Nie przesadzaj… Na siłowni ćwiczysz, a walizki nie możesz unieść. Widać, że nie dają wam porządnych obiadów w tej Spale…
W domu okazało się, że walizka po brzegi wypełniona była uszkami, pierogami, krokietami…
-A co to za słodka kruszynka?-babcia zobaczyła yorka-Jakiś ty malutki i chudziutki…
Obiad zrobiła babcia i ja z Michałem dostaliśmy tak ogromne porcje, że ledwo połowę zjadłam.
-Babciu, ja już dziękuję-Misiek odniósł talerz.
-To ja pół nocy stoję przy garach, a ty nawet tego nie docenisz-załamała ręce staruszka.
Nie mieliśmy innego wyjścia, jak siedzieć i jeść dalej. Koks nie pomógł, bo też dostał porcję i wyglądał, jakby miał zaraz pęknąć…
Jakoś przetrwaliśmy najbliższe dni i w środę ruszyliśmy do Żor. Wreszcie chwila dla nas. Dojechaliśmy i zajęliśmy się słodkim lenistwem. Nie byliśmy w stanie nic zjeść, a babcia zapakowała nam pełen samochód jedzenia. Leżeliśmy na kanapie przed telewizorem.
-Trzeba by spalić te kalorie-stwierdził Michał-I nie, nie mam na myśli spaceru z Koksem-uśmiechnął się zawadiacko.
-Idziemy na siłownię? Czy pobiegać?
-Nie i nie. Skoczę tylko zamknąć psa.
Po chwili wrócił, już bez koszulki.
-Ej, ja to chciałam zrobić-jęknęłam.
-Chcesz, to mogę się ubrać z powrotem, ale to chyba będzie strata czasu… Przejdźmy do przyjemniejszych rzeczy-poruszył brwiami i wylądował nade mną.
-Telefon ci dzwoni-zauważyłam chwilę później.
-Niech dzwoni…
-Ktoś strasznie się dobija… Może to coś ważnego?
-Zadzwoni jeszcze raz-Misiek muskał ustami moją szyję.
W końcu nie wytrzymał, rzucił telefonem w kierunku kuchni i wrócił do przerwanej czynności.

Obudziło mnie dzwonienie. Zwlekłam się z łóżka, zgarniając po drodze koszulkę Michała i odnalazłam pod stołem kuchennym telefon narzeczonego.
-Tak?
-Laura? To telefon Michała tak?-usłyszałam głos Ignaczaka.
-Mhm.
-To dlatego wczoraj nie odbierał… Przepraszam, że przeszkadzałem, mam nadzieję, że i tak będę chrzestnym-zaśmiał się do słuchawki-Gdzie masz tego ogiera?
-Krzsiek!-fuknęłam na niego.
-No co? Zamęczyłaś go?
-Jeszcze śpi…-w odpowiedzi usłyszałam kolejną falę śmiechu-Co tam chciałeś?
-Macie być jutro na Mazurach.
-Co?!-wytrzeszczyłam oczy.
-Jak wreszcie wstanie to niech zadzwoni i mu wszystko wyjaśnię. To do jutra!
-Pa…
Igła się rozłączył, a ja zaczęłam robić śniadanie, zastanawiając się, co ten człowiek znowu wykombinował...  
___________________________________________

Przepraszam za to... opóźnienie...
Czas mi przez palce ucieka :/
Moja mama powiedziała, że bierze na siebie odpowiedzialność za to, że wczoraj nie pojawił się rozdział, więc mnie nie bijcie...

Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;) Kolejny pomysł Krzyśka, więc nudno nie będzie :D

Ponad 75 000 wyświetleń!!! Kocham Was!!! <3

Ostatnio coś słabiej z komentowaniem :/ Każdy rozdział ma bardzo dużo wyświetleń, a komentarzy jest tylko kilka :(
Ale i tak bardzo Wam dziękuję, że jesteście i czytacie :*

I nowym Czytelnikom, którym chce się czytać te głupoty od samego początku <3

Kolejny rozdział powinien pojawić się już zgodnie z "harmonogramem", czyli jutro ;]
Tak więc do zobaczenia (albo raczej napisania... no, szczegół...)
Pozdrawiam ;*

Ps. Właśnie! Byłabym zapomniała!
Dziś urodziny obchodzi mój ulubiony przyjmujący!
Wszystkiego najlepszego dla Michała Kubiaka! <3 I żeby wszystkie sezony były dla niego tak udane, jak obecny ;]
To macie taki mały spam z nim ^^
Misiek najlepszy <3 

10 komentarzy:

  1. Świetny rozdział,oj ten Krzysiu-takie pomysły ;) Mi nie trudno zapomnieć o urodzinach Dzika gdyż mój brat także ma dzisiaj urodziny ja za to mam 29 sierpień czyli świętuje razem z Kurkiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ;) Pozdrawiam Kinia

    OdpowiedzUsuń
  3. Igla cos wymyslil wiec bedzie sie dzialo.
    Slub i wesele-uhuhuhuhu!!!!!!!!:)
    Babcia Miska niepokonana!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny *-* czekam z niecierpliwością :) szalony Igła i jego szalone pomysły ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe co ten nasz libro wymyslil :-D
    swietny rozdzial. :-D Jest to jeden z nielicznych blogow ktory ubustwiam <3 :-D :-* /Olka

    OdpowiedzUsuń
  6. Mazury tylko takie coś mógł wymyślić Krzysio :) Nic tylko nosić mamę na rękach,że bierze na siebie odpowiedzialność.Rozdział cudowny nie mogę się doczekać następnego.Najlepsza była babcia :)
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. I ślub tuż tuż :) jakby to pewna fajna osoba ujęła: łiiiiiiiiiiiiiii :o)
    Jak coś Igła wymyśli to na pewno nudno nie będzie :D
    Czekam na kolejny rozdział...
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  8. No to Igła wie jak przeszkodzić ale nic mu się nie udało dopiero następnego dnia ktoś raczył odebrać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj ten Igła :D Znając jego to pewnie coś wymyślił? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny -jak zwykle. Babci nikt nie dorówna jest super, jakbym widziała Michała dzwigającego walizkę... Ciekawe co wymyślił Krzysio na Mazurach??? A Koksik- cóż najlepsze ciacho jakie może być- uwielbiam go!!!
    Buziaczki:)

    OdpowiedzUsuń