Nawet nie wiem,
kiedy ten czas zleciał, a już był piątek po południu. Mecz Michała zbliżał się
z każdą minutą, a mi znowu nie pozwolono jechać… Wszyscy uważali, że powinnam
jeszcze odpocząć, a na następny na pewno pojadę. Ten tydzień Michał miał mieć
wolny i obiecał, że przyjedzie do mnie. Krzysiek pewnie też mnie odwiedzi, bo nie darowałby sobie, że tego nie zrobił.
O 18 siedziałam w
jego koszulce i patrzyłam, jak zawodnicy wbiegają na boisko. Grali w Olsztynie,
ale grupa kibiców dzielnie ich wspierała. Już w pierwszym secie chcieli
doprowadzić mnie do zawału… Grali na przewagi. Do ostatniej piłki ani jedna,
ani druga drużyna nie odpuszczała. Na szczęście szala zwycięstwa przechyliła
się na naszą stronę. Trochę się martwiłam, bo jeżeli gospodarze będą dalej
trzymać taki poziom, to może być ciężko… Kolejna część zbliżyła nas do
zwycięstwa, dzięki dziesięciopunktowemu prowadzeniu.
-Jeszcze jeden-szepnęłam
do siebie.
Niestety tego seta
przywłaszczyli sobie Olsztynianie.
-Ostatni… No,
Misiek, dawaj!-gadanie do telewizora jest z pewnością normalne…
Może i mnie nie
słyszał, ale chyba pomogło, bo moja ulubiona drużyna nie dopuściła do tie-break’a.
Wygraliśmy 3:1. Cieszyłam się jak głupia. MVP powędrowało do Tischera, ale uważam,
że zasłużenie, bo naprawdę pokazywał klasę na boisku.
Późnym wieczorem
rozmawiałam jeszcze z Kubiakiem, który siedział w olsztyńskim hotelu. Nie wiem,
jak namówił trenera, ale wracać mieli jutro przez Łódź i obiecali go podrzucić
po drodze do mnie. Cały tydzień przyjmujący miał spędzić u mnie. Położyłam się
spać, nastawiając wcześniej budzik, bo jutro czekała mnie masa roboty…
Od samego rana
stałam przy garach. Wpadłam na pomysł ugotowania obiadu, dla sztabu i
zawodników, żeby jakoś odwdzięczyć się za to, że nadkładali drogi. Tata pomógł
mi w struganiu ziemniaków, ale do kuchenki go nie dopuszczałam, bo z jego
talentem zaraz coś by się spaliło, wylało… ewentualnie wybuchło… Upiekłam też
ciasto, ale czym jest jeden marny sernik na tylu facetów? Bez drugiego się nie
obeszło.
Gdy wyciągałam
drugie ciasto z piekarnika usłyszałam szczekanie Koksa. Wyjrzałam przez okno i
ujrzałam autobus zatrzymujący się przed domem. Wybiegłam i zaprosiłam
wszystkich do środka. Nie spodziewali się tego, tylko Michał, który przelotnie cmoknął
mnie w policzek, o wszystkim wiedział. Trochę ciasno było, ale gdy każdy już
jakoś się usadowił, zaczęłam podawać jedzenie. Chłopaki pomogli mi, podając
talerze z rąk do rąk, bo przez to zbiorowisko kończyn, chyba bym ich nie
doniosła… W końcu każdy był najedzony, zadowolony i zaczęło się wychwalanie
mojej kuchni, podziękowania, a niektórzy chcieli płacić…
-Jeżeli zostawicie
jakieś pieniądze, to się obrażę-skrzyżowałam ręce na piersi-A teraz… Kto ma
ochotę na deser?
Odpowiedział mi
chóralny okrzyk. Uśmiechnęłam się tylko i rozdałam talerzyki z sernikiem.
Chłopaki zjedli i do kuchni władowała mi się „ekipa sprzątająca”. Mianowicie
Łasko, Tischer, Popiwczak, Bontje i Holmes zaczęli zmywać naczynia, wycierać,
odkładać na miejsca, Wojtaszek wyszedł wynieść śmieci, a Bernardi ich
nadzorował. Czarny dokuczał Koksowi, Martino dręczył pianino, mój tata
rozmawiał zawzięcie z Polańskim i Gierczyńskim, a Michał stanął za mną i objął
mnie w pasie.
-Teraz wszyscy będą
mówić, że mam najcudowniejszą dziewczynę pod słońcem-pocałował mnie w policzek.
-To chyba dobrze…
-Muszę cię
pilnować, żeby mi cię nie ukradli-szepnął, a ja nagle zesztywniałam.
-Michał-niepohamowane
łzy wezbrały w moich oczach.
-Przepraszam, nie
chciałem, żeby to tak zabrzmiało-patrzył na mnie przerażony.
-Ja muszę… na
chwilę wyjść…
Zamknęłam się w
łazience i płakałam. Jedno głupie zdanie, a ja znów myślałam o ostatnich
wydarzeniach. Po kilku minutach ktoś zaczął pukać do drzwi.
-Laura? Laura,
przepraszam. Wpuścisz mnie?
Uchyliłam drzwi,
przez które momentalnie wparował Kubiak. Przytulił mnie i pocałował w czubek
głowy. Nie opierałam się. Doszłam powoli do siebie, poprawiłam makijaż i
wyszliśmy.
-Uuu, a co wy tam
we dwójkę robiliście?-zaczął Patryk.
Widziałam kątem
oka, jak Michał delikatnie kręci głową.
-Może będziemy się
już zbierać?-wtrącił się Damian Wojtaszek-Wszyscy są zmęczeni, a przed nami
jeszcze kawał drogi…
Głupio mi się
zrobiło, bo to z mojego powodu postanowili jechać. Każdy mi dziękował, a trener
to chyba mnie ubóstwiał, bo kazał Michałowi przywozić mnie na treningi jak
najczęściej, a jeśli potrzebowałabym pracy, mam dzwonić o każdej porze dnia i
nocy. Cieszyłam się, że chociaż w pewnym stopniu wynagrodziłam im fatygę. Ja z
Michałem wyszliśmy ich odprowadzić do autobusu. Zdziwiłam się, że przyjmujący
wpakował się do niego razem z nimi.
-Zostawiasz
mnie?-zapytałam.
-Zaraz
wracam-puścił mi oczko i zniknął wewnątrz pojazdu.
Po chwili wyszedł
trzymając futrzaną kulkę na rękach.
-Koks? Ale co on
tam…
-Patryk go sobie
pożyczył-zaśmiał się Michał, widząc moją zdezorientowaną minę-Wiedział, że
widziałem, jak go zabierał. Chciał ci zrobić kawał.
Popukałam się w
czoło patrząc na Czarnego przy szybie. Przytuliłam yorka i razem z Miśkiem
patrzyliśmy za odjeżdżającym autobusem.
-No, to jesteśmy
sami-mrugnął.
-Nie licząc Koksa i
mojego taty-uśmiechnęłam się-Która godzina?
-Chwila po piątej…
-Mecz!-pobiegłam ze
śmiechem w stronę domu, zostawiając chłopaka samego.
Gdy wszedł do
środka ja już patrzyłam na poczynania Resoviaków. Grali w Kielcach i…
przegrali.
Zdziwiło mnie to
ogromnie i po raz kolejny uświadomiło, że nie wolno lekceważyć przeciwników.
Effector zgarnął dwa punkty, ale MVP otrzymał Nikolay. Smutno mi było, że chłopakom
się nie udało, ale teraz ten tydzień wolnego pozwoli im się zrelaksować… Nie
miałam czasu zastanawiać się nad meczem, bo moją uwagę odwrócił Michał.
Zaproponował, że zrobi naleśniki na kolację i właśnie żonglował jajkami.
Oczywiście wiedziałam, jak to się skończy…
Po chwili on ścierał podłogę, a ja kąpałam Koksika, któremu się
nieszczęśliwie oberwało. Gdy skończyłam walczyć z małym i suszarką, w domu
roznosił się smakowity zapach kolacji. Trochę dokuczałam Miśkowi z powodu tych
jajek, ale nie był zły, wręcz przeciwnie, sam się z siebie śmiał.
Po kąpieli
wgramoliłam się do łóżka. Trochę dziwnie się czułam, gdy chłopak się do mnie
przytulił, ale szybko odpłynęłam do krainy Morfeusza…
-Laura! Spokojnie,
to ja. Cichutko…
-Przepraszam-cała
zapłakana wyskoczyłam z łóżka-Znowu krzyczałam?
-Znowu?-przyjrzał
mi się bacznie-Jak często ci się to zdarza?
Odwróciłam wzrok.
Całkiem odechciało mi się spać. Usiadłam na brzegu łóżka i tylko ocierałam łzy.
-Śpij, Misiu.
Wszystko jest w porządku…
Wyszedł z łóżka i
przytulił mnie, chociaż chciałam go odepchnąć.
-Nic nie jest w
porządku-zaczęłam jeszcze bardziej płakać-Spokojnie-posadził mnie na swoich
kolanach-Jestem tu z tobą i obiecuję, że nie stanie ci się żadna krzywda.
Oczami niewyspanego i strasznie zmartwionego Michała…
Nie wiedziałem, że
on jej się śni. Nie miałem pojęcia, jak jej pomóc. Przytulałem jej drobne
ciało. Czułem, że powolutku się uspokaja. W końcu zasnęła w moich ramionach.
Delikatnie położyłem ją i odgarnąłem włosy z twarzy. Schudła ostatnio
strasznie. Ciuchy na niej wisiały. Jedno złe słowo i płakała. Krzyczała w nocy.
Pan Wojtek mówił, że robi straszne sceny, jak ma iść do psychologa, a potem
zamyka się w pokoju. Podobno większość czasu spędza u siebie lub grając na
pianinie. A Igła mówił, że podarła zdjęcia, na których był ten zwyrodnialec.
Musiałem coś zrobić. Musiałem pomóc. Na pewno jest jakiś sposób, tylko trzeba
go odkryć… I to szybko…
Patrzyłem na twarz
ukochanej, oświetloną blaskiem księżyca. Długo jeszcze nie mogłem spać, ale w
końcu i o mnie upomniał się Morfeusz…
Rano obudziłem się,
gdy Laura wychodziła z łóżka. Pociągnąłem ją za rękę tak, że upadła na mnie.
Krzyknęła, ale to nie był krzyk radosnego zaskoczenia, ale strachu. Głupi ją
przestraszyłem…
Po śniadaniu
słuchałem, jak gra. To chyba był najlepszy prezent, jaki mogłem jej sprawić.
Widać, że ogromnie jej się to podoba. Skończyła, gdy trzeba było przygotować
obiad. Dzielnie jej pomagałem, potem zaoferowałem się, że pozmywam. Wyciągnąłem
ją też do kina, żeby się nie nudziła. Komedia podobała się nam obojgu. Potem
zamiast wracać, poszliśmy na spacer. Jak mijaliśmy jakichś facetów, to Laura
mocniej ściskała moją dłoń. Nie komentowałem tego, bo potrzebowała czasu, żeby
zaufać światu. W domu byliśmy koło 20, a ona czmychnęła do pokoju, oznajmiając,
że musi się przygotować na jutro. Całkiem zapomniałem, że ma zajęcia. Nie
chciałem jej przeszkadzać, więc oglądałem z jej ojcem telewizję, czasami tylko
zaglądając do niej i przynosząc jej herbatę, jakieś ciastka, cukierki…
Poszliśmy wcześniej spać, bo miała być na 8 na uczelni.
Znów obudził mnie
jej krzyk w nocy, ale nie dopytywałem, tylko mocno przytuliłem ją do piersi.
Czekałem, aż zaśnie, żeby samemu zrobić to samo, z myślą, że jest bezpieczna.
Perspektywa Laury
Rano wstałam cicho,
nie chcąc budzić Michała i wyszłam na uczelnię. Sesja za pasem, teraz sezon
kolokwiów, a ja miałam masę zaległości. Dziewczyn już dawno nie widziałam, więc
ucieszył mnie ich widok.
-O, Laura!
Wróciłaś? Podobno…-zaczęła Baśka, ale Zosia walnęła ją łokciem w żebra.
-Fajnie, że
jesteś-uściskała mnie ta druga-Brakowało nam ciebie.
Dziewczyny
opowiadały mi, co u nich, skarżyły się na wykładowców i tłumaczyły mi, co
przegapiłam. Wszystko niby ładnie pięknie, ale przed ostatnim wykładem
dowiedziałam się, że połowa uczelni obgaduje mnie za plecami. Nie wiem, skąd
wiedzieli. W sumie to mnie to nie obchodziło. Wybiegłam stamtąd z płaczem.
Nie chciałam tam
być, ale w domu też nie. Usiadłam na huśtawce w parku. Zimno już po chwili dało
się we znaki, ale może to mi pomoże…
-Tu jesteś…-usłyszałam
za sobą zasapany głos.
-Zosia, proszę,
zostaw mnie…
Nie odeszła.
Usiadła obok i zaczęła mówić. Podobno Majka opowiedziała swoim koleżankom, co
się stało, a one to rozpowiedziały. Maja. Moja najlepsza przy… STOP! Była
najlepsza przyjaciółka. Zośka dała mi się wypłakać, a potem zabrała na gorącą
czekoladę i odprowadziła do domu.
-Może
wejdziesz?-zaproponowałam.
Wahała się tylko
chwilę, a potem przedstawiłam ją Michałowi. Mój kochany chłopak przygotował
obiad, więc Zosia zjadła z nami. Potem jej uwagę przyciągnął Koks. Stwierdziła,
że jest „sweetaśny i taki kochany”. Przypadli sobie do gustu. Niestety ona
musiała jechać, a mi tata kazał szykować się na kolejną wizytę u psychologa…
____________________________________________
I jak? Może być? ^^
Staram się, żeby nie było zbyt nudno... Laura nadal cierpi, ale teraz jest u niej Michał...
Staram się, żeby nie było zbyt nudno... Laura nadal cierpi, ale teraz jest u niej Michał...
Jeszcze ta uczelnia...
Dziękuję wszystkim osobom, które zaczęły czytać mojego bloga i którym chce się go czytać od początku :P Kochani jesteście <3
Nie dziękuję (żeby nie było pecha :P ), za to, że życzycie mi powodzenia i trzymacie kciuki ;)
Chyba pomogło, bo trzy kolokwia za mną i jestem zadowolona ;]
W piątek matma, a od środy pierwsze egzaminy...
Chyba pomogło, bo trzy kolokwia za mną i jestem zadowolona ;]
W piątek matma, a od środy pierwsze egzaminy...
Resovia wczoraj wygrała, dziś Jastrzębski... Nic tylko się cieszyć ^^
Przepraszam, że późno... Rozdział byłby trochę wcześniej, ale tłumaczyłam koleżance jak ma zrobić projekt na jutro (bay the way zadany przed świętami -.- ).
Lecę spać...
Pozdrawiam ;*
Maja jaka szmata. Co za suka!!
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, ciekawa jestem ile musiało być tego jedzenia xd
Jedzenia jak dla całej armii :D
UsuńA ja mówiłam, że Majka jest zła. Coś tak czułam. Zgadła tak jak i o Andrzeju gwałcicielu. Ciekawe kiedy Laura przestanie w końcu krzyczeć w nocy, zacznie znów nie bać się ludzi. Teraz każdego niespodziewanego ruchu się boi :( Dobrze, że chociaż jest z nią Michał :) I że jej się chciało robić obiad dla całej drużyny, a o tego jeszcze dwa placki O.o Mi by się nie chciało spędzić tyle czasu w kuchni :D Zastanawia mnie, co wymyśli Michał, by pomóc Laurze ;) Na uczelni dzięki Majce wszyscy się dowiedzieli i teraz Laura nie będzie miała spokoju, bo gdy będzie szła każdy będzie szeptał o tym, co jej się stało.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!Już czekam na kolejny :D Super, że kolokwia do tej pory idą ci bardzo dobrze i żeby kolejne też tak dobrze ci szły :P Też polubiłam tą stronkę, a oglądając filmik muszę przyznać, że też uroniłam kilka łez. Po raz kolejny życzyć ci będę jak najlepiej zdanej sesji :D
Buziaki:****
Kocham Twoje komentarze <3
UsuńMasz bardzo dobre przeczucia i intuicję ;]
Chyba ciężko będzie mi Cię zaskoczyć... Chociaż... Zobaczymy ;)
Nie dziękuję :P
Całuję ;*
Noo... obiad dla tylu olbrzymów to na prawdę wyzwanie :)
OdpowiedzUsuńStrasznie szkoda mi Laury, ale rozumiem jej brak zaufania. W końcu nie mało przeszła. I jeszcze Majka. Grrr.... nienawidzę takich fałszywych koleżaneczek, aż mi się ciśnienie podniosło >:(
Widzę, że zbliżająca się sesja dręczy nie tylko mnie. Oby już wszystko pozaliczać;)
Pozdrowionka :*
Niby przyjaciółka, niby się pogodziły po akcji z Bartmanem, a tu taka fałszywa, dwulicowa... Może lepiej nie będę kończyć :P
UsuńSesja... Uroki bycia studentem... :/
Życzę powodzenia na egzaminach ;]
Buziaki ;*
Ale małpa z tej niby przyjaciółki... Mam nadzieję, że Michał coś szybko wymyśli żeby pomóc Laurze- może Igła dołoży swoje pomysły? To pranie mózgu u psychologa daje odwrotne efekty niż powinno. Wymyśl coś -tylko szybko-niech się dziewczyna nie męczy .
OdpowiedzUsuńA goście super- znam taką co chyba trzeba by ją reanimować na widok tylu siatkarzy...
Buziaczki -trzymam kciuki za sesję :)
Powinnaś się zgłosić - http://www.blogroku.pl
UsuńMnie pewnie też trzeba by reanimować :D
UsuńLaura ma wielu przyjaciół, na których może liczyć (głównie dwumetrowych facetów :P ), więc trzeba mieć nadzieję, że pomogą jej to przetrwać...
Nie dziękuję ;)
Naprawdę uważasz, że mój blog jest na tyle dobry, by go zgłosić do konkursu? Pomyślę nad tym... ;]
Całuję ;*
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńMaja jak ona mogła? Jest jej najlepszą przyjaciółką..
Pokazała tak zwaną drugą twarz.
Czekam na kolejny :)
Pozdrawiam;*
Czasem człowiek sam nie wie, z kim ma do czynienia, nawet jak zna tą osobę od lat :/
UsuńDziękuję i również pozdrawiam ;*
Może dzięki Michałowi uda jej się przez to wszystko przejść :) Laura potrzebuje wsparcia :d
OdpowiedzUsuńPotrzebuje wsparcia, a tu nagle zostaje zdradzona przez przyjaciółkę...
UsuńDobrze, że może liczyć na pomoc siatkarzy ;)
No Majka to suka i tyle, nienawidzę takich ludzi.
OdpowiedzUsuńOgólnie fajny pozytywny rozdział, oprócz tych problemów Laury.
Mam nadzieję,że wszystko wróci do normy i będzie dobrze;)
Kiedyś na pewno będzie dobrze ;)
UsuńPowoli, metodą małych kroczków, a Laura dojdzie do siebie :]
Pozdrawiam ;*