Mecz z Brazylią…
Wszyscy wiedzieli, że będzie ciężko. Już pierwszy set rozgrywał się na
przewagi, ale niestety przeciwnicy go wygrali 28:26. Kolejny też nie rozegrał
się po naszej myśli. „Teraz albo nigdy” pomyślałam. Podbiegłam do boiska,
wychyliłam się przez bandy i zawołałam Michała. Czuły pocałunek i słowa otuchy,
które miał przekazać chłopakom, były wszystkim, co teraz mogłam dla niego
zrobić. Nasza reprezentacja wygrała dwa kolejne sety, doprowadzając do
tie-break’a. Pokazali świetną formę i chyba jak każdy kibic na tym meczu,
wierzyłam, że wygrają. Gardło miałam już całkowicie zdarte, ale i tak go nie
oszczędzałam. Emocje były ogromne, nadzieje wielkie, ale niestety Brazylia nie
odpuściła w tej ostatniej części spotkania. Przegraliśmy, po całej tej walce,
dwóch zwycięskich setach, w tie-break’u przeciwnicy nas pokonali z
pięciopunktową przewagą. Po minach było widać, że każdy liczył na zwycięstwo,
wszyscy myśleli, że po słabym początku, rozwalimy Brazylijczyków…
Gdy tylko znalazłam
się przy Michale, objął mnie mocno i nie puszczał. Nic nie mówił. Żadne z nas
nie potrzebowało słów. Kiepski początek Ligii, bo już dwa mecze przegrane, ale
gdyby Brazylia trafiła nam się kilka tygodni później, może to wszystko inaczej
by wyglądało…
Po rozciąganiu
chłopaki poszli się przebrać, a potem po kolei składali mi życzenia.
-Mamy coś dla
ciebie-uśmiechnął się Piotrek.
-Chyba bardziej dla
Michała-mruknął Kurek, ale Łukasz go uciszył.
-Z okazji urodzin…-zaczął
Ignaczak-Których to już? Dwudziestych trzecich?
-Ale stara dupa z
ciebie-powiedział Zatorski.
-Dzięki, Pawełku,
naprawdę mnie to pocieszyło…
-Z okazji urodzin…-znów
do głosu doszedł Krzysiek.
-Zaczynam się bać…
-Nie przerywaj
mi-burknął na mnie-No więc z okazji urodzin…
-Nie zaczyna się
zdania od no więc…-wtrącił Piotrek.
-To sami jej
powiedzcie, a nie się mnie czepiacie!
-Nie… Kontynuuj,
dobrze ci idzie-Grzesiu pokrzepiająco poklepał go po plecach.
-Kochana Lauro, z
okazji urodzin mamy dla ciebie prezent, a mianowicie… Gdzie fanfary?
Chłopaki zaczęli
wydawać dziwne odgłosy.
-Dość-Krzysiek ich
uciszył-Otrzymujesz od nas kurs… tańca na rurze!
Siatkarze wydawali
wesołe okrzyki, a ja stałam nieco zdziwiona. Nie chcieli mi powiedzieć, skąd
taki pomysł… Już wszystko było załatwione i nie mogłam odmówić. I weź tu człowieku
wytrzymaj z tą bandą. Nawet prezent nienormalne wymyślają… Stałam chwilę z
nimi, ale zaczęli się rozchodzić, bo każdy chciał przytulić żonę, dziewczynę,
uściskać dzieciaki…
-Muszę ci kogoś
przedstawić-Misiek pociągnął mnie za rękę.
Po chwili stałam
przed Zbyszkiem, śliniącym się z jakąś dziewczyną. Michał odchrząknął i ta
dwójka wreszcie nas zauważyła.
-Ooo, Laura,
wszystkiego najlepszego-uściskał mnie-Fajnie, że jesteście, bo chciałem wam
kogoś przedstawić. Poznajcie Adę, moją dziewczynę. Aduś, to Michał i Laura.
Szczupła, ruda
dziewczyna, o dużych oczach, uśmiechnęła się do nas promiennie.
-Miło mi-uściskała
nas.
Porozmawialiśmy
chwilę, a potem zakochana para poszła na spacer, a Michał postanowił
odprowadzić mnie do domu, bo sam niestety musiał nocować z drużyną w hotelu.
-Fajna ta Ada, no
nie?
-To dlatego tak się
cieszyłeś?
-Zibi mówił mi, że
kogoś poznał i ostatnio cały czas chodził z głową w chmurach… Obiecał, że dziś
ją przedstawi.
-Miło, że znalazł
sobie kogoś.
-Mam nadzieję, że
tym razem to tak na poważnie, bo do tej pory nie interesowały go dłuższe
związki…-zamyślił się przez chwilę-A właśnie… Nie dostałaś prezentu ode mnie…
-Wystarczy, że od
twoich kolegów z drużyny dostałam…
-Zrobili to? Ten
kurs tańca?-pokiwałam głową-Powariowali…
-Amerykę
odkryłeś-zaśmiałam się-Oni zawsze mieli jakieś zaburzenia.
