-Laura?-zdziwił się widząc, jak
wchodzę na salę z walizkami-Co tu robisz?
-Przyleciałam, bo słyszałam o
twoim wypadku-cmoknęłam go w policzek i usiadłam na skraju łóżka-Jak się
czujesz?
-Dobrze, gorzej, jak środki przeciwbólowe
przestają działać.
-To co się dokładnie stało?
-Normalnie poszedłem na pierwszą
zmianę. Mieliśmy do naprawy seata, jedno BMW i volkswagena. Zenek wziął betę i
zajął kanał, a ja musiałem sobie jakoś poradzić. Niestety, chwila nieuwagi i
ten nieszczęsny seat mnie przygniótł. Chłopaki szybko mnie wyciągnęli, ale i
tak mam kość strzałkową i piszczel częściowo zmiażdżone. Po południu będą mnie
operować, bo inaczej nie da się, z tym nic zrobić. A i jeszcze mam złamane trzy
żebra, ale to nic-machnął ręką.
-Czemu nie zadzwoniłeś?
-Powinnaś być teraz w Londynie.
Kochasz siatkówkę, więc powinnaś korzystać z tej szansy. Mną się nie przejmuj…
-Ciebie kocham bardziej niż
siatkówkę! Są rzeczy ważne i ważniejsze… Niestety już nie wrócę na igrzyska.
Zostanę z tobą. Nie możesz teraz chodzić i muszę ci pomóc.
Przytuliłam się do niego. Nie
musieliśmy nic mówić, po prostu tak siedzieliśmy. Potem pojechałam do domu
zostawić bagaże i wróciłam przed zabiegiem. Strasznie się denerwowałam, ale nie
okazywałam tego, żeby nie stresować taty. Zabrali go na salę, a ja czekałam na
korytarzu. Czas dłużył mi się niemiłosiernie. W końcu wyszedł lekarz.
-Pani jest córką pana Wójcika,
tak?-zwrócił się do mnie.
-Tak, proszę powiedzieć, co z
nim?
-Zabieg przebiegł pomyślnie,
teraz trzeba czekać, aż wszystko się zagoi. A potem pani ojca czeka rehabilitacja.
Miał bardzo dużo szczęścia, bo mógł stracić nogę. Niestety nie jestem w stanie
przewidzieć, czy będzie mógł wrócić do pracy. Robiliśmy wszystko, co w naszej
mocy, ale nie wiadomo, czy noga odzyska pełną sprawność.
-Dziękuję za informacje. Mogłabym
do niego wejść?
-Ale tylko na chwilę.
-Dobrze.
Tata leżał na łóżku. I patrzył na
swoją nogę, całą w opatrunkach. Na mój widok się uśmiechnął.
-Jak się czujesz?-co za głupie
pytanie! Mógł stracić nogę, a ja pytam, jak się czuje… Idiotka!
-Nieźle. Jak wszystko dobrze się
zagoi, zacznę rehabilitację. Na razie nawet nie czuję tej nogi, bo znieczulenie
jeszcze działa. Ale jak dobrze pójdzie, to za kilka dni mnie wypiszą.
-Świetnie-uśmiechnęłam się.
Posiedziałam z nim chwilę, ale
przyszła pielęgniarka i oznajmiła, że już wystarczy tych odwiedzin na dzisiaj.
Obiecałam, że przyjadę jutro rano i wróciłam do domu.
Nie mogłam się na niczym skupić.
Chodziłam po domu w tą i z powrotem, całkowicie bez celu. W końcu położyłam się
i prawie natychmiast zasnęłam.
Wstałam przed 5 rano, bo nie
mogłam spać. Wyszłam pobiegać, żeby się trochę odstresować. Byłam padnięta, bo
ostatnimi czasy odpuściłam sobie bieganie. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się
i poszłam po zakupy do najbliższego spożywczaka, bo w domu nie było za wiele do
jedzenia. Zjadłam śniadanie, spakowałam sok, herbatniki i jabłko dla taty i
pojechałam do szpitala.
-Dzwoniła do ciebie
babcia?-zapytał, chwilę po moim przyjeździe.
-Nie wiem, w ogóle nie miałam
telefonu w rękach od wczoraj-zaczęłam przeszukiwać torebkę, ale go nie
znalazłam… Pewnie zostawiłam w domu-A po co miała dzwonić?
-Była u mnie Agata i mówiła,
że przyjedzie.
-Ciocia Aga? I nawet mnie nie
odwiedziła?-siostra taty, była moją ulubioną (i jedyną ciotką).
Koło południa przyjechała moja
babcia. Jak zawsze na wszystkim znała się najlepiej. Najpierw chciała zagadać na
śmierć mojego tatę, a potem uczepiła się do mnie. Komentowała to, że nie mam
jeszcze męża, że zamiast znaleźć porządną pracę, to nic nie robię…
-A jak ci twoi siatkarze?
-Na śmierć zapomniałam!-walnęłam
się w czoło-Dzisiaj grają z Australią!
Wybiegłam na poszukiwanie
najbliższej sali z telewizorem. Chwyciłam pilot i wbrew protestom dwóch
starszych panów, odszukałam transmisję meczu. Chłopaki przegrywali 0:2. Ale w
tym trzecim secie bardzo dobrze im szło.
-Panienko, my tu oglądaliśmy…
-Przepraszam, ale gra mój chłopak
i chciałam zobaczyć jaki jest wynik.
-Siatkarz? Liga Światowa świetnie
im poszła w tym roku, musi być panienka dumna.
-A który to?
-Michał Kubiak, ten z trzynastką.
-Aaa, to bardzo dobry zawodnik,
szkoda, że nie wystawiają w podstawowej szóstce…
-To czemu nie kibicujesz mu w
Londynie?
Opowiedziałam im o wypadku taty i
decyzji o powrocie.
-Widzisz, Stasiu, taka dziewuszka
to skarb…
-Anioł po prostu. Ten twój tata i
ten siatkarz to szczęściarze. Kubiak niech cię pilnuje…
Oglądałam z nimi mecz już do
końca. Niestety czwartego seta chłopaki przegrali. Nikt chyba nie spodziewał
się przegranej z Australią. Pan Stasiek i pan Zdzisiek pocieszali mnie. Weszłam
jeszcze do taty. Powiedziałam mu o meczu i wróciłam do domu. Wzięłam się za
sprzątanie, bo na dzwonienie do Michała było za wcześnie, w końcu dopiero
niedawno skończył się mecz. W międzyczasie odnalazłam telefon. Majka dzwoniła,
więc oddzwoniłam. Umówiłyśmy się, że przyjdzie do mnie. Już pół godziny później
ściskała mnie.
-Brakowało mi ciebie-uśmiechnęła
się.
-Mi ciebie bardziej. Co słychać?
Jak zwykle opowiadała o
Sebastianie, wtrąciła też coś o mamie i wypadku mojego taty. Ja mówiłam o
wrażeniach z Londynu. Pochwaliłam się zdjęciami. Potem do późnej nocy
oglądałyśmy filmy.
Maja usnęła, a ja jak zwykle płakałam przy
oglądaniu filmu „Mój przyjaciel Hachiko”. Nagle na ekranie laptopa wyświetliło
się, że Michał do mnie dzwoni. Od razu odebrałam.
-Co się stało? Coś nie tak z
twoim tatą?-zapytał, gdy włączył się obraz z kamerki.
-Nie, nic, tylko oglądałam film-powiedziałam
pociągając nosem.
-Przegraliśmy…-spuścił wzrok.
-Nie przejmuj się, mieliście
gorszy dzień po prostu. Będzie dobrze.
-No nie wiem… Pojutrze gramy z
Rosją…
-Michaś, wiem, że sobie
poradzicie.
-To dlatego, że ciebie tu nie
było-zrobił smutną minę-Tęsknię okropnie.
-Ja też, ale za tydzień się
widzimy-mrugnęłam.
Opowiedziałam mu o moim tacie i o
tym, co mówił mi lekarz. Pokazałam mu Majkę śpiącą obok i oboje się z niej
śmialiśmy. Dobrze, że ktoś wymyślił coś takiego jak skype. Tylko szkoda, że nie
można przytulić przez niego drugiej osoby. Gdy mówił o dzisiejszym meczu, był
strasznie zdołowany…
-Cześć, Laura!-do pokoju Michała
wpadł Zbyszek.
Niestety tak nam przeszkadzał, że
musieliśmy kończyć rozmowę. Oczywiście nie obyło się bez przesyłania sobie
buziaków i wyznań miłosnych, co Bartman skomentował tekstem o rzyganiu tęczą…
Po skończonej rozmowie wykąpałam
się i położyłam obok przyjaciółki. Bez problemu osunęłam się do krainy
Morfeusza.
Gdy rano się obudziłam, Maja już
nie spała. Robiła naleśniki. Po prostu kocham ją za to. Jak zwykle było pełno
krzyków, wygłupów i śmiechu. My dwie w jednej kuchni… Niezbyt dobre połączenie.
Na szczęście nic nie wybuchło. Przez pół dnia chodziłam w piżamie (ambitnie,
nie ma co). Po południu ogarnęłam się i razem z przyjaciółką odwiedziłam
szpital. Oprócz taty, zajrzałam jeszcze do miłych panów od meczu. Zapraszali
mnie na oglądanie jutrzejszego starcia, ale musiałam odmówić, bo wieczorem nie
można odwiedzać chorych.
Dzień zleciał mi bardzo szybko.
Wieczorem przed snem zajrzałam na mój ulubiony portal społecznościowy. Andrzej
zapytał mnie czemu nie byłam na meczu z Australią. Odpowiedziałam zgodnie z
prawdą. Okazało się, że on dziś wrócił do kraju. Tak od słowa do słowa umówiliśmy
się na czwartek na przejażdżkę rowerową. Wylogowałam się i poszłam wziąć
relaksującą kąpiel.
_________________________________________
Delikatnie mówiąc mam małe opóźnienie...
Taki trochę nudny rozdział, ale to dlatego, że siatkarzy i Laurę dzieli 1500 km...
Ale nie martwcie się, nie pozwolę Wam się zanudzić ;)
Liczę na szczere opinie i dziękuję za ogromną ilość komentarzy!!!
Jesteście świetni! <3
Macie ode mnie Krzysia dzisiaj, tak mnie jakoś naszło na to zdjęcie ;]
Całuję ;*
Mam nadzieję, że Andrzej nie będzie nic kombinował i cieszę się że jej tacie nic poważniejszego nie jest;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;*
Jak czekałam na ten rozdział... Obawialam się o stan taty Laury. Całe szczęście, ze nie jest bardzo złe. Oby rehabilitacja szła pomyślnie:) przegrany mecz doluje ale są silni wiec dadzą radę:) naleśniki na dzień dobry:) aż zglosnialam:) idę wiec do kuchnI zrobić sobie coś do jedzenia:D pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTata Laury wyliże się z tego ( przecież zawsze mogło być gorzej) A Igła na tym zdjęciu - po prostu Rambo :D
OdpowiedzUsuńdobrze ze tylko tak wyszlo, bez gorszego szwanku:)
OdpowiedzUsuńbtw. informuj cały czas!:) tam gdzie wczesniej :)
ściskam :*
jak zwykle - super :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że wszystko się tak skończyło :) Oby im z Rosją poszło lepiej :)
OdpowiedzUsuń