Dzień zaczęliśmy od
pobudki z samego rana i wjazdu kolejką na Kasprowy. Tam nas jeszcze nie było…
-Ej, Laura… Ładnie
tu…
-Jakby nie było
ładnie, to bym cię tu nie ciągnęła-zaczęłam się śmiać z jego miny.
Przez niecałe trzy
minuty udawał obrażonego, a potem zaczął robić głupie pozy do zdjęć. Przyciągał
spojrzenia obcych ludzi, ale dalej robił z siebie idiotę.
-Bo przestanę się z
tobą pokazywać publicznie-roześmiałam się, patrząc na niego.
-To ty ładniej się
ustaw i zobaczymy kto jest lepszym modelem-wystawił mi język.
-Wariat…
-Ale twój-szybko
znalazł się przy mnie.
Niestety nadszedł
czas powrotu. Humor całkiem mi się zepsuł, gdy patrzyłam na znikające za nami
góry. Wieczorem byliśmy w Żorach. Pomogłam Michałowi ogarnąć trochę mieszkanie
i się spakować. Brudne ciuchy zapakował do pralki, a walizkę i torbę z czystymi
zniósł od razu do bagażnika…
-No to w niedzielę
Spała-westchnął.
-Jeszcze przez…-zerknęłam
na wyświetlacz telefonu-5 minut jest piątek, więc nie narzekaj.
-Idziemy spać, bo
jutro znowu Bartek pojedzie dokuczać twojemu tacie. Dobranoc-pocałował mnie i
mocno objął.
-Jurto znowu trzeba
rano wstać-jęknęłam.
-Przecież wiem,
śpij już, a nie…
Miał być
odpoczynek, a byłam gorzej niewyspana niż przed wyjazdem. U mnie byliśmy o 11.
Dom stał, Koks żył, więc tata dobrze sobie poradził. Chociaż na nasz widok
chyba poczuł ulgę… Ledwo zdążyliśmy wejść i wnieść moje bagaże, a pod dom
podjechał Kurek.
-Bartek!-uwiesiłam
mu się na szyi.
-Kiedy ja cię
widziałem!
-Ej, bo jestem
zazdrosny-usłyszałam głos Miśka.
Buziak wynagrodził
mu wszystko. Przyjmujący przywitali się i wpadli do domu, rozkładając się na
kanapie. Przyniosłam wszystkim soku i wcisnęłam się między nich.
-Czemu mnie nie
odwiedziłaś? Co to za pianino? Umiesz na nim grać? Jak Zakopane? Dziku cię nie
zamęczył?-zaczął zasypywać mnie pytaniami-Ten szczurek jeszcze żyje? Zaraz… Jak
on się wabił?-wskazał na Koksa, który wskoczył mi na kolana.
Jak zaczął zadawać
pytania, to myślałam, że nigdy nie skończy. Potem my wypytaliśmy go o wszystko.
Potem rozmowa przeniosła się do kuchni, gdzie Bartek zaproponował, że zrobi
obiad. Trochę mnie to zdziwiło, ale nie sprzeczałam się.
-Zobaczymy, czegoś
się u Ruskich nauczył-podsumował Michał.
Jakąś godzinę
później, przed nami pojawiły się talerze pełne spaghetti.
-Ty na pewno w
Rosji byłeś?-Kubiak podniósł pytająco brew.
-No tak, a co?-zdziwił
się Bartek.
-No… To raczej na
Włochy wygląda…
-A kto ci
powiedział, że będzie danie kuchni rosyjskiej?
-Myślałem, że…
-Od myślenia to ty
masz Laurę, nie wysilaj się za bardzo, bo ci się obwody przegrzeją…
Ja leżałam ze śmiechu,
Kurek głupio się uśmiechał, a mój chłopak mordował go wzrokiem.
-Żeś się
wyszczekany zrobił…
Bartek praktycznie
przesiedział u nas cały dzień. Chłopaczyna nie mógł się nagadać… Na deser
zjedliśmy lody, a potem dosiadł się do mojego biednego pianina. Może i były to
wygłupy, ale jak Koksik schował się w kącie w kuchni, skomląc, to odgoniłam go.
Oznajmiłam mu, że pokażę mu, jak grać.
-Coś ty z nią
zrobił? Zepsułeś ją… Ona tak nie potrafiła…-rozdziawił usta ze zdziwienia.
-Ma się ten
talent-uśmiechnęłam się.
Bartek zepchnął
mnie bezceremonialnie ze stołka i zaczął „grać”.
-Eee, jakieś
zepsute…
Wszyscy zaczęliśmy
się śmiać. Brakowało mi takich chwil. Nie mogłam się doczekać spotkania z
chłopakami z reprezentacji. Tyle głupich pomysłów, energii i siatkarskiego
talentu w jednym miejscu zawsze gwarantowało dobrą zabawę.
