Do mojej kuchni
władowała się prawie cała reprezentacja, drużyna z Jastrzębskiego Węgla i kilku
chłopaków z Resovii.
-Co wy tu
robicie?-zapytałam zdumiona.
-Nie można już
odwiedzić starej znajomej?-zapytał Igła z dziwnym uśmieszkiem.
-Jak ona jest
stara, to nie wiem, co ty o sobie sądzisz-zaśmiał się Zatorski.
-Ej! Ja wiem, że
ty byś mnie na emeryturę posłał, bo po co inny libero, ale…-Krzyśkowi przerwała
salwa śmiechu-Ja się czuję młodo, na dyskotekę by się jakąś poszło, czy coś…
-No dobra,
Krzysiu jest młody, ale nie uwierzę, że wszyscy przyjechaliście mnie odwiedzić
w tym samym czasie-skrzyżowałam ręce na piersiach i czekałam na wyjaśnienia.
-Coś ci się chyba
pali-Lotman wskazał na kuchenkę.
-Moja ryba!
Niestety filety z
miruny nie nadawały się już do jedzenia…
-Uuu, zaraz nam
się dostanie-jęknął Kurek.
-To wtedy sobie
pójdziemy-wzruszył ramionami Guma.
-A byłaś grzeczna
w tym roku?-zapytał Ignaczak, na co wszyscy założyli czapki Mikołajów.
Patrzyłam na nich
zszokowana i zastanawiałam się, o co może im wszystkim chodzić.
-Złe pytanie
zadałeś Krzysiu-wtrącił się Piotrek-Powinieneś zapytać, czy nie była bardzo
niegrzeczna, bo wszyscy wiemy, że grzeczna to ona nie była.
-Piotrek…-mruknęłam.
-Widzicie? Grozi
mi!-schował się za Bartkiem, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Mniejsza o to.
Laura, zamknij oczy-zwrócił się do mnie Łasko.
-Mam się
bać?-zapytałam, na co zaprzeczyli-Tato, jakby co miej ich na oku-mrugnęłam do
ojca i zamknęłam oczy.
-Bierzemy
ją!-usłyszałam szepty, a potem straciłam grunt pod nogami.
-Ten, który
trzyma rękę na moim tyłku, ma ją zabrać, chyba, że chce ją stracić…-mruknęłam.
Ręka od razu się
przesunęła, a czyjeś dłonie zatkały mi dodatkowo oczy. Domyślałam się, że
wyszliśmy na dwór, bo zrobiło mi się chłodno. Postawili mnie, ale dłonie na
moich oczach pozostały. Poczułam, jak ktoś kładzie mi coś ciepłego na
ramionach, a inny wciska czapkę na głowę.
-Możesz otworzyć
oczy-usłyszałam szept Kurka.
Otworzyłam oczy w
chwili, gdy siatkarz zabrał dłonie z moich oczu. Rozdziawiłam usta ze
zdziwienia i wpatrywałam się w czarne audi A3 z wielką czerwoną kokardą.
-Czy wy powariowaliście?-wykrztusiłam
w końcu z siebie.
-Liczyliśmy na
zwykłe „dziękuję”-wzruszył ramionami Patryk Czarnowski.
-Miałaś wypadek,
straciłaś auto, a czymś na mecze i do Michała musisz jeździć-uśmiechnął się
Ziomek.
-Ale… Wydaliście
tyle pieniędzy… Nie trzeba było…-zaczęłam się jąkać.
-Wiemy, że ty nie
mogłabyś sobie pozwolić na auto…-zaczął Zati.
-A my cię lubimy…-dorzucił
Piotrek.
-I postanowiliśmy
przeznaczyć premię świąteczną…-kontynuował Bartek.
-Na prezent dla
ciebie-dokończył Igła, który wszystko nagrywał.
Po moich
policzkach spływały łzy, gdy ściskałam każdego po kolei. Nie wierzyłam, że
zrobili dla mnie coś takiego.
-Piotruś
marzniesz-zauważyłam, gdy przytulałam środkowego, stojącego w samej koszulce.
-Myślisz, że kto
był tak genialny i domyślił się, że zmarzniesz?
-Jesteś
kochany-uśmiechnęłam się.
-Powiem
Michałowi!-za moimi plecami pojawił się Bartek.
-Chodźcie, bo
Piter zamarznie i dostanie mi się od Kowala…
Zaprosiłam
chłopaków do domu i poczęstowałam sernikiem i szarlotką(na którą rzucił się
Nowakowski). Dwie blachy ciasta zniknęły w mgnieniu oka. Chłopaki siedzieli,
gdzie tylko się dało i rozmawiali. Mój tata pogrążony był w dyskusji z
Łukaszem, Kurek z Zatorskim bawili się z Koksem, a ja krążyłam między całą
bandą, żeby z każdym zamienić chociaż kilka zdań.
-To co? Może
przejażdżka?-wypalił nie kto inny, jak Krzysiek.
-Chyba nie chcę
widzieć, jak rozwali to auto na pierwszym lepszym zakręcie-zaśmiał się Łasko.
-Ej! Wcale nie
prowadzę aż tak tragicznie!
-Człowieku! Mówię
ci, nie zaczynaj z nią, bo jak cię przewiezie, to…-Kuraś dramatycznie zawiesił
głos.
-To kto odważny,
żeby się przejechać?-zapytałam z chytrym uśmieszkiem.
-Yyy…
-Ja!-zgłosił się
Igła-Ale pamiętaj, że ja mam dzieci!
