-Wyczuwam niezłą
zabawę-uśmiechnął się Nowakowski.
-Zwłaszcza, że
obiecałam Zosi cię pilnować-puściłam mu oczko.
-No to Cichy, teraz
masz przerąbane-zaśmiał się Krzysiek, a z nim reszta.
-W sumie… Z Iwonką
też dawno nie rozmawiałam…
-Osz ty…
-Myślę, że się
dogadamy-wystawiłam mu język.
-Nie wiem Michał,
jak ty z nią wytrzymujesz-jęknął Piotrek.
-Mam
żelki!-wyciągnęłam kilka opakowań słodyczy.
-No to witamy na
pokładzie-uśmiechnął się Igła.
Podróż minęła nam
spokojnie. Z lotniska dojechaliśmy podstawionym autobusem do hotelu. Andrea
zaczął rozdawać klucze do pokoi.
-Laura, nie
obrazisz się, jeżeli nie będziesz miała pokoju z Michałem? Dostaniesz jedynkę,
żeby mi przyjmującego nie rozpraszać…
-Trenerze, ale jak
ona będzie miała sama pokój, to nikt nie będzie im przeszkadzał…-wtrącił się
Łukasz.
Na chwilę zapadła
cisza. Widać było, że Andrea nad czymś się zastanawia.
-To zrobimy tak.
Łukasz będzie miał jedynkę, a Laura przemęczy się z Krzyśkiem. Igła! Ani mi się
waż opuszczać pokoju w nocy, chyba że chcesz na każdym treningu mieć dodatkowe
kółka.
-Ale… Laura z
Krzyśkiem?-oburzył się Michał.
-On ma żonę, dzieci…
Czy proponujesz kogoś innego?
-No niech już
będzie…
Zostałam skazana na
Ignaczaka. Anastasi poinformował jeszcze chłopaków o treningu o 16 i mogliśmy
się rozejść. W drodze do pokoju nie musiałam przynajmniej męczyć się z
bagażami, bo od tego mam ludzi.
Krzysiek po
przekroczeniu progu, od razu rzucił się na jedno z łóżek, oznajmiając mi, że je
zaklepuje. Postanowiłam się szybko odświeżyć po podróży. Potem chciałam iść do
Miśka, żebyśmy razem wybrali się na obiad. Pomyślał o tym samym i spotkaliśmy
się na korytarzu. Nie obeszło się bez dołączenia do nas chłopaków, co nie mogło
skończyć się normalnie. Fabian zaczął tłumaczyć Zatorskiemu proces powstawania
parówek. Połowa reprezentacji postanowiła przejść na wegetarianizm. Po rozmowie
na temat oprysków stosowanych do kupnych warzyw i owoców, chyba już nic nie
będą jeść.
-Co się
przejmujecie?-uśmiechnął się Piter-Tak nas faszerują chemią, że i tak na
starość będziemy świecić w ciemności…
-Chyba że najpierw
umrzemy na raka-dodał pesymistycznie Winiar.
-Albo zaatakują nas
zombie-wybełkotał z pełnymi ustami Zbyszek-I zjedzą nasze mózgi…
-No, to ty możesz
być spokojny, bo raczej ci to nie grozi-wypalił Rucek.
Jak zwykle
przekomarzania i obrażanie się… Gorzej niż z dziećmi…
Następnie
rozeszliśmy się do pokoi, żeby trochę odpocząć. Michał przyszedł do mnie i
leżeliśmy przytuleni na łóżku.
-Nie obmacywać się
tam!-co jakiś czas słychać było głos Krzyśka.
My tylko śmialiśmy
się na jego słowa. Bo przecież przytulanie i rozmowa z ukochaną osobą, nie jest
niczym złym.
Nim się obejrzeliśmy,
trzeba było lecieć na trening. Ja tylko siedziałam i przyglądałam się ich
poczynaniom. Dopiero gdy skończyli, zaczęła się moja praca. Nie wiem, ile mi
zeszło z rozmasowaniem każdego z nich, ale byłam padnięta. W trakcie jęczeli,
ale odchodzili zadowoleni, więc chyba dobrze wykonałam swoje zadanie. Wszyscy
zmęczeni zeszliśmy na kolację. Ledwo miałam siłę utrzymać kanapkę. Jutro pewnie
będę miała okropne zakwasy…
Po kolacji wzięłam
szybki prysznic. I usiadłam z laptopem na łóżku.
-Spisałaś się-Igła
posłał mi uśmiech-Brakowało nam dobrego fizjoterapeuty.
-Dzięki, ale po
pierwszym dniu już mam dość…
-Nie przejmuj się,
jeszcze się przyzwyczaisz. Też mam czasem tego wszystkiego po dziurki w nosie,
ale potem przypominam sobie, że robię to, co kocham i daje mi to szczęście. I
chęci wracają. Ty masz dodatkowe szczęście, bo pracujesz z kimś kogo kochasz.
Doceń to, bo niewiele osób ma takiego farta.
-Wiem i… dzięki
Krzysiu-przytuliłam go.
-No, a teraz jak
nie masz nic przeciwko, chciałbym pogadać z żoną i dzieciakami.
-To ja nie będę
przeszkadzać i pójdę podokuczać narzeczonemu.
Z Misiem i Zbysiem
obejrzałam jakiś horror, bo jak weszłam, to akurat zaczynali. Bardziej oni
oglądali niż ja, bo nie lubię takich filmów i co chwila zamykałam oczy lub
chowałam twarz w koszulce Michała. Zibi śmiał się ze mnie, ale dał sobie
spokój, gdy po jednej bardziej drastycznej scenie prawie spadł z łóżka.
-I jak ja mam teraz
iść spać?
-To nie idź, tylko
zostań tutaj. Andrea nic nie mówił, o twoim przebywaniu tu…
Rozmawiałam z nimi
jeszcze chwilę, ale nagle drzwi się otworzyły i wparował Igła.
-Gdzie ty się
szlajasz, moja panno? Marsz do swojego pokoju…
-Jak ty się
zwracasz do mojej narzeczonej?-oburzył się Kubiak.
-Nie wiem jak ty, ale
ja wolę nie narażać się trenerowi…
-Ale to nie powód,
żeby tak zwracać się do Laury.
-Nic się nie
dzieje-zapobiegłam kłótni-Już idę tato-wystawiłam Krzyśkowi język, pożegnałam
się z Michałem i wróciłam do siebie.
-Przepraszam, ale…-zaczął
libero.
-Oj, Krzysiu, daj
spokój. Przecież cię rozumiem.
Położyliśmy się, ale
nie dane mi było usnąć, bo najpierw się bałam, a potem Igła zaczął chrapać.
Dopiero, jak rzuciłam w niego poduszką, trochę się uspokoił, a ja mogłam
przymknąć zmęczone oczy.
-Wstawaj! Bo się
spóźnisz!
Krzysiek od rana
biegał po pokoju w dobrym humorze, a ja wyglądałam jak jakiś upiór.
Rozczochrana, oczy podkrążone…
-A coś ty taka
jakaś…-zaczął Bartek przy śniadaniu.
-Nie wyspałam się.
-Michał, nieładnie…
Trener zabronił…-zaczął pouczać przyjmującego Nowakowski.
-Ale my nic nie
robiliśmy…
-No to… Krzysiek?
Czy my o czymś nie wiemy?-spojrzał na libero Winiarski.
-Zgłupieliście?
Najpierw puszczają mi horrory, potem Krzysiek chrapie przez pół nocy…
-Tylko winni się
tłumaczą!-podsumował Żygadło.
Potem oni
produkowali się na siłowni, a ja siedziałam grzecznie z książką. Następnie
obiad i popołudniowy trening. I znów moje „pięć minut”. Mięśnie po wczorajszym
mnie strasznie bolały, ale jakoś dałam radę. Być może pomogły słowa naszego
złotoustego libero…
Po wykonaniu swoich
obowiązków, miałam czas dla siebie, a chłopaki zostali na omawianiu taktyki.
Odświeżyłam się i przyłożyłam na chwilę głowę do poduszki…
Otworzyłam oczy, a
już świtało. Mój współlokator jeszcze spał, więc na paluszkach poszłam się
przebrać, a potem wyszłam na spacer. Wróciłam do hotelu dopiero, gdy Michał i Krzysiek
zaczęli się do mnie dobijać. Mecz mieli dopiero o 20, więc po przedpołudniowym
treningu mieli już wolne. Dogadywali ostatnie kwestie taktyczne, relaksowali
się, każdy na swój sposób. Igła rozmawiał z dzieciakami, Michał słuchał muzyki,
Piotrek wyszedł na spacer. Ja zostałam wyznaczona, żeby mu towarzyszyć, bo jak
się ta sierota zgubi, to będzie problem… Obeszło się bez przygód.
Wszystko mieliśmy
spakowane i ruszyliśmy na halę. Siatkarze się rozciągali, a ja zajęłam swoje
miejsce. Musieliśmy wygrać, żeby mieć szansę na awans.
Nie wiem, co się
stało, gdy obie drużyny wybiegły na boisko. Brakuje słów, żeby to opisać.
Przegraliśmy 0:3. Starali się walczyć, ale bezskutecznie. Bułgaria tryumfowała,
a my żegnaliśmy się z wyjściem z grupy.
W podłych
nastrojach, ze łzami wracaliśmy do hotelu. Każdy z chłopaków obwiniał siebie, a
to nie była niczyja wina, w końcu stanowią drużynę…
Każdy zamknął się u
siebie i przeżywał to po swojemu. Ja na początku próbowałam ich pocieszać, ale
okazało się to bezskuteczne, więc położyłam się i czekałam, aż zmorzy mnie sen.
Kolejny dzień był
bardzo ciężki dla wszystkich. Chłopaki po przemowie Anastasiego, postanowili w
ostatnim meczu grać jak najlepiej, mimo że to i tak nic nie zmienia. Wstąpił w
nich duch walki. Skupili się na ostatnim meczu.
-Laura, miałbym do
ciebie małą prośbę-zaczął Krzysiek, gdy przeglądałam jakieś głupie stronki w
internecie.
-Hm…?
-Trochę dokucza mi
kolano. Mogłabyś?
-Pokaż.
Już po chwili
rozmasowywałam kolano siatkarza.
-Co tu się
wyprawia?-zapytał Misiek, bo akurat do nas zajrzał.
-Zrobić ci
masaż?-puściłam mu oczko.
-Z takimi dłońmi,
to ty możesz wszystko…
Niedzielny mecz
zaczął się świetnie. Dwa sety dla nas, przeciwnicy nie sprawili większych
problemów. Niestety sprawdziło się siatkarskie powiedzenie, że kto wygrywając
2:0, nie wygra 3:0, ten przegrywa 2:3.
Koniec Ligi dla
nas, pozostał już tylko smutek, niedowierzanie i powrót do domu…
___________________________________________
Taka trochę smutna końcówka, ale każdy wie, jak Liga Światowa się dla nas skończyła :(
Nie mogłam tego pominąć i nie chciałam Was specjalnie smucić.
Przepraszam, że znów późno, ale od wczoraj moim głównym zajęciem jest zabawa z sześciomiesięcznym braciszkiem ciotecznym, więc nie bardzo miałam czas, a potem był problem z weną... :/
Nie zamęczam Was już. Nowy rozdział postaram się dodać o normalniejszej porze i mam nadzieję, że będzie już weselszy ;]
Nie mogłam tego pominąć i nie chciałam Was specjalnie smucić.
Przepraszam, że znów późno, ale od wczoraj moim głównym zajęciem jest zabawa z sześciomiesięcznym braciszkiem ciotecznym, więc nie bardzo miałam czas, a potem był problem z weną... :/
Nie zamęczam Was już. Nowy rozdział postaram się dodać o normalniejszej porze i mam nadzieję, że będzie już weselszy ;]
Pozdrawiam ;*
Super rozdział,oj biedna Laura,chrapiący Igła :)
OdpowiedzUsuńNie zawsze musi być kolorowo i radośnie,więc końcówka w porządku.
Czekam na kolejny i pozdrawiam.
Zapraszam do siebie :)
Cieszę się, że się podoba ;)
UsuńU Ciebie wreszcie nadrobiłam ^^
Całuję ;*
Smuuuutna ta końcówka :( W ogóle nie pasuje do piosnki Don't worry be happy, lecącej z moich głośników :P
OdpowiedzUsuńNo niestety, ostatni sezon reprezentacyjny nie poszedł po naszej myśli, więc musiało się to trochę odbić na opowiadaniu...
UsuńAle nie ma, co się smucić, w tym roku będzie dobrze ;]
Pozdrawiam ;*
Piter to mnie rozwala tym swoim tekstami :D Pozdrawiam i zapraszam na nowy do mnie :)
OdpowiedzUsuńNie wiem skąd biorą mi się pomysły na te głupie teksty :D
UsuńBuziaki ;*
Polroczny Szkrabek powiadasz? To wybaczam wszystko; )
OdpowiedzUsuńRucy powalil mnie! Haha. Cicho siedzi, ale jak juz wypali.....
Krzys chrapie...jakos mnie to nie dziwi lecz współczuję bardzo Laurze, bo u mnie nawet pies w nocy daje koncert.
Zakwasy.... nie dobrze. Ale libero nasz zlotousty sie spisal.
Ziomek wypalil o tej jedynce hahaha!
Pozdrawiam
Taki mały, kochany przystojniak, co ciągle mnie zaskakuje :D
UsuńZ siatkarzami nie da się nudzić :D
Moja psina też chrapie, a zazwyczaj jak jestem w domu, to włazi mi do łóżka i grzeje nogi :P
Ściskam ;*
Moja tez spi ze mna. Najpierw ogrzewa stopy a pozniej zajmuje wiekszosc lozka ^^
UsuńPrzystojniak powiadasz...jak ma na imie?
Adaś <3
UsuńPrzystojniejszego jeszcze nie poznałam ;]
No szkoda ale takie życie :) Oby teraz im poszło lepiej :) Piter to zawsze wie co powiedzieć.
OdpowiedzUsuńTrzeba trzymać kciuki i wierzyć w nowych trenerów ;)
UsuńA Piotrek strasznie wygadany się ostatnio zrobił :D
Pozdrawiam ;*
Kiedy nastepny rozdzial...?
OdpowiedzUsuńSuper czekam na kolejny rozdział :**
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział ! Prosze !
OdpowiedzUsuń