Bardzo nie chciało
nam się wstać, ale moje jojczenie spowodowało, że w końcu wyciągnęłam Michała z
domu.
-To co dziś robimy?
-Co powiesz na
spacer Doliną Kościeliską?
-A daleko trzeba
będzie iść?
-Nie… Będziemy szli
spacerkiem, więc się nie przejmuj-uśmiechnęłam się-I pogoda jest taka piękna…
Wzięliśmy wszystko
i podjechaliśmy busem pod wejście do doliny. Szliśmy powoli, śmiejąc się,
robiąc masę zdjęć i podziwiając majestatyczne góry.
-Pójdziemy do
jaskini?-zapytałam wskazując na drogowskaz do Jaskini Mroźnej.
Misiek bez problemu
się zgodził. Trochę zmęczyliśmy się idąc do wejścia, bo teren mocno piął się ku
górze. Zasapani weszliśmy do środka.
-Jaskinia, jak
jaskinia-wzruszył ramionami.
-Zimno
tutaj-pociągnęłam zamek błyskawiczny bluzy do góry.
-Może dlatego, że
to Jaskinia Mroźna-zaśmiał się mój chłopak.
-Przecież
wiem-wystawiłam mu język.
Wyszliśmy na drugim
końcu jaskini i zeszliśmy drewnianymi schodkami na dno doliny.
-Wydaje mi się, że
trzeba wracać…-Michał wskazał na niebo.
Zasnuwały je ciemne
chmury. No tak, w końcu w górach pogoda zmienia się diametralnie… Zawróciliśmy,
a ja żałowałam, że nawet do schroniska nie doszliśmy i już trzeba było się
zbierać. Temperatura szybko spadała, nawet ciepłe ciuchy nie pomagały. Wiatr
zaczął się wzmagać, a z nieba poleciały pierwsze krople. Ludzie pospiesznie
wracali do autobusów i samochodów. Biegiem puściliśmy się w kierunku busa do
Zakopanego. Było jedno wolne miejsce, ale udało nam się, bo kierowca rozłożył
siedzenie z przodu i jakoś się zmieściliśmy. Deszcz tłukł o szyby, a my
spokojnie dojechaliśmy na przystanek koło wynajmowanego domku.
-Misiu, daj płaszcze
przeciwdeszczowe-wskazałam na jego plecak.
-Pobiegniemy, nie
opłaca się zakładać-pociągnął mnie za rękę.
Mieliśmy do
przebycia dosłownie 300 metrów, a i tak po przekroczeniu progu, oboje
ociekaliśmy wodą.
-Mówiłam, żebyś dał
te płaszcze…
-Nie denerwuj
się-Michał mnie przytulił.
Staliśmy na
korytarzu, oboje mokrzy, obejmując się. Jakby ktoś to zobaczył, to pewnie
padłby ze śmiechu.
-Przemokłaś, pewnie
ci zimno-odgarnął mi włosy z policzka-Pewnie przydałby ci się gorący
prysznic-wyszeptał, a jego ciepły oddech musnął moją szyję.
Po wspólnym
prysznicu, siedzieliśmy pod kołdrą z kubkami parującej herbaty i patrzyliśmy na
jakiś beznadziejny film w telewizji.
-Misiu, może coś
porobimy… Jesteśmy w Zakopanym, a siedzimy w domu…
-Ale deszcz
pada-chciał się wymigać.
-Z cukru nie
jesteś, więc ci nie zaszkodzi-odparłam-Może jakieś kino? Albo…
-Dobra-przerwał
mi-Ja sprawdzam filmy, ty lecisz się szykować, a potem na miasto.
Nie musiał dwa razy
powtarzać. Za godzinę miał być jakiś film sensacyjny. Oboje stwierdziliśmy, że
zapowiada się ciekawie. Ja kończyłam się malować, gdy Michał stał w drzwiach
gotowy do wyjścia.
-Tym razem jedziemy
moim autem. Sprawdziłem drogę, więc się nie zgubimy.
-No to
prowadź-uśmiechnęłam się.
Kilka minut przed
rozpoczęciem się seansu, siatkarz kupował bilety, a ja popcorn. Zajęliśmy
bardzo dobre miejsca, bo było niewiele osób.
Po dwóch godzinach
wyszliśmy z sali kinowej.
-To było świetne!
-Nie wiedziałem, że
lubisz takie filmy-zdziwił się Kubiak.
-Jak widać, jeszcze
mało o mnie wiesz.
-To co teraz? Jest
jeszcze wcześnie, pewnie nie chcesz wracać do domu…
-Nie wiem… A co
proponujesz?-zapytałam, widząc, że on coś knuje.
-Chodź-powiedział z
dziwnym uśmieszkiem.
Podjechaliśmy pod
kręgielnię.
-Kręgle?-zapytałam.
-Może być?
-Pewnie, ale i tak
przegrasz-śmiejąc się, weszliśmy do środka.
Założyliśmy się, że
ten kto wygra robi śniadanie do łóżka i masaż tej drugiej osobie. Wygłupialiśmy
się w najlepsze, ludzie nam się przyglądali, ale kogo by to obchodziło. Dobrze
mi szło, a jemu nie najlepiej.
-No, nawet nieźle
ci idzie-powiedział z uśmiechem.
-Nieźle? Misiu, ty
tu zaraz osiągniesz sromotną przegraną i mówisz, że nieźle?
-Nie mów hop…
Jego kolejne rzuty
sprawiły, że szczękę to ja musiałam z podłogi zbierać. Miałam ogromną przewagę
i… przegrałam.
-Jak ty to…?
-Chciałem dać ci fory,
ale sama zaczęłaś-wystawił mi język-To rano poproszę coś ekstra-mrugnął.
Wróciliśmy do domu
i zamówiliśmy my pizzę (nie ma to jak zdrowe odżywianie przed samym
zgromadzeniem kadry). Zaraz po zjedzeniu poszliśmy spać.
-Laura… Kochanie…
-Misiu?
-Głodny
jestem-usłyszałam jego chichot, który umilkł natychmiast, gdy walnęłam go moją
poduszką.
-Przegrywać też
trzeba umieć, a tak się bawić nie będziemy…
Zaczęliśmy wojnę na
poduszki. Byłam na straconej pozycji, gdy nagle Michał dostał sms-a, co
odwróciło jego uwagę, a ja wykorzystałam sytuację i walnęłam go tak, że
wylądował na łóżku.
-Ej,
oszukujesz!-sapnął, kiedy usiadłam mu na brzuchu, żeby nie mógł wstać.
-Przegrywać też
trzeba umieć-uśmiechnęłam się i skradłam mu buziaka-Idę zrobić śniadanie.
Gdy weszłam z tacą
z tostami i kawą, Michał dalej leżał tak, jak go zostawiłam.
-Pyszne… Ale
pamiętaj, że to nie koniec, chociaż… Masaż może poczekać do wieczora-poruszył
zabawnie brwiami.
Zjedliśmy,
spakowaliśmy i ruszyliśmy na podbój jednego z bardziej znanych szczytów.
-Jesteś pewna, że
Giewont to dobry pomysł?
-Jak najbardziej.
-A jeśli pogoda
znowu się zepsuje?
-Nie kracz, tylko
chodź. Masz zapisany numer TOPR-u, więc nie panikuj.
Z jednej strony
trochę żałowałam, że go wyciągnęłam, bo cały czas narzekał, ale bardzo się
opłaciło. Nawet on nie mógł powstrzymać zachwytu, gdy dotarliśmy na górę.
-Jeszcze nigdy nie
całowałem nikogo na szczycie… Będziesz pierwsza-uśmiechnął się.
-I mam nadzieję, że
ostatnia.
-To to na pewno…
Nasze usta już
miały się złączyć, gdy zadzwonił mój telefon. Trochę się zdziwiłam, że w ogóle
mam zasięg, ale od razu odebrałam.
-No
cześć-usłyszałam znajomy głos.
-Telefony
ważniejsze ode mnie-fuknął Misiek-Idę pocałować tamtą skałę, ona nie złamie mi
serca.
-Ooo, Bartuś,
kochanie, jak miło, że dzwonisz-powiedziałam głośno, żeby chłopak usłyszał.
-Co za
Bartuś?-znalazł się momentalnie przy mnie.
-Gdzie ty się
podziewasz? Byłem u ciebie i słyszałem, że szlajasz się, gdzieś z Dzikiem…
-Przyleciałeś z
Rosji i od razu, chciałeś mi podokuczać?
-Dokładnie-zaśmiał
się-Dawno nie widziałem się z moją ulubioną przyjaciółką…
-Oj, Kuraś, Kuraś…
-Z Siurakiem
rozmawiasz?-wtrącił się Michał-Daj mi go.
Zabrał mi telefon i
bez żadnego przywitania, opierniczył przyjmującego.
-Zepsułeś
najromantyczniejszy moment dzisiejszego dnia…
-…
-Nie obchodzi mnie
to.
-…
-Spoko, widzimy się
w sobotę?
-…
-Dobra, przekażę.
-…
-No, cześć.
Oddał mi telefon.
-No to na czym
skończyliśmy?-przytrzymał mój podbródek.
-Co masz mi
przekazać?
-Kobiety… Czy wy
musicie wszystko psuć? Kazał cię pozdrowić i wpadnie do nas w sobotę rano.
-Aha.
-Już mogę?
-Hm… Muszę się
zastanowić…
Przerwał mi,
zachłannie wpijając swoje wargi w moje. Po miłosnych wyznaniach, sweet fociach
na śpiącym rycerzu i przekomarzaniach, wróciliśmy do domu.
-Trochę smutno, że
jutro ostatni dzień…
-Jak będę miał
wolne, to znowu gdzieś pojedziemy.
-Z tobą mogę jechać
nawet na koniec świata.
Spakowaliśmy część
rzeczy, żeby jutrzejszy dzień móc poświęcić na przyjemniejsze rozrywki niż
pakowanie i padliśmy na łóżko. Nadeszła kolej na dokończenie zadania po
przegranym zakładzie…
___________________________________________
Jestem!
Przepraszam za wczoraj, ale po prostu zmęczenie fizyczne i psychiczne było zbyt wielkie i padłam.
W poniedziałek egzamin, a wczoraj ogarnęliśmy dopiero ok. ¼ obowiązującego materiału...
Nie cierpię chemii...
W poniedziałek egzamin, a wczoraj ogarnęliśmy dopiero ok. ¼ obowiązującego materiału...
Nie cierpię chemii...
Dobra i pomocna, pomagam z matmą i chemią, jak ktoś poprosi, więc nie mam czasu na nic. Muszę kupić kalendarz, żeby umawiać spotkania...
Rozdział jest i mam nadzieję, że się podoba ;]
Fajnie, że aż tyle osób kocha Zakopane ^^
Trochę sporo dialogów w tym rozdziale mi wyszło, ale mam nadzieję, że to Wam nie przeszkadza...
Jutro kolejny, na który serdecznie zapraszam :]
Jeszcze raz przepraszam za wczoraj...
Całuję,
Wasza Niezapominajka ;*
Mrozna Cave! Hahaha!
OdpowiedzUsuńNienawidze, gdy pogoda sie psuje gdy jestem daleko....
Wejscie na szczyt, niezapomniane. Tak jak widoki zreszta ;)
Kino w Zakopcu-zawsze spoko!
Pozdrawiam serdecznie
I do nastepnego :*
Ja właśnie miałam tak z tą pogodą... I trochę nam to plany zmieniło, ale potem poszliśmy właśnie do kina ^^
UsuńNa pulpicie mam ustawiony widok na Tatry, połaziłoby się po górach...
Buziaki ;*
awwww, jak słodkoooo!:D
OdpowiedzUsuńJaki romantyczny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńAż mi się zebrała ochota na wyjazd do Zakopanego :D
Czekam na wizytę pana Kurka :)
Pozdrawiam serdecznie; )
No ja bym się z chęcią wybrała do Zakopanego na taki miły czas, spędzony z kimś wyjątkowym :D
OdpowiedzUsuńAle Bartek wie najlepiej kiedy zadzwonić, żeby romantyczność zepsuć :P|
Pozdrawiam :*
Bardzo słodki ten rozdział <3
OdpowiedzUsuńTakie uwielbiam czekam na kolejny :)
Pozdrawiam
Jejku jacy oni są świetni razem :D Ciekawe co będzie się działo jak Bartek ich odwiedzi? Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńGiewont <3 Bylam na nim dwa razd, piekne widoki ^^ Rozdzial, ze tak sie wyraze zajebi*ty. Pozdrawiam Zuza P.S. Pisze na telefonie wiec przepraszam za bledy.
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńJa ogólnie kocham górskie widoki <3
Wybrało by się na wycieczkę...
Całuję ;*
Cudne <3
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńSuper blog :D zastanawiam się jak masz na imie?
OdpowiedzUsuńDzięki ;]
UsuńA co do imienia, to po to podpisuję się jako Niezapominajka, żeby pozostać anonimowa w internecie...
Zastanawia mnie skąd takie pytanie :P (chociaż chyba się domyślam...)
Ale jak zdradzę Ci imię, to może świat się nie zawali... :P
Agata ^^
Pozdrawiam ;*
Dziękuje : ) . a chciałam wiedzieć jak masz na imię ponieważ to zdjęcie gdzie dostałaś koszulke to przypomina mi moją sąsiadke ale ona się inaczej nazywa ;) . Pozdrawiam ;*
UsuńMiło spędzili dzień :) Kuraś wie kiedy ma zadzwonić :) Już nie mogę się doczekać co będzie się działo kiedy Bartek ich odwiedzi :) Będzie za pewnie wesoło jak zawsze.
OdpowiedzUsuńKuraś jest taki fajny. I taki młodziutki na tym zdjeciu o udostępniłas.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jest tak słodziutko, że nie wiem co powiedzieć.
straciłaś dziecko, to tak cholernie boli. Uczucie płonącej duszy która krzyczy i miota się w Twoim ciele doprowadza Cię do szału, do obłędu. Masz ochotę ze sobą skończyć, przestać walczyć, bo i tak nie masz dla kogo.
Serdecznie zapraszam na prolog, nowej, krótkiej historii
http://dorastajacanadzieja1.blogspot.com/2014/02/auftakt.html
Pozdrawiam A.