Obudził mnie pocałunek Michała.
-Ty już nie śpisz?-szepnęłam.
-Ja już trening miałem-wyszczerzył
się-Przyszedłem obudzić cię na obiad…
-Powinnam być z wami na treningu!-zerwałam się z
łóżka.
-Spokojnie, Andrea dał ci wolne-złapał mnie w
pasie-Chciałem, żebyś coś zjadła. Jak się czujesz?
-Dobrze, ale się nie wyspałam-ziewnęłam, na co
Michał się zaśmiał.
Cmoknęłam go w policzek i skierowałam się do
łazienki. Wyglądałam tragicznie, więc mi trochę zeszło z doprowadzenie się do
stanu w miarę normalnego.
-Dłużej się nie dało?-mruknął siatkarz, gdy
wyszłam.
-Mogłeś iść sam-wystawiłam mu język i ruszyłam do
drzwi.
-Ale ja wolę z tobą-złapał mnie za rękę i
zeszliśmy na stołówkę.
Chłopaków jak zwykle było najpierw słychać, potem
widać, co jest nie lada wyczynem jak się ma dwa metry. Chórem życzyli mi
smacznego.
-I tak, że na obiad zdążyłaś, śpiochu-zaśmiał się
Igła.
-Bo ją obudziłem-uśmiechnął się Kubiak.
-Takiej to dobrze, a my biedni od rana musimy
harować…-westchnął Nowakowski.
Podniosłam się z miejsca.
-A ty gdzie?-wszystkie pary oczy wlepione były we
mnie.
-Skoro się mnie czepiacie, to idę do pokoju…
-My się czepiamy? Bardzo się cieszymy, że z nami
jesteś…
-Dobra, Krzysiu, żartowałam. Co ja bym tam sama
robiła? Kto by mi dokuczał?
-Ej! My ci nie dokuczamy!-obruszył się Ziomek.
-Nie… Wcale…-uśmiechnęłam się.
-Chyba za mało nas zna-mruknął Piotrek.
-Uważaj sobie, bo jak zaczniemy ci dokuczać, to
dopiero będziesz narzekać-dorzucił Zbyszek.
Do końca obiadu przekomarzaliśmy się. Później
razem z nimi skierowałam się na halę.
-A ty dokąd?-złapał mnie Michał.
-Na trening.
-Masz wolne…
-Nie będę siedzieć i się nudzić w
pokoju-fuknęłam.
-Ale miałaś odpoczywać…
-Będę siedzieć grzecznie na trybunach i cię dopingować-mrugnęłam.
-Nie zmienisz zdania?-pokręciłam przecząco
głową-To chodź uparciuchu.
Pocałowałam go przelotnie i ruszyłam za
chłopakami.
Tak jak obiecałam nie robiłam praktycznie nic. Wszyscy
pytali, jak się czuję. Trochę rozmawiałam z Bieleckim, a potem przyglądałam się
pracy statystyków. Czas szybko zleciał i już wracaliśmy do pokoi. Zaczepiłam
jeszcze Piotrka, pytając o plany na wieczór. Oznajmił, że bardzo chętnie
pójdzie ze mną na szarlotkę. Umówiliśmy się za pół godziny pod recepcją.
Przebrałam się i odwiedziłam Michała, żeby mnie nie szukał. Nie był zachwycony,
ale powiedziałam, że nic mi nie jest i nie mam zamiaru leżeć w łóżku przez
tydzień. Kazał mi na siebie uważać i odprowadził mnie do windy. Obiecałam, że
napiszę mu, jak wrócimy. Środkowy już na mnie czekał. Podeszłam, ale był zajęty
rozmową.
-Tak, tak, rozumiem-spojrzał na mnie-Muszę już
lecieć. Na razie. Tak, zrozumiałem!-schował telefon do kieszeni.
-Masakra-mruknął.
-Coś się stało?
-Kubiak mnie denerwuje!-wyrzucił z siebie-Ale
wiesz, nie bierz tego do siebie…-spojrzał na mnie z obawą.
-Zakładam, że próbował ci wmówić, że jestem
obłożnie chora i że muszę odpoczywać-zaśmiałam się.
-Dokładnie! Ale nic ci nie jest, a my idziemy
tylko do kawiarni…
-Widzę, że się dogadamy-uśmiechnęłam się i
ruszyliśmy do wyjścia.
-Ale jakbyś źle się poczuła, czy coś, to mów…
-Piotrek! Nie denerwuj mnie!
-No dobra, już dobra.
Zaprowadził mnie w bardzo przytulne miejsce.
Zamówiliśmy szarlotkę i usiedliśmy przy jednym ze stolików. Zaczęliśmy
rozmawiać. A dokładniej Piotrek zaczął… Mi rzadko udawało się coś wtrącić.
Gadał jak najęty… Cichy Pit… ta, jasne. Opowiadał mi o wszystkim. Od
dzieciństwa począwszy, kończąc na tym, co lubi jadać na śniadanie. Nawet jedząc
ciasto nie przestawał mówić.
-Dobra, Piotrek, robi się późno i jestem już
zmęczona. Idę zapłacić i wracamy-w końcu nie wytrzymałam.
-Ale jak to? Będziesz płacić?-zrobił zdziwioną
minę.
-Jak się kupuje ciasto i je zjada, to trzeba za
nie zapłacić.
-Nigdzie nie idziesz, ja zapłacę-zerwał się z
miejsca.
-Ale chyba miałam ci postawić szarlotkę…
-Zjadłaś ze mną, a teraz ja zapłacę.
-Ale…
-Cicho! Jaki ze mnie byłby gentelman, jakbym
kazał za siebie płacić. I nie dyskutuj!
Byłam w niemałym szoku, ale nie kłóciłam się z
nim. Po chwili wrócił uradowany.
-Już!
-Ile mam ci oddać?
-Ty? Nic. Niby za co?-wytrzeszczył oczy.
-Za szarlotkę.
-Aaa, za to-machnął ręką-Nic, ja stawiam.
Co za człowiek… Nie nadążam za jego tokiem
rozumowania… Na dworze robiło się już ciemno. A przed nami dosyć długa droga.
-Chodź tędy-Piotrek pociągnął mnie w całkiem
innym kierunku,
-Ale stamtąd przyszliśmy-wskazałam ręką.
-Jest już późno, pójdziemy na skróty. Wiesz ile
razy ja tędy wracałem?
Wzruszyłam tylko ramionami i ruszyłam za nim leśną
ścieżką. Robiło się coraz ciemniej, a las przed nami zamiast zacząć rzednąć,
zrobił się jeszcze gęstszy.
-Piotrek, normalną drogą byśmy już doszli. Coś ty
za skrót wymyślił?
-A bo ja wiem…
-Zaraz-zatrzymałam się gwałtownie-chcesz mi
powiedzieć, że nie wiesz, gdzie jesteśmy?
-Mam nadzieję, że jeszcze w Spale-zgromiłam go
wzrokiem-Nie za bardzo wiem-spuścił głowę.
-Zamorduję cię!-warknęłam-Dzwoń do chłopaków.
Wygrzebał telefon i spojrzał na mnie przerażonym
wzrokiem.
-Tylko mnie nie bij… Bateria mi padła.
Znalazłam swoją komórkę i zadzwoniłam do Michała.
-No, nareszcie. Wiesz która godzina? Dłużej nie
mogliście tam siedzieć?-usłyszałam głos Kubiaka.
-Michał, bo my jeszcze nie wróciliśmy…
-Coś się stało? Źle się czujesz?-wpadł mi w
słowo.
-Nie, bo my… zgubiliśmy się…
-CO!?
Zaczęłam mu na spokojnie tłumaczyć pomysł Piotrka
z powrotem na skróty. Chłopak poprosił mnie bym dała mu towarzysza do telefonu.
Z odległości kilku metrów było słychać, jak się na niego wydziera. Biedny Pituś
musiał się nasłuchać o swojej głupocie… Potem tłumaczył Michałowi, jak szliśmy
i gdzie mniej więcej powinniśmy być.
-Chłopaki idą nas szukać. Mamy się stąd nie
ruszać.
-Świetnie-mruknęłam-To ile to razy wracałeś tym
skrótem?
-Yyy…
-No, słucham.
-Raz… Wtedy nie było ciemno i wracaliśmy całą
drużyną.
-Pięknie! Po prostu cudownie! I ty myślałeś, że
trafimy!?
-Nie krzycz. Już Michał obiecał, że jak mnie
znajdzie, to mnie zamorduje…
Siedzieliśmy przez prawie godzinę, nie odzywając
się do siebie. Nagle usłyszałam na prawo od nas jakiś szelest.
-Michał?
Nikt nie odpowiedział. Przesunęłam się bliżej
Nowakowskiego. Po chwili z krzaków wyłonił się Krzysiek.
-Igła, mój wybawco!-Piotrek rzucił się na niego.
-Odejdź debilu! Nareszcie was znalazłem. Nic wam
nie jest?
-W porządku-odpowiedziałam.
Krzysztof zadzwonił do chłopaków, żeby zawrócili.
Z tego co mówił, Michał nie chciał wracać do ośrodka, najchętniej by tu
przyszedł.
-To wracamy.
Było już ciemno, a latarka w telefonie była
marnym źródłem światła. Więc nie ma co się dziwić, że po kilku minutach się
potknęłam i wylądowałam na ziemi.
-Chodź, pomogę ci-Ignaczak rzucił mi się na
pomoc-Jezu, Laura, ale ty jesteś zmarznięta!
Szybko okrył mnie swoją bluzą i zaczął pomstować
na Piotrka, jakim on jest idiotą. Zadzwonił też do chłopaków, żeby szykowali
jakiś koc. Krzysiek już przez całą drogę pomagał mi, a Cichy wlókł się z tyłu.
Po jakimś czasie zauważyłam, że las nie jest już tak gęsty, a w oddali widać
światła. Odetchnęłam z ulgą. Gdy tylko wyszliśmy spomiędzy drzew, ktoś puścił
się w naszą stronę biegiem spod hotelu.
-Laura!
Utonęłam w jego objęciach. Wziął mnie na ręce i
zaniósł do środka. Po chwili ktoś okrywał mnie kocem, jeszcze inny osobnik
wciskał do ręki kubek z gorącą czekoladą. Widziałam, jak Piotrek ze smutną miną
i kubkiem w ręce, oddala się do swojego pokoju. Mnie odeskortowano do łóżka.
Każdy musiał zapytać, jak to się stało, czemu posłuchałam Piotrka, czy
standardowe już, jak się czuję. W końcu Michał ich wygonił i mogłam zasnąć.
___________________________________________
Nie ma to jak spalskie lasy ;)
Nie miałam jakoś weny i wyszło to, co wyszło... Ale mam nadzieję, że będzie już lepiej :)
No i zaczęła się długo wyczekiwana PlusLiga :]
Jakim zespołom kibicujecie? Macie jakichś faworytów do złota?
W moim sercu gości Skra, Sovia i Jastrzębski <3
Pozdrawiam ;*
aj ten Pit, ten to wie jak załatwić sytuacje... na gorsze:D
OdpowiedzUsuńdobrze że trafili, i nic sie nie stalo, a z Laura lepiej :)
ściskam :*
btw. zapraszam do siebie na ósmeczkę :*
Piotrek starał się, ale mu nie wyszło... :P
UsuńByłam u Ciebie, widziałam, skomentowałam ;)
Całusy ;*
Oj Piter;D Dobrze, że Krzysiek ich znalazł;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, pozdrawiam serdecznie;)
Żal mi się zrobiło cichego :( Przecież chciał dobrze :D Dobrze że ich odnaleźli :P Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział...Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle Piotruś musiał wpaść w jakieś kłopoty ;P On i te jego pomysły hah ;D Niby taki Cichy, a proszę jak się rozgadał przy Laurze ;) Zakochany Misiek najlepszy ;D Pozdrawiam! ;*
OdpowiedzUsuń