piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 67

-Michaś, a to pianino…-zaczęłam, ale mi przerwał.
-Mówiłaś kiedyś, że lubisz słuchać jak ktoś gra na pianinie, więc pomyślałem, że chciałabyś się nauczyć-uśmiechnął się promiennie.
-Moja mama grała na pianinie, ale gdy wyprowadzaliśmy się z tatą, to ono zostało sprzedane razem z domem. Pamiętam jak siadałam na stołku koło niej, a ona grała różne melodie… Jak śpiewałyśmy razem…
-To teraz ty też będziesz się mogła nauczyć, bo wykupiłem ci lekcje.
-Ale to musiało kosztować kupę kasy…-machnął ręką na moje słowa-Nie chcę, żebyś tracił na mnie pieniądze.
-Oj, skarbie, ja lubię ci kupować prezenty-pocałował mnie w czoło-Widzę, że ten kudłaty prezent już się zadomowił-wskazał w kierunku Koksa śpiącego pod choinką.
-Nie zawsze woła, żeby wypuścić go na dwór, ale jest już coraz lepiej-zaśmiałam się-Przyzwyczaił się do spania ze mną w łóżku, więc śpisz dziś na kanapie-wystawiłam mu język.
-Ej!-musiałam skapitulować, bo Misiek zaczął mnie łaskotać.
-Też mam coś dla ciebie. Co powiesz na skakanie ze spadochronem?
-Serio?-widziałam, że oczy mu się zaświeciły-Ale skąd ty…
-Chłopaki cię sprzedali-mrugnęłam.
-Chyba będę musiał ci ładnie podziękować-wpił się w moje usta.
-Im też tak chcesz dziękować?-zaśmiałam się, gdy się odsunął.
-Z tobą nie skończyłem, a im… postawię po piwie i będziemy kwita.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i poszłam się kąpać, a Michał wyszedł z psem. A co! W końcu Koksik jest od niego, więc może z nim czasami wyjść. Pełen relaks w wannie z gorącą wodą i masą piany… Było mi tak przyjemnie, że moje powieki mimowolnie opadły.
-Laura, długo jeszcze?-usłyszałam Michała za drzwiami.
-Już zaraz wychodzę…
Woda zdążyła wystygnąć, więc dolałam gorącej, żeby się rozgrzać. Po kilku minutach niechętnie wyszłam, osuszyłam ciało ręcznikiem i założyłam piżamę.
-Misiu, zrobiłbyś mi herbatki? Bo trochę zmarzłam…
-Gdzie? W łazience?
-Chyba mi się przysnęło…
-To dlatego siedziałaś tam półtorej godziny?-zaśmiał się, a po chwili już byłam w jego ciepłych ramionach-Chyba nie chciałaś mi się przeziębić?
-Już by mnie babcia Krysia wyleczyła…
Ja opatulona kocykiem wypiłam ciepłą herbatę, a Michał się wykąpał. Poszliśmy się położyć. Koks miał nie spać w łóżku, ale tak skomlał, że Misiek nie wytrzymał. Taki mały, a umie postawić na swoim. Spaliśmy we trójkę. Ja wtulona w siatkarza, a w nogach łóżka mały futrzak.

Rano ruszyliśmy autem Michała do Wałcza. Po negocjacjach stwierdziliśmy, że york jedzie z nami, żeby nie zawracał głowy tacie. Koło południa byliśmy na miejscu. Rodzice Michała i jego babcia już na nas czekali. Jego brat z narzeczoną też miał być lada chwila. Zaraz nas wyściskano, poczęstowano ciastem i herbatą i zasypano milionem pytań. Pani Basia była dla mnie bardzo miła. Powiedziała, że na pewno przyjadą kiedyś do Łodzi, bo musi pogodzić się z moją mamą. Dostałam od niej kilka zdjęć, na których były razem.
Koks zrobił niemałe wrażenie. Pani Krysia była przeciwna trzymaniu zwierząt w domu, ale mojego piesia się nie czepiała. Pan Jarek znalazł jakąś starą piłkę i zaczął się z nim bawić na dywanie w salonie.
Babcia i mama siatkarza zaczynały nakładać obiad, gdy w drzwiach pojawił się brat Michała, Błażej z narzeczoną Sarą.
-Cieszę się, że wreszcie mogę cię poznać-uśmiechnął się Błażej-Za każdym razem, jak rozmawiam z Michałem i pytam, co u niego, to słyszę tylko Laura to, Laura tamto…
-Mi też jest bardzo miło…
-Koniec tych pogaduszek, bo wam obiad wystygnie-babcia zagoniła nas do stołu.
Przy obiedzie rozmawialiśmy z Błażejem i Sarą, chociaż ona nie za wiele mówiła. Starszy z braci Kubiaków miał niezwykłe poczucie humoru i  talent to zagadywania ludzi. Pomogłam pani Basi w zmywaniu, a reszta rozsiadła się w salonie (tylko babcia biegała w tą i z powrotem domosząc coraz więcej placków, sałatek, wędlin…).
-Laura, mamy coś dla ciebie-pan Jarek wyciągnął spod choinki prostokątny prezent-Reszta już dostała w Wigilię, a ciebie nie było.
-Mam nadzieję, że się przyda-uśmiechnęła się mama siatkarza.
Dostałam duży album na zdjęcia, w pięknej grubej okładce.
-To będziesz mogła wszystkie zdjęcia mieć w jednym miejscu-mrugnął Michał, po czym wyciągnął aparat i pstryknął mi fotkę.
-Dziękuję bardzo, na pewno się przyda-uściskałam rodziców chłopaka-Niestety ja dla państwa nic nie mam…
-Ależ daj spokój, kochana, ważne, że nas odwiedziłaś.
Byłam ogromnie zaskoczona, ale zrobiło mi się ciepło na sercu. Miło było wiedzieć, że mnie tak polubili. Babcia Krysia wyszła na chwilę, a po chwili wróciła z jakimś zawiniątkiem. Dała mi sweter w norweskie wzory.
-Śliczny, dziękuję-uśmiechnęłam się przykładając do siebie prezent.
-Będzie pasować-pokiwała głową pani Krysia-Zrobiłam ci ten sweterek, żeby cię ten mój wnusio nie przeziębił gdzieś.
-To pani go sama zrobiła?-zdziwiłam się, patrząc na misterne wzorki.
-Oczy już nie te, ale chyba dobrze wyszedł…
-Jest cudowny…
Potem razem z Michałem zrobiliśmy sobie „sweet sesyjkę”. Masa zdjęć w czapce Mikołaja, moim nowym sweterku i oczywiście z Koksem… Będzie z czego wybierać, żeby album nie świecił pustkami. Sara dalej była jakaś cicha, ale to chyba potwierdzało zasadę, że przeciwieństwa się przyciągają, bo przez większość popołudnia Błażej opowiadał różne historyjki i anegdoty, więc nie siedzieliśmy jak na stypie. Co chwila śmialiśmy się, dużo jedliśmy (bo podobno zmizerniałam), a potem oglądaliśmy telewizję. Czułam się, jakbym była częścią tej rodziny, a przecież prawie ich nie znałam…
-Aaa! Zabierz to!-Sara nagle podskoczyła na swoim miejscu, a Błażej schylił się i podniósł Koksa.
-Co tam mały? Nudzisz się?-zaczął go drapać za uchem-Patrz jaki słodziak, może też takiego sobie kupimy?-zwrócił się do narzeczonej.
-No chyba nie i weź go zabierz od stołu…
Misiek miał jutro po południu trening, a w piątek dwa, ale i tak postanowiliśmy zostać na noc u jego rodziców. Rano miał odwieźć mnie, a potem wrócić do siebie.
Znów zajęliśmy jego stary pokój. Nawet nie wiedziałam, jaka jestem zmęczona. Czekając na Michała, zasnęłam w pachnącej jego perfumami pościeli.

-Piękna…-wymruczał mi do ucha, całując w policzek.
-Hm?
-Wstajemy.
-Nie… Jeszcze pięć minut-jęknęłam i przekręciłam się na drugi bok.
-Chyba pięć, ale sekund-cicho się zaśmiał, a po chwili byłam już w powietrzu.
Michał wziął mnie na ręce i wyciągnął z łóżka mimo moich protestów. Po drodze wziął swoją bluzę i zszedł ze mną do kuchni.
-Śniadanko-postawił mnie i opatulił swoją ogromną bluzą-Co byś zjadła?
-Spaaać-ziewnęłam przeciągle.
-O, wstaliście już-babcia Krysia weszła do pomieszczenia-Pewnie głodni?
-Laura umiera z głodu…-uśmiechnął się Misiek, za co dostał łokciem w żebra.
-Zjem, jak ty mi coś przyrządzisz-pocałowałam go i usiadłam przy stole-No, czekam, panie Kubiak.
Wyciągnął z lodówki śledzie, sałatki, nawet jakiś bigos.
-Co panienka wybiera?
-Hm… Ja bym zjadła płatki.
-No, ale… Tyle jedzenia, a ty wymyślasz…-zajrzał do lodówki-Nie ma mleka-oznajmił.
-To skocz i kup. Sklep jest blisko-babcia wygoniła go.
-Nie trzeba było, zjadłabym coś innego…
-Niech się przyzwyczaja-mrugnęła do mnie.
10 minut później zajadałam płatki, a Michał sałatkę. Potem poszliśmy się ubrać, pożegnaliśmy się ze wszystkimi i wsiedliśmy do samochodu. Podróż minęła nam szybko na rozmowie i śpiewaniu, mimo że musieliśmy się dwa razy zatrzymać, żeby Koks mógł się załatwić.
Pod moim domem pożegnaliśmy się. Mieliśmy się zobaczyć dopiero w Sylwestra. Po kilku długich pocałunkach Misiek musiał jechać, machałam mu, dopóki nie zniknął za zakrętem.
W domu się nudziłam, więc postanowiłam spotkać się z Mają. Posiedziałam u niej trochę. Oglądałyśmy filmy i dokuczałyśmy Koksikowi, który oczywiście mi towarzyszył. Wieczór spędziłam na oglądaniu z tatą seriali, a potem położyłam się wcześniej spać, bo w końcu kiedyś trzeba się wyspać.
Ta… Wyspać… Wszystko ładnie pięknie, gdyby nie pobudka o czwartej, bo komuś zachciało się wyjść na dwór i skomlał pod drzwiami…
_______________________________________________
Dziś trochę wcześniej... Wiem, szału nie ma, ale staram się ;]

Mogę Wam obiecać, że za niedługo będzie się sporo działo...

Jak tam u Was?
Niedługo koniec wolnego :(
Ja w niedzielę rano ruszam na Kraków...

Pozdrawiam adminów strony Siatkówka jest bowiem, zacnym sportem Milordzie. *.* i dziękuję za reklamę ;)

Nie zanudzam już... Życzę miłego pierwszego weekendu w tym roku ^^
Buziaki ;*

Ps. Może tak nieskromnie, ale pochwalę się Wam prezentem, który dostałam pod choinkę od najlepszej siostry pod słońcem :]
Aaa!!! Kubiakowa koszulka <3

15 komentarzy:

  1. No ja pierdziu.! Wypindalaj z tym zdjęcieem.! ;((
    Jaakie zaazdro.! xD Koszulki 2 moich ulubionych siatkarzy.-,-
    Co do rozdziału: Bjutyful, perfekt i wgl fantastik. *.*
    Czekam na następny i idę użalać się nad tym, że nie mam siostry, a mój brat nie lubi siatkówki.;c
    Pozdrawiam;***
    ~Ann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S.:
      Pierwsza, hehe.XD

      Usuń
    2. Pierwsza ;)
      Przepraszam za to zdjecie...
      Też ich uwielbiam ^^
      To może spróbuj przekonać brata do siatkówki?
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Ja tam z Resovii wole Kosoka. ; p Nie pogardzilabym koszulka Winiarskiego <3
    Rozdzial smieszny. Padlam czytajac NIECH SIE PRZYZWYCZAJA hahahaha
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja siostra woli Piotrka, więc kupiłyśmy sobie nawzajem :P
      Z tej babci to niezłe ziółko :D
      Ściskam ;*

      Usuń
  3. Święta jak z bajki :) Bez dokarmiania oczywiście się nie obyło :p Rozdział świetny, jak zwykle zresztą :D Tylko jakoś tak nie podoba mi się Sara... Może to dlatego, że nie lubi Koksika. A przecież yorki to straszne słodziaki ^.^

    Super koszulki:D fajnie mieć taką siostrę, która rozumie i podziela zamiłowania:)

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać nie każdy lubi yorki :(
      Cieszę się, że podobają Ci się moje wypociny :P
      Siostry można mi pozazdrościć, drugiej takiej chyba nie ma :]

      Usuń
  4. cudowny rozdział ! :)
    Ale Ci zazdroooszczę tych koszulek!! :D
    Czekam na kolejny i zapraszam:
    pomimowszystkokocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, fajnie, że wszystko się układa i, że są szczęśliwi:)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział :) Widać, że Laura przypadła do gustu rodzinnie Miśka :) Jej nie da się nie lubić :) Oby tylko Sara nie wywinęła żadnego numeru swoją osobą :) :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :) Fajnie że Laura została zaakceptowana w rodzinie Kubiaków,tylko ta Sara nie przypadła mi do gustu.Czekam na kolejny i zapraszam do siebie http://pamietaszmnie.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudny rozdział :D Świetny prezent dostała Laura od Miśka, Kubi też dostał niesamowity prezent :P Fajnie, że rodzina Michała traktuje Laurę jak jej część. Tylko ta Sara jakoś dziwnie podejrzana się wydaje. No bo jak można nie polubić małego yorka i w ogóle tak nienormalnie się zachowywać. Michaś rano grzecznie poszedł po mleko dla swej ukochanej :D Nadal nie podoba mi się to, że Laura pogodziła się z Mają. Według mnie za szybko jej wybaczyła.
    Genialne macie koszulki :D Ta dziewczyna obok ciebie to pewnie twoja siostra ;) Mieć takie rodzeństwo to skarb :* Pochwalę się, że ja też dostałam koszulkę od mojej siostry:) Fajnie jest gdy rodzina podziela twoją pasję.
    Pozdrawiam:***

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mogę się doczekać co wymyślisz :) Jest za spokojnie, żeby mogło tak zostać. Czekam na rozwój wydarzeń.
    Zapraszam na mój nowy blog:
    http://moni2824-pokochaj-mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział;) Coś ta dziewczyna Błażeja jest niewyraźna ;D
    Fajnie, że wszyscy Laurę traktują jak członka rodziny;)
    Pozdrawiam i gratuluję prezentu ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawe ci babci Michała miała na myśli niech się przyzwyczaja czyżby szykował nam się mały Kubiaczek. Ja też się pochwalę w zeszłym sezonie udało mi się zdobyć po meczu koszulkę Kubiaka byłam mega szczęśliwa :D :D pozdrawiam do następnego :)

    OdpowiedzUsuń