Wieczorem Bartek
pojechał do rodziców, a ja usiadłam zmęczona na kanapie, opierając głowę na
ramieniu ukochanego. Film powoli zaczął się oddalać, aż odpłynęłam.
-Obudziłem cię?
Przepraszam…-usłyszałam szept Michała-Zasnęłaś, więc przyniosłem cię do łóżka…
-Chodź tu-mruknęłam
i przyciągnęłam go do siebie.
Znów zasnęłam
wtulona w jego silne ramiona.
Gdy rano otworzyłam
oczy, on jeszcze smacznie sobie spał. Leżałam przez jakiś czas, przyglądając mu
się…
-Misiu… Skarbie…-musnęłam
ustami jego policzek-Kochanie…-moje usta zbliżały się do jego ust-Michał…
Bez otwierania
oczy, odnalazł moje usta i przyciągnął mnie do siebie.
-Takie pobudki to
ja mógłbym mieć codziennie…
-Mam nadzieję, że
się nie gniewasz?-przygryzałam wargę i spojrzałam mu w oczy.
-Dobrze, że mnie
obudziłaś, bo nie mogę marnować tego dnia… Wieczorem mam być w Spale…
Ubraliśmy się,
razem zrobiliśmy śniadanie, wyszliśmy z Koksem, zrobiliśmy zakupy, ugotowaliśmy
obiad… Praktycznie nie było 5 minut, w których nie bylibyśmy koło siebie. Po
południu nastał czas pożegnania…
-Będę tęsknić…-zaczęłam
się rozklejać.
-Nie płacz, bo i ja
zacznę…
-Chłopaki nie
płaczą-uśmiechnęłam się, kiedy starł łzę z mojego policzka.
-Jak mają nie
płakać, zostawiając tak piękne dziewczyny same?
-Misiu…
-Za tydzień
przyjedziesz mnie odwiedzić?
-Głupie pytanie…
Jakbym mogła, to od razu bym z tobą pojechała… Za tydzień może wezmę Kingę, bo
pewnie będzie chciała odwiedzić Grześka…
-Ty nimi się nie
przejmuj, tylko zajmuj się tęsknieniem za najcudowniejszym, najprzystojniejszym
i najzdolniejszym facetem pod słońcem…
-No właśnie,
pozdrów go.
-Ale kogo?-zdziwił
się.
-No Piotrka.
-Wredna, mała menda…
-Też cię kocham-pocałowałam
go.
-Muszę jechać…
Zadzwonię jak dojadę i przywitam się z chłopakami. A ty masz mi się tu
grzecznie uczyć, bo jak nie…-pogroził mi palcem.
-I ty myślisz, że
ja się ciebie boję? No chyba nie…
-Powinnaś-zaśmiał
się.
Niestety nasze
przekomarzania się zakończył mój tata, oznajmiając, że jak nie wypuszczę zaraz Michała,
to spóźni się na jutrzejszy trening… Patrzyłam jak odjeżdża… I znów odliczanie
dni i godzin do kolejnego spotkania…
Wieczorem czekałam
aż do mnie zadzwoni. Gdy tylko włączyła skype’a, usłyszałam sygnał połączenia.
-Michał!-uśmiechnęłam
się do jego twarzy na monitorze.
-Cześć,
kocie-przesłał mi buziaka.
-Zaraz się porzygam…
-Mówi się: „rzygam
tęczą”, ale ty jesteś niemodny…
-Debile-Misiek
spojrzał w bok-Jak właśnie słyszysz, kilku ciastomózgich idiotów chciało się z
tobą przywitać.
Przekręcił laptop w
bok, a ja zobaczyłam machających mi siatkarzy i usłyszałam chóralne „Cześć,
Laura”.
-Cześć,
chłopaki-uśmiechnęłam się.
-Kiedy do mnie
przyjedziesz?-Piotrek zrobił smutną minę.
-Przywieziesz
szarlotkę?-wtrącił Zati.
-I tego małego
futrzaka weź-dorzucił Zibi.
Więcej próśb nie
zrozumiałam, bo jak zaczęli się przekrzykiwać, to wszystko zlało się w jeden
huk. Widząc ich, od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. No, bo jak tu ich
nie kochać?
-Kochanie, chyba
dokończymy jutro tą rozmowę-Misiek nachylił się nad laptopem, żeby ich
przekrzyczeć-Nie da się w spokoju porozmawiać…
-Kocham cię, do
zobaczenia-uśmiechnęłam się.
-Pa, Laura-huknęła
reprezentacja.
-Papatki-pomachałam
do kamerki i zakończyłam połączenie-Jak ja za nimi tęskniłam-pokręciłam głową z
niedowierzaniem.
