-To z nią powinieneś o tym porozmawiać. Ale
proszę, zrób to po kolacji. Nie chciałbym, żeby to zepsuło atmosferę, bo Laurze
bardzo zależy, żeby wszystko dobrze wyszło…
-Dobrze-byłem strasznie ciekawy, ale coś mi
podpowiadało, że to nie będzie wesoła historia.
Po chwili dołączyła do nas Laura. Była taka
radosna. Kolacja była przepyszna, rozmawialiśmy o wszystkim. Jej tata to
naprawdę sympatyczny człowiek, ale wciąż mnie nurtowało, co z jej mamą. Koło 21
jej tata oznajmił, że jest zmęczony i że idzie się położyć. Laura dała mu leki
przeciwbólowe i pomogła mu dojść do pokoju.
-Daj, pomogę ci-zaoferowałem się, gdy zaczęła
sprzątać po kolacji.
Szybko się z tym uporaliśmy i usiedliśmy na
kanapie kończąc wino.
-Laura, mogę o coś zapytać?
-Jasne, Misiu-wtuliła się w moje ramię.
-Czemu na kolacji nie było twojej mamy? Nigdy nawet
o niej nie wspomniałaś…
Wyprostowała się nagle i zapatrzyła w przestrzeń.
-Laura, co się stało? Wiesz, że mi możesz
powiedzieć o wszystkim.
-Moja mama nie żyje…-trochę mnie zamurowało-Wcześniej
mieszkaliśmy w domku na wsi, mieliśmy spore gospodarstwo, konie… Kiedyś, jak
byłam z mamą sama w domu, bo tata musiał pilnie jechać do pracy, rozpętała się
straszna burza. Strasznie się bałam. Nagle piorun uderzył w naszą stajnię. Od
razu zajęła się ogniem…-przerwała na chwilę-Mama wybiegła, żeby wypuścić konie,
żeby mogły uciec. Ja poszłam za nią, ale kazała mi wrócić i dzwonić do taty, bo
po straż już dzwoniła…-złapała kilka głębszych oddechów-Byłam na schodach…
Odwróciłam się i zobaczyłam, jak jeden z koni wybiega, a po chwili… Stajnia się
zawaliła… Nie mogłam jej pomóc… Ona tam była… Pod tymi płonącymi belkami…
Byłem w szoku. Wypadek samochodowy bym zrozumiał,
ale to…
-Kiedy to się stało?
-Jak miałam 10 lat, ale nie mogę o tym zapomnieć…
Ten widok będzie mnie prześladował już zawsze…
-Byłaś mała, nic nie mogłaś na to poradzić…
Odwróciła się w moją stronę, a ja zauważyłem, że
jest cała zapłakana.
-Ciii, spokojnie… Nie płacz już…
-To dlatego w Londynie się tak zachowywałam. Ja
cię przepraszam, ale jak zobaczyłam piorun uderzający w to drzewo…
-Rozumiem… Już spokojnie…
Płakała jeszcze chwilę, a potem jak gdyby nigdy
nic pościeliła mi łóżko, tłumacząc, że muszę tu spać, „bo tata”. Nie
sprzeciwiałem się. Każde z nas się położyło u siebie. Nie mogłem zasnąć, cały
czas nie dawała mi spokoju sprawa mamy Laury. To straszne, że małe dziecko
musiało patrzeć na coś takiego. Laura jest dzielna i silna… Poradziła sobie z
tym, a z czasem przejęła obowiązki swojej rodzicielki. Pomagała tacie, jak
tylko mogła. Po jakiejś godzinie wpatrywania się w mrok, usłyszałem kroki na
schodach. To na pewno nie pan Wojtek, bo on szedłby o kulach.
-Laura? Jeszcze nie śpisz?
-Nie mogłam zasnąć.
-Ja właśnie też…
-Mogę spać z tobą?
-Wskakuj.
Już po chwili gramoliła się obok. Poczułem dziwną
ulgę, czując bliskość jej ciała. Wsłuchałem się w jej miarowy oddech. Zasnęła,
była taka spokojna, bezbronna… Strasznie ją kocham, muszę się starać, żeby nie
miała powodów do smutku, bo wiele już wycierpiała…
Perspektywa Laury ;)
Rano obudziłam się w ramionach Michała. Spaliśmy
we dwójkę, na tej okropnie niewygodnej kanapie. On jeszcze spał. Nie chciałam go
budzić, więc się mu przyglądałam. Po paru minutach nagle się poruszył i
pocałował mnie w nos.
-Michał-zaśmiałam się.
-Długo już nie śpisz?-przeciągnął się.
-Chwilkę, ale trzeba wstawać, bo tata zaraz się
obudzi…
Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Michał ze smutną
minką wstał z łóżka, a ja zabrałam się za śniadanie.
-Chyba się nie wyspałeś…
-Co? Czemu?-zdziwił się.
-Nie dość, że musiałeś spać na tej niewygodnej
kanapie, to jeszcze ja ci się tam wcisnęłam…
-Oj, Laura, z tobą mógłbym spać zawsze i wszędzie-pocałował
mnie w policzek i udał się do łazienki.
Zrobiłam nam śniadanie i poszłam się ubrać.
-Ale mam śliczną dziewczynę-uśmiechnął się, gdy
weszłam z powrotem do kuchni.
-Nie słodź mi tak…
-Jedz, bo musimy na samolot zdążyć.
-Przecież jem-wystawiłam mu język.
Tak się wygłupialiśmy, że nawet nie zauważyliśmy,
że w progu stanął mój tata.
-Dzień dobry-spojrzeliśmy na niego, a on
uśmiechnął się promiennie.
-Cześć, tato… Chodź, zrobiłam kanapki…
Zjadł z nami. Był bardzo wesoły. Powiedziałam mu,
że Maja przyjdzie z obiadem.
-My musimy się już zbierać…-zaczął Michał-Samolot…
-Tak, oczywiście… Tylko opiekuj się nią
dobrze-poklepał go po ramieniu, a mnie mocno wyściskał.
-Obiecuję, że ze mną nic złego jej się nie
przytrafi-Misiek objął mnie ramieniem i poszliśmy po bagaże-Co się tak
zarumieniłaś, jak twój tata wszedł?-wyszczerzył się, jak już byliśmy sami.
-W końcu to mój tata…
-Niech się przyzwyczaja-przerwał mi z uśmiechem.
-Wariat…
-Ale twój.
Podróż samolotem minęła bez problemów.
Wysiedliśmy i odebraliśmy nasze bagaże.
-To najwyższa pora zacząć wakacje-uśmiechnął się
Misiek-To będzie nasza wspólna przygoda.
_________________________________________
No i jest kolejny ;)
Co nieco się wyjaśniło...
Znów późno, ale cały dzień mnie nie było i nie miałam kiedy napisać :(
Ale... Lepiej późno niż wcale (podobno) :P
Buziaki ;*
Co nieco się wyjaśniło...
Znów późno, ale cały dzień mnie nie było i nie miałam kiedy napisać :(
Ale... Lepiej późno niż wcale (podobno) :P
Buziaki ;*
Rzeczywiście Laura dużo przeszła i musiała trochę szybciej dorosnąć, ale na szczęście tata był z nią;) Misiek jaki opiekuńczy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;>
Laura dużo przeszła. Życie dało jej w kość jako mała dziewczynka musiała przeżyć śmierć mamy. Ale był z nią tata a teraz ma również Michała.
OdpowiedzUsuńCoś tak właśnie przeczuwałam, że jej mama nie żyje...
OdpowiedzUsuńświetny rozdział;)
Ty byłaś pierwszą osobę, która napisała przy rozdziale z burzą, że chodzi o mamę Laury ;)
UsuńDzięki za komentarz :]
Pozdrawiam ;*
Czyli się nie myliłam, ale nie przypuszczałam, że aż taka tragedia się wydarzyła....;( Laura to rzeczywiście bardzo dzielna dziewczyna! i do tego ma Kubiaka, opiekuńczego, szalonego, kochającego. I tatusia <3
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Też myślałam że mama Laury nie żyje chociaż podejrzewałam że zginęła w wypadku samochodowym. No to czas na wakacje ! :P
OdpowiedzUsuńWypadek samochodowy byłby zbyt... "oklepany" (jeśli można to tak nazwać).
UsuńTeraz Michał może ją lepiej zrozumieć...
Nie spodziewałam się, że mama Laury zginęła w taki sposób;) Ciekawe jakie przygody spotkają ich na wakacjach.
OdpowiedzUsuńZaskoczylas mnie totalnie tym, że aż w taki sposób zginęła, chociaż w końcu wyjaśniło się dlaczego w Londynie tak zareagowała (:
OdpowiedzUsuńMyślałam że w trochę inny sposób, he:D
Czekam już na wakacje ich wspólne, zapowiada się ciekawie? (:
całuję :*
/ 4 Na three-other-worlds.blogspot.com, przepraszam za spam:*
Z tym wypadkiem jej mamy, to nie wiem... Samo mi się tak wymyśliło...
UsuńTaki spam o Twoich rozdziałach zawsze mile widziany ;)
Pozdrawiam ;*
Przykro mi z powodu jej mamy ; (
OdpowiedzUsuńA oni tworzą taką piękną szczęśliwą parę, mam nadzieję ze tego tak szybko nie spierdzielisz :(
czekam na kolejny ; *
zapraszam do siebie ;* <3
http://jedyniecomogeciobiecac.blogspot.com/
P.S przepraszam za spam :*