Michał miał
„zaszczyt” odwieźć mnie do tej walniętej baby. Znów dwie godziny szargania mi
nerwów… Przyjmujący nie skomentował mojego zachowania, ale widziałam, że się
martwi. Kazali mi do niej chodzić, a to nie moja wina, że ją znienawidziłam po
pierwszej wizycie. Po powrocie do domu, jak zwykle zamknęłam się w pokoju, bo
miałam się uczyć.
Nie mogłam się
wcale skupić. Na myśl o nauce, przed oczami stawała mi moja uczelnia, w której
teraz bałam się pokazać. Czy wszyscy wiedzą? Ile Majka im powiedziała? Nie dawało
mi to spokoju. Teraz wiedziałam, dlaczego nie odbierała telefonów, ale… czemu?
Znałyśmy się od dziecka. Od śmierci mamy, gdy przeprowadziliśmy się do Łodzi,
Maja była dla mnie jak siostra.
Kolejne łzy
skapujące na notatki…
-Musisz być
silna-szepnęłam do siebie-Dasz radę.
Ledwo zdążyłam
przetrzeć oczy, a Misiek wparował z herbatą i ciastkami. Kochany… Przytulił
mnie mocno i siedzieliśmy tak przez chwilę. Wiedział, że płakałam, ale nie
prawił mi kazań. Po postu był.
Perspektywa zatroskanego chłopaka
Już rozumiem, czemu
pan Wojtek tak martwi się tymi wizytami. Miało być lepiej, ale skutek jest
chyba odwrotny. Zamknęła się u siebie, mówiąc, że musi się uczyć. Wolała
cierpieć w samotności… Gdy poszedłem do niej, płakała. Przytuliłem ją, bo nie
wiedziałem, jak mogę jej pomóc. Posiedziałem z nią kilka minut, ale
stwierdziła, że w środę ma kolokwium i musi się nauczyć.
Jak tylko znalazłem
się na dole, wybrałem numer Ignaczaka. W szpitalu tylko jego wysłuchała, więc może
teraz też uda mu się pomóc.
Odebrał po kilku
sygnałach. Wyjaśniłem mu sytuację, a on obiecał, że jutro nas odwiedzi.
Podziękowałem mu i pozostało czekanie.
Laura zasnęła z
notatkami, więc zebrałem je i położyłem się obok. Wyglądała na taką bezbronną…
Chciałbym móc ochronić ją przed wszelkim złem… A nie mogłem nawet sprawić, żeby
przestała krzyczeć w nocy…
Rano wyszła na
zajęcia, jak gdyby nigdy nic. Pod jej nieobecność miał przyjechać Igła. Tak jak
się umawialiśmy był chwilę przed południem.
-Co ja widzę… Dziku
uczy się gotować!-zaśmiał się od progu.
-Zabawne… Nie
zaczynaj lepiej, bo też będziesz to jadł, a chyba nie chcesz mieć czegoś w
swojej porcji-odparłem.
-Nie chciałem cię
urazić… To taki niecodzienny widok-stał koło mnie z założonymi rękami-Co ona ci
zrobiła?
-Igła, daj mi spokój.
Jest na zajęciach, pewnie nie ma czasu nic zjeść, to niech chociaż ma dobry
obiad… Lepiej powiedz, co wymyśliłeś.
-Jak już bawisz się
w kucharkę…-walnąłem go w ramię-Ała! Skoro stoisz przy garach, to może
ogarniesz, jakiś podwieczorek? Będziemy mieli gości.
Krzysiek
opowiedział mi swój plan. No, właściwie to nie jego, ale to szczegół.
Niczego niepodejrzewająca studentka
Źle się dziś czułam
na zajęciach. Miałam wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią i szeptają, gdy
tylko się odwrócę. Zośka cały czas siedziała ze mną i opowiadała dziesiątki
historii, byle tylko odwrócić moją uwagę od wścibskich spojrzeń.
Wykłady ciągnęły
się w nieskończoność, gdyby nie towarzystwo Zosi, pewnie bym tam nie siedziała.
Przetrwałam kolejny dzień. Pozostaje mieć nadzieję, że będzie lepiej…
Przed domem
ujrzałam znajome auto.
-Krzysiek!-rzuciłam
się na libero po przekroczeniu progu.
-Hej, mała, co
tam?-uściskał mnie i zaczął bacznie mi się przyglądać.
-Nic-wzruszyłam
ramionami i odwróciłam wzrok-Co ty tu robisz?
-To już nie wolno
mi cię odwiedzić?
-Pewnie, że wolno,
ale nawet nie uprzedziłeś…
-Chcieliśmy ci
zrobić niespodziankę-wtrącił Michał.
Przy obiedzie bardzo
miło nam się rozmawiało. Podobno Iwona nalegała, żebym razem z Kubiakiem ich
odwiedziła, bo bardzo się stęskniła. Potem poszliśmy z Koksem na spacer, żeby
spalić kotlety… Po powrocie Krzysiek namówił mnie na „koncert”.
Zaprezentowałam, co umiem, ale to było niczym w porównaniu z jego występem.
Misiek był w szok. Pewnie tak jak ja, nie wiedział wcześniej, o ukrytym
talencie rzeszowskiego libero. Nie można się było z nimi nudzić.
Właśnie miałam
rzucić Koksikowi piłkę, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę-Kubiak
podniósł się z miejsca.
Po chwili wrócił w
towarzystwie Grzesia Kosoka i jakiejś nieco przestraszonej dziewczyny.
-Cześć-uśmiechnął
się siatkarz-Poznajcie Kingę.
Michał zginął w kuchni,
przyniósł jakieś ciasto i zaproponował gościom coś do picia. Nie powiem,
rządził się, jak u siebie.
-Upiekłeś
to?-zdziwiłam się, a Igła dziabał kawałek placka łyżeczką.
-Pewnie! W tej
piekarni za rogiem-rozbrajająco się uśmiechnął, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
Siedzieliśmy w
salonie i rozmawialiśmy o tym, co u kogo słychać. Kinga najpierw nieśmiała,
coraz bardziej się rozkręcała. Od razu
ją polubiłam. Była żywiołową i bardzo pozytywną osobą.
-To twoja
dziewczyna?-zapytałam Grzesia, gdy wyszedł na chwilę na korytarz.
-Yyy, no…
Tak-widziałam, jak speszyło go moje pytanie.
-To gratuluję-poklepałam
go po ramieniu-Gdzie się poznaliście?
-Poznaliśmy się
przez przypadek, po meczu…
-I nic nie
powiedziałeś? Mogłeś się pochwalić!
-To… skomplikowane.
My rzadko się widujemy-spuścił wzrok, ale nie odpuszczałam-Ona jest stąd. Z
Łodzi. I do Rzeszowa ma strasznie daleko…
-Spokojnie, będzie
dobrze-mrugnęłam-Widzisz, my z Michałem sobie radzimy.
-Wiem, na pewno wszystko
się uda. Wracajmy do reszty-pociągnął mnie do pokoju.
Siedzieliśmy tak do
wieczora, aż chłopaki postanowili wyprowadzić Koksa na spacer. Trzech wielkich
facetów i jeden mały york… Po prostu padłam ze śmiechu patrząc na nich. Uparli
się, że ja i Kinga zostaniemy w domu, bo byśmy się przeziębiły. Nie kłóciłam
się, bo nie miałam za bardzo chęci, wychodzić na mróz.
Kinia opowiadała o
rodzinie, studiach. Pytała mnie o to, jak poznałam Michała, jak to jest jeździć
z reprezentacją i czy naprawdę siatkarze zawsze mają masę szalonych pomysłów.
Potem pytała o Koksa, grę na pianinie, studia…
-Czemu nagle
posmutniałaś?-patrzyła na mnie uważnie-Coś się stało?
-Zastanawiałam się
nad rzuceniem studiów-westchnęłam.
Sama nie wiem czemu,
ale opowiedziałam jej, że osoba, która była moją najlepszą przyjaciółką
zdradziła mnie. Powiedziała o moim wypadku.
-Co to za wypadek?
Jak nie chcesz, to nie mów-dodała szybko, ale moje oczy zdążyły się zaszklić.
Wypłakiwałam się praktycznie
obcej osobie. Nie poznawałam sama siebie. Zaufałam jej i opowiadałam o
wydarzeniach z Sylwestra i później…
Ja nie znałam jej,
a ona nie znała mnie, ale miałam wrażenie, że mnie rozumie, jak nikt inny.
Wyrzuciłam to z siebie, a ona nie uciekła, nie patrzyła na mnie krzywo…
-Nawet nie
wyobrażam sobie, jak straszne to dla ciebie było… Ale nie możesz się
załamywać-spojrzała mi w oczy-Michał cię potrzebuje, chłopaki, tata i Koksik.
Musisz być sobą niezależnie od przeszłości. Może nie zapomnisz o tym, może nie
będziesz już taka sama… Ale pamiętaj, albo zrujnujesz sobie przez to życie,
albo staniesz się silniejsza. Twój los leży w twoich rękach, nie pozwól, żeby
osoby trzecie cię zniszczyły.
Wyciągnęła z
torebki kartkę i długopis i zaczęła coś pisać. Ja byłam w szoku. Nie
wiedziałam, co powiedzieć. Ta rozmowa dała mi dużo do myślenia. Jednego byłam
pewna. Grzesiek idealnie trafił. Kinga nie dość, że sympatyczna i miła, była
bardzo mądra…
-Jak będziesz
chciała porozmawiać, to dzwoń-wcisnęła mi karteczkę do ręki i uśmiechnęła się,
bo właśnie wrócili siatkarze.
-Gdzie wy byliście
z tym psem?-zaśmiała się.
-Taki Koks
potrzebuje się wybiegać-Krzysiek podniósł psa z ziemi i pokazywał, jaki jest groźny.
-Chyba będziemy się
zbierać-Grzesiek spojrzał na Kingę, a ona nieznacznie kiwnęła głową.
-To my was
odprowadzimy!-odpowiedział Michał.
-Nie macie dość
zimna?-zdziwiła się dziewczyna Kosoka.
Pokręcili głowami.
-Ej, w takim razie
ja też idę!-wstałam z kanapy i ruszyłam razem z resztą, by założyć kurtkę i
kozaki.
Szliśmy razem przez
miasto, śmiejąc się i żartując. Pół godziny później staliśmy przed jednym z
nowych bloków.
-To tu-stwierdziła
Kinga i razem z Grześkiem pożegnali się z nami.
-Fajna ta jego
dziewczyna-uśmiechnęłam się, gdy wracaliśmy we trójkę.
-Mhm-przytaknął
Igła.
-A ty co taki
smutny? Przecież cię nie wyrzucę na dwór, ani nie wygonią do Rzeszowa. Nocujesz
u nas-szturchnęłam go.
-Wiem, ale Dziku
zajął najlepsze miejsce, a ja będę musiał zadowolić się kanapą…-westchnął.
Michał zaczął mu
dokuczać, że powie Iwonie. Mogłam słuchać godzinami, jak sobie dogryzają…
W domu zjedliśmy
kolację i usiedliśmy przed telewizorem.
-A ty nie masz
jutro jakiegoś kolokwium?-zapytał mój chłopak.
Walnęłam się w
czoło i pobiegłam na górę. No pięknie, zapomniałam na śmierć… Dobrze, że
wczoraj się trochę pouczyłam…
Oczami rzeszowskiego libero ;)
-I jak myślisz?
Udało się?-zapytałem Kubiaka.
-Mam nadzieję.
Zobaczymy w ciągu najbliższych dni…-westchnął.
Posiedzieliśmy
jeszcze ze dwie godziny oglądając powtórkę meczu Skry, a potem poszliśmy
zajrzeć do Laury. Leżała na dywanie, a dookoła poniewierały się kartki,
zeszyty, długopisy.
-Wczoraj przynajmniej
zasnęła na łóżku-Michał podniósł ją, a ja odchyliłem kołdrę, żeby mógł ją
położyć.
Wziąłem prysznic,
położyłem się na kanapie i myślałem o wydarzeniach ostatnich tygodni. Tak wiele
się zmieniło…
Obudziło mnie
słońce, odbijające się od śniegu za oknem. Przeciągnąłem się i skierowałem swe
kroki w poszukiwaniu kawy. Gdy tylko przekroczyłem próg, doskoczył do mnie
Michał.
-Nie krzyczała!
_________________________________________
_________________________________________
Co sądzicie? Kim jest Kinga? I czy Laura zapomni o okrucieństwach ze strony Andrzeja?
Nie krzyczała ;) Jest postęp, czy tylko zmęczeni pomogło przespać noc?
Pojawił się znowu Krzysiu, bo tak bardzo go chcieliście :] I to w pakiecie z Grzesiem ^^
Nie krzyczała ;) Jest postęp, czy tylko zmęczeni pomogło przespać noc?
Pojawił się znowu Krzysiu, bo tak bardzo go chcieliście :] I to w pakiecie z Grzesiem ^^
Jak się podoba? Czy się nie podoba? :P
Przepraszam, że późno, ale lepiej późno niż wcale... Sesja nie zrozumie, ona wymaga... :(
Dziękuję za komentarze, wyświetlenia i mam nadzieję, że nadal będziecie tak aktywni! <3
Całuję ;*
Przepraszam, że późno, ale lepiej późno niż wcale... Sesja nie zrozumie, ona wymaga... :(
Dziękuję za komentarze, wyświetlenia i mam nadzieję, że nadal będziecie tak aktywni! <3
Całuję ;*
Ps. A może tak Bartuś na miły początek weekendu? ^^
Jak nic Kinga jest jakąś terapeutką i tylko udawali, że jest dziewczyną Grześka! Od razu widać, że rozmowa pomogła Laurze :) Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej :o)
OdpowiedzUsuńPierwsza! :o)
UsuńCałuski :*
Jak się w nocy nie śpi jak inni ludzie to się jest pierwsza.
UsuńNastępnym razem ja czuwam i czekam na rozdział.Pozdrowionka:)
Na moje oko to ona jakąś panią psycholog jest;) I bardzo się cieszę, że się wygladała. I cały w tym paradoks, że prościej wygadać się zupełnie obcej osobie, którą widzimy pierwszy raz w życiu niż nam bardzo bliskiej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;>
Mnie też się wydaje, że to jakaś pani psycholog.... Bo jeśli kogoś nie znamy i nie wiemy czym się zajmuje to jesteśmy bardziej "naturalni"...
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że to naprawdę jest postęp a nie zmęczenie wzięło górę. :
czekam z niecierpliwością na następny, bardzo chętnie zobaczę w nim Grzesia i Krzysia :))
pozdrawiam
Cóź, jestem ;) Postaram się teraz regularnie komentować, bo wszystkie rozdziały już nadrobiłam ;D Szczerze mówiąc bardzo mnie zaskoczyłaś prawdziwą stroną Andrzeja, a jeszcze bardziej zachowaniem Majki...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że z Laurą będzie coraz lepiej, z uwagi na to jakie ma wsparcie :) A jeżeli chodzi o rzekomą ,,dziewczynę" Grześka to raczej też bym obstawiała, że jest jakimś psychologiem ;) Czekam na kolejny! Pozdrawiam! ;*
dawno mnie nie bylo, ale jestem :)
OdpowiedzUsuńTen psycholog totalnie nie podoba mi się.. Mam wrażenie że tylko pogarsza jej stan. A cóż oni wymyślili że nie krzyczała? Coś musiało być :) Pozdrawiam. :* + po meczu Reski & Skry u mnie będzie nowy :)
Zgadzam się z komentarzami innych że Kinga może być psychologiem.Dobrze że Laura czuję się coraz lepiej,rozmowa jej pomogła :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Pozdrawiam
Kinga to jak nic psycholog, wygadanie się najwyraźniej pomogło Laurze. Trzeba jeszcze zrobić coś z tą uczelnią. Studenci niby inteligentni ludzie, a obgadują Laurę jak jakieś baboszony . Może niech tam wpadnie stado siatkarzy i zrobi z tym porządek...
OdpowiedzUsuńBuziaczki i powodzenia.
Kinga wygląda na psychologa, który się nie narzuca ale może pomóc. Nie rozumiem zachowania Majki niby znają się od małego a ona robi coś takiego :)
OdpowiedzUsuń