-Czy my… On…
Jak?-nie mógł wysłowić się Misiek.
-Nie
wiem-odpowiedziałam, równie zdziwiona-Ale nam się upiekło. Widziałeś minę
Bartka?
-To było
świetne-zaśmiał się-No, ale nie wolno okłamywać trenera-poruszył znacząco
brwiami-Do mnie, czy do ciebie?
-Do mnie-posłałam
mu uśmiech i ruszyliśmy korytarzem do mojego pokoju.
Mieliśmy
pozwolenie, a nawet powiedziałabym, że błogosławieństwo od Anastasiego, więc czemu
mieliśmy nie skorzystać…
-Która
godzina?-zapytałam po dłuższej chwili milczenia, wtulona w tors narzeczonego.
-Spokojnie, nie
musisz się jeszcze spieszyć. Ciekawe, co chłopaki powiedzą. Jeszcze nikt nie wyszedł
obronną ręką ze swojego zadania…
-A ty, Misiu? Co
miałeś do zrobienia?
-A weź… Ja miałem
jedno z gorszych zadań, o jakich słyszałem-milczałam, więc po chwili
kontynuował-Gdy trafiłem do reprezentacji, był to też pierwszy rok Anastasiego
jako trenera. Chłopaki postanowili… połączyć moje zadanie z przywitaniem
szkoleniowca w tym domu wariatów.
-I co kazali ci
zrobić?-ciekawość zżerała mnie od środka.
-Krzysiek dał mi
płyn do kąpieli z dodatkiem barwnika. Miałem zachwalać go tak, żeby Andrea
usłyszał, a potem mu dać jedną buteleczkę.
-Jakiego koloru?
-Niebieski, dlatego
jak na ciebie mówili smerfetka, on był papą smerfem-powiedział ze zbolałą miną,
a ja zaczęłam się śmiać-To nie jest śmieszne! Od momentu jak wpadł cały
niebieski w samym ręczniku do pokoju, w którym graliśmy w karty i na mnie
nawrzeszczał, przez całą Ligę Światową miałem przerąbane. Ale na szczęście
Ignaczakowi też się oberwało.
-Długo mu to nie
chciało zejść?-zapytałam, cały czas śmiejąc się jak wariatka.
-Ponad tydzień…-odpowiedział,
a ja dosłownie popłakałam się ze śmiechu-Zero współczucia-mruknął i odwrócił
się na drugi bok.
Gdy się trochę
uspokoiłam, zaczęłam wodzić dłońmi po jego umięśnionych plecach. Tak jak
myślałam, podziałało i zamiast się obrażać, wpił się w moje usta. Przerwało nam
pukanie do drzwi. Ktoś zaczął ruszać klamką.
-Laura! Jesteś
spóźniona, powinnaś już od 15 minut masować nasze boskie ciała-usłyszałam zza
drzwi głos Nowakowskiego.
-Już lecę, Piotruś!
Wyskoczyłam z łóżka
i szybko zaczęłam wciągać na siebie poszczególne części garderoby, by chwilę
później razem z Michałem opuścić pokój.
-Widzę, że nie
nudziliście się, gdy my w pocie czoła trenowaliśmy na przyszłość polskiej
siatkówki-burknął Piter.
-Nie
narzekam-Michał uśmiechnął się i musnął ustami moją skroń.
-Laura, jak tyś to
zrobiła? Czarownicą jakąś jesteś, czy jak?-zapytał Bartek i tak jak reszta,
wpatrywał się we mnie, jak cielę w malowane wrota.
-Ja nic nie
zrobiłam. To ten wrodzony wdzięk i urok-wzruszyłam ramionami-To który pierwszy?
-Czyli jednak był
jakiś urok!-oskarżycielsko wskazał na mnie Kosa.
-Dajcie dziewczynie
spokój, Michał ją wymęczył, a jeszcze sporo roboty przed nią-wstawił się za mną
El Capitano, gdy rozmasowywałam jego barki.
Reszta coś tam
jeszcze ponarzekała, powymyślała, ale w końcu odpuścili. Gdy wreszcie
skończyłam, byłam tak padnięta, że nie odmówiłam Michałowi, jak zaproponował,
że zaniesie mnie do pokoju.
-To teraz proszę
się kąpać i spać-zarządził.
Skończyło się
wspólnym prysznicem, ale spać musieliśmy osobno, bo Andrea by się czepiał.
Pocałował mnie na dobranoc, otulił mocno kołdrą i poszedł do siebie, a ja
chwilę po przyłożeniu głowy do poduszki, zasnęłam.
Prawie zaspałam na
śniadanie, ale i tak byłam strasznie niewyspana. Oczywiście siatkarze snuli
domysły, że pewnie Michał się do mnie w nocy wymyka. Nie podniosłam rękawicy,
bo wystarczyła mi walka z zamykającymi się powiekami. Brak mojej reakcji
sprawił, że przerzucili się na Piotrka i cały czas jego się czepiali.
Dzień przebiegł
całkiem spokojnie, pomijając moje nadwyrężone mięśnie, ale pocieszenie było
takie, że jutro piątek. Zadzwoniłam do mojej instruktorki polo dance i umówiłam
się, że zacznę kurs od przyszłego tygodnia. Michał bardzo się ucieszył (ciekawe
czemu…), ale reszcie nie chciałam mówić, bo zaraz by chcieli jakieś pokazy…
Wolne chwile spędzałam głównie z Michałem albo z całą bandą. Cały wieczór chłopaki
zastanawiali się, co można robić w weekend. Część z nich od razu zapowiedziała,
że jedzie do domów, a ci co mieli zostać po długiej dyskusji zarządzili ognisko.
Andrea przeczuwał
chyba obżarstwo, bo na piątkowych treningach nie miał dla nich litości. Jak na co
dzień się ich widzi, obserwuje te hektolitry wylanego potu, to człowiek bardziej
docenia każde zwycięstwo, ale też bardziej odczuwa z nim przegraną. Widziałam,
jak się starają i nie wyobrażałam sobie, żeby nie doszli do półfinału
Mistrzostw Europy.
-Jak jutro wstanę
przed 18 to robimy to ognisko?-zapytał, dla upewnienia się Winiar.
-Ja chyba nie ruszę
się z łóżka-jęknął Jarosz.
-Nie narzekajcie,
będzie dobrze-o dziwo w świetnym humorze był Zatorski-I jutro pokażemy Spale,
co to znaczy bawić się!
-Przecież my non
stop to robimy-zauważył Misiek.
-No, ale… Żeby nie
zapomnieli, jakich fajnych siatkarzy mają…
Zati cały wieczór
tryskał humorem. Rozmawiając z nim, nie dało się nie uśmiechać. Nie
spodziewałam się, że jest tak sympatyczną i pozytywną osobą, dopóki go nie
poznałam. Chociaż i tak wiadomo, że wszystkim brakowało obecności Igły.
Od samego rana siatkarze
namawiali mnie, żebym poszła dla nich na zakupy.
-Ale ktoś pójdzie z
tobą i będzie dźwigał kiełbaski, chleb, ketchup… Ty musisz nam tylko piwko
przynieść-patrzył na mnie błagalnie Kosa.
-Andrea nie będzie
cię podejrzewał-dorzucił Winiarski.
-I mam dźwigać dla
was nie wiadomo ile butelek piwska? Co ja jestem?
-Nie nie wiadomo
ile, ale po butelce na głowę, nie będzie tego dużo…
-A jak Andreę
spotkasz na korytarzu, to on pewnie zaproponuje, że ci pomoże-zaśmiał się
Zatorski.
-I kto wyleci, gdy
wszystko się wyda? Cała reprezentacja, czy jedna, nic nie znacząca
fizjoterapeutka?
-Nie przesadzaj.
Nikt nie wyleci, bo Andrea się nie dowie-mrugnął do mnie Kuraś.
Oczywiście, głupia
dałam się przekonać. Towarzyszyli mi Wrona, Wojtaszek i Piotrek. Michałowi się
nie chciało, za co nieźle go opierniczyłam. Chłopaki zajęli się produktami
spożywczymi, a mi samej na głowie zostało stoisko alkoholowe. Jakoś to
ogarnęłam, ale siatkarzy nigdzie nie było.
-Pięknie, po prostu
cudownie-warknęłam pod nosem i sama ruszyłam do ośrodka.
Zator chyba
wykrakał, bo pod windą spotkałam Anastasiego. Zaproponował, że pomoże mi z
zakupami. Na szczęście na wierzchu leżała paczka podpasek i jakieś żelki, a nie
zaglądał głębiej. Modliłam się w duchu, żeby te butelki nie stukały o siebie. Zagadywałam
go o jakieś głupoty, byle odwrócić jego uwagę. Wysiedliśmy z windy i doszliśmy
do naszych pokoi. Podziękowałam ładnie, odebrałam torbę od trenera i szybko
zniknęłam za drzwiami. Odetchnęłam z ulgą, bo bardzo niewiele brakowało. Zostawiłam
zakupy i poszłam do Miśka i Ziomka.
-Zadzwonił byś do
tych oszołomów, bo zostawili mnie samą w sklepie i sama musiałam wasz alkohol taszczyć
do ośrodka. Ciekawe kto was będzie teraz masował, bo sobie ramię nadwyrężyłam…
-Zadzwonię do
Damiana i zaraz się wszystkiego dowiemy-uśmiechnął się mój narzeczony.
Wyciągnął telefon i
wybrał numer do kolegi z klubu.
-Gdzie wy się
szlajacie? Laurę zostawiliście samą…
-…
-Nie mogliście na
nią poczekać?
-…
-Ale jak to Piotrek
was prowadzi?! Tylko nie idźcie z nim na skróty, bo ta sierota znów się zgubi.
-…
-Poczekajcie
gdzieś, my was znajdziemy.
-Tylko mi nie mów,
że Cichy zgubił się z nimi w lesie-powiedział Łukasz.
-Nie powiem tego,
ale chodźmy ich poszukać. W końcu mają kiełbaskę na ognisko, więc musimy ich
znaleźć-Michał wstał i wyszliśmy zgarniając po drodze resztę.
Niecałe 40 minut
później wracaliśmy z naszymi zgubami do ośrodka. Bartek z Michałem W. rozpalili
ognicho nad jeziorem, a reszta rozsiadła się wokół. Piotrek nie był w nastroju,
bo chłopaki tak go zjechali, że miał dość wszystkiego.
-Nie
smutaj-szturchnęłam go.
-Ale są na mnie
źli, bo znów musieli mnie w lesie szukać.
-Jak zgubiliśmy się
we dwójkę, to było całkiem… zabawnie. Nie zapomnę tego do końca
życia-uśmiechnęłam się pocieszająco.
Potem przypomniałam
mu, że jutro przyjeżdża Zośka i opowiedziałam o akcji z Andreą i alkoholem. Od
razu humor mu się poprawił i zaczął opowiadać mi swoje dzieciństwo,
gestykulując przy tym rękami.
-Ty mi ty
narzeczonej nie podrywaj-Michał objął mnie ramieniem.
-Nie podrywam,
mówiłem jej tylko, że jak miałem 8 lat to…
-Piotrek uważaj z
tymi łapami!-wydarł się Grzesiu Kosok, po tym jak przez przypadek oberwał od
Cichego.
-Spokój chłopaki!
Psujecie atmosferę! Rozsiewacie negatywną aurę-przerwał ich przepychanki
Zatorski.
-Czegoś ty się
naczytał?-wytrzeszczył na niego oczy Piter.
-Negatywna aura
będzie, jak na obiad dadzą grochówkę-powiedział Winiar, czym wywołał wybuch
śmiechu wszystkich zgromadzonych.
-Dobrze gada! Polać
mu!
Jak na zawołanie
Bartek zaczął każdemu rozdawać piwo. Gdy każdy trzymał już swoją butelkę,
postanowiłam im powiedzieć, że to Andrea w pewnym sensie je przyniósł. Gdy mówiłam,
Wrona, który akurat wziął pierwszego łyka, opluł nim stojącego najbliżej
Wojtaszka. Nie dowierzali, że mam aż tyle szczęścia.
Przy ognisku
siedzieliśmy do późna, patrząc w ogień, rozmawiając. Potem Winiarowi zachciało
się śpiewać i szybko dołączyli do niego inni.
-Szkoda, że nie ma
Krzyśka, on by to uwiecznił-szepnął do mnie Michał.
-Brakuje go. I
Zbyszka też, ale on pewnie już do Włoch poleciał.
-Jak wygramy
Mistrzostwa Europy to robimy taką mega imprezę, na której będą
wszyscy-uśmiechnął się do mnie.
-A upijemy
Możdżonka i zmusimy go do udziału w karaoke?-zapytałam, a on zaczął się śmiać.
-Wygramy i opijemy
Możdżonka-pocałował mnie.
-Ej! Nie przy
ludziach!-krzyknął na nas Bartek-Piotrek zamknij oczy, to nie dla dzieci…
Dopiero koło 3 nad
ranem wróciliśmy do swoich pokoi. Oczywiście po drodze, co chwila ktoś wybuchał
śmiechem i trzeba było go uciszać, żeby nas nie nakryli.
-Dobranoc,
Misiu-uśmiechnęłam się do przyjmującego.
-Kochanie, jest
weekend.
-No wiem-nie miałam
pojęcia, o co mu chodzi.
-Chyba mamy jakąś
dyspensę? Nie sądzisz?
-Ty to tylko o
jednym…
-Wcale nie, jak nie
chcesz, żebym spał z tobą, to idę do siebie. Może Łukasz będzie chciał, żeby go
przytulić…-odwrócił się i ruszył w stronę swojego pokoju.
-Chodź tu,
głuptasie!
Położyliśmy się i
otoczył mnie ramionami.
-Kocham
cię-szepnęłam.
Nie usłyszałam już
odpowiedzi, bo po prostu odpłynęłam…
________________________________________
I takie zaskoczenie dla mnie i dla Was! Udało mi się napisać rozdział o normalnej porze ;)
Co prawda nie tak zabawny, jak ostatnio, ale nie mogę opisywać cały czas nienormalnych zachowań siatkarzy i Laury :P
Ale jest dłuższy ^^
Na życzenie Małej Mi jest wzmianka o zadaniu Kubiaka ^^
To kto jak był mały, oglądał Smerfy? :D
Pod ostatnim rozdziałem pojawiła się masa komentarzy, za co ogromnie dziękuję <3
Byłabym wniebowzięta, gdyby tak było częściej ^^
Oglądacie play-offy? Najlepsze drużyny nie spuszczają z tonu...
Zapowiada się ciekawa walka w półfinałach i finale ;)
Brawo Resovia, Skra, Jastrzębski, ZAKSA!
Zobaczymy, kto zostanie Mistrzem ;]
Życzę udanego tygodnia ^^
I taki mały spam z Piterem :] No bo proszę Was, kto nie lubi Piotra? :D
Buziaki ;*
Co prawda nie tak zabawny, jak ostatnio, ale nie mogę opisywać cały czas nienormalnych zachowań siatkarzy i Laury :P
Ale jest dłuższy ^^
Na życzenie Małej Mi jest wzmianka o zadaniu Kubiaka ^^
To kto jak był mały, oglądał Smerfy? :D
Pod ostatnim rozdziałem pojawiła się masa komentarzy, za co ogromnie dziękuję <3
Byłabym wniebowzięta, gdyby tak było częściej ^^
Oglądacie play-offy? Najlepsze drużyny nie spuszczają z tonu...
Zapowiada się ciekawa walka w półfinałach i finale ;)
Brawo Resovia, Skra, Jastrzębski, ZAKSA!
Zobaczymy, kto zostanie Mistrzem ;]
Życzę udanego tygodnia ^^
I taki mały spam z Piterem :] No bo proszę Was, kto nie lubi Piotra? :D
Buziaki ;*
Świetne Zresztą jak zawsze. Uwielbiam Twoje opowiadanie. No i dziś tak wcześnie rozdział -szok- choć raz się wyśpisz. Ostatnio przy Twoich rozdziałach to ryczę ze śmiechu, aż córka patrzy jak na wariatkę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję <3
UsuńMimo, że rozdziały często pojawiają się późno, ja zazwyczaj jestem wyspana ;]
Śmiech to zdrowie ;)
A córka niech bierze przykład ^^
Całuję ;*
Boskooooooo :D Niezły miałam ubaw jak to czytałam, super! Szczególnie o zadaniu Kubiaka ;) Wielkie dzięki!
OdpowiedzUsuńGorące buziaki i uściski! / Mała Mi.
Dziękuję i polecam się na przyszłość ;)
UsuńJak masz jeszcze jakieś pomysły, czy sugestie, to śmiało :]
Buziaki ;*
Ale sie usmialam!
OdpowiedzUsuńHej dzieci jesli chcecie...!!!! Uhuhuhuhu! Moja ulubiona bajka!
Rozdzial dluzszy za co dziękuję. Zator chyba niewiele ma dni w roku kiedy sie nie usmiecha. ;)
Kubis z Laura nie proznuja-lubie to.
Andrea ufa Laurze co bardzo dobrze wrozy na kolejne ognicha. Piwo dzieki AA-ZAWSZE SPOKO
KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE
pozdrawiam
Kochana Łasico <3 Tak strasznie bardzo, przeogromnie Ci dziękuję :*
UsuńSmerfy były świetne ^^
To chyba te komentarze mnie natchnęły, bo nawet miło mi się pisało ;)
W Spale nie ma nudy, ani smutków :D
Pozdrawiam serdecznie ;*
Hah Odnosnie tamtegi rozdzialu to takiej reakcji Andreii sie nie spodziewalam :-D Mam nadzieje ze w koncu cos z tych nocy wyjdzie :-D piszesz swietne rozdzialy i za kazdym razem czekam na nie z niecierpliwoscia :-D / Olka
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńA Andrea ostatnio zaskakuje :D
Pozdrawiam ;*
Po prostu cudowny rozdział,Anastasi najlepszym trenerem,sam im piwo przyniósł :) Michał nie próżnuje i też mam nadzieje że może coś się pojawi na świecie :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością i zapraszam do siebie :)
Całuję ;*
Jakby wiedział, że to piwo, to pewnie nie byłby takim świetnym trenerem :D
UsuńMoże kiedyś... Małe Kubisiątko <3
Buziaki ;*
No nie źle :) Andrea sam im piwo przyniósł :)
OdpowiedzUsuńGdyby wiedział, to chłopaki i Laura mieliby przerąbane :P
UsuńAA najlepszy ^^
Pozdrawiam ;*
Bardzo mi się spodobał pomysł z przemyceniem alkoholu! :) Aż strach pomyśleć co Andrea by zrobił jakby się zorientował, chociaż Laura ma tyle szczęście i trener ją lubi, że pewnie jakoś by przeszedł ten numer :) A tak ogólnie rozdział super, troszkę brakuje mi małych scen zazdrości Laury o Michała, ale i tak uwielbiam jak piszesz :)
OdpowiedzUsuńKurcze no, lubię tą parę!
Buziaki i pozdrawiam ! :)
/iśka/
Więcej szczęścia niż rozumu, ale tak jest z większością akcji wymyślanych przez naszych siatkarzy :D
UsuńJakaś zazdrość? Pomyślimy i nad tym ^^
Cieszy mnie to ogromnie :]
Całuję ;*
Pięknie Laura wybrnęła z alkoholem hahaha :D
OdpowiedzUsuńPod samiutkie drzwi trener jej przyniósł :D
UsuńA jakby się tak reklamówka przerwała? O.o
Pozdrawiam ;*
Świetny rozdział, bardzo pozytywny.Przyjemnie się go czytało :)
OdpowiedzUsuńWidać, że wszystkim Krzyśka brakuję, trudno się dziwić.
Pozdrawiam serdecznie:)
Igła taki dobry duch drużyny...
UsuńOstatnio za dużo tych pozytywnych... Trzeba coś nad tym pomyśleć :P
Ściskam ;*
Cudowny :) Z nimi to chyba by się nigdy nie nudziło :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Sama bym chciała tam pojechać... I żeby chociaż połowa z tego się sprawdziła, to byłoby coś cudownego ^^
UsuńCałuję ;*
Może dzięki temu błogosławieństwu Anastasiego pojawi się małe Kubiątko?
OdpowiedzUsuńLaura przemytnik! :D
No i oczywiście Andrea jako Papa Smerf - genialne!
Potrafisz rozbawić czytelników :D
Wielbię twoje opowiadanie!
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)