Skończyło się na
tym, że razem ze mną do auta wsiedli Krzysiek, Grzesiu Kosok i Holmes. Z tym
ostatnim nie rozmawiałam od imprezy u Łasko. Nie pozwolili mi odczepić kokardy,
żeby „wszyscy sąsiedzi zauważyli i zazdrościli mi nowego samochodu”. Odpaliłam
silnik, a wszyscy, jak jeden mąż zapięli pasy. Nie powiem, trochę mnie to
rozśmieszyło, ale nic się nie odzywałam.
-Pamiętaj, tylko
powoli i ostrożnie, to nowy samochód i musisz się do niego przyzwyczaić-Igła zaczął
mnie instruować.
Reszta siatkarzy
stała przed domem i przyglądała się, jak powolutku wycofuję z podjazdu. Widać
było, że są nieco zawiedzeni, bo Kurek naopowiadał im, że jeżdżę jak wariatka…
Wyjechałam na prostą drogę i musiałam się popisać, bo nie byłabym sobą. Z
wielkim uśmiechem ruszyłam z piskiem opon.
-Po co tak
gwałtownie!-Krzysiek patrzył na mnie przerażonym wzrokiem-Wszystko jest nowe i
delikatnie działa…
-Jakby było
ślisko, to pokazałabym wam prawdziwy drift, ale w takich warunkach pogodowych…
Musicie się tym zadowolić-wyszczerzyłam się do nich.
-Patrz na
drogę!-jęknął Russell-Nie dziwię się, że tamto auto poszło do kasacji…
-Patrzę-westchnęłam-Nie
wiesz, że kobiety mają podzielną uwagę?
-To niech część
twojej uwagi skieruje się na Dominisię i Sebastianka… Dzieci muszą mieć ojca…-Ignaczak
na przednim siedzeniu był zdecydowanie złym pomysłem...
Pod dom
podjechałam, zatrzymując się tuż za Bartkiem. Krzysiek i Russell wypadli z
samochodu, jakby się paliło, a ja i Grzesiek wyszliśmy normalnie.
-Chciałaś mnie
zabić?-Kurek przyjrzał mi się uważnie.
-Ciebie, Bartuś?
Jakże bym śmiała?-przytuliłam go.
Chłopaki powoli
zaczęli się rozjeżdżać w swoje strony. Zaczepiłam Kosę, bo w trakcie jazdy, ani
po niej nic nie mówił.
-Grzesiu, jak
tam? Czemu nic nie mówisz?
-Szalona-uśmiechnął
się-Pozazdrościć Dzikowi, że ma taką odważną i żywiołową dziewczynę.
Mówiąc, patrzył
mi w oczy, a ja mogę się założyć, że spłonęłam rumieńcem.
-Ej, spokojnie.
Jesteś świetną dziewczyną, a Michał to mój kumpel, więc nie mógłbym…
-Dzięki-przytuliłam
go.
Pożegnałam
ostatnie osoby, życzyłam im wesołych świąt i wróciłam do samochodu. Siedziałam
w nim z godzinę i nadal nie mogłam w to uwierzyć. Potem w domu zasypałam tatę
potokiem słów. On też był pod wrażeniem tego, co siatkarze dla mnie zrobili.
Gdy się nagadałam, było już po 20, więc szybko zrobiłam szarlotkę (trzeba było
nadrobić braki po chłopakach) i poszłam się wykąpać. Trochę przysnęłam w
wannie, ale gdy wyszłam okazało się, że tata był tak miły i wyciągnął ciasto z
piekarnika. Z czystym sumieniem mogłam wrócić na górę i położyć się.
Rano obudził mnie
dzwonek do drzwi. Otworzyłam w szlafroku. Po chwili jakichś dwóch facetów
wniosło mi ogromne pudło na korytarz.
-Przepraszam, ale
to chyba jakaś pomyłka…
-Pani Laura
Wójcik?
-Tak-byłam
zdziwiona, co to może być.
-Proszę tu
podpisać-wykonałam polecenie-A tu list dla pani. Do widzenia. Wesołych
świąt-wyszedł z uśmiechem.
Otworzyłam
kopertę i wyciągnęłam liścik.
„Możesz otworzyć
dopiero po kolacji ;) To prezent :]
Kocham Cię, Słońce :*
Wesołych Świąt ^^
Michał”
Wigilia minęła mi
na gotowaniu, w którym pomagał mi Koks i zastanawianiu się, co jest w tym
ogromnym , tajemniczym pudle. Potem wzięłam szybki prysznic i się przebrałam.
Zadzwoniłam z życzeniami do Michała, Majki i Andrzeja. Nakryłam do stołu, nie
zapominając o sianku i dodatkowym nakryciu. Wieczorem razem z tatą zasiadłam do
wieczerzy. Podzieliliśmy się opłatkiem i jedliśmy barszcz, ryby i masę innych
smakołyków. Włączyłam płytę z kolędami i piosenkami świątecznymi, a potem
wreszcie przyszedł czas na prezenty. Wymieniliśmy się z tatą podarunkami i
stanęłam przed prezentem od Michała.
____________________________________________
Dziękuję za tak dużo komentarzy <3
Jesteście kochani :*
Tak jak obiecałam, dodaję Wam rozdział ;) Kolejny pojutrze ^.^
Jak Wam się podoba pomysł chłopaków? I jak myślicie, co jest w pudle od Michała?
Zachęcam do obserwowania, komentowania i przedstawiania swoich pomysłów :] To bardzo wiele dla mnie znaczy :)
Szczęśliwego Nowego Roku!!!
Macie jakieś plany na Sylwestra?
Szczęśliwego Nowego Roku!!!
Macie jakieś plany na Sylwestra?
Całuję ;*