Kolejne dni dłużyły
się niemiłosiernie, ale tak to już jest, gdy się na coś czeka… Na uczelni
nudziłam się strasznie i tylko pogaduchy z Zośką i Kingą podtrzymywały mnie na
duchu. No i oczywiście wieczorne rozmowy z siatkarzami. Michał nie mógł
zadzwonić do mnie tak, żeby nikt mu nie przeszkadzał.
Po dwóch
kolokwiach, wyjściu do kina z dziewczynami i licznych spacerach z Koksem,
nadszedł wreszcie piątkowy wieczór. Uwijałam się w kuchni piekąc uwielbianą
przez chłopaków szarlotkę, bo jak jutro tam pojadę, to przecież nie z pustymi
rękami…
_________________________________________
No dobrze... To teraz możecie mnie zhejtować, zlinczować, czy co tam jeszcze...
Wiem, obiecałam, że rozdział "będzie wczoraj"... Zawaliłam na całej linii...
Jestem beznadziejna...
Nie będę wymyślać niestworzonych historii, o braku internetu, czy "wybuchniętym" laptopie, bo to nie byłaby prawda...
Myślałam, że wczoraj rano zdążę napisać rozdział, ale wstałam, ubrałam się, zjadłam i przyszedł kolega... Uczyliśmy się chemii do wieczora, potem na 20 do kościoła... Wróciłam i miałam szczere chęci pisać, ale (tak wiem, znowu ale...) pisało do mnie kilka osób, każdy coś chciał i zeszło do późna. Dziś miałam ostatni egzamin (raczej zdałam) z tej nieszczęsnej chemii, a po nim znów miałam niespodziewanego gościa, potem spotkałam się z koleżanką i tak wyszło, że przed chwilą dopiero skończyłam pisać ten rozdział dla Was...
Po prostu doba jest dla mnie za krótka, a ja zbyt wiele chciałabym zrobić...
Nie wiem, czy komuś w ogóle chciało się czytać to moje przydługie wyjaśnienie...
Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;]
Pozdrawiam Was serdecznie ;*
Świetny rozdział :) Zapraszam do siebie zmieniłam onet na blogspot :)
OdpowiedzUsuńhttp://pamietaszmnie.blogspot.com/
Spokojnie, dzień w tą czy w tą różnicy nie robi :) Lepiej odpocząć, wyspać się!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :)
Mam nadzieję, że ta dłuuuga, wspólna nauka chemii przyniosła zamierzone efekty :)
Pozdróweczki! :* :)
Przeczytalam to dlugie wyjasnienie, ktore akceptuje ;) hahaha
OdpowiedzUsuńTeksty Kurka i ja leze. Rzeczywiscie wyglodnialy na rozmowy.
Uwielbiam Twoj blog!
Oby wszystko poszlo po Twojej mysli z egzaminami ;)
Pozdrawiam serdecznie i informuje, zedodalam nowy rozdzial tutaj
http://sliskasprawa.blogspot.com
Swietny rozdzial. :-D Na takie rozdzialy to ja moge czekac nawet czekac tydzien. :-D /Olka
OdpowiedzUsuńHej, odwiedzam Twojego bloga już od dawien dawna, ale dopiero pierwszy raz piszę komentarz. Jestem ogromną fanką Twojego opowiadania, lubię wracać do rozdziałów gdy to wszystko się zaczęło, gdy cichy wielbiciel Michał starał się o Laurę, ale to nie znaczy że obecne rozdziały są gorsze. Po prostu opowiadanie jest tak dobre, że w oczekiwaniu na kolejne rozdziały wraca się z powrotem do początku historii by przeżyć ją jeszcze raz wspólnie z bohaterami :)
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno, nie przepraszaj nas za jakiekolwiek obsunięcia czasowe w dodawaniu rozdziałów, bo każdy chyba rozumie że masz swoje życie, a pisanie to hobby, zapełnienie wolnego czasu. Właśnie, wolnego czasu. Skoro teraz czas sesji i takich tam to logiczne że masz tego czasu mniej. Skup się na tym co najwazniejsze, a my z pewnością na nowe rodziały będziemy czekać z wypiekami na twarzy. Bo przecież jak się coś kocha, to się czeka, cierpliwie czeka :)
Pierwszy komentarz, a jaki długi mi wyszedł ;d ~Anka
Rozdział bardzo mi się podobał :) Laura miło spędziła czas kiedy był Misiek :) Cała reprezentacja czeka aż ona przyjedzie :)
OdpowiedzUsuńNie przepraszaj bo nie masz za co. Oprócz bloga, masz też swoje życie :)
OdpowiedzUsuńSpokojnie, my czytamy i tak łatwo Cię nie opuścimy:D
Rozdział jak zawsze super, ekstra, genialny :)
Uwielbiam czytać to opowiadanie i już czekam na kolejny:)
Buziaki, pozdrawiam :*
Kolejny piękny rozdział :D. Czekam na kolejny ;). Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuń