Zdziwiło mnie, że
im wszystkim chciało się do mnie przyjeżdżać… Byli Ignaczakowie, Zibi, Grzesiu
z Kingą, Piotrek i Zatorski. Michał nie wydawał się zdziwiony, pewnie o
wszystkim wiedział… Przywitałam się ze wszystkimi. Iwona zaczęła zasypywać mnie
pytaniami o moje zdrowie. Przywiozła mi nawet jakieś owoce, żebym jadła dużo
witamin. Najzabawniejsze było to, że każdy coś przywiózł. Grzesiek rosół, Zator
jakąś zupę, Kinia ciasto, Piter „leczniczą miksturę jego mamy” (aż strach
spróbować)... A Zbyszek? 0,7 na rozgrzewkę… Moja mina-bezcenna. Nie piję, ale
jak kiedyś będzie jakaś okazja, to pewnie się przyda…
Długo siedzieliśmy
i rozmawialiśmy. Brakuje mi sezonu reprezentacyjnego i tego, jak siedziałam z
nimi, wygłupialiśmy się, realizowaliśmy głupie pomysły… Jednego byłam pewna.
Gdyby nie Karola i Marcin, nigdy nie poznałabym tak wspaniałych ludzi i nie
zyskałabym cudownych przyjaciół. Moje życie szczęśliwie połączyło się z
siatkówką i miałam nadzieję, że tak już zostanie.
Paweł wracał do domu,
ale resztę udało mi się namówić na nocowanie u mnie. Tata był nieźle zdziwiony,
widząc tyle osób. Grzesiek i Kinga siedzieli do późna, ale potem zmyli się do
mieszkania dziewczyny. Iwonie i Krzyśkowi zaproponowałam kanapę, a Bartman z
Pitem musieli spać na materacu.
-Ja mam z nim
spać?-oburzył się Zibi.
-Chcecie, żeby mnie
wykorzystał?-zapytał Piotrek-Ja się go boję…
-To ty jesteś jakiś
niepoczytalny…-przerwał mu atakujący-Ty w ogóle miałeś kiedyś jakąś dziewczynę?
Nigdy cię z żadną nie widziałem, więc może ty jesteś…
-On mówi, że jestem
nienormalnej orientacji!-krzyknął Piter palcem wskazującym mierząc w Zbigniewa.
Mieliśmy z nich
niezły ubaw. Kłócili się z pół godziny. Na szczęście był rozejm i zgodzili się
jedną noc „spędzić razem”. Iwona pomogła mi z przygotowaniem kanapek dla tego
tłumu. Potem każdy szedł po kolei się kąpać, a reszta w tym czasie grała w
karty.
-Symulowała-Igła
wskazał na mnie-Widzicie, teraz jest zdrowa. Nie chciało ci się Rzeszowa
odwiedzić, co?
-Ale ja naprawdę
byłam chora… A ciebie, Krzysiu, zawsze chętnie odwiedzę-puściłam mu oczko.
-To cię porywamy i
jedziesz z nami-uśmiechnął się.
-Niestety,
sesja-wzruszyłam ramionami.
Graliśmy i
rozmawialiśmy do pierwszej w nocy, potem Iwona rozgoniła nas do łóżek.
-Wiedziałeś, że
przyjadą?-szepnęłam do Miśka, gdy już leżeliśmy w łóżku.
-Wiedziałem, ale
chyba nie jesteś zła? Lubią cię i martwią się o ciebie…
-Nie jestem
zła-pocałowałam go-Dobranoc, Misiu.
-Śpij dobrze,
kochanie-w ciemnym pokoju widziałam tylko jego świecące się oczy, ale wiedziałam, że
się uśmiechnął.
Rano obudziłam się
i chciałam wstać z łóżka, ale uniemożliwiło mi to ramię przyjmującego,
znajdujące się na moim brzuchu. Powoli zaczęłam unosić jego rękę i przesuwać
się na brzeg łóżka.
-A ty dokąd?
Uciekasz mi?-momentalnie złapał mnie i z powrotem przyciągnął do siebie.
-Myślałam, że śpisz…
-I chciałaś
wykorzystać sytuację?-otworzył jedno oko.
-Ja? No co ty…
Nigdy bym cię nie zostawiła-uśmiechnęłam się.
Obdarzył mnie
pocałunkiem, a potem pozwolił mi wygramolić się z pościeli.
-Wstałbyś, 11
dochodzi, a na przecież mamy gości…
-Jakich
gości?-zdziwił się.
-Iwonę i chłopaków
przecież…
-E tam, oni sobie
poradzą…
-Michał!
-No dobra, już
wstaję…
Znalazłam jakieś
ciuchy i miałam iść się przebierać, ale on nadal spał. Wskoczyłam na niego.
-Michał! Pobudka!
-Zwariowałaś?
-Może
trochę-zaśmiałam się.
-Skoro tak, to
trzeba zjeść śniadanie.
Pociągnął mnie na
łóżko, a sam wstał. Zanim zdążyłam zareagować, przerzucił mnie sobie przez
ramię i wyszedł z pokoju. Śmiejąc się zeszliśmy (ja zostałam zniesiona) do
kuchni.
-O, wstały nasze
gołąbeczki-zaśmiała się Iwona-Chodźcie, zaraz wam zrobię tostów.
-Ale nie trzeba,
sama mogę zrobić-zaczęłam, wisząc głową w dół.
-Co to się wczoraj
działo, że dziś tak pospaliście?-poruszył brwiami Igła.
-Będą
chrzciny?-zapytał Piotrek.
-To chyba my
powinniśmy spytać o to ciebie i Zibiego-zaśmiał się Michał.
Chłopaki
przekomarzali się, a ja zostałam odstawiona i spokojnie zajadałam się tostami.
Iwona, to anioł po prostu. Zrobiła śniadanie dla wszystkich i umyła naczynia.
Po kilku minutach dołączył do mnie Kubiak. Jedliśmy, a chłopaki się nam
przyglądali.
-Czemu się tak
patrzycie? Nie można zjeść w spokoju? Jak jesteście jeszcze głodni, to się
częstujcie…-próbowałam odkryć, o co im chodzi-No co?-zapytałam, gdy nie było z
ich strony żadnej reakcji.
-To będzie coś z
tego?-Igła nawet nie mrugał.
-Z czego?-zdziwił
się Michał.
-Dziku, nie mów mi,
że mam cię uczyć, jak się dzieci robi…
-Igła!-jednocześnie
krzyknęłam ja, przyjmujący i Iwona.
Libero dostał op od
swojej żony, a chłopaki się z niego nabijali. Zanim się obejrzałam, już trzeba
było szykować obiad. Z Iwonką szybko się uwinęłyśmy. Niestety gdy już wszyscy
wszystko zjedli, a Zibi (!) umył talerze, nasi goście musieli wracać do domu.
Nie zatrzymywałam ich, bo czekała ich długa droga, a jest zima, ślisko… Na
dodatek Ignaczakowie mieli dziś odebrać dzieciaki od dziadków. Pożegnałam się z
nimi i wtulona w Michała, stałam w oknie, aż zniknęli mi z oczu.
-Też będę musiał
dziś wracać-chłopak zrobił smutną minę.
-No tak… W sobotę
Delecta sama się nie pokona…
-Przyjedziesz na
mecz?-trącił nosem mój nos.
-Mhm.
Smutno mi było, że
Michał musiał dziś wracać. Ale treningi są jego obowiązkiem, a siatkówka pasją
i ja nie mogłam go od niej odciągać. Ostatni tydzień minął mi zadziwiająco
szybko i nawet nie myślałam tak o…
-Stało się
coś?-przyglądał mi się.
-Nie… Tak sobie
właśnie myślałam… Muszę iść do kościoła, za godzinę msza…
-Ale wszystko w
porządku?
-Tak, idę się
przygotować.
Szybko się
przebrałam i usiadłam na łóżku, wpatrując się w okno.
-Idziemy?-zamyślenia
wyrwał mnie głos ukochanego.
-Ale gdzie?
-No do
kościoła-uśmiechnął się.
-Ale przecież ty
nie chodzisz do kościoła-zdziwiłam się.
-Raz mi nie
zaszkodzi.
Przeszliśmy się
spacerkiem do kaplicy. Widziałam, że Michał trochę głupio się czuje, więc
delikatnie chwyciłam jego dłoń. Nie wiedziałam, czemu tu ze mną przyszedł, ale
cieszyłam się, że to zrobił.
Oczami Michała K. ;)
Nie chciałem, żeby
Laura sama chodziła po mieście. Może jutro nie będę z nią, ale dziś jeszcze
mogę nie spuszczać jej z oka. Zresztą miałem jedną rzecz zrobić. Może i nie
jestem wierzący, ale przyszedłem do kościoła, by podziękować Bogu, że ją
uratował. Gdy trzymałem ją nieprzytomną w ramionach i błagałem o pomoc, ona się
zjawiła. Nie wiem czemu, ale stojąc tu i ściskając ciepłą dłoń blondynki, jakoś
wydawało mi się, że moje prośby zostały wysłuchane.
Po nabożeństwie
wróciliśmy do domu. Trochę posiedziałem, a potem niestety musiałem wracać do
szarej rzeczywistości. Pożegnanie było dla nas obojga bardzo trudne. Nie
pomagała myśl, że za tydzień zobaczymy się na meczu. Musiałem ją zostawić. Nie
będę przez kolejne dni czuł ciepła jej skóry, patrzył w jej niebieskie oczy,
czy słuchał jej perlistego śmiechu… Widziałem łzy przysłaniające jej lazurowe
spojrzenie, gdy złączyliśmy swoje wargi i gdy musiałem wsiąść do autobusu.
Przyjechałem tu po meczu z chłopakami i musiałem jakoś wrócić do siebie. Laura
chciała mnie odwieźć, ale nie mogłem pozwolić, żeby jeździła sama po nocy.
Wpatrywałem się w
malejącą postać, a jedna nieproszona łza, spłynęła po moim policzku.
Perspektywa Laury :]
Michał musiał
jechać. Jeszcze kilka minut po tym, jak odjechał, stałam i płakałam. W końcu
zebrałam dość siły, żeby wrócić do domu. W końcu jeszcze nie wyzdrowiałam do
końca, a na dworze zimno… Straszna cisza panowała wszędzie. Nawet Koks nie
poprawił mi humoru. Zaczęłam czytać notatki, czekając, aż Michał dojedzie. W
końcu zadzwonił. Przez kamerkę nie mogłam go dotknąć, pocałować, ani nawet
poczuć jego perfum, ale ta rozmowa trochę mnie uspokoiła. Zasnęłam przed
północą, myślami będąc przy przyjmującym…
___________________________________________
Jedno wielkie PRZEPRASZAM :(
Nie wyrobiłam się... Tak to jest, jak wypadnie coś nieplanowanego...
Egzamin skończył się później niż myślałam, potem matematyka z kolegą, naleśniki, problemy mojej kochanej współlokatorki z laptopem (musiałam jej życie uratować, pożyczając swój) i tak mi zleciał ten czas, że już jest jutro... :P
Mam nadzieję, że się nie obraziliście...
Teraz rozdziały powinny pojawiać się już normalnie, bo to co najgorsze już za mną ;) (raczej zdane :D )
Dzuzeppe <3 Dziękuję Ci bardzo! Jesteś kochana ^^
Nadal uważam, że trochę przesadzasz, ale miło jest poczytać tak miłe słowa na swój temat ;]
No dobra, lecę spać, bo jutro zajęcia (co prawda na 10:30, ale i tak się nie wyśpię :P )
Do soboty!
Buziaki ;*
Siatkarze maja bardzo bobry wpływ na Laurę - zapomina o swoich przeżyciach w ich towarzystwie. Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńSesja nawiedziła również mnie, więc dobrze Cię rozumiem.
Pozdrawiam:*
W takim towarzystwie to ja sama zapomniałabym chyba o całym świecie :D
UsuńPowodzenia na egzaminach ^^
Buziaki ;*
No Niezapominajko kochana...jak mozna sie gniewac gdy rozdzial mily? (Wylaczajac pozegnanie Laury i Michala)
OdpowiedzUsuńWiele bym oddala, by miec takich wspanialych przyjaciol.
Laura to szczesciara a dialog Pita z Zibim rizbawil mnie do lez.
Pozdrawiam i zapraszam
http://sliskasprawa.blogspot.com
Miło, że się nie gniewasz :]
UsuńJak długo może być smutno? Trzeba było coś pozytywnego napisać :D
Też marzą mi się tacy przyjaciele...
Całuję ;*
awwww, tak pięknie, że aż nie chce sie tego psuć:3
OdpowiedzUsuńByło źle, nawet bardzo, więc należy im się chwila szczęścia :P
UsuńPozdrawiam ;*
Jejkuu ;3 W takim towarzystwie to od razu się humor poprawia ;D Nie dziwię się Laurze :) Hah ;p No i jakże bym mogła zapomnieć o Igle, który mam nadzieję, że kiedyś w niedalekiej przyszłości będzie miał rację co do małych Kubiaczków ;D A teraz...wiadomo. Jest, jak jest, ale z dnia na dzień przy takim wsparciu z Laurą na pewno będzie coraz lepiej :)
OdpowiedzUsuńIgła okazał się niezastąpiony, ale raczej Michała nie trzeba będzie uczyć niektórych rzeczy :D
UsuńKrzysiek swoje odchował to im planuje ^^
Ściskam ;*
Jejku genialny :)
OdpowiedzUsuńLaura ma wspaniałych przyjaciół nie ma co.Czekam na kolejny.Pozdrawiam ;*
Dziękuję :*
UsuńA Laurze nic tylko zazdrościć :D
Również pozdrawiam ;*
GEEENIALNIE ! :D
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ <3
UsuńNo co? :PP
OdpowiedzUsuńJa jedynie powiedziałam to co myślę do wszystkich twoich fanów, żeby zobaczyli jaka genialna Autorka dla nich pisze :D
Bardzo podoba mi się to, ile ludzi, ilu wspaniałych przyjaciół ma wokół siebie Laura i jak wiele oni jej pomagają tym, że po prostu są...
Chciałabym mieć wokół siebie tylu życzliwych ludzi.
Pozdrawiam :*
Nie przesadzałabym z tymi fanami :D Ty tu mi jeszcze fan club niedługo założysz :D
UsuńCiężko jest mieć jednego prawdziwego przyjaciela, a Laura jest wielką szczęściarą, bo wielu osobom na niej zależy...
Całuję ;*
Dobrze, że ma takich przyjaciół na których można zawsze polegać. Wspierają ją jak mogą :) Może z czasem Igła będzie miał rację z małymi Kubiakami :)
OdpowiedzUsuńMimo odległości wspierają ją, odwiedzają, robią wszystko by jej pomóc. To są prawdziwi przyjaciele :]
UsuńPozdrawiam ;*
Tak się wszystko zaczęło super układać, po prostu świetnie ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że ostatnio nie komentowałam.
Czekam na kolejny i pozdrawiam;)
Nie gniewam się :D Ale cieszę się, że wróciłaś ;)
UsuńJedna z moich najwytrwalszych czytelniczek <3
Całuję ;*
Jak można się na Cb gniewać, nie rozumiem tego :)
OdpowiedzUsuńA tak z ciekawości, co studiujesz? ;)
Pozdrawiam, buziaki ;* /VolleyGirl
Inżynierię środowiska na AGH w Krakowie ;)
UsuńMiło, że się nie gniewasz <3
Pozdrawiam serdecznie ;*