Czas dłużył mi się
niemiłosiernie, gdy trzeba było czekać. Patrzyłem na jej drobne ciało i
modliłem się, żeby wyszła z tego. Może i nie wierzę w Boga, ale w teraz nic
innego nie przychodziło mi do głowy. Teraz nie mogłem jej w żaden sposób pomóc…
Po czasie , który
wydawał mi się nieskończonością, przyjechała karetka. Pozwolono mi z nią
jechać. Nikt nic mi nie mówił, ale ich miny nie były za ciekawe. Serce mi się
krajało, gdy parzyłem na nią. Moja mała, bezbronna Laura… Wolałem nie myśleć o
tym, jakie piekło przeszła.
W szpitalu zabrali
ją na jakieś badania. Czekając aż skończą zadzwoniłem do jej taty. Zjawił się
po kilkunastu minutach i obaj niecierpliwie czekaliśmy. Nie wiem, ile tam siedzieliśmy,
ale w końcu pojawił się lekarz. Poinformował nas o wstrząsie mózgu, złamanych czterech
żebrach, odwodnieniu, licznych stłuczeniach i obtarciach. Była wielokrotnie
gwałcona, więc podano jej środki, żeby nie zaszła w ciążę. Do tego dochodziły
jeszcze rany na szyi i nadgarstku. Nie pozwolono nam do niej wejść. Lekarz
zasugerował, żebyśmy wrócili rano, bo dopiero wtedy nas wpuszczą. Ku mojemu
ogromnemu zdziwieniu, pan Wójcik na to przystał. Dopiero w ich domu zauważyłem,
że jest już bardzo późno i jak jestem zmęczony. Opadłem na kanapę. Nawet Koks wydawał
się jakiś smutny.
-To moja
wina-usłyszałem za sobą głos pana Wojtka-Gdybym wtedy nie wyciągnął jej z tej
imprezy, to cały czas byłaby na miejscu i nie pokłócilibyście się.
-Nie, to moja wina…
Mogłem pojechać z nią… Zresztą to był Sylwester, a ja dałem się namówić na
jakieś głupie zdjęcia-opowiedziałem mu już wcześniej, o tej walniętej fance.
-Nie mogłeś
przewidzieć tego, co się stanie… Nie wiem, co teraz będzie-westchnął-Boję się,
że sobie z tym nie poradzimy… Że Laura sobie z tym nie poradzi…
Znaleźliśmy ją, ale
jeszcze długa droga przed nami… Andrzeja najchętniej bym zamordował i to tak,
by czuł, jak największy ból… Cóż z tego, że nie powinienem tak myśleć. On
doprowadził do ogromnego cierpienia Laury i zasługuje na to samo…
Obudziłem się na
kanapie w salonie, przykryty fioletowym kocem. Nawet nie wiem, kiedy zasnąłem.
Zerwałem się z łóżka i szybko ruszyłem do kuchni, o mały włos nie wpadając na gospodarza.
-Michał, właśnie miałem cię budzić, żebyś coś zjadł,
to pojedziemy do szpitala.
-Nie jestem głodny.
Możemy jechać od razu-ruszyłem w kierunku drzwi.
-Zjedz coś. Pół
godziny nic nie zmieni. I powinieneś się przebrać-spojrzałem na swoje ciuch.
Były poplamione
krwią miłości mojego życia. Oczy mi zwilgotniały… Szybko usiadłem przy stole,
żeby jej tata nie zauważył. Zjadłem w ekspresowym tempie. Wziąłem szybki
prysznic i się ubrałem.
W szpitalu byliśmy
kilka minut po godzinie 9. Pielęgniarka poinformowała nas, że Laura jeszcze się
nie wybudziła, ale pozwoliła nam do niej wejść. Teraz gdy ktoś przebrał ją w
jasną koszulę i zmył krew, widać było liczne zadrapania i zasinienia na jej
rękach, twarzy… Dwa opatrunki na głowie i jeden na nadgarstku… Podłączona do
kroplówki i jakichś urządzeń. Do tego taka blada…
Od początku roku
jej ojciec wrócił do pracy. Może nie mógł nadwyrężać jeszcze nogi, ale
pracował. Gdy zadzwonił jego szef, musiał jechać. Obiecałem go informować,
gdyby coś się działo i zostałem sam wpatrując się w Laurę. Koło 14 przyszła
Majka. Wygoniła mnie na obiad, a sama w tym czasie u niej była. Okropnie się
martwiłem, bo Laura dalej nie odzyskała przytomności.
Koło 17 w szpitalu
pojawił się Igła, Kosok, Cichy i Zibi. Trochę zdziwiło mnie, że przyjechali,
ale w końcu Laura jest ich przyjaciółką.
-Co z nią?-zapytał
Krzysiek z troską wpatrując się w blondynkę.
-Od wczoraj się nie
wybudziła. Ma złamane żebra i wstrząs mózgu…-pogładziłem jej dłoń.
-To chyba nie tak
źle…-zaczął Zbyszek.
-Gorzej być nie
mogło-jęknąłem-On… Krzywdził ją przez tydzień, a ja nic na to nie poradziłem.
-Krzywdził? To
znaczy, że on ją… No wiesz?-zapytał Piter z przerażoną miną.
Kiwnąłem tylko
głową i odwróciłem wzrok na ukochaną. Któryś z chłopaków poklepał mnie
pocieszająco po plecach, ale nie odwróciłem się, bo nie chciałem, żeby
widzieli, że płaczę.
-Uratowałeś
ją-szepnął Grzesiek.
-Tak ale za późno…
-Michał, nie możesz
się obwiniać-powiedział miękko Igła.
-Ale to przeze mnie
wyszła z imprezy!
-Nie przez ciebie,
tylko przez tamtą hotkę. Uratowałeś Laurę. Gdyby nie ty, to on mógłby ją…-urwał.
-Jak się wybudzi i
będzie potrzebować wsparcia, to daj znać-oznajmił Grzesiek-Jak by u ciebie coś
się działo, to też.
Pożegnali się i
obiecali, że zajrzą później. Ja dalej siedziałem przy niej, aż w końcu
odwzajemniła uścisk mojej dłoni.
-Laura, kochanie,
słyszysz mnie?
-Michaś-szepnęła.
-Jestem tu-odpowiedziałem.
Otworzyła
gwałtownie oczy i spojrzała na mnie z ogromnym bólem w oczach, jednocześnie
cofając swoją dłoń.
-Laura, to ja, Michał.
Nie bój się. Będzie dobrze-wyciągnąłem w jej kierunku rękę.
-Nie! Zostaw mnie!
Idź sobie!-zaczęła płakać.
-On nie zrobi ci
krzywdy, ochronię cię. Będzie dobrze-powtarzałem jak mantrę, żeby ją uspokoić.
-Zostaw mnie. Nie rozumiem,
jak mogłeś mi to zrobić-widziałem, że cierpi-Wyszłam tylko na chwilę…
-Ale to nie tak,
jak myślisz-zacząłem się bronić.
-Proszę, wyjdź. Ja…
Nie chcę cię teraz widzieć. Zostaw mnie w spokoju-odwróciła wzrok.
-Laura…
-Nie!
-O, obudziła się
pani-do pomieszczenia weszła pielęgniarka-Proszę nie denerwować
pacjentki-wyprosiła mnie z pomieszczenia.
Osunąłem się po
ścianie na podłogę i płakałem. Przez jakąś głupią fankę mam zrujnowane życie.
Laura, zamiast pozwolić sobie pomóc, nie chce mnie znać. Siedziałem tak kilka
minut. Potem wyciągnąłem komórkę, poinformowałem, pana Wojtka, że Laura się
obudziła i skierowałem się do parku. Było zimno, co pozwalało mi trzeźwo
myśleć. Muszę o nią walczyć i pomóc jej, choćby się broniła. Sama przez to
przechodzić nie będzie. Postanowiłem prosić chłopaków, żeby z nią porozmawiali
i wyjaśnili, jak było na Sylwestrze.
Zraniona na ciele i duszy…
Nie chciałam tego…
Jak ja bardzo tego nie chciałam… Ale nie mogłam być z kimś kto mnie zdradza i
oszukuje. Byłam bezpieczna. Ostatnie, co pamiętam to faceci z pistoletami i
Michał. Mam nadzieję, że go złapali i nikogo nie skrzywdzi. Na samą myśl
dostałam gęsiej skórki. On… Zaczęłam płakać. Nie miałam na to wpływu. To za
dużo… Może byłoby lepiej, gdybym umarła? Nie czułabym już tego bólu… I nie
musiałabym patrzeć w smutne oczy Michała…
Według pielęgniarki
był już wtorek, a wczoraj mnie przywieźli. Zbadali mnie, dali jakieś leki i
kazali odpoczywać. Ale jak można odpoczywać, jak przed oczami cały czas miałam
twarz Michała, a po zamknięciu oczu, widziałam swojego oprawcę, który przez
prawie tydzień mnie katował? Wszystko mnie bolało, ale przynajmniej wiedziałam,
że on już nie przyjdzie. Ale Michał też nie przyjdzie… Kolejne łzy spłynęły po
moich policzkach. Słona ciecz szczypała w zadrapania na twarzy.