-Dobra, ja nie mam
dla ciebie takiego wyjątkowego prezentu, ale załatwiłem ci profesjonalną sesję
zdjęciową.
-Naprawdę?-gdy
potwierdził, uwiesiłam mu się na szyi.
-Rozumiem, że się
cieszysz…
-Dziękuję-odnalazłam
jego usta i złączyłam ze swoimi-Misiu…
-Hm…
-A może mógłbyś
zrobić sobie tą sesją ze mną? Taki wspólne zdjęcia będą o wiele lepiej
wyglądały…
-Jak tylko chcesz,
to wszystko da się załatwić, księżniczko-uśmiechnął się szeroko.
-Nie jestem
księżniczką-wystawiłam mu język.
-Dziś jesteś, bo
masz urodzinki. Ja głupi-walnął się w czoło-Powinienem cię na rękach nosić…
-Zwariowaaaaaałeś-znalazłam
się w górze-Misiu, postaw mnie. Jesteś zmęczony po meczu…
-Nie, księżniczko.
Zaniosę cię do domu i położę na łóżku.
-Ale to jest
rozkaz-spojrzałam na niego rozbawiona.
-Hm… Jak rozkaz, to
proszę bardzo-odstawił mnie na ziemię.
Resztę drogi
pokonaliśmy wtuleni w siebie, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Niestety, gdy
dotarliśmy do domu, chłopak musiał wracać, żeby nie narazić się trenerowi.
Chłopaki w najbliższy
weekend nie grali, więc mogłam sobie pozwolić na to, żeby ich odwiedzić. Na
najbliższe mecze z Francją niestety się nie wybierałam, bo były to mecze
wyjazdowe, a ja nie mogłam odpuścić sobie zajęć na uczelni.
Gdy odwiedziłam
Spałę, siatkarze bardzo się ucieszyli. Kilku nie było, bo pojechali odpocząć do
domów, do innych przyjechały partnerki. Zibi nie miał czasu dla Koksika, bo Ada
też przyjechała do tych słynnych lasów. Praktycznie przez cały weekend nie
robiliśmy z Michałem nic ciekawego, bo był wykończony treningami, a lada dzień
czekał go wyjazd do Francji. Siedzieliśmy w pokoju, spacerowaliśmy z Koksem,
bądź po prostu leżeliśmy na łóżku i rozmawialiśmy. Z nim mogłam robić
cokolwiek, a i tak było dobrze. Sama jego obecność sprawiała, że byłam
szczęśliwa. Zanim wróciłam do domu, życzyłam mu powodzenia we Francji.
Z Kingą i Zosią
byłyśmy na kręglach i w kinie. Z moją prywatną panią psycholog prawie się nie
widywałam, bo miała bardzo dużo obowiązków. Raz wypłakiwała mi się, że
przechodzą z Grześkiem kryzys. Nie jestem zbyt dobra w pocieszaniu, ale
rozumiem, że jest jej ciężko. Ja z Michałem też żyjemy w związku na odległość i
w każdej wolnej chwili staramy się widywać. Z Zośką widywałyśmy się codziennie
na uczelni. Dobrze jest mieć przyjaciółkę na tym samym kierunku studiów. Ona w
przeciwieństwie do Kini, właśnie wkroczyła w nowy związek. Piotrek pisał do
niej non stop, czasami się z nich śmiałam, ale wiadomo, że to początek i nie
mogą się sobą nacieszyć, a z czasem odrobinę im przejdzie. Chociaż mi nie
przeszło i nadal dają o sobie znać endorfiny, gdy jestem w ramionach Michała…
Kubi nie za
bardzo miał czas na rozmowy, bo był zbyt zajęty treningami. Rozumiałam go
doskonale, ale mimo to było mi trochę przykro. Do Francji polecieli już we
wtorek, żeby móc potrenować jeszcze przed meczem na „terenie wroga”. Strasznie
żałowałam, że nie może być mnie tam z nimi. A już szczególnie, gdy mecze
musiałam oglądać w telewizji…
Oba spotkania z
Francją przegrali… Nie wiedziałam, co mogę zrobić, czy powiedzieć, żeby ich
pocieszyć, żeby na twarzy Michała zagościł uśmiech… Sama płakałam przed tym
głupim telewizorem. Mogłam mieć tylko nadzieję, że z każdym kolejnym meczem
będzie coraz lepiej.
Na uczelni rozpoczęła
się sesja… Ale mimo sezonu egzaminów, nawału nauki i kserowania notatek, zawsze
miałam chwilę, by porozmawiać z Michałem. Gdy dzwoniłam przez skype’a i któryś
z siatkarzy pojawił się na horyzoncie, zawsze pojawiał się temat Adrianny. Nie
wiem, czemu, ale ta dziewczyna trochę mnie wkurzała. Wiadomo, chciałam, żeby
Zbyszek był szczęśliwy, ale wolałabym, żeby nie z nią.
Na piątkowy mecz do
Bydgoszczy jechałam, bo trzeba wspierać chłopaków, a jeden głupi wykład nie
robił wielkiej różnicy… W niedzielę nie mogło mnie być z nimi, bo grali w
Gdańsku i do tego wieczorem, więc nie zdążyłabym na poniedziałkowy egzamin.
Michał bardzo cieszył się, że uda mi się wyrwać, chociaż na jeden mecz. Nie
widzieliśmy się półtora tygodnia i strasznie za nim tęskniłam.
Na wyjazd do Bydgoszczy
wyszykowałam się jak na kibica przystało i pojechałam nie mogąc sportowych
emocji i spotkania z ukochanym.
________________________________________
Przepraszam za to coś wyżej... Tak strasznie mi ten rozdział nie wyszedł... W ogóle pisanie mi dziś nie szło... I do tego okropnie krótki...
Obiecuję, że Wam to zrekompensuję ;] Czekajcie na niespodziankę ode mnie :D
Obiecuję, że Wam to zrekompensuję ;] Czekajcie na niespodziankę ode mnie :D
Jednak nie było oświadczyn, mimo że wiele osób o tym myślało ;)
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie, bo mogę obiecać, że ten magiczny moment w końcu nastąpi :]
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie, bo mogę obiecać, że ten magiczny moment w końcu nastąpi :]
Co by Wam tu na koniec mądrego napisać...
Hm... Nie jestem dobra w wymyślaniu mądrych rzeczy :P
Oglądaliście mecz Skrzatów? Brawo Skra!!! <3
A Zati jako Kamil Stoch po prostu cudowny ^^
No i mamy kolejny złoty medal na Igrzyskach :] Gratulacje dla Justyny Kowalczyk!
Hm... Nie jestem dobra w wymyślaniu mądrych rzeczy :P
Oglądaliście mecz Skrzatów? Brawo Skra!!! <3
A Zati jako Kamil Stoch po prostu cudowny ^^
No i mamy kolejny złoty medal na Igrzyskach :] Gratulacje dla Justyny Kowalczyk!
Krótko mówiąc, to był bardzo przyjemny dzień ;)
I dosyć męczący dla mnie, bo sporo nałaziłam się po Krakowie z siostrą :)
Mieszkam od pół roku tutaj, to kiedyś trzeba by odkryć uroki tego miejsca :D
I dosyć męczący dla mnie, bo sporo nałaziłam się po Krakowie z siostrą :)
Mieszkam od pół roku tutaj, to kiedyś trzeba by odkryć uroki tego miejsca :D
Do następnego ;)
Buziaki ;*
Buziaki ;*
Genialny *.* czekam z niecierpliwością na kolejny :-) najlepszego z okazji Walentynek ;-)
OdpowiedzUsuńZa co przepraszasz Lobuzie? Swietny rozdzial! :)
OdpowiedzUsuńJakos rudym nie ufam. Chyba z zasady. Nawet ich unikam ^^
Cos czuje, ze ta panna namiesza...
Szkoda mi Laury, bo Mis duzo trenuje i nie ma czasu na rozmowy ; (
Prezenty genialne!
Kurs pewnie Igla z Bartmanen i Kurasiem wymyslili :) Hahaha!
Pozdrawiam serdecznie i najlepszego w dniu Sw. Walentego
Nie masz za co kochana przepraszać, jedynie za to, że narobiłaś mi nadziei na zaręczyny i tutaj dupa. :( ale to co najważniejsze, że naszym gołąbkom się cały czas układa. czekam na następny . ;*
OdpowiedzUsuńNie przepraszaj,nie masz za co :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny,a ten prezent od chłopaków zaisty.Nie mogę się doczekać następnego,a Zati był najlepszy z tym Kamilem Stochem.Także czekam z niecierpliwością na kolejny.I życzę udanych Walentynek.
Całuję ;*
A mi się ta Adrianna nie podoba ;/ Coś kombinuje. Pewnie, że skrzatów wczoraj oglądałam. W drugim secie to myślałam, że dostaje zawału. Ale to jest Skra <3 Fajnie chłopaki to wymyślili, że po każdym wygranym meczu jakaś atrakcja na koniec. Super im to wychodzi. A jak komentator mówił o zakładzie to się zdziwiłam, że poprzednich akcji nie zauważył;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;>
Widzę, że do akcji wkracza jakaś nowa laska. Coś czuję, że będzie nam tutaj mieszała w opowiadaniu.:/
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę, że moja ukochana Skra wygrała :*
Pozdrawiam serdecznie :)
:)
OdpowiedzUsuńTa cała Adrianna mi się nie podoba :) Oby tylko nic poważnego się nie stało z związkami siatkarzy a Zbyszek niech znajdzie kogoś innego.
OdpowiedzUsuń