niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 107

-Pójdę otworzyć-wstałam od stołu i podeszłam do drzwi.
Otworzyłam je i zamarłam.
-Laura!-dziewczynka rzuciła mi się na szyję.
Zaraz za nią stał jej brat. Oboje mieli spore plecaki i buzie zaczerwienione od zimna.
-Wchodźcie, bo zimno-wciągnęłam ich do środka-Co wy tu robicie? I gdzie wasi rodzice?
-W domu-Karolina spuściła wzrok-Nie cieszysz się, że przyjechaliśmy?
-Cieszę się, ale…
-Kochanie, kto tam?-w drzwiach stanął Misiek.
-Michał!-dziewczynka rzuciła mu się na szyję.
-Karola? Marcin?-jego zdziwienie było tak samo ogromne jak moje.
Zaprosiliśmy dzieciaki do stołu, zrobiłam im gorącej herbaty, bo zmarzły. Wieczór upłynął nam w bardzo przyjemnej atmosferze. Karolina zasnęła na kanapie, więc Michał zaniósł ją do łóżka mojego ojca, który postanowił spać u sąsiadki. Rodzice Michała dostali mój pokój, a my we dwójkę mieliśmy spać w salonie. W tym roku postanowiliśmy darować sobie Pasterkę. Małgorzata i Barbara pomogły mi posprzątać, a potem każdy poszedł do siebie. Tylko Marcin został przy kuchennym stole.
-Misiu, idź się połóż, ja niedługo przyjdę-szepnęłam do narzeczonego i ruszyłam w stronę chłopca.
Zrobiłam dwa kubki gorącej czekolady, postawiłam na stole i usiadłam naprzeciwko niego.
-Możemy porozmawiać?-zapytałam.
-Chyba musimy-westchnął-Jesteśmy ci winni wyjaśnienie.
Spojrzałam na niego zdziwiona, ale czekałam, aż będzie kontynuował. Oplotłam dłońmi ciepły kubek i wsłuchałam się w opowieść dziecka.
-Rodzice nie wiedzą, gdzie jesteśmy. Ostatnio nic, tylko się kłócą. Karola boi się spać w nocy przez ich ciągłe krzyki. Chyba chcą się rozwieść-spojrzał na mnie smutno-Nie chcę, żeby na to patrzyła i się bała… Nawet na wigilię nie potrafili się uspokoić. Od rana to samo, więc kazałem Karoli spakować trochę ciuchów i miśka, wziąłem nasze oszczędności i gdy oni się kłócili, po prostu wyszliśmy-upił łyk czekolady i kontynuował-Zabrałem ją na autobus i przyjechaliśmy tu. Pomyślałem, że jesteś jedyną osobą, która może nam pomóc. Byliśmy tu nie raz, więc udało nam się trafić. Przepraszam, że sprawiłem ci kłopot…
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie spodziewałam się, że dzieciak może być tak bystry. I to, jak martwił się o młodszą siostrę…
-Kochanie, nie sprawiacie mi kłopotu. Cieszę się, że mnie odwiedziliście i obiecuję, że nie zostawię was z tym samych.
Chłopiec podszedł i mocno mnie przytulił.
-Dzięki, Laura-szepnął, a ja poczułam, że wilgotnieją mi oczy.
Przez dłuższą chwilę trwaliśmy w tej pozycji, ale potem otarłam zagubioną łzę i przerwałam ciszę.
-Powinieneś się już położyć. Dużo się dziś wydarzyło…
Zaprowadziłam go na górę, a potem wróciłam do Michała. Streściłam mu rozmowę z Marcinem.
-Będziemy martwić się rano, a teraz już śpij-pocałował mnie w skroń i przytulił.

Obudziło mnie ciągnięcie za rękaw. Spojrzałam zaspana na Karolinkę.
-Nie mogę spać-powiedziała cichutko-Pójdziesz mnie przytulić?
-Pewnie-uśmiechnęłam się i chwyciłam jej drobną dłoń.
Zaprowadziłam ją do łóżka, położyłam się obok, a po drugiej stronie spał Marcin. Dziewczynka jedną ręką objęła pluszowego misia, a drugą mnie.
-Kocham cię, Laura-szepnęła.

Nagły błysk zmusił moje powieki do otwarcia się.
-Kurde… Nie wiedziałem, że lampa jest włączona…
Nad łóżkiem stał Michał z aparatem i ogromnym uśmiechem. Podobno tak słodko wyglądaliśmy, że musiał nam zrobić zdjęcie. Wstałam i zeszłam razem z nim do kuchni. Wypominał mi, że sam musiał spać na niewygodnej kanapie. Obiecałam, że jakoś mu się odwdzięczę i razem przygotowaliśmy stos kanapek dla dzieci.
Karola zeszła pierwsza, uroczo przecierając oczy. Najpierw nas przytuliła, a dopiero potem zabrała się za śniadanie. Marcin dołączył chwilę po niej. Misiek świetnie się z nimi dogadywał.
Po śniadaniu zarządziłam, że trzeba iść umyć zęby, co spotkało się ze sprzeciwem ze strony małej.
-Jak to nie?-oparłam ręce na biodrach-Michał, co radzisz zrobić z tym łobuzem?-spojrzałam na narzeczonego.
Po chwili oboje ją łaskotaliśmy. Wyrwała się i zaczęła uciekać po całej kuchni. Siatkarz złapał ją, przerzucił sobie przez ramię i ruszył na górę. Marcin poszedł z nimi, a ja skorzystałam z okazji i zadzwoniłam do ich rodziców, bo na pewno się zamartwiali.
-Zajmę się nimi przez kilka dni, a wy w tym czasie zdecydujcie, co z waszym życiem, bo dzieci na tym najbardziej cierpią. Będziemy w kontakcie-rozłączyłam się.
To nie była przyjemna rozmowa i cieszyłam się, że mam ją za sobą. Dołączyłam do tej roześmianej trójki. Każdy zawzięcie szorował zęby, a potem porównywaliśmy, czyje są najładniejsze.
-Moje!-zawołał Misiek.
-A wcale że nie!-zaczęła się z nim kłócić siedmiolatka.
Przedrzeźniali się, a ja z Marcinem się z nich śmialiśmy. Michał upierał się, że ma najbardziej olśniewający uśmiech, za co wepchnęliśmy go do wanny i po chwili był cały mokry. Pociągnął dzieciaki za sobą, a gdy wyszedł, przytulił mnie.
-Chyba nie myślałaś, że ci się upiecze…
Za naszymi plecami rozległy się śmiechy. Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęli nas obserwować moi przyszli teściowie.
-Nie przeszkadzajcie sobie-uśmiechnęła się Barbara-Miło się na was patrzy.
Chyba narobiliśmy strasznego hałasu, bo po chwili przybiegł do nas Koks, szczekając. Michał wsadził go do wanny, w której nadal siedziała Karolina. Cała nasza piątka była mokra, a państwo Kubiak mieli niezły ubaw.
-Koniec tego! Przebierać się i suszyć włosy, bo się przeziębicie-zarządziłam.
O dziwo, posłuchali mnie. Ogarnęliśmy się, potem Karola robiła mi jakieś wymyślne fryzury, a chłopaki zaczęli grać w gry komputerowe. Czas minął nam zaskakująco szybko. Pani Małgosia odgrzała bigos, więc mieliśmy dużo czasu na wygłupy. Potem dzieciaki uparły się na spacer, bo dawno nie były w Łodzi. Wyszliśmy z Koksem i Michał śmiał się, że jesteśmy jak czterej pancerni i pies. Trzymaliśmy się za ręce, a Karola dodatkowo trzymała smycz. Humory nam dopisywały. Jak dla mnie mogłoby tak być codziennie. Tak beztrosko i… szczęśliwie.
Do domu ścigaliśmy się i wygrał Marcin, a zaraz za nim dobiegł Kubi z Karolinką na barana. Ja byłam na końcu i za karę miałam im zrobić naleśniki na kolację. Oczywiście mi pomogli. Gdy talerze w zastraszającym tempie opustoszały, dzieci poszły się kąpać, a zaraz potem zasnęły.
-My też się kładźmy, bo zaraz usnę-ziewnęłam przeciągle.
-Obiecałaś mi, że wynagrodzisz mi tą kanapę…
-Michał, twoi rodzice są!
-Już się położyli…
Dałam się namówić na wspólny prysznic, a potem zasnęłam wtulona w jego silne ramiona.

Obudzili nas jego rodzice, oznajmiając, że muszą już jechać. Głupio mi było, że nie mieliśmy za bardzo dla nich czasu, ale zapewniali nas, że nic nie szkodzi i zapraszali w odwiedziny. Do nich przyjeżdżała babcia Krysia i brat Michała.
-Proszę pozdrowić babcię-uśmiechnęłam się-Szkoda, że nie mogła być z nami na wigilii.
Starsza pani spędziła ten czas w domu swojego syna, ale obiecała, że niedługo mnie odwiedzi. Pożegnaliśmy rodziców siatkarza, a potem rozsiedliśmy się przed telewizorem. Dzieciaki wstały dopiero koło południa, więc od razu zaserwowałam obiad.
-To co dziś robimy?-zapytałam.
-Możemy odwiedzić Kubę?-zapytał z pełnymi ustami Marcin-Dawno się nie widzieliśmy…
-Nie wiem, czy nie pojechali do rodziny, w końcu są święta. Misiu, zadzwoniłbyś do Bartka-mrugnęłam do narzeczonego.
Okazało się, że rodzina Kurków jest w domu. Bartek zgodził się na naszą wizytę, pod warunkiem, że wezmę ze sobą szarlotkę, bo obiecałam, że będę mu piekła. Na święta upieczone było kilka ciast, więc zostało jeszcze dużo tego. Zapakowałam je, ubraliśmy się i pojechaliśmy do domu państwa Kurków.
Przyjmujący bardzo ucieszył się na nasz widok, bo długo się nie widzieliśmy. Jeszcze większą euforię widać było po małolatach. Nie dało się nie uśmiechać, patrząc na ich roześmiane buzie. Dzieci i Koks poszły się bawić na górę, rodzice Bartka pojechali do znajomych, a my usiedliśmy z nim i słuchaliśmy opowieści, jak to się żyje we Włoszech.
-No, a co z Sylwestrem?-wyszczerzył się-Widzimy się w Rzeszowie? Krzysiek podobno zaprosił wszystkich…
-Zaprosił nas, ale nie wiem, co z dziećmi…
-Zachowujesz się, jak jakaś stara nudziara-szturchnął mnie Kuraś.
-Daj spokój, Laura ma rację, musimy się nimi zająć-w mojej obronie stanął Michał.
-Wiem, co zrobimy-odezwał się nagle Bartek-Zapytamy Ignaczaka, co robi ze swoimi dzieciakami, ja wezmę Kubę, a wy tę dwójkę i podrzucimy ich do Sebastiana i Dominiki.
-Jesteś genialny-przyjmujący przybili piątkę i zeszli na tematy siatkówki.
_____________________________________________
W sumie, to jak pisałam ostatni rozdział, nie miałam pojęcia, kto zadzwonił do drzwi i oto, co wyszło...
Zaskoczeni? ;)

Przepraszam, że znowu o niereformowalnej godzinie, ale ostatnio czas strasznie mi ucieka przez palce...

I znów Sylwester z siatkarzami ^^
Ostatni był tragiczny w skutkach, więc trzeba coś zrobić, żeby Laura się przekonała do tej imprezy :]

Niedługo półfinały <3
Nie mogę się doczekać :]

Nie przedłużam...
Do następnego :)
Buziaki ;*

13 komentarzy:

  1. Bedzie zajebisty sylwester, czuje to ;D ! Nie spodziewalam sie wątku z dzieciakami ;3 . Pan Kubiak moze sprawdzic jak to jest byc tatusiem haha ^^ Laura bierz Miśka i do roboty ! Pracujcie nad małymi Kubiakami ^^ świetny rozdział ! ;) dobranoc ♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny pomysl z dziecmi. Spontany sa najlepsze. Szkoda maluchow, bo zakazdyn razem one nnajbardziej cierpia..
    Sylwester z siatkarzami w Rzeszowie-juz nie moge aie doczekac.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda mi dzieciakow.. Dobrze, ze Marcin jest o wiele dojrzalszy enocjonalnie.. Kurna no, nie wiem, co ich rodzice wyprawiaja..
    Kubiak widze, ze odnajduje sie w roli tatuska ;d
    Sylwester u Krzyska...? Az sie boje, co moze sie tam wydarzyc.. ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. przyznam, ze mnie zaskoczylas, ale chyba nie tylko mnie :p
    sylwester u Ignaczaka = bedzie sie dzialo, zreszta zawsze, gdy sa siatkarze na imprezie to sie dzieje ;)
    pozdrawiam i do nastepnego :* :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedne te dzieci muszą przeżywać kłótnie razem z rodzicami,ale Laura i Michał to mają wielkie serca :) Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku szkoda mi ich, ale teraz przynajmniej troche odzyja. skoro Miskowi tak sie podoba ten czas z maluchami to niech zaczna planowac swoje male kubiaczki :)
    czekam na nastepny + prawdopodobnie wieczorem pojawi się nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaskoczyłaś i to bardzo :) Pewnie tak jak wszystkim szkoda mi dzieciaków, bo muszę cierpieć, ale na pewno czas spędzony w towarzystwie Laury i Michała umili im ten czas :) O będzie Sylwester suuuper! :D
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam serdecznie;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie spodziewałam się, że to będą dzieciaki. Zaskoczyłaś mnie tym. Dobrze, że mieli gdzie przyjechać kiedy u nich w domu jest nie za wesoło. Mają wsparcie nie tylko w Laurze ale też w miśku i miło wspólnie spędzili czas.

    OdpowiedzUsuń
  9. No to się ciekawie zrobiło :) A swoją drogą fajna by była taka ich rodzinka :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawie :) świetny rozdział :)
    Zapraszam do mnie: http://bede-walczyc-do-konca.blogspot.com/
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham twój blog *o*
    do następnego !
    zapraszam do siebie
    http://volleyball333.blogspot.com/ ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Zostałaś nominowana do Libster Award przez http://taneczna-siatkowka.blogspot.com
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Nominowano cie do Libster Award. Pytania na love-volleyball-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń