czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 90

-Wyczuwam niezłą zabawę-uśmiechnął się Nowakowski.
-Zwłaszcza, że obiecałam Zosi cię pilnować-puściłam mu oczko.
-No to Cichy, teraz masz przerąbane-zaśmiał się Krzysiek, a z nim reszta.
-W sumie… Z Iwonką też dawno nie rozmawiałam…
-Osz ty…
-Myślę, że się dogadamy-wystawiłam mu język.
-Nie wiem Michał, jak ty z nią wytrzymujesz-jęknął Piotrek.
-Mam żelki!-wyciągnęłam kilka opakowań słodyczy.
-No to witamy na pokładzie-uśmiechnął się Igła.
Podróż minęła nam spokojnie. Z lotniska dojechaliśmy podstawionym autobusem do hotelu. Andrea zaczął rozdawać klucze do pokoi.
-Laura, nie obrazisz się, jeżeli nie będziesz miała pokoju z Michałem? Dostaniesz jedynkę, żeby mi przyjmującego nie rozpraszać…
-Trenerze, ale jak ona będzie miała sama pokój, to nikt nie będzie im przeszkadzał…-wtrącił się Łukasz.
Na chwilę zapadła cisza. Widać było, że Andrea nad czymś się zastanawia.
-To zrobimy tak. Łukasz będzie miał jedynkę, a Laura przemęczy się z Krzyśkiem. Igła! Ani mi się waż opuszczać pokoju w nocy, chyba że chcesz na każdym treningu mieć dodatkowe kółka.
-Ale… Laura z Krzyśkiem?-oburzył się Michał.
-On ma żonę, dzieci… Czy proponujesz kogoś innego?
-No niech już będzie…
Zostałam skazana na Ignaczaka. Anastasi poinformował jeszcze chłopaków o treningu o 16 i mogliśmy się rozejść. W drodze do pokoju nie musiałam przynajmniej męczyć się z bagażami, bo od tego mam ludzi.
Krzysiek po przekroczeniu progu, od razu rzucił się na jedno z łóżek, oznajmiając mi, że je zaklepuje. Postanowiłam się szybko odświeżyć po podróży. Potem chciałam iść do Miśka, żebyśmy razem wybrali się na obiad. Pomyślał o tym samym i spotkaliśmy się na korytarzu. Nie obeszło się bez dołączenia do nas chłopaków, co nie mogło skończyć się normalnie. Fabian zaczął tłumaczyć Zatorskiemu proces powstawania parówek. Połowa reprezentacji postanowiła przejść na wegetarianizm. Po rozmowie na temat oprysków stosowanych do kupnych warzyw i owoców, chyba już nic nie będą jeść.
-Co się przejmujecie?-uśmiechnął się Piter-Tak nas faszerują chemią, że i tak na starość będziemy świecić w ciemności…
-Chyba że najpierw umrzemy na raka-dodał pesymistycznie Winiar.
-Albo zaatakują nas zombie-wybełkotał z pełnymi ustami Zbyszek-I zjedzą nasze mózgi…
-No, to ty możesz być spokojny, bo raczej ci to nie grozi-wypalił Rucek.
Jak zwykle przekomarzania i obrażanie się… Gorzej niż z dziećmi…
Następnie rozeszliśmy się do pokoi, żeby trochę odpocząć. Michał przyszedł do mnie i leżeliśmy przytuleni na łóżku.
-Nie obmacywać się tam!-co jakiś czas słychać było głos Krzyśka.
My tylko śmialiśmy się na jego słowa. Bo przecież przytulanie i rozmowa z ukochaną osobą, nie jest niczym złym.
Nim się obejrzeliśmy, trzeba było lecieć na trening. Ja tylko siedziałam i przyglądałam się ich poczynaniom. Dopiero gdy skończyli, zaczęła się moja praca. Nie wiem, ile mi zeszło z rozmasowaniem każdego z nich, ale byłam padnięta. W trakcie jęczeli, ale odchodzili zadowoleni, więc chyba dobrze wykonałam swoje zadanie. Wszyscy zmęczeni zeszliśmy na kolację. Ledwo miałam siłę utrzymać kanapkę. Jutro pewnie będę miała okropne zakwasy…
Po kolacji wzięłam szybki prysznic. I usiadłam z laptopem na łóżku.
-Spisałaś się-Igła posłał mi uśmiech-Brakowało nam dobrego fizjoterapeuty.
-Dzięki, ale po pierwszym dniu już mam dość…
-Nie przejmuj się, jeszcze się przyzwyczaisz. Też mam czasem tego wszystkiego po dziurki w nosie, ale potem przypominam sobie, że robię to, co kocham i daje mi to szczęście. I chęci wracają. Ty masz dodatkowe szczęście, bo pracujesz z kimś kogo kochasz. Doceń to, bo niewiele osób ma takiego farta.
-Wiem i… dzięki Krzysiu-przytuliłam go.
-No, a teraz jak nie masz nic przeciwko, chciałbym pogadać z żoną i dzieciakami.
-To ja nie będę przeszkadzać i pójdę podokuczać narzeczonemu.
Z Misiem i Zbysiem obejrzałam jakiś horror, bo jak weszłam, to akurat zaczynali. Bardziej oni oglądali niż ja, bo nie lubię takich filmów i co chwila zamykałam oczy lub chowałam twarz w koszulce Michała. Zibi śmiał się ze mnie, ale dał sobie spokój, gdy po jednej bardziej drastycznej scenie prawie spadł z łóżka.
-I jak ja mam teraz iść spać?
-To nie idź, tylko zostań tutaj. Andrea nic nie mówił, o twoim przebywaniu tu…
Rozmawiałam z nimi jeszcze chwilę, ale nagle drzwi się otworzyły i wparował Igła.
-Gdzie ty się szlajasz, moja panno? Marsz do swojego pokoju…
-Jak ty się zwracasz do mojej narzeczonej?-oburzył się Kubiak.
-Nie wiem jak ty, ale ja wolę nie narażać się trenerowi…
-Ale to nie powód, żeby tak zwracać się do Laury.
-Nic się nie dzieje-zapobiegłam kłótni-Już idę tato-wystawiłam Krzyśkowi język, pożegnałam się z Michałem i wróciłam do siebie.
-Przepraszam, ale…-zaczął libero.
-Oj, Krzysiu, daj spokój. Przecież cię rozumiem.
Położyliśmy się, ale nie dane mi było usnąć, bo najpierw się bałam, a potem Igła zaczął chrapać. Dopiero, jak rzuciłam w niego poduszką, trochę się uspokoił, a ja mogłam przymknąć zmęczone oczy.

-Wstawaj! Bo się spóźnisz!
Krzysiek od rana biegał po pokoju w dobrym humorze, a ja wyglądałam jak jakiś upiór. Rozczochrana, oczy podkrążone…
-A coś ty taka jakaś…-zaczął Bartek przy śniadaniu.
-Nie wyspałam się.
-Michał, nieładnie… Trener zabronił…-zaczął pouczać przyjmującego Nowakowski.
-Ale my nic nie robiliśmy…
-No to… Krzysiek? Czy my o czymś nie wiemy?-spojrzał na libero Winiarski.
-Zgłupieliście? Najpierw puszczają mi horrory, potem Krzysiek chrapie przez pół nocy…
-Tylko winni się tłumaczą!-podsumował Żygadło.
Potem oni produkowali się na siłowni, a ja siedziałam grzecznie z książką. Następnie obiad i popołudniowy trening. I znów moje „pięć minut”. Mięśnie po wczorajszym mnie strasznie bolały, ale jakoś dałam radę. Być może pomogły słowa naszego złotoustego libero…
Po wykonaniu swoich obowiązków, miałam czas dla siebie, a chłopaki zostali na omawianiu taktyki. Odświeżyłam się i przyłożyłam na chwilę głowę do poduszki…

Otworzyłam oczy, a już świtało. Mój współlokator jeszcze spał, więc na paluszkach poszłam się przebrać, a potem wyszłam na spacer. Wróciłam do hotelu dopiero, gdy Michał i Krzysiek zaczęli się do mnie dobijać. Mecz mieli dopiero o 20, więc po przedpołudniowym treningu mieli już wolne. Dogadywali ostatnie kwestie taktyczne, relaksowali się, każdy na swój sposób. Igła rozmawiał z dzieciakami, Michał słuchał muzyki, Piotrek wyszedł na spacer. Ja zostałam wyznaczona, żeby mu towarzyszyć, bo jak się ta sierota zgubi, to będzie problem… Obeszło się bez przygód.
Wszystko mieliśmy spakowane i ruszyliśmy na halę. Siatkarze się rozciągali, a ja zajęłam swoje miejsce. Musieliśmy wygrać, żeby mieć szansę na awans.
Nie wiem, co się stało, gdy obie drużyny wybiegły na boisko. Brakuje słów, żeby to opisać. Przegraliśmy 0:3. Starali się walczyć, ale bezskutecznie. Bułgaria tryumfowała, a my żegnaliśmy się z wyjściem z grupy.
W podłych nastrojach, ze łzami wracaliśmy do hotelu. Każdy z chłopaków obwiniał siebie, a to nie była niczyja wina, w końcu stanowią drużynę…
Każdy zamknął się u siebie i przeżywał to po swojemu. Ja na początku próbowałam ich pocieszać, ale okazało się to bezskuteczne, więc położyłam się i czekałam, aż zmorzy mnie sen.

Kolejny dzień był bardzo ciężki dla wszystkich. Chłopaki po przemowie Anastasiego, postanowili w ostatnim meczu grać jak najlepiej, mimo że to i tak nic nie zmienia. Wstąpił w nich duch walki. Skupili się na ostatnim meczu.
-Laura, miałbym do ciebie małą prośbę-zaczął Krzysiek, gdy przeglądałam jakieś głupie stronki w internecie.
-Hm…?
-Trochę dokucza mi kolano. Mogłabyś?
-Pokaż.
Już po chwili rozmasowywałam kolano siatkarza.
-Co tu się wyprawia?-zapytał Misiek, bo akurat do nas zajrzał.
-Zrobić ci masaż?-puściłam mu oczko.
-Z takimi dłońmi, to ty możesz wszystko…

Niedzielny mecz zaczął się świetnie. Dwa sety dla nas, przeciwnicy nie sprawili większych problemów. Niestety sprawdziło się siatkarskie powiedzenie, że kto wygrywając 2:0, nie wygra 3:0, ten przegrywa 2:3.
Koniec Ligi dla nas, pozostał już tylko smutek, niedowierzanie i powrót do domu…
___________________________________________
Taka trochę smutna końcówka, ale każdy wie, jak Liga Światowa się dla nas skończyła :(
Nie mogłam tego pominąć i nie chciałam Was specjalnie smucić.

Przepraszam, że znów późno, ale od wczoraj moim głównym zajęciem jest zabawa z sześciomiesięcznym braciszkiem ciotecznym, więc nie bardzo miałam czas, a potem był problem z weną... :/

Nie zamęczam Was już. Nowy rozdział postaram się dodać o normalniejszej porze i mam nadzieję, że będzie już weselszy ;]
Pozdrawiam ;*

15 komentarzy:

  1. Super rozdział,oj biedna Laura,chrapiący Igła :)
    Nie zawsze musi być kolorowo i radośnie,więc końcówka w porządku.
    Czekam na kolejny i pozdrawiam.
    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba ;)
      U Ciebie wreszcie nadrobiłam ^^
      Całuję ;*

      Usuń
  2. Smuuuutna ta końcówka :( W ogóle nie pasuje do piosnki Don't worry be happy, lecącej z moich głośników :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, ostatni sezon reprezentacyjny nie poszedł po naszej myśli, więc musiało się to trochę odbić na opowiadaniu...
      Ale nie ma, co się smucić, w tym roku będzie dobrze ;]
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. Piter to mnie rozwala tym swoim tekstami :D Pozdrawiam i zapraszam na nowy do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem skąd biorą mi się pomysły na te głupie teksty :D
      Buziaki ;*

      Usuń
  4. Polroczny Szkrabek powiadasz? To wybaczam wszystko; )
    Rucy powalil mnie! Haha. Cicho siedzi, ale jak juz wypali.....
    Krzys chrapie...jakos mnie to nie dziwi lecz współczuję bardzo Laurze, bo u mnie nawet pies w nocy daje koncert.
    Zakwasy.... nie dobrze. Ale libero nasz zlotousty sie spisal.
    Ziomek wypalil o tej jedynce hahaha!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki mały, kochany przystojniak, co ciągle mnie zaskakuje :D
      Z siatkarzami nie da się nudzić :D
      Moja psina też chrapie, a zazwyczaj jak jestem w domu, to włazi mi do łóżka i grzeje nogi :P
      Ściskam ;*

      Usuń
    2. Moja tez spi ze mna. Najpierw ogrzewa stopy a pozniej zajmuje wiekszosc lozka ^^
      Przystojniak powiadasz...jak ma na imie?

      Usuń
    3. Adaś <3
      Przystojniejszego jeszcze nie poznałam ;]

      Usuń
  5. No szkoda ale takie życie :) Oby teraz im poszło lepiej :) Piter to zawsze wie co powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba trzymać kciuki i wierzyć w nowych trenerów ;)
      A Piotrek strasznie wygadany się ostatnio zrobił :D
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  6. Kiedy nastepny rozdzial...?

    OdpowiedzUsuń
  7. Super czekam na kolejny rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejny rozdział ! Prosze !

    OdpowiedzUsuń