niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 98

-Czy my… On… Jak?-nie mógł wysłowić się Misiek.
-Nie wiem-odpowiedziałam, równie zdziwiona-Ale nam się upiekło. Widziałeś minę Bartka?
-To było świetne-zaśmiał się-No, ale nie wolno okłamywać trenera-poruszył znacząco brwiami-Do mnie, czy do ciebie?
-Do mnie-posłałam mu uśmiech i ruszyliśmy korytarzem do mojego pokoju.
Mieliśmy pozwolenie, a nawet powiedziałabym, że błogosławieństwo od Anastasiego, więc czemu mieliśmy nie skorzystać…

-Która godzina?-zapytałam po dłuższej chwili milczenia, wtulona w tors narzeczonego.
-Spokojnie, nie musisz się jeszcze spieszyć. Ciekawe, co chłopaki powiedzą. Jeszcze nikt nie wyszedł obronną ręką ze swojego zadania…
-A ty, Misiu? Co miałeś do zrobienia?
-A weź… Ja miałem jedno z gorszych zadań, o jakich słyszałem-milczałam, więc po chwili kontynuował-Gdy trafiłem do reprezentacji, był to też pierwszy rok Anastasiego jako trenera. Chłopaki postanowili… połączyć moje zadanie z przywitaniem szkoleniowca w tym domu wariatów.
-I co kazali ci zrobić?-ciekawość zżerała mnie od środka.
-Krzysiek dał mi płyn do kąpieli z dodatkiem barwnika. Miałem zachwalać go tak, żeby Andrea usłyszał, a potem mu dać jedną buteleczkę.
-Jakiego koloru?
-Niebieski, dlatego jak na ciebie mówili smerfetka, on był papą smerfem-powiedział ze zbolałą miną, a ja zaczęłam się śmiać-To nie jest śmieszne! Od momentu jak wpadł cały niebieski w samym ręczniku do pokoju, w którym graliśmy w karty i na mnie nawrzeszczał, przez całą Ligę Światową miałem przerąbane. Ale na szczęście Ignaczakowi też się oberwało.
-Długo mu to nie chciało zejść?-zapytałam, cały czas śmiejąc się jak wariatka.
-Ponad tydzień…-odpowiedział, a ja dosłownie popłakałam się ze śmiechu-Zero współczucia-mruknął i odwrócił się na drugi bok.
Gdy się trochę uspokoiłam, zaczęłam wodzić dłońmi po jego umięśnionych plecach. Tak jak myślałam, podziałało i zamiast się obrażać, wpił się w moje usta. Przerwało nam pukanie do drzwi. Ktoś zaczął ruszać klamką.
-Laura! Jesteś spóźniona, powinnaś już od 15 minut masować nasze boskie ciała-usłyszałam zza drzwi głos Nowakowskiego.
-Już lecę, Piotruś!
Wyskoczyłam z łóżka i szybko zaczęłam wciągać na siebie poszczególne części garderoby, by chwilę później razem z Michałem opuścić pokój.
-Widzę, że nie nudziliście się, gdy my w pocie czoła trenowaliśmy na przyszłość polskiej siatkówki-burknął Piter.
-Nie narzekam-Michał uśmiechnął się i musnął ustami moją skroń.
-Laura, jak tyś to zrobiła? Czarownicą jakąś jesteś, czy jak?-zapytał Bartek i tak jak reszta, wpatrywał się we mnie, jak cielę w malowane wrota.
-Ja nic nie zrobiłam. To ten wrodzony wdzięk i urok-wzruszyłam ramionami-To który pierwszy?
-Czyli jednak był jakiś urok!-oskarżycielsko wskazał na mnie Kosa.
-Dajcie dziewczynie spokój, Michał ją wymęczył, a jeszcze sporo roboty przed nią-wstawił się za mną El Capitano, gdy rozmasowywałam jego barki.
Reszta coś tam jeszcze ponarzekała, powymyślała, ale w końcu odpuścili. Gdy wreszcie skończyłam, byłam tak padnięta, że nie odmówiłam Michałowi, jak zaproponował, że zaniesie mnie do pokoju.
-To teraz proszę się kąpać i spać-zarządził.
Skończyło się wspólnym prysznicem, ale spać musieliśmy osobno, bo Andrea by się czepiał. Pocałował mnie na dobranoc, otulił mocno kołdrą i poszedł do siebie, a ja chwilę po przyłożeniu głowy do poduszki, zasnęłam.

Prawie zaspałam na śniadanie, ale i tak byłam strasznie niewyspana. Oczywiście siatkarze snuli domysły, że pewnie Michał się do mnie w nocy wymyka. Nie podniosłam rękawicy, bo wystarczyła mi walka z zamykającymi się powiekami. Brak mojej reakcji sprawił, że przerzucili się na Piotrka i cały czas jego się czepiali.
Dzień przebiegł całkiem spokojnie, pomijając moje nadwyrężone mięśnie, ale pocieszenie było takie, że jutro piątek. Zadzwoniłam do mojej instruktorki polo dance i umówiłam się, że zacznę kurs od przyszłego tygodnia. Michał bardzo się ucieszył (ciekawe czemu…), ale reszcie nie chciałam mówić, bo zaraz by chcieli jakieś pokazy… Wolne chwile spędzałam głównie z Michałem albo z całą bandą. Cały wieczór chłopaki zastanawiali się, co można robić w weekend. Część z nich od razu zapowiedziała, że jedzie do domów, a ci co mieli zostać po długiej dyskusji zarządzili ognisko.
Andrea przeczuwał chyba obżarstwo, bo na piątkowych treningach nie miał dla nich litości. Jak na co dzień się ich widzi, obserwuje te hektolitry wylanego potu, to człowiek bardziej docenia każde zwycięstwo, ale też bardziej odczuwa z nim przegraną. Widziałam, jak się starają i nie wyobrażałam sobie, żeby nie doszli do półfinału Mistrzostw Europy.
-Jak jutro wstanę przed 18 to robimy to ognisko?-zapytał, dla upewnienia się Winiar.
-Ja chyba nie ruszę się z łóżka-jęknął Jarosz.
-Nie narzekajcie, będzie dobrze-o dziwo w świetnym humorze był Zatorski-I jutro pokażemy Spale, co to znaczy bawić się!
-Przecież my non stop to robimy-zauważył Misiek.
-No, ale… Żeby nie zapomnieli, jakich fajnych siatkarzy mają…
Zati cały wieczór tryskał humorem. Rozmawiając z nim, nie dało się nie uśmiechać. Nie spodziewałam się, że jest tak sympatyczną i pozytywną osobą, dopóki go nie poznałam. Chociaż i tak wiadomo, że wszystkim brakowało obecności Igły.

Od samego rana siatkarze namawiali mnie, żebym poszła dla nich na zakupy.
-Ale ktoś pójdzie z tobą i będzie dźwigał kiełbaski, chleb, ketchup… Ty musisz nam tylko piwko przynieść-patrzył na mnie błagalnie Kosa.
-Andrea nie będzie cię podejrzewał-dorzucił Winiarski.
-I mam dźwigać dla was nie wiadomo ile butelek piwska? Co ja jestem?
-Nie nie wiadomo ile, ale po butelce na głowę, nie będzie tego dużo…
-A jak Andreę spotkasz na korytarzu, to on pewnie zaproponuje, że ci pomoże-zaśmiał się Zatorski.
-I kto wyleci, gdy wszystko się wyda? Cała reprezentacja, czy jedna, nic nie znacząca fizjoterapeutka?
-Nie przesadzaj. Nikt nie wyleci, bo Andrea się nie dowie-mrugnął do mnie Kuraś.
Oczywiście, głupia dałam się przekonać. Towarzyszyli mi Wrona, Wojtaszek i Piotrek. Michałowi się nie chciało, za co nieźle go opierniczyłam. Chłopaki zajęli się produktami spożywczymi, a mi samej na głowie zostało stoisko alkoholowe. Jakoś to ogarnęłam, ale siatkarzy nigdzie nie było.
-Pięknie, po prostu cudownie-warknęłam pod nosem i sama ruszyłam do ośrodka.
Zator chyba wykrakał, bo pod windą spotkałam Anastasiego. Zaproponował, że pomoże mi z zakupami. Na szczęście na wierzchu leżała paczka podpasek i jakieś żelki, a nie zaglądał głębiej. Modliłam się w duchu, żeby te butelki nie stukały o siebie. Zagadywałam go o jakieś głupoty, byle odwrócić jego uwagę. Wysiedliśmy z windy i doszliśmy do naszych pokoi. Podziękowałam ładnie, odebrałam torbę od trenera i szybko zniknęłam za drzwiami. Odetchnęłam z ulgą, bo bardzo niewiele brakowało. Zostawiłam zakupy i poszłam do Miśka i Ziomka.
-Zadzwonił byś do tych oszołomów, bo zostawili mnie samą w sklepie i sama musiałam wasz alkohol taszczyć do ośrodka. Ciekawe kto was będzie teraz masował, bo sobie ramię nadwyrężyłam…
-Zadzwonię do Damiana i zaraz się wszystkiego dowiemy-uśmiechnął się mój narzeczony.
Wyciągnął telefon i wybrał numer do kolegi z klubu.
-Gdzie wy się szlajacie? Laurę zostawiliście samą…
-…
-Nie mogliście na nią poczekać?
-…
-Ale jak to Piotrek was prowadzi?! Tylko nie idźcie z nim na skróty, bo ta sierota znów się zgubi.
-…
-Poczekajcie gdzieś, my was znajdziemy.
-Tylko mi nie mów, że Cichy zgubił się z nimi w lesie-powiedział Łukasz.
-Nie powiem tego, ale chodźmy ich poszukać. W końcu mają kiełbaskę na ognisko, więc musimy ich znaleźć-Michał wstał i wyszliśmy zgarniając po drodze resztę.
Niecałe 40 minut później wracaliśmy z naszymi zgubami do ośrodka. Bartek z Michałem W. rozpalili ognicho nad jeziorem, a reszta rozsiadła się wokół. Piotrek nie był w nastroju, bo chłopaki tak go zjechali, że miał dość wszystkiego.
-Nie smutaj-szturchnęłam go.
-Ale są na mnie źli, bo znów musieli mnie w lesie szukać.
-Jak zgubiliśmy się we dwójkę, to było całkiem… zabawnie. Nie zapomnę tego do końca życia-uśmiechnęłam się pocieszająco.
Potem przypomniałam mu, że jutro przyjeżdża Zośka i opowiedziałam o akcji z Andreą i alkoholem. Od razu humor mu się poprawił i zaczął opowiadać mi swoje dzieciństwo, gestykulując przy tym rękami.
-Ty mi ty narzeczonej nie podrywaj-Michał objął mnie ramieniem.
-Nie podrywam, mówiłem jej tylko, że jak miałem 8 lat to…
-Piotrek uważaj z tymi łapami!-wydarł się Grzesiu Kosok, po tym jak przez przypadek oberwał od Cichego.
-Spokój chłopaki! Psujecie atmosferę! Rozsiewacie negatywną aurę-przerwał ich przepychanki Zatorski.
-Czegoś ty się naczytał?-wytrzeszczył na niego oczy Piter.
-Negatywna aura będzie, jak na obiad dadzą grochówkę-powiedział Winiar, czym wywołał wybuch śmiechu wszystkich zgromadzonych.
-Dobrze gada! Polać mu!
Jak na zawołanie Bartek zaczął każdemu rozdawać piwo. Gdy każdy trzymał już swoją butelkę, postanowiłam im powiedzieć, że to Andrea w pewnym sensie je przyniósł. Gdy mówiłam, Wrona, który akurat wziął pierwszego łyka, opluł nim stojącego najbliżej Wojtaszka. Nie dowierzali, że mam aż tyle szczęścia.
Przy ognisku siedzieliśmy do późna, patrząc w ogień, rozmawiając. Potem Winiarowi zachciało się śpiewać i szybko dołączyli do niego inni.
-Szkoda, że nie ma Krzyśka, on by to uwiecznił-szepnął do mnie Michał.
-Brakuje go. I Zbyszka też, ale on pewnie już do Włoch poleciał.
-Jak wygramy Mistrzostwa Europy to robimy taką mega imprezę, na której będą wszyscy-uśmiechnął się do mnie.
-A upijemy Możdżonka i zmusimy go do udziału w karaoke?-zapytałam, a on zaczął się śmiać.
-Wygramy i opijemy Możdżonka-pocałował mnie.
-Ej! Nie przy ludziach!-krzyknął na nas Bartek-Piotrek zamknij oczy, to nie dla dzieci…
Dopiero koło 3 nad ranem wróciliśmy do swoich pokoi. Oczywiście po drodze, co chwila ktoś wybuchał śmiechem i trzeba było go uciszać, żeby nas nie nakryli.
-Dobranoc, Misiu-uśmiechnęłam się do przyjmującego.
-Kochanie, jest weekend.
-No wiem-nie miałam pojęcia, o co mu chodzi.
-Chyba mamy jakąś dyspensę? Nie sądzisz?
-Ty to tylko o jednym…
-Wcale nie, jak nie chcesz, żebym spał z tobą, to idę do siebie. Może Łukasz będzie chciał, żeby go przytulić…-odwrócił się i ruszył w stronę swojego pokoju.
-Chodź tu, głuptasie!
Położyliśmy się i otoczył mnie ramionami.
-Kocham cię-szepnęłam.
Nie usłyszałam już odpowiedzi, bo po prostu odpłynęłam…
________________________________________
I takie zaskoczenie dla mnie i dla Was! Udało mi się napisać rozdział o normalnej porze ;)
Co prawda nie tak zabawny, jak ostatnio, ale nie mogę opisywać cały czas nienormalnych zachowań siatkarzy i Laury :P
Ale jest dłuższy ^^

Na życzenie Małej Mi jest wzmianka o zadaniu Kubiaka ^^
To kto jak był mały, oglądał Smerfy? :D

Pod ostatnim rozdziałem pojawiła się masa komentarzy, za co ogromnie dziękuję <3
Byłabym wniebowzięta, gdyby tak było częściej ^^

Oglądacie play-offy? Najlepsze drużyny nie spuszczają z tonu...
Zapowiada się ciekawa walka w półfinałach i finale ;)
Brawo Resovia, Skra, Jastrzębski, ZAKSA!
Zobaczymy, kto zostanie Mistrzem ;]

Życzę udanego tygodnia ^^
I taki mały spam z Piterem :] No bo proszę Was, kto nie lubi Piotra? :D
Buziaki ;*

21 komentarzy:

  1. Świetne Zresztą jak zawsze. Uwielbiam Twoje opowiadanie. No i dziś tak wcześnie rozdział -szok- choć raz się wyśpisz. Ostatnio przy Twoich rozdziałach to ryczę ze śmiechu, aż córka patrzy jak na wariatkę...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Mimo, że rozdziały często pojawiają się późno, ja zazwyczaj jestem wyspana ;]
      Śmiech to zdrowie ;)
      A córka niech bierze przykład ^^
      Całuję ;*

      Usuń
  2. Boskooooooo :D Niezły miałam ubaw jak to czytałam, super! Szczególnie o zadaniu Kubiaka ;) Wielkie dzięki!
    Gorące buziaki i uściski! / Mała Mi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i polecam się na przyszłość ;)
      Jak masz jeszcze jakieś pomysły, czy sugestie, to śmiało :]
      Buziaki ;*

      Usuń
  3. Ale sie usmialam!
    Hej dzieci jesli chcecie...!!!! Uhuhuhuhu! Moja ulubiona bajka!
    Rozdzial dluzszy za co dziękuję. Zator chyba niewiele ma dni w roku kiedy sie nie usmiecha. ;)
    Kubis z Laura nie proznuja-lubie to.
    Andrea ufa Laurze co bardzo dobrze wrozy na kolejne ognicha. Piwo dzieki AA-ZAWSZE SPOKO

    KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Łasico <3 Tak strasznie bardzo, przeogromnie Ci dziękuję :*
      Smerfy były świetne ^^
      To chyba te komentarze mnie natchnęły, bo nawet miło mi się pisało ;)
      W Spale nie ma nudy, ani smutków :D
      Pozdrawiam serdecznie ;*

      Usuń
  4. Hah Odnosnie tamtegi rozdzialu to takiej reakcji Andreii sie nie spodziewalam :-D Mam nadzieje ze w koncu cos z tych nocy wyjdzie :-D piszesz swietne rozdzialy i za kazdym razem czekam na nie z niecierpliwoscia :-D / Olka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      A Andrea ostatnio zaskakuje :D
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. Po prostu cudowny rozdział,Anastasi najlepszym trenerem,sam im piwo przyniósł :) Michał nie próżnuje i też mam nadzieje że może coś się pojawi na świecie :)
    Czekam z niecierpliwością i zapraszam do siebie :)
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby wiedział, że to piwo, to pewnie nie byłby takim świetnym trenerem :D
      Może kiedyś... Małe Kubisiątko <3
      Buziaki ;*

      Usuń
  6. No nie źle :) Andrea sam im piwo przyniósł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby wiedział, to chłopaki i Laura mieliby przerąbane :P
      AA najlepszy ^^
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  7. Bardzo mi się spodobał pomysł z przemyceniem alkoholu! :) Aż strach pomyśleć co Andrea by zrobił jakby się zorientował, chociaż Laura ma tyle szczęście i trener ją lubi, że pewnie jakoś by przeszedł ten numer :) A tak ogólnie rozdział super, troszkę brakuje mi małych scen zazdrości Laury o Michała, ale i tak uwielbiam jak piszesz :)
    Kurcze no, lubię tą parę!
    Buziaki i pozdrawiam ! :)
    /iśka/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więcej szczęścia niż rozumu, ale tak jest z większością akcji wymyślanych przez naszych siatkarzy :D
      Jakaś zazdrość? Pomyślimy i nad tym ^^
      Cieszy mnie to ogromnie :]
      Całuję ;*

      Usuń
  8. Pięknie Laura wybrnęła z alkoholem hahaha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod samiutkie drzwi trener jej przyniósł :D
      A jakby się tak reklamówka przerwała? O.o
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  9. Świetny rozdział, bardzo pozytywny.Przyjemnie się go czytało :)
    Widać, że wszystkim Krzyśka brakuję, trudno się dziwić.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Igła taki dobry duch drużyny...
      Ostatnio za dużo tych pozytywnych... Trzeba coś nad tym pomyśleć :P
      Ściskam ;*

      Usuń
  10. Cudowny :) Z nimi to chyba by się nigdy nie nudziło :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama bym chciała tam pojechać... I żeby chociaż połowa z tego się sprawdziła, to byłoby coś cudownego ^^
      Całuję ;*

      Usuń
  11. Może dzięki temu błogosławieństwu Anastasiego pojawi się małe Kubiątko?
    Laura przemytnik! :D
    No i oczywiście Andrea jako Papa Smerf - genialne!
    Potrafisz rozbawić czytelników :D
    Wielbię twoje opowiadanie!
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń