poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 32


Rano przywitałam się z tatą, zjadłam szybkie śniadanie i wybrałam się do fotografa w celu wywołania zdjęć. Odebrać miałam je po południu. Wracając do domu kupiłam album i zrobiłam małe zakupy. Na obiad przyrządziłam krokiety. Jak szaleć to szaleć, w końcu nie będzie mnie półtora tygodnia… Później musiałam się spakować. Zauważyłam, że mój pobyt w domu ostatnimi czasy polega głównie na pakowaniu się i praniu…
Po południu odebrałam zdjęcia i włożyłam je do albumu. Chciałam go wziąć ze sobą, żeby pochwalić się chłopakom, ale nie dałam rady go wcisnąć do walizki…
Korzystając z wolnego czasu upiekłam ciasto z jagodami i nadrabiałam odcinki ulubionego serialu. Trzeci odcinek pod rząd przerwał mi dzwonek do drzwi.
-Cześć.
-No hej-zdziwiona uśmiechnęłam się do Andrzeja-Co ty tu robisz?
-Przyszedłem cię odwiedzić, zanim cię wywiozą-zaśmiał się.
-Wchodź-zaprosiłam gościa do salonu-Coś do picia?
-Sok, jeśli można. To opowiadaj, co u ciebie? Jak Spała i siatkarze?
Przyniosłam album, żeby się pochwalić i przy jeszcze ciepłym cieście, opowiadałam mu o pomysłach tych wariatów ze zdjęć.
-To z tym Kubiakiem tak na poważnie?-zapytał, gdy powiedziałam mu o pomyśle Michała z wyjazdem.
- Głupio pytasz… Oczywiście, że na poważnie.
Nie poruszył więcej tego tematu. Opowiadał o jakimś filmie, który koniecznie musimy zobaczyć.
Tak dobrze nam się rozmawiało, że nie zauważyłam nawet, gdy za oknem zrobiło się ciemno.
-Trochę się zasiedziałem… Lepiej już pójdę, zanim twój ojciec wróci-wstał i skierował się do wyjścia-Teraz twoja kolej, żeby mnie odwiedzić.
-Jak już wszystko się uspokoi, to chętnie wpadnę na ten film-mrugnęłam.
-Trzymam cię za słowo. Mogę?-wyciągnął ręce, żeby mnie przytulić, więc go uściskałam-Tylko nie szalej tam za bardzo.
-Ja? No co ty-zaśmiałam się.
Pożegnaliśmy się. Po pół godzinie leżałam już w ciepłej pościeli, myśląc o czekającej mnie podróży.
Dobrze, że tata mnie obudził, bo zapomniałam nastawić budzika… Ubrałam się, zjadłam śniadanie i po raz setny sprawdziłam, czy na pewno wszystko mam. Na lotnisku byłam przed czasem. Tatuś pomógł mi z bagażami i razem ze mną czekał, aż zjawi się reszta. Gdy chłopaki zaczęli się zbierać, delikatnie zasugerowałam mu, że może już jechać. Na szczęście zrozumiał aluzję. Tradycyjnie już musiałam obiecać, że będę na siebie uważać. Gdy odszedł, siatkarze zaczęli się ze mną witać i wypytywać mnie, kto to był.
-Przecież widać było, że to jej ojciec, bo niby kto?-stwierdził Krzysiek.
-Jej ojcem to mógłbyś być nawet ty-palnął Bartek, na co reszta zareagowała śmiechem.
-Ej, uważaj sobie! Aż taki stary to ja nie jestem-burknął Igła.
-Dlatego wam go nie przedstawiłam-mruknęłam-Wy nigdy nie jesteście poważni?
-Naiwna, myśli, że jesteśmy jakimiś sztywniakami…
-Nie będę kontynuować tej bezowocnej konwersacji… Widzieliście gdzieś Michała?
-A co, ja jestem jego dziewczyną, żeby takie rzeczy wiedzieć?-zgasił mnie Kosok.
-Grzesiek! Ty z Dzikiem!-Łukasz zrobił przerażoną minę.
Nie pozostało mi nic innego, jak zadzwonić do Kubiaka. Niewiele zrozumiałam z tej rozmowy, bo chłopaki cały czas się przekrzykiwali, ale dotarło do mnie, że Misiek zaraz tu będzie.
-Nie umiecie uszanować tego, że rozmawiam przez telefon!?-warknęłam na nich.
-Nie rozumiem, o co ci chodzi, przecież rozmawiałaś tylko z Kubiakiem, więc o co tyle krzyku?-zdziwił się Jarosz.
-O to, że jak gdzieś dzwonię, żeby się czegoś dowiedzieć, to chciałabym coś usłyszeć!
-Pewnie jest przed okresem-konspiracyjnym szeptem podsumował Krzysiek.
Nie wytrzymałam. Wzięłam swoją walizkę, odciągnęłam ją na znaczną odległość i na niej usiadłam.
-Gdzie Laura?-usłyszałam po jakichś 10 minutach głos Michała.
-Tam siedzi ta obrażona księżniczka…
-Lepiej jej nie drażnij…
-Co wy jej zrobiliście?
-My? Nic. To ona jest jakaś nerwowa…
Po chwili poczułam znajome perfumy i silne ramiona otoczyły moje ciało.
-No cześć, ślicznotko-cmoknął mnie w policzek.
-Ciekawe, jak długo przeżyje…-usłyszałam ze plecami głos Kosoka.
-Cześć Misiu-odwróciłam się do chłopaka i wpiłam w jego usta.
-To niesprawiedliwe, on ma układy-mruknął Kuba.
-Co tak sama siedzisz?
-Czekałam na ciebie.
Kilka minut później była odprawa.
-Mam jakieś złe przeczucia… Chyba czegoś zapomniałam…
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze-uspokajał mnie Michał.
I znów samolot… Niestety tym razem nie siedział koło mnie żaden z siatkarzy. Wyciągnęłam słuchawki i przez cały lot siedziałam z zamkniętymi oczami, słuchając muzyki.
-Byłaś już kiedyś w Londynie?-zapytał Michał chwytając moją dłoń w drodze do autobusu.
-Nie było okazji, a czemu pytasz?
-Tak tylko…
W hotelu miałam jak zwykle osobny pokój, tylko tym razem przez ścianę z Anastasim. Rozpakowałam część rzeczy, a później musiałam schodzić na obiad. Chłopaki mieli tylko jeden trening dziś po południu, więc nie mogłam narzekać na nudę.
Po kolacji przyszedł do mnie Kubiak.
-Wychodzimy-oznajmił.
-Ale gdzie?
-Weź jakąś bluzę, torebkę i idziemy na podbój Londynu-uśmiechnął się.
Nie miałam nic przeciwko, wzięłam jeszcze aparat i ruszyliśmy. Pogoda nam dopisała. Na początku podziwialiśmy miasto z autobusu. Potem pieszo. Robiłam mnóstwo zdjęć, dopóki Michał nie zabrał mi aparatu i sam nie zaczął bawić się w fotografa. Musiałam pozować przed Big Benem, budkami telefonicznymi i żołnierzami angielskimi. Dużo się śmiałam i byłam pod wrażeniem, jak wiele rzeczy był w stanie pokazać mi Michał jednego wieczoru.
-Chodź, będzie fajnie-wyciągnął dłoń w moim kierunku, a ja niepewnie patrzyłam na London Eye.
Po kilku minutach przekonywania, że to bezpieczne, wsiadłam do kapsuły pasażerskiej.
-Miałeś rację, widok jest cudowny-uśmiechnęłam się, gdy wjechaliśmy na samą górę.
-Wiedziałem, że ci się spodoba-nasze usta, po raz kolejny tego wieczoru, się złączyły.
-Dziękuję.
-Za co?-zdziwił się.
-Za zorganizowanie tak wspaniałej wycieczki.
-Mogę obiecać, że to nie będzie nasza ostatnia wspólna wycieczka.
Wróciliśmy późno, ale jutro rano tylko siłownia, a wieczorem otwarcie igrzysk. Byłam zmęczona całym dniem, więc szybko zasnęłam.
Obudziło mnie dobijanie się do drzwi. Niechętnie zwlekłam się z łóżka i otworzyłam.
-Laura, bałem się, że coś ci się stało!-Kubiak wziął mnie w ramiona, a ja nie wiedziałam, o co mu chodzi.
-Ale… Czemu… Dopiero wstałam, co miałoby mi się stać?
-Drzwi były zamknięte, długo nie otwierałaś…
Przerwał mu mój wybuch śmiechu.
-Sam kazałeś mi drzwi zamykać na klucz, a teraz się martwisz-szturchnęłam go.
-To może jednak nie zamykaj ich… A ty znów w samej piżamie?
-Właśnie wyszłam z łóżka-wystawiłam mu język.
Szybko wzięłam prysznic i się przebrałam. Chłopaki przy śniadaniu byli bardzo podekscytowani dzisiejszą uroczystością. Mnie bardziej interesowały otaczające nas tłumy najlepszych sportowców. Rozmawiałam nawet z Agnieszką Radwańską.
-Nie najlepiej się czuję-mruknął Bartek, a po chwili wybiegł ze stołówki.
Krzysiek poszedł zobaczyć, gdzie go poniosło. Niestety okazało się, że Kurek nabawił się zatrucia pokarmowego.
-Mówiłem, żebyś nie jadł tego sushi? Podejrzanie wyglądało…-mruknął Ziomek.
Andrea nie pozwolił mu iść na ceremonię otwarcia, a ja głupia i naiwna zostałam z nim. Już podczas treningu reszty drużyny ja siedziałam w pokoju Bartka i coś mu opowiadałam, byle nie słyszeć odgłosów dochodzących z łazienki.
Po treningu przyszedł Michał, Piotrek (w końcu to też jego pokój) i Igła. Przyszli, podokuczali i poszli.
Zeszłam na obiad, a Bartusiowi przyniosłam kanapki z masłem i gorącą herbatę. Reszta drużyny szykowała się „na wielkie wyjście”, a ja siedziałam z przyjmującym. Uroczystość oglądaliśmy w telewizji… O tyle dobrze, że wieczorem czuł się o wiele lepiej. Nie dotrwał do końca ceremonii otwarcia igrzysk, bo zasnął przytulony do mnie. Nie chciałam go budzić, bo wiedziałam, że jest wykończony i po jakimś czasie sama zasnęłam.
____________________________________________
Wiem, zawaliłam...

Bardzo Was przepraszam za to co wyszło i jak wyszło...
Rozdział nie dość, że późno, to jeszcze taki jakiś beznadziejny...
Ale tak to jest, jak wszystko zostawia się na ostatnią chwilę, a w między czasie dochodzą kolejne rzeczy do zrobienia...
Byłam na weekend w domu, a nie napisałam nic wcześniej i dopiero o 20 przyjechałam do Krkowa i mogłam to ogarnąć...
Następny będzie lepszy, obiecuję! ;)
Pozdrawiam ;*

7 komentarzy:

  1. Co ty gadasz?? Fajny jest;) Niech Winiar lepiej nic nie kombinuje bo coś mu zrobię;D
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiste co gadasz.... :-D Czekam na więcej :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. uh, 3 do tyłu, ale już nadrobiłam i jestem!
    Oj Winiar, Winiar no zabije Cię normalnie.
    niech w końcu uszanuje decyzję jej i przestanie kleić się? eh, nie ogarniam.
    a rozdział świetny, co Ty gadasz! :)
    ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. ej, no spoko jest :) jest taki zwyczajny, jak zwyczajne jest życie ;) czasem jest wesoło, coś się dzieje, czasem jest trochę spokojniej :)
    czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Beznadziejny? ;o Co ty gadasz?! Booski jest <3 Zwiedzanie Londynu z Miśkiem ;* Aww suodko ;p No i Winiar jak narazie cicho siedzi ^^ Czekam na kolejny! ;* Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział :) Coraz bardziej mi się podoba to opowiadanie. Niech Winiar nic nie kombinuje bo może to dla niego źle skończyć.

    OdpowiedzUsuń
  7. A tu wpada Dzik i co widzi? Jego dziewczyna śpi z Bartoszem (Tym od monte ^^) :D Rozdział jak zwykle boski ! :P

    OdpowiedzUsuń