sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 38

-Musimy jechać?-wyjęczałam.
-Musimy. Zbieraj się!
Przebrałam się i uczesałam, żeby nie straszyć ludzi. Ogarnęłam się w kilka minut i niechętnie zeszłam na dół.
-Rower naszykowany?-zapytał z entuzjazmem Andrzej.
-Jeszcze nie, zapomniałam o tej przejażdżce.
Wyszliśmy na zewnątrz. Wyprowadziłam rower z garażu, Andrzej pomógł w napompowaniu kół i mogliśmy ruszać. Jechałam za nim, nie zwracając uwagi gdzie jedziemy. Najchętniej zostałabym w domu. Andrzej cały czas mnie zagadywał, żebym nie milczała. Wytrwały jest… Nie zrażało go moje odpowiadanie półsłówkami, cały czas o coś pytał. Opowiadał dużo kawałów. Widziałam, że nie odpuści, więc zaczęłam się uśmiechać (sztucznie, bo sztucznie, ale zawsze…). Po przejechaniu kilku kilometrów zrobiliśmy sobie przerwę.
-Mówiłem, że masz się nie smucić…-zaczął Andrzej.
-Przecież się nie smucę.
-Kłamiesz-szturchnął mnie, a ja wystawiłam mu język-Osz ty…-zaczął mnie łaskotać.
Krzyczałam w niebogłosy, więc przestał, ale cały czas mnie trzymał. Przybliżył się jeszcze… Na szczęście zadzwonił mój telefon.
-Halo?-odebrałam, jednocześnie odsuwając się.
-No hej, Laura? Co tam?-usłyszałam w telefonie Maję.
-Jestem na rowerach z Andrzejem…
-Z nim!? Kiedy wraca Michał?
-Jutro, mam jechać do nich na lotnisko.
-No pięknie… Jego nie ma, a ty się zabawiasz z Andrzejem…
-Daj spokój! Lepiej powiedz, co chciałaś…
-Aaa… Nic, chciałam cię odwiedzić, ale nie masz czasu dla przyjaciółki.
-Oj, Majuś… Dla ciebie zawsze mam czas-uśmiechnęłam się do telefonu-Dziś wieczorem?
-Idę do Sebusia. Jutro?
-Ale Misiek wraca…
-Wiem! Zrobimy podwójną randkę!-krzyknęła-Jestem genialna, nie musisz mi tego mówić.
-Zobaczymy. Dobra, to ja kończę.
-Tylko bądź grzeczna! Bo powiem Kubiakowi!
-Pa.
-Do zobaczenia-rozłączyłam się i spojrzałam na towarzysza-To jak, jedziemy dalej?
Rozmowa z przyjaciółką poprawiła mi nieco humor i jazda od razu stała się przyjemniejsza. Śmiałam się, ścigałam z Andrzejem, po prostu starałam się dobrze bawić. Niestety pod koniec wycieczki złapałam kapcia.
-Jeszcze ze trzy kilometry-zauważył.
-Zostawisz mnie tu na pastwę losu?
-Zwariowałaś? Tyle przejechaliśmy to, co to na nas przejść trzy kilosy?
Uśmiechnęłam się. Teraz prowadziliśmy rowery i częściej się zatrzymywaliśmy, ale powoli do przodu. Słońce zaczęło zbliżać się do horyzontu.
-To siatkarze jutro wracają?
-Tak, jutro koło 15 mają być już w Polsce.
-Ty już skończyłaś te praktyki, no nie?
-Niestety, ale chłopaki obiecali, że nadal będziemy w kontakcie. I będę jeździć na mecze, kiedy tylko będę mogła.
-Podziwiam cię… Związki na odległość zazwyczaj mają małą szansę na przetrwanie.
-Nic lepszego niż Michał mnie nie spotkało. Wiem, że będzie ciężko, ale jakoś damy radę. Musimy…
Wreszcie dotarliśmy pod mój dom. Nie powiem, zmęczył mnie ten dzień.
-Zaprosiłabym cię do środka, ale jestem padnięta…
-Dobra, rozumiem. Mi też jeszcze parę minut zajmie zanim wrócę do siebie. Do zobaczenia-przytulił mnie-Dzięki, że się zgodziłaś.
-Jutro chyba nie wstanę z łóżka-zaśmiałam się i ruszyłam do domu, a on odjechał.
Ledwo doszłam pod prysznic. Nawet zimna woda nie pomogła. Padłam na łóżko zbyt wykończona, żeby cokolwiek więcej zrobić.
Rano obudził mnie telefon.
-Tak?
-Obudziłem cię?
-Nie, tato… Coś się stało?
-Chciałem zapytać, czy przyjedziesz dziś do mnie. Prawdopodobnie w szpitalu będę do poniedziałku.
-Jasne, że przyjadę. Potrzebujesz czegoś? Przywieźć ci coś?
-Nie, nie trzeba. Zwiozłaś tu już połowę domu-zaśmiał się-To o której przylatują ci twoi siatkarze?
-O 15.
-To raczej nie zdążysz już do mnie zajrzeć… Tylko jedź ostrożnie.
-To która jest?
-Prawie 13. Czyli jednak spałaś…
-To ja kończę! Nie mogę się spóźnić! Kocham cię! Pa!
-Ja ciebie też, na razie, skarbie.
W zastraszającym tempie ubrałam się, uczesałam, umyłam zęby… Nie miałam czasu nic zjeść, bo już czas, żeby wyjeżdżać… Na szczęście nie stałam długo w korkach i chwilę przed 15 byłam na Okęciu. Na siatkarzy czekała spora grupka kibiców. Gdyby wygrali tłumy byłyby ogromne… Samolot chłopaków przyleciał z opóźnieniem. Wysiedli, rozdali autografy, pozowali do zdjęć z fanami. Kibice się rozeszli, a do nich zaczęły podchodzić rodziny. Krzysiek ściskał już dzieciaki, Guma witał się z rodziną, Rucek z żoną, Łukasz, Marcin i Zibi przytulali swoje dziewczyny, a ja podbiegłam do Michała. Brakowało mi jego ramion, ust, oczu… Przez kilka dni strasznie się za nim stęskniłam. On chyba za mną też, bo nawet na chwilę nie wypuścił mnie ze swoich objęć. Przywitałam się z resztą, poznałam ich rodziny… Ale zaczęli się powoli rozchodzić. Znów się rozpłakałam, bo trzeba było się żegnać.
Po kilkunastu minutach siedzieliśmy w samochodzie.
-To jakie plany?-zapytałam Michała.
-Chciałbym spędzić trochę czasu z moją śliczną dziewczyną.
-To może zostaniesz u mnie na kilka dni?
-Nie wypada nadużywać czyjejś gościnności…
-Hm… Chyba nie mam nic przeciwko-uśmiechnęłam się i odnalazłam jego usta.
Nagle zaburczało mi w brzuchu… Zaczęłam się śmiać, widząc minę Michała.
-Na razie nigdzie nie jedziemy-zabrał mi kluczyki-Idziemy coś zjeść.
Nie sprzeczałam się, tylko wysiadłam z samochodu. Poszłam za Michałem do jakiegoś baru.
-Czemu chodziłaś głodna?-zapytał, gdy już złożyliśmy zamówienie.
-Nie zdążyłam zjeść śniadania, bo zaspałam… Kolacji też nie jadłam, bo byłam zmęczona…
-Co cię tak wymęczyło, że chciałaś się zagłodzić?
-Byłam na rowerach z Andrzejem i…
-Z tym kolegą?-położył nacisk na słowo kolega.
-No tak…-opowiedziałam mu o zepsutym kole i przymusowym spacerze do domu-Ale nie bądź zazdrosny Misiu, to tylko kolega…
-Ale mogłaś powiedzieć, że z nim wychodzisz…
-Przepraszam-widziałam, że już się nie gniewa-A co powiesz na spotkanie z Majką, powinieneś ją kojarzyć, bo odwoziła mnie na lotnisko i jej chłopakiem? Dzisiaj?
-Poczekaj, sprawdzę w terminarzu… No dobra, mam czas-uśmiechnął się.
-Dzięki.
Zjedliśmy obiad i pojechaliśmy do mnie, bo nie chciałam, żeby Michał mieszkał w hotelu. Zadzwoniłam jeszcze do Majki i umówiłyśmy się na 19 w kręgielni…
_________________________________________
Trochę późno (ostatnio tak jakoś wychodzi...), ale jest.
Wrócił Michał!
Co sądzicie?

Oglądacie Plus Ligę? Zdziwieni jakimiś wynikami?
Nie męczę Was już dzisiaj...
Całuję ;*

14 komentarzy:

  1. Ten Andrzej to jednak cierpliwy i wytrzymały jest. Dobrze, że już chłopaki wrócili. To teraz Michał pozna (mam nadzieję) przyszłego teścia;D Pewnie, że oglądam Plus Ligę. Ile o to w domu krzyków jest bo ją prawie wszystkie sporty oglądam. A gdzie czas na naukę?? Zawsze się coś znajdzie;> Mnie najbardziej zaskoczył wynik 1:3 w meczu Radom - Skra. A teraz do kościoła. Nie chce mi się;/
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że jest tak mało transmisji :(
      Też zdziwił mnie wynik tego meczu... Może Czarni jeszcze nas zaskoczą...
      U mnie to razem z siostrą wrzeszczymy do telewizora :D
      Buziaki ;*

      Usuń
    2. u mnie to samo z tym wrzeszczeniem :D

      Usuń
  2. No Endrju musiał trochę z nią wytrzymać, wytrzymały jest;)
    Ciekawie zapowiada się ta podwójna randka ;D

    Mnie zaskoczyło to, że moja kochana Skra przejebała z Radomiem ;/
    Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majka to jednak ma świetne pomysły :D

      Ja nie mogę doczekać się meczu Skra-Resovia *.*
      Moje dwa ulubione kluby...
      Niech wygra najlepszy ;)
      Również pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. Andrzej dzielny mężczyzna wytrzymał z nią. :D
    A Misiu słodki jest jak jest zazdrosny, hihi :>
    a Plusligę oczywiście że oglądamy, najbardziej cieszy mnie Reska, która jest pierwsza w tabeli hihiii ^^
    ściskam :*
    btw. nowy na Kubiaczku ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wytrzymać kilka godzin z jęczącą, narzekającą, smutną kobietą? Nie lada wyczyn :D
      Też cieszy mnie takie ustawienie w tabeli, ale jeszcze wszystko może się zdarzyć ;)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  4. Ten Andrzej to chyba zabujał się w Lurze. Ale co tam ona jest z Miśkiem:) Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden Michał, drugi Michał, Andrzej... Laura ma ciekawe życie towarzyskie ;)

      Usuń
  5. Świetny rozdział ^^ Zuzu.

    OdpowiedzUsuń