sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 80

Bardzo nie chciało nam się wstać, ale moje jojczenie spowodowało, że w końcu wyciągnęłam Michała z domu.
-To co dziś robimy?
-Co powiesz na spacer Doliną Kościeliską?
-A daleko trzeba będzie iść?
-Nie… Będziemy szli spacerkiem, więc się nie przejmuj-uśmiechnęłam się-I pogoda jest taka piękna…
Wzięliśmy wszystko i podjechaliśmy busem pod wejście do doliny. Szliśmy powoli, śmiejąc się, robiąc masę zdjęć i podziwiając majestatyczne góry.
-Pójdziemy do jaskini?-zapytałam wskazując na drogowskaz do Jaskini Mroźnej.
Misiek bez problemu się zgodził. Trochę zmęczyliśmy się idąc do wejścia, bo teren mocno piął się ku górze. Zasapani weszliśmy do środka.
-Jaskinia, jak jaskinia-wzruszył ramionami.
-Zimno tutaj-pociągnęłam zamek błyskawiczny bluzy do góry.
-Może dlatego, że to Jaskinia Mroźna-zaśmiał się mój chłopak.
-Przecież wiem-wystawiłam mu język.
Wyszliśmy na drugim końcu jaskini i zeszliśmy drewnianymi schodkami na dno doliny.
-Wydaje mi się, że trzeba wracać…-Michał wskazał na niebo.
Zasnuwały je ciemne chmury. No tak, w końcu w górach pogoda zmienia się diametralnie… Zawróciliśmy, a ja żałowałam, że nawet do schroniska nie doszliśmy i już trzeba było się zbierać. Temperatura szybko spadała, nawet ciepłe ciuchy nie pomagały. Wiatr zaczął się wzmagać, a z nieba poleciały pierwsze krople. Ludzie pospiesznie wracali do autobusów i samochodów. Biegiem puściliśmy się w kierunku busa do Zakopanego. Było jedno wolne miejsce, ale udało nam się, bo kierowca rozłożył siedzenie z przodu i jakoś się zmieściliśmy. Deszcz tłukł o szyby, a my spokojnie dojechaliśmy na przystanek koło wynajmowanego domku.
-Misiu, daj płaszcze przeciwdeszczowe-wskazałam na jego plecak.
-Pobiegniemy, nie opłaca się zakładać-pociągnął mnie za rękę.
Mieliśmy do przebycia dosłownie 300 metrów, a i tak po przekroczeniu progu, oboje ociekaliśmy wodą.
-Mówiłam, żebyś dał te płaszcze…
-Nie denerwuj się-Michał mnie przytulił.
Staliśmy na korytarzu, oboje mokrzy, obejmując się. Jakby ktoś to zobaczył, to pewnie padłby ze śmiechu.
-Przemokłaś, pewnie ci zimno-odgarnął mi włosy z policzka-Pewnie przydałby ci się gorący prysznic-wyszeptał, a jego ciepły oddech musnął moją szyję.
Po wspólnym prysznicu, siedzieliśmy pod kołdrą z kubkami parującej herbaty i patrzyliśmy na jakiś beznadziejny film w telewizji.
-Misiu, może coś porobimy… Jesteśmy w Zakopanym, a siedzimy w domu…
-Ale deszcz pada-chciał się wymigać.
-Z cukru nie jesteś, więc ci nie zaszkodzi-odparłam-Może jakieś kino? Albo…
-Dobra-przerwał mi-Ja sprawdzam filmy, ty lecisz się szykować, a potem na miasto.
Nie musiał dwa razy powtarzać. Za godzinę miał być jakiś film sensacyjny. Oboje stwierdziliśmy, że zapowiada się ciekawie. Ja kończyłam się malować, gdy Michał stał w drzwiach gotowy do wyjścia.
-Tym razem jedziemy moim autem. Sprawdziłem drogę, więc się nie zgubimy.
-No to prowadź-uśmiechnęłam się.
Kilka minut przed rozpoczęciem się seansu, siatkarz kupował bilety, a ja popcorn. Zajęliśmy bardzo dobre miejsca, bo było niewiele osób.
Po dwóch godzinach wyszliśmy z sali kinowej.
-To było świetne!
-Nie wiedziałem, że lubisz takie filmy-zdziwił się Kubiak.
-Jak widać, jeszcze mało o mnie wiesz.
-To co teraz? Jest jeszcze wcześnie, pewnie nie chcesz wracać do domu…
-Nie wiem… A co proponujesz?-zapytałam, widząc, że on coś knuje.
-Chodź-powiedział z dziwnym uśmieszkiem.
Podjechaliśmy pod kręgielnię.
-Kręgle?-zapytałam.
-Może być?
-Pewnie, ale i tak przegrasz-śmiejąc się, weszliśmy do środka.
Założyliśmy się, że ten kto wygra robi śniadanie do łóżka i masaż tej drugiej osobie. Wygłupialiśmy się w najlepsze, ludzie nam się przyglądali, ale kogo by to obchodziło. Dobrze mi szło, a jemu nie najlepiej.
-No, nawet nieźle ci idzie-powiedział z uśmiechem.
-Nieźle? Misiu, ty tu zaraz osiągniesz sromotną przegraną i mówisz, że nieźle?
-Nie mów hop…
Jego kolejne rzuty sprawiły, że szczękę to ja musiałam z podłogi zbierać. Miałam ogromną przewagę i… przegrałam.
-Jak ty to…?
-Chciałem dać ci fory, ale sama zaczęłaś-wystawił mi język-To rano poproszę coś ekstra-mrugnął.
Wróciliśmy do domu i zamówiliśmy my pizzę (nie ma to jak zdrowe odżywianie przed samym zgromadzeniem kadry). Zaraz po zjedzeniu poszliśmy spać.

-Laura… Kochanie…
-Misiu?
-Głodny jestem-usłyszałam jego chichot, który umilkł natychmiast, gdy walnęłam go moją poduszką.
-Przegrywać też trzeba umieć, a tak się bawić nie będziemy…
Zaczęliśmy wojnę na poduszki. Byłam na straconej pozycji, gdy nagle Michał dostał sms-a, co odwróciło jego uwagę, a ja wykorzystałam sytuację i walnęłam go tak, że wylądował na łóżku.
-Ej, oszukujesz!-sapnął, kiedy usiadłam mu na brzuchu, żeby nie mógł wstać.
-Przegrywać też trzeba umieć-uśmiechnęłam się i skradłam mu buziaka-Idę zrobić śniadanie.
Gdy weszłam z tacą z tostami i kawą, Michał dalej leżał tak, jak go zostawiłam.
-Pyszne… Ale pamiętaj, że to nie koniec, chociaż… Masaż może poczekać do wieczora-poruszył zabawnie brwiami.
Zjedliśmy, spakowaliśmy i ruszyliśmy na podbój jednego z bardziej znanych szczytów.
-Jesteś pewna, że Giewont to dobry pomysł?
-Jak najbardziej.
-A jeśli pogoda znowu się zepsuje?
-Nie kracz, tylko chodź. Masz zapisany numer TOPR-u, więc nie panikuj.
Z jednej strony trochę żałowałam, że go wyciągnęłam, bo cały czas narzekał, ale bardzo się opłaciło. Nawet on nie mógł powstrzymać zachwytu, gdy dotarliśmy na górę.
-Jeszcze nigdy nie całowałem nikogo na szczycie… Będziesz pierwsza-uśmiechnął się.
-I mam nadzieję, że ostatnia.
-To to na pewno…
Nasze usta już miały się złączyć, gdy zadzwonił mój telefon. Trochę się zdziwiłam, że w ogóle mam zasięg, ale od razu odebrałam.
-No cześć-usłyszałam znajomy głos.
-Telefony ważniejsze ode mnie-fuknął Misiek-Idę pocałować tamtą skałę, ona nie złamie mi serca.
-Ooo, Bartuś, kochanie, jak miło, że dzwonisz-powiedziałam głośno, żeby chłopak usłyszał.
-Co za Bartuś?-znalazł się momentalnie przy mnie.
-Gdzie ty się podziewasz? Byłem u ciebie i słyszałem, że szlajasz się, gdzieś z Dzikiem…
-Przyleciałeś z Rosji i od razu, chciałeś mi podokuczać?
-Dokładnie-zaśmiał się-Dawno nie widziałem się z moją ulubioną przyjaciółką…
-Oj, Kuraś, Kuraś…
-Z Siurakiem rozmawiasz?-wtrącił się Michał-Daj mi go.
Zabrał mi telefon i bez żadnego przywitania, opierniczył przyjmującego.
-Zepsułeś najromantyczniejszy moment dzisiejszego dnia…
-…
-Nie obchodzi mnie to.
-…
-Spoko, widzimy się w sobotę?
-…
-Dobra, przekażę.
-…
-No, cześć.
Oddał mi telefon.
-No to na czym skończyliśmy?-przytrzymał mój podbródek.
-Co masz mi przekazać?
-Kobiety… Czy wy musicie wszystko psuć? Kazał cię pozdrowić i wpadnie do nas w sobotę rano.
-Aha.
-Już mogę?
-Hm… Muszę się zastanowić…
Przerwał mi, zachłannie wpijając swoje wargi w moje. Po miłosnych wyznaniach, sweet fociach na śpiącym rycerzu i przekomarzaniach, wróciliśmy do domu.
-Trochę smutno, że jutro ostatni dzień…
-Jak będę miał wolne, to znowu gdzieś pojedziemy.
-Z tobą mogę jechać nawet na koniec świata.
Spakowaliśmy część rzeczy, żeby jutrzejszy dzień móc poświęcić na przyjemniejsze rozrywki niż pakowanie i padliśmy na łóżko. Nadeszła kolej na dokończenie zadania po przegranym zakładzie…
___________________________________________
Jestem!
Przepraszam za wczoraj, ale po prostu zmęczenie fizyczne i psychiczne było zbyt wielkie i padłam.
W poniedziałek egzamin, a wczoraj ogarnęliśmy dopiero
ok. ¼  obowiązującego materiału...
Nie cierpię chemii...
Dobra i pomocna, pomagam z matmą i chemią, jak ktoś poprosi, więc nie mam czasu na nic. Muszę kupić kalendarz, żeby umawiać spotkania...

Rozdział jest i mam nadzieję, że się podoba ;]
Fajnie, że aż tyle osób kocha Zakopane ^^

Trochę sporo dialogów w tym rozdziale mi wyszło, ale mam nadzieję, że to Wam nie przeszkadza...

Jutro kolejny, na który serdecznie zapraszam :]
Jeszcze raz przepraszam za wczoraj...
Całuję,
Wasza Niezapominajka ;*

16 komentarzy:

  1. Mrozna Cave! Hahaha!
    Nienawidze, gdy pogoda sie psuje gdy jestem daleko....
    Wejscie na szczyt, niezapomniane. Tak jak widoki zreszta ;)
    Kino w Zakopcu-zawsze spoko!
    Pozdrawiam serdecznie
    I do nastepnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie miałam tak z tą pogodą... I trochę nam to plany zmieniło, ale potem poszliśmy właśnie do kina ^^
      Na pulpicie mam ustawiony widok na Tatry, połaziłoby się po górach...
      Buziaki ;*

      Usuń
  2. Jaki romantyczny rozdział ;*
    Aż mi się zebrała ochota na wyjazd do Zakopanego :D
    Czekam na wizytę pana Kurka :)
    Pozdrawiam serdecznie; )

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja bym się z chęcią wybrała do Zakopanego na taki miły czas, spędzony z kimś wyjątkowym :D
    Ale Bartek wie najlepiej kiedy zadzwonić, żeby romantyczność zepsuć :P|
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo słodki ten rozdział <3
    Takie uwielbiam czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku jacy oni są świetni razem :D Ciekawe co będzie się działo jak Bartek ich odwiedzi? Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Giewont <3 Bylam na nim dwa razd, piekne widoki ^^ Rozdzial, ze tak sie wyraze zajebi*ty. Pozdrawiam Zuza P.S. Pisze na telefonie wiec przepraszam za bledy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Ja ogólnie kocham górskie widoki <3
      Wybrało by się na wycieczkę...
      Całuję ;*

      Usuń
  7. Super blog :D zastanawiam się jak masz na imie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;]
      A co do imienia, to po to podpisuję się jako Niezapominajka, żeby pozostać anonimowa w internecie...
      Zastanawia mnie skąd takie pytanie :P (chociaż chyba się domyślam...)
      Ale jak zdradzę Ci imię, to może świat się nie zawali... :P
      Agata ^^
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. Dziękuje : ) . a chciałam wiedzieć jak masz na imię ponieważ to zdjęcie gdzie dostałaś koszulke to przypomina mi moją sąsiadke ale ona się inaczej nazywa ;) . Pozdrawiam ;*

      Usuń
  8. Miło spędzili dzień :) Kuraś wie kiedy ma zadzwonić :) Już nie mogę się doczekać co będzie się działo kiedy Bartek ich odwiedzi :) Będzie za pewnie wesoło jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kuraś jest taki fajny. I taki młodziutki na tym zdjeciu o udostępniłas.
    I jeszcze jest tak słodziutko, że nie wiem co powiedzieć.

    straciłaś dziecko, to tak cholernie boli. Uczucie płonącej duszy która krzyczy i miota się w Twoim ciele doprowadza Cię do szału, do obłędu. Masz ochotę ze sobą skończyć, przestać walczyć, bo i tak nie masz dla kogo.

    Serdecznie zapraszam na prolog, nowej, krótkiej historii

    http://dorastajacanadzieja1.blogspot.com/2014/02/auftakt.html


    Pozdrawiam A.

    OdpowiedzUsuń