-Można?-w drzwiach
pojawił się Piotrek.
-Co ty tu
robisz?-zapytałam, nawet nie zadając sobie trudu na udawanie, że jest okej.
-Słyszałem, że się
obudziłaś i chciałem cię odwiedzić-uśmiechnął się delikatnie.
-Aha-odwróciłam
wzrok.
-Wiem, co
przeszłaś. Pozwól sobie pomóc…
-Wiesz, co
przeszłam?-warknęłam na niego-Nie masz pojęcia… Nie wyobrażasz sobie, jak to
jest chcieć śmierci, żeby tylko on…-głos mi się załamał.
-Michał i ja z
chłopakami będziemy z tobą…
-Michał? On cię tu
przysłał?-spojrzałam na niego podejrzliwie.
-Nie, ja tylko…Ja
przyszedłem, żeby…-zaczął się mieszać.
-Idź
sobie-widziałam, że chce zaprotestować-Idź do Michała, z nim sobie porozmawiaj,
ja muszę odpocząć.
Zamknęłam oczy, a
kiedy je otworzyłam, drzwi za środkowym właśnie się zamykały.
Nie minęło pół
godziny, a przyszedł do mnie Zbyszek Bartman. Ciekawe po co…
-Cześć-usiadł na
krześle przy łóżku-Jak się czujesz?
-Po prostu cudownie-odpowiedziałam
ze łzami w oczach.
-Przepraszam… Może
czegoś potrzebujesz?
-Po co przyszedłeś?
Żeby powiedzieć mi, że Michał nie jest zdradziecką świnią i żebym dała twojemu
przyjacielowi szansę?
-Ale on cię nie
zdradził! Ta dziewczyna rzuciła się na niego!
-Proszę, Zibi. Nie
komplikuj bardziej tego wszystkiego. Ja nie chcę…-całkiem się rozpłakałam.
-Nie płacz… Już dam
ci spokój, ale przestań płakać…-zrobił przestraszoną minę.
-Czy on długo to
robił?
-Ale co?-zdziwił
się atakujący.
-Czy długo mnie
zdradzał?-przetarłam oczy.
-Ale on cię nie…
-Zbyszek! Czemu go
kryjesz?-nie odpowiedział od razu, więc kontynuowałam-Jest twoim przyjacielem,
więc idź i mu powiedz, żeby poszedł do tamtej blondyny.
Wyszedł nie mówiąc
już nic, a ja znów płakałam… Czy on nie rozumie, że przez to jeszcze bardziej
cierpię? Chyba opuścił, po wizycie Bartmana, bo miałam już spokój. Leżałam sama
w Sali, a okropne wspomnienia nie dawały mi myśleć. Jak on mógł? Przyjaźniliśmy
się, a on… Myśląc, o tym, znów to czułam… Jeszcze gorzej było, gdy trzeba miałam
iść spać. Na szczęście jakaś pielęgniarka się zlitowała i dała mi coś na problemy
ze snem.
Obudziłam się nad
ranem i już nie zasnęłam. Po prostu nie mogłam zamknąć oczu… Poinformowano
mnie, że będę musiała porozmawiać z policją i z psychologiem. Na samą myśl o
opowiadaniu o ostatnim tygodniu, zrobiło mi się słabo…
-Cześć, nie
przeszkadzam?
W progu stanął
Grzesiek Kosok. Czyli Michał dalej nie odpuścił…
-Słyszałem, co się
stało… Strasznie się martwiliśmy-powiedział, siadając na krześle.
-Pewnie też
słyszałeś, że ja i Michał nie jesteśmy razem.
-Laura, pozwól
sobie pomóc-chciał chwycić moją dłoń, ale szybko ją zabrałam.
Nie wiem, czemu to
zrobiłam. Przecież Kosa nie powiedział, ani nie zrobił nic złego… Też zaczął
opowiadać, że Michał mnie nie zdradził, ale nie chciałam tego słuchać. Powiedziałam,
żeby przekazał Kubiakowi, że ma nie przysyłać kolegów, bo to nic nie zmieni. Od
płaczu zaczęła boleć mnie głowa i żebra. Po jakimś czasie, zmęczona
opłakiwaniem mojego losu i pod działaniem środków przeciwbólowych, zasnęłam.
Perspektywa Michała
-Dzięki, że
próbowaliście… To koniec. Nie wierzy wam, a nie chce mnie słuchać…. Musimy… ja
muszę, dać jej spokój, bo tylko pogarszam sprawę…
-Nie załamuj się.
Musisz dać jej trochę czasu-chłopaki próbowali mnie pocieszać, ale
bezskutecznie.
Kazałem im jechać
do Rzeszowa, bo nie mogli zawalać przeze mnie treningów. Siedziałem w pokoju
hotelowym, bo wmówiłem panu Wojtkowi, że wracam do Żor na kilka dni. Gazety
rozpisywały się o mnie, szukającym ukochanej. Chcieli mieć szokujący temat i
mogli zaszkodzić Laurze. A ona nienawidziła mnie i teraz pewnie też naszych
znajomych z Asseco. Gorzej być nie mogło. Gdy tylko oni odjechali, ja poszedłem
do baru…
Oczami Laury
Gdy otworzyłam
oczy, przy moim łóżku siedział Krzysiek i uważnie mi się przyglądał.
_________________________________________
Nie jest łatwo...
_________________________________________
Nie jest łatwo...
Ból i łzy :(
Czy Michał odpuści?
I czemu Igła nie posłuchał i nie wrócił do Rzeszowa?
I czemu Igła nie posłuchał i nie wrócił do Rzeszowa?
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału... :/
Laura żyje. Nie mogłabym jej chyba zabić. Za bardzo ją polubiłam ;]
Dziękuję za ogrom komentarzy! Wielbię Was za to! <3
Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że nie uciekniecie i że podobał Wam się poprzedni rozdział ;)
Laura żyje. Nie mogłabym jej chyba zabić. Za bardzo ją polubiłam ;]
Dziękuję za ogrom komentarzy! Wielbię Was za to! <3
Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że nie uciekniecie i że podobał Wam się poprzedni rozdział ;)
No to co?
Do soboty :D
Pozdrawiam serdecznie ;*
Do soboty :D
Pozdrawiam serdecznie ;*
No i się poryczałam. Mam nadzieję, że Michał będzie walczy do samego końca o Laurę. Rozdział jest świetny nie wiem z czego jesteś niezadowolona.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się soboty
Pozdrawiam Kinia
Laura musi wybaczyc Michałowi i wysluchac przyjaciół!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze duza miare w tym bedzie mial wlasnie Krzysiu.:)
Pozdrawiam serdecznie
Ja awierzę w zdolności psychologiczne Igły i że jej wszystko wyjaśni i Laura w końcu zrozumie że Kubi jej nie zdradzał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Niech Misiek tak szybko się nie podaje może Laura posłucha Igły bo on chyba po coś został zamiast wyjechać :) Laura potrzebuje teraz wsparcia bliskich osób a jedną z nich jest Misiek.
OdpowiedzUsuńLaura nie chce dac sobie pomoc. :/ Mam nadzieje, ze Krzysiek zostal zeby z nia spokojnie porozmawiac, wyjasnic. Oby Michal sie nie poddawal, bo Laura musi dac mu kolejna szanse. Świetny rozdział. Pozdrawiam. ;** Siatkareczkaaaa. <33
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa po co Igła został. Czeka na kolejny! I zapraszam na mojego bloga http://najwazniejsza-jest-milosc.blogspot.com/ !
OdpowiedzUsuńTak Igła ma dar do przemówienia komuś do rozsądku :)
OdpowiedzUsuńLaura może nie wyprosi tylko wysłucha.Czekam na kolejny!!!
Mam nadzieję że Laura wybaczy Miśkowi. Wiem, że on będzie dla niej dobrym wsparciem. Myślę że Igła wyjaśni wszystko Laurze i przekona ją co do niewinności Michała...
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, nie wiem co Ci się w nim nie podoba
Pozdrawiam :*
Jak każdy rozdział czytam z zapartym tchem. Wszystkie rozdziały są świetne:) Uwielbiam te opowiadanie i co dziennie sprawdzam czy jest coś nowego :) \
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Laura wybaczy Miśkowi :)
wiesz że płaczę przez ciebie?:(
OdpowiedzUsuńDwa rozdziały na raz, to dla mnie zdecydowanie za dużo. Zdecydowanie za dużo, bo ja tu prawie płakałam. Pierwszy raz od dawna płakałam.
OdpowiedzUsuńI teraz jeszcze niby dobrze się skończyło, że Laura już jest bezpieczna, a wszystko się rozpieprzyło... :((
Ja chcę, żeby już z powrotem było dobrze :D
Pozdrawiam :*
;(((
OdpowiedzUsuń