Moje zdziwienie
było ogromne, gdy okazało się, że w pudle jest… pianino! Tata pomógł mi z nim i
już po chwili stało w salonie, a ja delikatnie naciskałam klawisze. Zadzwoniłam
do Michała, ale odrzucił połączenie i napisał mi w smsie, że jutro pogadamy i
ma nadzieję, że jestem zadowolona.
Tak się
zasiedziałam przy tym instrumencie, że spóźnilibyśmy się na pasterkę. Tata
zgodził się, żebyśmy jechali moim samochodem. Na mszy strasznie chciało mi się
spać, ale jakoś wytrzymałam do końca. Po powrocie do domu padłam zmęczona na
łóżko.
Obudził mnie
dzwonek do drzwi.
-Kogo znowu
niesie z samego rana…-jęknęłam.
Zbiegłam po
schodach z Koksikiem na rękach, bo zaczął strasznie szczekać. Otworzyłam drzwi
i… stanęłam oko w oko z babcią.
-Ty jeszcze w
piżamach? Święta są, a ty leniuchujesz do południa…-zamiast powitania od razu
zaczęła się czepiać, zresztą jak zwykle…
Była dopiero 10,
a mieli przyjechać na 12. Tak samo ciocia Agata z mężem i synem. Michał miał
być na 11, żeby mógł się przygotować psychicznie na konfrontację. Babcia z
dziadkiem się rozgościli, a ja szybko się ubrałam.
-Co to za kudłate
coś?-babcia wskazywała na yorka.
-Koks, mój
pies-wzruszyłam ramionami.
-Pewnie ma
pchły-podsumowała matka mojego taty.
On rozmawiał ze
swoim ojcem, a ja musiałam zabawiać babcię. Co roku w pierwszy dzień świąt
rodzina przyjeżdżała do nas. Jakaś taka tradycja… Jakby była ciocia Aga byłoby
od razu weselej, ale oni musieli przyjechać wcześniej…
-A co tu robi ten
instrument?
-To prezent…
-Mam nadzieję, że
się nie sprzedajesz… Wojtka nie stać na takie drogie rzeczy.
-Babciu!-przegina…
-Zajmuje okropnie
dużo miejsca… I pewnie będzie się na nim strasznie osadzał kurz-przejechała demonstracyjnie
palcem po moim cudownym pianinie.
Chwilę przed 11
usłyszałam samochód wjeżdżający na podjazd. Przeprosiłam babcię i wybiegłam
na zewnątrz.
-Michał!
Jego ciepłe usta
pozwoliły mi na chwilę zapomnieć o babci szpiegującej nas przez okno. Chwyciłam
jego dłoń i poprowadziłam w kierunku wejścia.
-Obiecaj, że nie
uciekniesz, jak ich poznasz…
-Aż tak
źle?-zapytał ze śmiechem.
-Gorzej…-mruknęłam.
-To ucieknę… Ale
z tobą-skradł mi jeszcze jednego całusa i wkroczył ze mną do salonu.
Dziadkowie
przyglądali mu się. Przywitał się z nimi krótkim „dzień dobry” i przystąpiłam
do prezentacji.
-Babciu, dziadku to
mój chłopak Michał. Michał, to moja babcia Róża i dziadek Jan.
-Bardzo mi miło
państwa poznać-Misiek zachowywał nienaganne maniery.
-Chłopak?-zapytała
babcia-To nie narzeczony?
-Jeszcze nie
myśleliśmy…
-To za wcześnie…
Zaczęliśmy
tłumaczyć jednocześnie.
-I pewnie żyjecie
w grzechu…-ciągnęła starsza pani.
Spłonęłam
rumieńcem i spojrzałam przepraszająco na Michała.
-Róża, daj
spokój. Są młodzi, chcą się wyszaleć… W odpowiednim czasie nasza mała Laura
zaprosi nas na ślub-dziadek uśmiechnął się serdecznie do nas.
-Ale nieślubne
dziecko…
-Nie ma żadnego
dziecka przecież. Nie martw się na zapas. Oni na pewno potrafią o siebie zadbać-babcia
odwróciła się w kierunku kanapy, a dziadek Janek mrugnął do nas
porozumiewawczo.
Zaproponowałam
gościom herbatę i poprosiłam chłopaka, żeby mi pomógł. Mogłam go spokojnie
przytulić, pocałować… Przeprosiłam go za babcię i zapytałam, czy uciekamy.
-Chętnie-uśmiechnął
się-Twoja babcia jest… specyficzna, ale dziadek jest całkiem spoko. Jakoś
wytrzymamy.
-Babcia jest
dosyć konserwatywna. Dla niej nieślubne dziecko to hańba, a seks przed ślubem
jest pierwszym stopniem do piekła…
-Byle z tobą, a w
każdym piekle wytrzymam-oparł swoje czoło o moje.
-Jakby nas teraz
zobaczyła, pewnie kazałaby nam iść na kolanach do Częstochowy-oboje zachichotaliśmy
cicho.
Gdy zanosiłam
herbatę do salony, ktoś zadzwonił. Poleciłam Michałowi otworzyć. Po chwili
wrócił w towarzystwie Agaty, Huberta i Bartka. Uściskałam wszystkich. Misiek
też został dobrze przyjęty przez nich, a szczególnie przez Bartka. Niby wolał
piłkę nożną, ale nie co dzień spotyka się świetnego zawodnika na obiedzie u
wujka. Ja zostałam wypytana przez ciotkę o ostatnie pół roku, co się u mnie działo,
o stan zdrowia taty i czemu tak rzadko dzwonię… Odpłaciłam jej pięknym za
nadobne. Po obiedzie Agata spojrzała wymownie na Huberta i oznajmili nam, że
rodzina im się powiększy. Zebrali gratulację, ja zostałam ostrzeżona, że będę
chrzestną.
Michał pogrążony
był rozmową z moim tatą, wujkiem i dziadkiem, a babcia zachwycała się nad
piętnastolatkiem, bo ostatnio zajął drugie miejsce na jakichś zawodach. A Agata
bawiła się z Koksem.
-Laura, ty też
byś mogła coś poćwiczyć, bo chyba ci się przytyło… Chyba, że o czymś nie wiemy…-spojrzała
znacząco na Michała.
-Przydałby się
bobas w tej rodzinie-uśmiechnęła się Aga.
-Przecież już wy
się spodziewacie-zaoponowała babcia Róża.
-Nasz maluszek
miałby się z kim bawić-uśmiechnęła się i spojrzała na mnie-Więc może pomyślcie
nad tym-mrugnęła do mnie na przekór swojej matce.
-Ale Laura jest
za młoda…
-W dawnych
czasach byłaby już starą panną.
Na szczęście
zmieniły temat i już nie byłam ich celem. Potem faceci postanowili obejrzeć
moje autko. Nie obyło się bez jazdy próbnej. Pozwoliłam prowadzić Hubertowi, na
miejscu pasażera siedział dziadek, a z tyłu ja, Michał i Bartek. Mój kochany
siatkarz nie mógł przeboleć, że mam lepsze auto niż on. Pod domem zaczęło się
zaglądanie pod maskę. Zauważyłam, że Bartka bardzo to interesuje. Mój tata dokładnie
mu tłumaczył, co gdzie jest i jak działa. Oni zostali na zewnątrz, a ja z
resztą wróciłam do domu, bo na dworze było bardzo zimno.
-Michał, czy ty
nie jesteś na coś chory?-zapytała babcia Róża, a wszyscy wytrzeszczyli oczy ze
zdziwienia.
-Nie bardzo
rozumiem, czemu tak pani uważa…
-Jesteś strasznie
wysoki… Są takie choroby. Jakiś gigantyzm na przykład… Pewnie kręgosłup ci nie
wytrzymuje-spiorunowałam moją babcię spojrzeniem.
-Zaraz ja nie
wytrzymam-mruknęłam cicho-Mówiłam, że Michał jest siatkarzem. W tej profesji
trzeba być wysokim-powiedziałam niezbyt przyjaznym tonem.
-W drużynie i tak
ma wyższych kolegów-Agata zwróciła się do swojej matki.
-Widocznie
stworzyli ten sport, żeby osoby ze zbyt dużą ilością hormonów wzrostu też
myślały, że są do czegoś potrzebne-stwierdziła babcia-Za moich czasów…
-Ja mam dość! Nie
będę słuchać tych bredni! Kogo obchodzi co było za twoich czasów?-chwyciłam
mocno dłoń Michała-Chodź.
Pociągnęłam go
schodami na górę i z trzaskiem zamknęłam za nami drzwi mojego pokoju. Słona
ciecz stopniowo zaczęła się uwalniać spod moich powiek.
-Laura-zaczął
miękko Misiek-Nie przejmuj się… To było nawet… zabawne-uśmiechnął się krzywo.
-Zabawne? Moja
babcia wiecznie się mnie czepia, myśli, że jestem w ciąży, a teraz wyjeżdża z
tekstem, że jesteś na coś chory.
Chłopak
przyciągnął mnie do siebie i próbował uspokajać. Gładził delikatnie po plecach,
szeptał kojące słowa. Stwierdził, że mogę wziąć walizkę, spakować się i możemy
uciec nawet teraz. Cieszyłam się, że trafiłam na taki skarb.
Po kilkunastu
minutach usłyszałam pukanie do drzwi i głos Agaty.
-Mogę?
-Wchodź-przetarłam
oczy i próbowałam się uśmiechnąć.
-Powiedzieliśmy
mamie, że nie powinna być taka. Wojtek stwierdził, że nie zna lepszego chłopaka
niż Michał i że jeżeli go obraża pod jego dachem, to tak jakby jego obraziła.
Mam nadzieję, że coś do niej dotarło.
-Dzięki-byłam pod
ogromnym wrażeniem postawy mojego taty.
-Nie masz za co
dziękować. Widać, że się kochacie, a ona po prostu nie zna się-mrugnęła do
nas-Może zejdziecie się pożegnać? Będziemy się już zbierać…
-Jasne-uśmiechnęłam
się do ciotki.
Wstałam z kolan
Michała, on ujął moją dłoń, pocałował mnie w czoło i zeszliśmy na dół. Wszyscy
zakładali już buty i kurtki. Pożegnaliśmy się z Agą, Hubertem i młodym, potem
podeszliśmy do moich dziadków.
-Ja…-zaczęła moja
babka-Jak znajdziecie wolny weekend, to przyjedźcie do nas-krzywy uśmiech i tyle
ją widzieliśmy.
Za to dziadek
uściskał mnie i Michała. Przeprosił za swoją żonę. Stwierdził, że jest uparta i
ciężko jej się przyznać, że niepotrzebnie tak na nas naskoczyła. Również nas
zapraszał i obiecał, że nie będzie tak źle.
Wreszcie koniec
tego koszmaru. Odetchnęłam z ulgą. Siedliśmy z Michałem na kanapie wtuleni w
siebie. Wystarczyło, że był koło mnie, a moje zszargane nerwy wracały do normy.
Tata taktownie poszedł do siebie.
-Przepraszam-przerwałam
ciszę.
-Za co niby?-Michał
podniósł pytająco brew-Rodziny się nie wybiera. A ciebie czeka jutro wielki
dzień.
-Wątpię, żeby
twoja rodzina była tak okropna jak moja.
-Może i nie jest
taka zła, ale babcia Krysia nagotowała sporo, bo się za tobą
stęskniła-zaśmialiśmy się oboje.
-Michaś, a to
pianino…
___________________________________________________
Witam w Nowym Roku ;)
Przepraszam, że późno, ale rozdziału nie napisałam wcześniej, a dziś cały dzień spędziłam siedząc w piżamach i oglądając filmy z rodzicami... Tak, wiem, ambitnie :D
Jak po Sylwku? Żyjecie?
Mam nadzieję, że rozdział się podoba... Nie hejtujcie za bardzo babci Róży... Nie jest aż taka straszna :P
Wszystkiego dobrego w 2014 roku ;]
Pozdrawiam ;*
Jak po Sylwku? Żyjecie?
Mam nadzieję, że rozdział się podoba... Nie hejtujcie za bardzo babci Róży... Nie jest aż taka straszna :P
Wszystkiego dobrego w 2014 roku ;]
Pozdrawiam ;*
Przeczytałam dziś cały blog świetnie piszesz♥
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ;*
UsuńFaktycznie bardzo pozno... ale wazne ze jest ;) babcia Roza booze co za karygodne zachowanie ! ;D haha Nie no rozdzial genialny, czekam i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńPostaram się dodawać wcześniej, ale nic nie mogę obiecać...
UsuńBabcia jest niezłym wzorem do naśladowania :D
Ściskam ;*
Dostalabym na łeb z taką babcią ; ] czekam na następny a ta miłość niech nam rozkwita ;)
OdpowiedzUsuńW najbliższych rozdziałach stanie się coś, co może nieco wpłynąć na tą miłość... Ale nie powiem czy dobrze, czy źle ^^
UsuńJejku jakbym miała taką babcię to chyba bym zwariowała O.o Jak można się tak o wszystko czepiać? Ale Laura mogłaby za niedługo być w ciąży :) Ja bardzo lubię w opowiadaniach (zazwyczaj siatkarskich) jak główna bohaterka jest w ciąży ^_^ Więc szczerze byłabym wniebowzięta jeśli Laura miałaby mieć dzidziusia :D Fajnie, że tata Laury wstawił się za nią, tak samo i jej ciotka. Ciekawe czy babcia Róża naprawdę coś pojęła i gdyby do niej pojechali to zachowywałaby się w miarę normalnie i kulturalnie ;) Dobrze, że Michał wytrzymał, ja na jego miejscu wybuchłabym i nawrzucała babci :P Kubi zazdrosny o samochód Laury ^_^ Ciekawe jak poradzi sobie dziewczyna u rodziny Kubiaka.
OdpowiedzUsuńCo do ciąży to... zobaczymy :P
UsuńMogę obiecać, że teraz będzie się dużo działo ;]
Laura już zna część rodziny, ale chyba nikogo gorszego od jej babci nie może być :D
Buziaki ;*
Babcia czepialska pobiła dziś wszystkich na głowę, ale cóż bez takich ludzi smutno by było na świecie. Znam takie babcie i wiem,że potem często się wspomina ich ,,mądrości życiowe" jako rodzinne anegdoty.
OdpowiedzUsuńCo do małego bobaska to miło by było...
Pozdrawiam:)
Niektóre babcie myślą, że wiedzą wszystko o wszystkim i zawsze mają rację... No, ale jednak nie zawsze...
UsuńA dzidziuś? Kiedyś na pewno ^^
Całuję ;*
Takie już są nasze babcie ;D
OdpowiedzUsuńfajny rozdział, czekam na kolejny i pozdrawiam;)
Babcie bywają aż za bardzo opiekuńcze... Babcia Michała nakarmiłaby wszystkich wokół, a babcia Laury inaczej martwi się o swoją wnuczkę...
UsuńRównież pozdrawiam ;*
Rozdzial jak zwylke swietny z niecierpliwoscia czekam na kolejny..... :-D a co do babci no coz czasem juz tak bywa :-D <3 kocham ten blog <3
OdpowiedzUsuńMoja babcia też często się czepia, ale babcia Róża zdecydowanie przesadza...
UsuńDziękuję za miłe słowa ;*
Świetny rozdział :)Cieszę się że układa im się w życiu,a babcia nie warto się zamartwiać.Moja też wiecznie się czepia ale tylko dlatego że jej na mnie zależy.Tak samo myślę o babci Laury.Kocham twój blog i zapraszam do siebie http://pamietaszmnie.blog.pl/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aga
Z babciami różnie bywa. Jakby co, to Laura i Michał zawsze mogą uciec :D
UsuńChyba żadna babcia nie chce źle dla swoich wnuków ;]
Dziękuję, Twój blog też jest cudowny *.*
Całuję ;*
Co za babaaaa, oboże :D już myślałam że tam wybuchną na miejscu, ja bym nie wytrzymala :D
OdpowiedzUsuńNa szczęście Laura jej nie nawyrzucała, bo pewnie byłoby jeszcze gorzej... :P
UsuńŚwietny:)
OdpowiedzUsuńDzięki ;*
UsuńNo nie ciekawie było :) Laura jakoś sobie poradziła przy pomocy Miśka :) Oby on zawsze ją wspierał :)
OdpowiedzUsuńBabcia jest zabójcza :D Chociaż nie chciałabym mieć z taką przyjemności...
OdpowiedzUsuńFortepian totalnie mnie zaskoczył ale prezent ciekawy :)
Czekam na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam :*
Dopiero teraz trafiłam na to opowiadanie, ale jak zobaczyłam ten obrazek 2014, to nie mogłam sie powstrzymać od komentarza. Był najlepszy dla siatkarzy :D
OdpowiedzUsuń