czwartek, 9 stycznia 2014

Rozdział 70

Czas dłużył mi się niemiłosiernie, gdy trzeba było czekać. Patrzyłem na jej drobne ciało i modliłem się, żeby wyszła z tego. Może i nie wierzę w Boga, ale w teraz nic innego nie przychodziło mi do głowy. Teraz nie mogłem jej w żaden sposób pomóc…
Po czasie , który wydawał mi się nieskończonością, przyjechała karetka. Pozwolono mi z nią jechać. Nikt nic mi nie mówił, ale ich miny nie były za ciekawe. Serce mi się krajało, gdy parzyłem na nią. Moja mała, bezbronna Laura… Wolałem nie myśleć o tym, jakie piekło przeszła.
W szpitalu zabrali ją na jakieś badania. Czekając aż skończą zadzwoniłem do jej taty. Zjawił się po kilkunastu minutach i obaj niecierpliwie czekaliśmy. Nie wiem, ile tam siedzieliśmy, ale w końcu pojawił się lekarz. Poinformował nas o wstrząsie mózgu, złamanych czterech żebrach, odwodnieniu, licznych stłuczeniach i obtarciach. Była wielokrotnie gwałcona, więc podano jej środki, żeby nie zaszła w ciążę. Do tego dochodziły jeszcze rany na szyi i nadgarstku. Nie pozwolono nam do niej wejść. Lekarz zasugerował, żebyśmy wrócili rano, bo dopiero wtedy nas wpuszczą. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, pan Wójcik na to przystał. Dopiero w ich domu zauważyłem, że jest już bardzo późno i jak jestem zmęczony. Opadłem na kanapę. Nawet Koks wydawał się jakiś smutny.
-To moja wina-usłyszałem za sobą głos pana Wojtka-Gdybym wtedy nie wyciągnął jej z tej imprezy, to cały czas byłaby na miejscu i nie pokłócilibyście się.
-Nie, to moja wina… Mogłem pojechać z nią… Zresztą to był Sylwester, a ja dałem się namówić na jakieś głupie zdjęcia-opowiedziałem mu już wcześniej, o tej walniętej fance.
-Nie mogłeś przewidzieć tego, co się stanie… Nie wiem, co teraz będzie-westchnął-Boję się, że sobie z tym nie poradzimy… Że Laura sobie z tym nie poradzi…
Znaleźliśmy ją, ale jeszcze długa droga przed nami… Andrzeja najchętniej bym zamordował i to tak, by czuł, jak największy ból… Cóż z tego, że nie powinienem tak myśleć. On doprowadził do ogromnego cierpienia Laury i zasługuje na to samo…

Obudziłem się na kanapie w salonie, przykryty fioletowym kocem. Nawet nie wiem, kiedy zasnąłem. Zerwałem się z łóżka i szybko ruszyłem do kuchni, o mały włos nie wpadając na gospodarza.
-Michał,  właśnie miałem cię budzić, żebyś coś zjadł, to pojedziemy do szpitala.
-Nie jestem głodny. Możemy jechać od razu-ruszyłem w kierunku drzwi.
-Zjedz coś. Pół godziny nic nie zmieni. I powinieneś się przebrać-spojrzałem na swoje ciuch.
Były poplamione krwią miłości mojego życia. Oczy mi zwilgotniały… Szybko usiadłem przy stole, żeby jej tata nie zauważył. Zjadłem w ekspresowym tempie. Wziąłem szybki prysznic i się ubrałem.
W szpitalu byliśmy kilka minut po godzinie 9. Pielęgniarka poinformowała nas, że Laura jeszcze się nie wybudziła, ale pozwoliła nam do niej wejść. Teraz gdy ktoś przebrał ją w jasną koszulę i zmył krew, widać było liczne zadrapania i zasinienia na jej rękach, twarzy… Dwa opatrunki na głowie i jeden na nadgarstku… Podłączona do kroplówki i jakichś urządzeń. Do tego taka blada…
Od początku roku jej ojciec wrócił do pracy. Może nie mógł nadwyrężać jeszcze nogi, ale pracował. Gdy zadzwonił jego szef, musiał jechać. Obiecałem go informować, gdyby coś się działo i zostałem sam wpatrując się w Laurę. Koło 14 przyszła Majka. Wygoniła mnie na obiad, a sama w tym czasie u niej była. Okropnie się martwiłem, bo Laura dalej nie odzyskała przytomności.
Koło 17 w szpitalu pojawił się Igła, Kosok, Cichy i Zibi. Trochę zdziwiło mnie, że przyjechali, ale w końcu Laura jest ich przyjaciółką.
-Co z nią?-zapytał Krzysiek z troską wpatrując się w blondynkę.
-Od wczoraj się nie wybudziła. Ma złamane żebra i wstrząs mózgu…-pogładziłem jej dłoń.
-To chyba nie tak źle…-zaczął Zbyszek.
-Gorzej być nie mogło-jęknąłem-On… Krzywdził ją przez tydzień, a ja nic na to nie poradziłem.
-Krzywdził? To znaczy, że on ją… No wiesz?-zapytał Piter z przerażoną miną.
Kiwnąłem tylko głową i odwróciłem wzrok na ukochaną. Któryś z chłopaków poklepał mnie pocieszająco po plecach, ale nie odwróciłem się, bo nie chciałem, żeby widzieli, że płaczę.
-Uratowałeś ją-szepnął Grzesiek.
-Tak ale za późno…
-Michał, nie możesz się obwiniać-powiedział miękko Igła.
-Ale to przeze mnie wyszła z imprezy!
-Nie przez ciebie, tylko przez tamtą hotkę. Uratowałeś Laurę. Gdyby nie ty, to on mógłby ją…-urwał.
-Jak się wybudzi i będzie potrzebować wsparcia, to daj znać-oznajmił Grzesiek-Jak by u ciebie coś się działo, to też.
Pożegnali się i obiecali, że zajrzą później. Ja dalej siedziałem przy niej, aż w końcu odwzajemniła uścisk mojej dłoni.
-Laura, kochanie, słyszysz mnie?
-Michaś-szepnęła.
-Jestem tu-odpowiedziałem.
Otworzyła gwałtownie oczy i spojrzała na mnie z ogromnym bólem w oczach, jednocześnie cofając swoją dłoń.
-Laura, to ja, Michał. Nie bój się. Będzie dobrze-wyciągnąłem w jej kierunku rękę.
-Nie! Zostaw mnie! Idź sobie!-zaczęła płakać.
-On nie zrobi ci krzywdy, ochronię cię. Będzie dobrze-powtarzałem jak mantrę, żeby ją uspokoić.
-Zostaw mnie. Nie rozumiem, jak mogłeś mi to zrobić-widziałem, że cierpi-Wyszłam tylko na chwilę…
-Ale to nie tak, jak myślisz-zacząłem się bronić.
-Proszę, wyjdź. Ja… Nie chcę cię teraz widzieć. Zostaw mnie w spokoju-odwróciła wzrok.
-Laura…
-Nie!
-O, obudziła się pani-do pomieszczenia weszła pielęgniarka-Proszę nie denerwować pacjentki-wyprosiła mnie z pomieszczenia.
Osunąłem się po ścianie na podłogę i płakałem. Przez jakąś głupią fankę mam zrujnowane życie. Laura, zamiast pozwolić sobie pomóc, nie chce mnie znać. Siedziałem tak kilka minut. Potem wyciągnąłem komórkę, poinformowałem, pana Wojtka, że Laura się obudziła i skierowałem się do parku. Było zimno, co pozwalało mi trzeźwo myśleć. Muszę o nią walczyć i pomóc jej, choćby się broniła. Sama przez to przechodzić nie będzie. Postanowiłem prosić chłopaków, żeby z nią porozmawiali i wyjaśnili, jak było na Sylwestrze.

Zraniona na ciele i duszy…

Nie chciałam tego… Jak ja bardzo tego nie chciałam… Ale nie mogłam być z kimś kto mnie zdradza i oszukuje. Byłam bezpieczna. Ostatnie, co pamiętam to faceci z pistoletami i Michał. Mam nadzieję, że go złapali i nikogo nie skrzywdzi. Na samą myśl dostałam gęsiej skórki. On… Zaczęłam płakać. Nie miałam na to wpływu. To za dużo… Może byłoby lepiej, gdybym umarła? Nie czułabym już tego bólu… I nie musiałabym patrzeć w smutne oczy Michała…
Według pielęgniarki był już wtorek, a wczoraj mnie przywieźli. Zbadali mnie, dali jakieś leki i kazali odpoczywać. Ale jak można odpoczywać, jak przed oczami cały czas miałam twarz Michała, a po zamknięciu oczu, widziałam swojego oprawcę, który przez prawie tydzień mnie katował? Wszystko mnie bolało, ale przynajmniej wiedziałam, że on już nie przyjdzie. Ale Michał też nie przyjdzie… Kolejne łzy spłynęły po moich policzkach. Słona ciecz szczypała w zadrapania na twarzy.
-Można?-w drzwiach pojawił się Piotrek.
-Co ty tu robisz?-zapytałam, nawet nie zadając sobie trudu na udawanie, że jest okej.
-Słyszałem, że się obudziłaś i chciałem cię odwiedzić-uśmiechnął się delikatnie.
-Aha-odwróciłam wzrok.
-Wiem, co przeszłaś. Pozwól sobie pomóc…
-Wiesz, co przeszłam?-warknęłam na niego-Nie masz pojęcia… Nie wyobrażasz sobie, jak to jest chcieć śmierci, żeby tylko on…-głos mi się załamał.
-Michał i ja z chłopakami będziemy z tobą…
-Michał? On cię tu przysłał?-spojrzałam na niego podejrzliwie.
-Nie, ja tylko…Ja przyszedłem, żeby…-zaczął się mieszać.
-Idź sobie-widziałam, że chce zaprotestować-Idź do Michała, z nim sobie porozmawiaj, ja muszę odpocząć.
Zamknęłam oczy, a kiedy je otworzyłam, drzwi za środkowym właśnie się zamykały.
Nie minęło pół godziny, a przyszedł do mnie Zbyszek Bartman. Ciekawe po co…
-Cześć-usiadł na krześle przy łóżku-Jak się czujesz?
-Po prostu cudownie-odpowiedziałam ze łzami w oczach.
-Przepraszam… Może czegoś potrzebujesz?
-Po co przyszedłeś? Żeby powiedzieć mi, że Michał nie jest zdradziecką świnią i żebym dała twojemu przyjacielowi szansę?
-Ale on cię nie zdradził! Ta dziewczyna rzuciła się na niego!
-Proszę, Zibi. Nie komplikuj bardziej tego wszystkiego. Ja nie chcę…-całkiem się rozpłakałam.
-Nie płacz… Już dam ci spokój, ale przestań płakać…-zrobił przestraszoną minę.
-Czy on długo to robił?
-Ale co?-zdziwił się atakujący.
-Czy długo mnie zdradzał?-przetarłam oczy.
-Ale on cię nie…
-Zbyszek! Czemu go kryjesz?-nie odpowiedział od razu, więc kontynuowałam-Jest twoim przyjacielem, więc idź i mu powiedz, żeby poszedł do tamtej blondyny.
Wyszedł nie mówiąc już nic, a ja znów płakałam… Czy on nie rozumie, że przez to jeszcze bardziej cierpię? Chyba opuścił, po wizycie Bartmana, bo miałam już spokój. Leżałam sama w Sali, a okropne wspomnienia nie dawały mi myśleć. Jak on mógł? Przyjaźniliśmy się, a on… Myśląc, o tym, znów to czułam… Jeszcze gorzej było, gdy trzeba miałam iść spać. Na szczęście jakaś pielęgniarka się zlitowała i dała mi coś na problemy ze snem.
Obudziłam się nad ranem i już nie zasnęłam. Po prostu nie mogłam zamknąć oczu… Poinformowano mnie, że będę musiała porozmawiać z policją i z psychologiem. Na samą myśl o opowiadaniu o ostatnim tygodniu, zrobiło mi się słabo…
-Cześć, nie przeszkadzam?
W progu stanął Grzesiek Kosok. Czyli Michał dalej nie odpuścił…
-Słyszałem, co się stało… Strasznie się martwiliśmy-powiedział, siadając na krześle.
-Pewnie też słyszałeś, że ja i Michał nie jesteśmy razem.
-Laura, pozwól sobie pomóc-chciał chwycić moją dłoń, ale szybko ją zabrałam.
Nie wiem, czemu to zrobiłam. Przecież Kosa nie powiedział, ani nie zrobił nic złego… Też zaczął opowiadać, że Michał mnie nie zdradził, ale nie chciałam tego słuchać. Powiedziałam, żeby przekazał Kubiakowi, że ma nie przysyłać kolegów, bo to nic nie zmieni. Od płaczu zaczęła boleć mnie głowa i żebra. Po jakimś czasie, zmęczona opłakiwaniem mojego losu i pod działaniem środków przeciwbólowych, zasnęłam.

Perspektywa Michała

-Dzięki, że próbowaliście… To koniec. Nie wierzy wam, a nie chce mnie słuchać…. Musimy… ja muszę, dać jej spokój, bo tylko pogarszam sprawę…
-Nie załamuj się. Musisz dać jej trochę czasu-chłopaki próbowali mnie pocieszać, ale bezskutecznie.
Kazałem im jechać do Rzeszowa, bo nie mogli zawalać przeze mnie treningów. Siedziałem w pokoju hotelowym, bo wmówiłem panu Wojtkowi, że wracam do Żor na kilka dni. Gazety rozpisywały się o mnie, szukającym ukochanej. Chcieli mieć szokujący temat i mogli zaszkodzić Laurze. A ona nienawidziła mnie i teraz pewnie też naszych znajomych z Asseco. Gorzej być nie mogło. Gdy tylko oni odjechali, ja poszedłem do baru…

Oczami Laury

Gdy otworzyłam oczy, przy moim łóżku siedział Krzysiek i uważnie mi się przyglądał.
_________________________________________
Nie jest łatwo...
Ból i łzy :(
Czy Michał odpuści?
I czemu Igła nie posłuchał i nie wrócił do Rzeszowa?

Nie jestem zadowolona z tego rozdziału... :/
Laura żyje. Nie mogłabym jej chyba zabić. Za bardzo ją polubiłam ;]

Dziękuję za ogrom komentarzy! Wielbię Was za to! <3
Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że nie uciekniecie i że podobał Wam się poprzedni rozdział ;)

No to co?
Do soboty :D
Pozdrawiam serdecznie ;*

12 komentarzy:

  1. No i się poryczałam. Mam nadzieję, że Michał będzie walczy do samego końca o Laurę. Rozdział jest świetny nie wiem z czego jesteś niezadowolona.
    Już nie mogę doczekać się soboty
    Pozdrawiam Kinia

    OdpowiedzUsuń
  2. Laura musi wybaczyc Michałowi i wysluchac przyjaciół!
    Mam nadzieje, ze duza miare w tym bedzie mial wlasnie Krzysiu.:)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja awierzę w zdolności psychologiczne Igły i że jej wszystko wyjaśni i Laura w końcu zrozumie że Kubi jej nie zdradzał.
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech Misiek tak szybko się nie podaje może Laura posłucha Igły bo on chyba po coś został zamiast wyjechać :) Laura potrzebuje teraz wsparcia bliskich osób a jedną z nich jest Misiek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Laura nie chce dac sobie pomoc. :/ Mam nadzieje, ze Krzysiek zostal zeby z nia spokojnie porozmawiac, wyjasnic. Oby Michal sie nie poddawal, bo Laura musi dac mu kolejna szanse. Świetny rozdział. Pozdrawiam. ;** Siatkareczkaaaa. <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ciekawa po co Igła został. Czeka na kolejny! I zapraszam na mojego bloga http://najwazniejsza-jest-milosc.blogspot.com/ !

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak Igła ma dar do przemówienia komuś do rozsądku :)
    Laura może nie wyprosi tylko wysłucha.Czekam na kolejny!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję że Laura wybaczy Miśkowi. Wiem, że on będzie dla niej dobrym wsparciem. Myślę że Igła wyjaśni wszystko Laurze i przekona ją co do niewinności Michała...
    Rozdział świetny, nie wiem co Ci się w nim nie podoba
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak każdy rozdział czytam z zapartym tchem. Wszystkie rozdziały są świetne:) Uwielbiam te opowiadanie i co dziennie sprawdzam czy jest coś nowego :) \
    Mam nadzieję że Laura wybaczy Miśkowi :)

    OdpowiedzUsuń
  10. wiesz że płaczę przez ciebie?:(

    OdpowiedzUsuń
  11. Dwa rozdziały na raz, to dla mnie zdecydowanie za dużo. Zdecydowanie za dużo, bo ja tu prawie płakałam. Pierwszy raz od dawna płakałam.
    I teraz jeszcze niby dobrze się skończyło, że Laura już jest bezpieczna, a wszystko się rozpieprzyło... :((
    Ja chcę, żeby już z powrotem było dobrze :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń