piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 86

Mecz z Brazylią… Wszyscy wiedzieli, że będzie ciężko. Już pierwszy set rozgrywał się na przewagi, ale niestety przeciwnicy go wygrali 28:26. Kolejny też nie rozegrał się po naszej myśli. „Teraz albo nigdy” pomyślałam. Podbiegłam do boiska, wychyliłam się przez bandy i zawołałam Michała. Czuły pocałunek i słowa otuchy, które miał przekazać chłopakom, były wszystkim, co teraz mogłam dla niego zrobić. Nasza reprezentacja wygrała dwa kolejne sety, doprowadzając do tie-break’a. Pokazali świetną formę i chyba jak każdy kibic na tym meczu, wierzyłam, że wygrają. Gardło miałam już całkowicie zdarte, ale i tak go nie oszczędzałam. Emocje były ogromne, nadzieje wielkie, ale niestety Brazylia nie odpuściła w tej ostatniej części spotkania. Przegraliśmy, po całej tej walce, dwóch zwycięskich setach, w tie-break’u przeciwnicy nas pokonali z pięciopunktową przewagą. Po minach było widać, że każdy liczył na zwycięstwo, wszyscy myśleli, że po słabym początku, rozwalimy Brazylijczyków…
Gdy tylko znalazłam się przy Michale, objął mnie mocno i nie puszczał. Nic nie mówił. Żadne z nas nie potrzebowało słów. Kiepski początek Ligii, bo już dwa mecze przegrane, ale gdyby Brazylia trafiła nam się kilka tygodni później, może to wszystko inaczej by wyglądało…
Po rozciąganiu chłopaki poszli się przebrać, a potem po kolei składali mi życzenia.
-Mamy coś dla ciebie-uśmiechnął się Piotrek.
-Chyba bardziej dla Michała-mruknął Kurek, ale Łukasz go uciszył.
-Z okazji urodzin…-zaczął Ignaczak-Których to już? Dwudziestych trzecich?
-Ale stara dupa z ciebie-powiedział Zatorski.
-Dzięki, Pawełku, naprawdę mnie to pocieszyło…
-Z okazji urodzin…-znów do głosu doszedł Krzysiek.
-Zaczynam się bać…
-Nie przerywaj mi-burknął na mnie-No więc z okazji urodzin…
-Nie zaczyna się zdania od no więc…-wtrącił Piotrek.
-To sami jej powiedzcie, a nie się mnie czepiacie!
-Nie… Kontynuuj, dobrze ci idzie-Grzesiu pokrzepiająco poklepał go po plecach.
-Kochana Lauro, z okazji urodzin mamy dla ciebie prezent, a mianowicie… Gdzie fanfary?
Chłopaki zaczęli wydawać dziwne odgłosy.
-Dość-Krzysiek ich uciszył-Otrzymujesz od nas kurs… tańca na rurze!
Siatkarze wydawali wesołe okrzyki, a ja stałam nieco zdziwiona. Nie chcieli mi powiedzieć, skąd taki pomysł… Już wszystko było załatwione i nie mogłam odmówić. I weź tu człowieku wytrzymaj z tą bandą. Nawet prezent nienormalne wymyślają… Stałam chwilę z nimi, ale zaczęli się rozchodzić, bo każdy chciał przytulić żonę, dziewczynę, uściskać dzieciaki…
-Muszę ci kogoś przedstawić-Misiek pociągnął mnie za rękę.
Po chwili stałam przed Zbyszkiem, śliniącym się z jakąś dziewczyną. Michał odchrząknął i ta dwójka wreszcie nas zauważyła.
-Ooo, Laura, wszystkiego najlepszego-uściskał mnie-Fajnie, że jesteście, bo chciałem wam kogoś przedstawić. Poznajcie Adę, moją dziewczynę. Aduś, to Michał i Laura.
Szczupła, ruda dziewczyna, o dużych oczach, uśmiechnęła się do nas promiennie.
-Miło mi-uściskała nas.
Porozmawialiśmy chwilę, a potem zakochana para poszła na spacer, a Michał postanowił odprowadzić mnie do domu, bo sam niestety musiał nocować z drużyną w hotelu.
-Fajna ta Ada, no nie?
-To dlatego tak się cieszyłeś?
-Zibi mówił mi, że kogoś poznał i ostatnio cały czas chodził z głową w chmurach… Obiecał, że dziś ją przedstawi.
-Miło, że znalazł sobie kogoś.
-Mam nadzieję, że tym razem to tak na poważnie, bo do tej pory nie interesowały go dłuższe związki…-zamyślił się przez chwilę-A właśnie… Nie dostałaś prezentu ode mnie…
-Wystarczy, że od twoich kolegów z drużyny dostałam…
-Zrobili to? Ten kurs tańca?-pokiwałam głową-Powariowali…
-Amerykę odkryłeś-zaśmiałam się-Oni zawsze mieli jakieś zaburzenia.
-Dobra, ja nie mam dla ciebie takiego wyjątkowego prezentu, ale załatwiłem ci profesjonalną sesję zdjęciową.
-Naprawdę?-gdy potwierdził, uwiesiłam mu się na szyi.
-Rozumiem, że się cieszysz…
-Dziękuję-odnalazłam jego usta i złączyłam ze swoimi-Misiu…
-Hm…
-A może mógłbyś zrobić sobie tą sesją ze mną? Taki wspólne zdjęcia będą o wiele lepiej wyglądały…
-Jak tylko chcesz, to wszystko da się załatwić, księżniczko-uśmiechnął się szeroko.
-Nie jestem księżniczką-wystawiłam mu język.
-Dziś jesteś, bo masz urodzinki. Ja głupi-walnął się w czoło-Powinienem cię na rękach nosić…
-Zwariowaaaaaałeś-znalazłam się w górze-Misiu, postaw mnie. Jesteś zmęczony po meczu…
-Nie, księżniczko. Zaniosę cię do domu i położę na łóżku.
-Ale to jest rozkaz-spojrzałam na niego rozbawiona.
-Hm… Jak rozkaz, to proszę bardzo-odstawił mnie na ziemię.
Resztę drogi pokonaliśmy wtuleni w siebie, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Niestety, gdy dotarliśmy do domu, chłopak musiał wracać, żeby nie narazić się trenerowi.

Chłopaki w najbliższy weekend nie grali, więc mogłam sobie pozwolić na to, żeby ich odwiedzić. Na najbliższe mecze z Francją niestety się nie wybierałam, bo były to mecze wyjazdowe, a ja nie mogłam odpuścić sobie zajęć na uczelni.
Gdy odwiedziłam Spałę, siatkarze bardzo się ucieszyli. Kilku nie było, bo pojechali odpocząć do domów, do innych przyjechały partnerki. Zibi nie miał czasu dla Koksika, bo Ada też przyjechała do tych słynnych lasów. Praktycznie przez cały weekend nie robiliśmy z Michałem nic ciekawego, bo był wykończony treningami, a lada dzień czekał go wyjazd do Francji. Siedzieliśmy w pokoju, spacerowaliśmy z Koksem, bądź po prostu leżeliśmy na łóżku i rozmawialiśmy. Z nim mogłam robić cokolwiek, a i tak było dobrze. Sama jego obecność sprawiała, że byłam szczęśliwa. Zanim wróciłam do domu, życzyłam mu powodzenia we Francji.

Z Kingą i Zosią byłyśmy na kręglach i w kinie. Z moją prywatną panią psycholog prawie się nie widywałam, bo miała bardzo dużo obowiązków. Raz wypłakiwała mi się, że przechodzą z Grześkiem kryzys. Nie jestem zbyt dobra w pocieszaniu, ale rozumiem, że jest jej ciężko. Ja z Michałem też żyjemy w związku na odległość i w każdej wolnej chwili staramy się widywać. Z Zośką widywałyśmy się codziennie na uczelni. Dobrze jest mieć przyjaciółkę na tym samym kierunku studiów. Ona w przeciwieństwie do Kini, właśnie wkroczyła w nowy związek. Piotrek pisał do niej non stop, czasami się z nich śmiałam, ale wiadomo, że to początek i nie mogą się sobą nacieszyć, a z czasem odrobinę im przejdzie. Chociaż mi nie przeszło i nadal dają o sobie znać endorfiny, gdy jestem w ramionach Michała…
Kubi nie za bardzo miał czas na rozmowy, bo był zbyt zajęty treningami. Rozumiałam go doskonale, ale mimo to było mi trochę przykro. Do Francji polecieli już we wtorek, żeby móc potrenować jeszcze przed meczem na „terenie wroga”. Strasznie żałowałam, że nie może być mnie tam z nimi. A już szczególnie, gdy mecze musiałam oglądać w telewizji…



Oba spotkania z Francją przegrali… Nie wiedziałam, co mogę zrobić, czy powiedzieć, żeby ich pocieszyć, żeby na twarzy Michała zagościł uśmiech… Sama płakałam przed tym głupim telewizorem. Mogłam mieć tylko nadzieję, że z każdym kolejnym meczem będzie coraz lepiej.

Na uczelni rozpoczęła się sesja… Ale mimo sezonu egzaminów, nawału nauki i kserowania notatek, zawsze miałam chwilę, by porozmawiać z Michałem. Gdy dzwoniłam przez skype’a i któryś z siatkarzy pojawił się na horyzoncie, zawsze pojawiał się temat Adrianny. Nie wiem, czemu, ale ta dziewczyna trochę mnie wkurzała. Wiadomo, chciałam, żeby Zbyszek był szczęśliwy, ale wolałabym, żeby nie z nią.
Na piątkowy mecz do Bydgoszczy jechałam, bo trzeba wspierać chłopaków, a jeden głupi wykład nie robił wielkiej różnicy… W niedzielę nie mogło mnie być z nimi, bo grali w Gdańsku i do tego wieczorem, więc nie zdążyłabym na poniedziałkowy egzamin. Michał bardzo cieszył się, że uda mi się wyrwać, chociaż na jeden mecz. Nie widzieliśmy się półtora tygodnia i strasznie za nim tęskniłam.
Na wyjazd do Bydgoszczy wyszykowałam się jak na kibica przystało i pojechałam nie mogąc sportowych emocji i spotkania z ukochanym.
________________________________________
Przepraszam za to coś wyżej... Tak strasznie mi ten rozdział nie wyszedł... W ogóle pisanie mi dziś nie szło... I do tego okropnie krótki...
Obiecuję, że Wam to zrekompensuję ;] Czekajcie na niespodziankę ode mnie :D

Jednak nie było oświadczyn, mimo że wiele osób o tym myślało ;)
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie, bo mogę obiecać, że ten magiczny moment w końcu nastąpi :]

Co by Wam tu na koniec mądrego napisać...
Hm... Nie jestem dobra w wymyślaniu mądrych rzeczy :P
Oglądaliście mecz Skrzatów? Brawo Skra!!! <3
A Zati jako Kamil Stoch po prostu cudowny ^^
No i mamy kolejny złoty medal na Igrzyskach :] Gratulacje dla Justyny Kowalczyk!

Krótko mówiąc, to był bardzo przyjemny dzień ;)
I dosyć męczący dla mnie, bo sporo nałaziłam się po Krakowie z siostrą :)
Mieszkam od pół roku tutaj, to kiedyś trzeba by odkryć uroki tego miejsca :D

Do następnego ;)
Buziaki ;*

8 komentarzy:

  1. Genialny *.* czekam z niecierpliwością na kolejny :-) najlepszego z okazji Walentynek ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Za co przepraszasz Lobuzie? Swietny rozdzial! :)
    Jakos rudym nie ufam. Chyba z zasady. Nawet ich unikam ^^
    Cos czuje, ze ta panna namiesza...
    Szkoda mi Laury, bo Mis duzo trenuje i nie ma czasu na rozmowy ; (
    Prezenty genialne!
    Kurs pewnie Igla z Bartmanen i Kurasiem wymyslili :) Hahaha!
    Pozdrawiam serdecznie i najlepszego w dniu Sw. Walentego

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie masz za co kochana przepraszać, jedynie za to, że narobiłaś mi nadziei na zaręczyny i tutaj dupa. :( ale to co najważniejsze, że naszym gołąbkom się cały czas układa. czekam na następny . ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepraszaj,nie masz za co :)
    Rozdział jest genialny,a ten prezent od chłopaków zaisty.Nie mogę się doczekać następnego,a Zati był najlepszy z tym Kamilem Stochem.Także czekam z niecierpliwością na kolejny.I życzę udanych Walentynek.
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi się ta Adrianna nie podoba ;/ Coś kombinuje. Pewnie, że skrzatów wczoraj oglądałam. W drugim secie to myślałam, że dostaje zawału. Ale to jest Skra <3 Fajnie chłopaki to wymyślili, że po każdym wygranym meczu jakaś atrakcja na koniec. Super im to wychodzi. A jak komentator mówił o zakładzie to się zdziwiłam, że poprzednich akcji nie zauważył;D
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że do akcji wkracza jakaś nowa laska. Coś czuję, że będzie nam tutaj mieszała w opowiadaniu.:/
    Też się cieszę, że moja ukochana Skra wygrała :*
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta cała Adrianna mi się nie podoba :) Oby tylko nic poważnego się nie stało z związkami siatkarzy a Zbyszek niech znajdzie kogoś innego.

    OdpowiedzUsuń