-Jeszcze spałaś?-zapytał zdziwiony.
-Czy to aż takie dziwne? Nawet ósmej nie
ma…-ziewnęłam.
-Andrea kazał ci powiedzieć, żebyś nie chodziła
sama po mieście-poinformował mnie siatkarz.
-Super, czyli cały dzień przesiedzę sama w
pokoju. Po prostu cudownie…-mruknęłam zrezygnowana.
-Możesz iść z nami, ale gadanie o taktyce i
rozpracowywanie przeciwników jest raczej nudnym zajęciem…
-Dzięki-uśmiechnęłam się.
-To schodź zaraz na śniadanie.
-Jak Michał?-zapytałam o przyjmującego.
-Chyba niewiele spał po taj kłótni, ale udaje, że
wszystko w porządku. Lecę. O, coś ci upadło-libero schylił się, by po chwili
wyprostować się przede mną z kartką w ręku.
Podał mi ją i odszedł.
-Ale to nie moje…-mruknęłam.
Rozłożyłam kartkę i spojrzałam na znajomy mi
charakter pisma. Chociaż nie do końca, przecież nie wiem, kto tak pisze…
„Widzisz
Laura, dzięki Tobie zaszliśmy tak daleko :)
Przynosisz
nam szczęście, a jak jeszcze dzisiaj wygramy, to mam coś dla Ciebie.
Ale
nie powiem co… To niech pozostanie niespodzianką ;]
Przepraszam
za akcję w szatni… To było bardzo niedojrzałe. Zazwyczaj nie jesteśmy tacy.
Mam
nadzieję, że się nie gniewasz.
Trzymaj
kciuki na finale ;*
Twój
Wielbiciel”
Głupia! Uśmiecham się do kartki… Ale czy można
się nie uśmiechnąć, czytając coś takiego? Usiadłam na łóżku, cały czas
wpatrując się w skrawek papieru. Nagle drzwi gwałtownie się otworzyły. Do
pokoju wpadł Winiar, przerywając mi rozmyślania, kto może być autorem
wiadomości. Potencjalnych kandydatów było kilku, a ja nie potrafiłam nikogo
wykluczyć.
-Idziesz?-spojrzał na mnie. Mimowolnie
przycisnęłam kartkę do piersi-Jeszcze nie gotowa? Ubieraj się i to już!
-To może byś łaskawie wyszedł?-zapytałam
zirytowana.
-Idę, ale zbieraj się.
-A tak w ogóle to puka się!-krzyknęłam za
oddalającym się siatkarzem.
Odłożyłam liścik na stół i ruszyłam do łazienki,
po drodze zgarniając jakieś ciuchy. Orzeźwiający prysznic był tym, o czym
marzyłam. Ubrałam się i opuściłam łazienkę. Spojrzałam na osobnika stojącego w
moim pokoju.
-Co ty tu robisz?-zapytałam.
-Masz wielbiciela?-zdziwił się.
Spojrzałam szeroko otwartymi oczyma na chłopaka,
który jak dopiero zauważyłam, w ręku trzymał liścik od Niego.
-Nie mów nic nikomu…
-Chłopaki mieliby radochę, gdybym im sprzedał
takiego newsa.
-Piotruś, proszę…-spojrzałam błagalnie na
środkowego.
-Niech ci będzie…-powiedział zrezygnowany-Ale
stawiasz szarlotkę!-Oczy mu się radośnie zaświeciły.
-Okej. Coś chciałeś?
-Przyszedłem po ciebie, bo wszyscy zeszli już na
dół.
Chwyciłam szczotkę i szybko rozczesałam jeszcze
wilgotne włosy.
-Możemy iść.
Przy śniadaniu Cichy siedział cicho. No,
przynajmniej w mojej sprawie. Razem z Igłą i Winiarem opowiadali kawały.
Wszyscy mieliśmy niezły ubaw. Oczywiście nie obeszło się bez kawałów o
blondynkach, ale mnie to nie ruszało. Chłopaki byli w dobrych nastrojach.
Oprócz Zbyszka. Jego w ogóle nie było na śniadaniu. A Michał był trochę
przygaszony. Po jedzeniu nadszedł czas na omówienia taktyczne. Krzysiek miał
rację. Nuuuda. Na treningu nie siedziałam bezczynnie, tylko pomagałam Sokalowi.
Przedpołudnie szybko zleciało i nadszedł czas obiadu. Zibi znowu gdzieś się
rozpłynął.
-Wygramy czy nie, ale jutro powrót do Polski-stwierdził
Jarosz.
-Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej-dorzucił
Łukasz.
Westchnęłam.
-A ty co?-szturchnął mnie Igła.
-Nic… Po prostu już tydzień z wami jestem i będę
tęsknić, jak już skończą się igrzyska…
-Nie smutaj-Bartek objął mnie ramieniem-Będziemy
w kontakcie.
-I będziemy cię odwiedzać-obiecał Grzesiek.
-Zresztą przed nami jeszcze Londyn-dodał Ruciak.
-Wymienimy się numerami i będziemy do ciebie
dzwonić-oznajmił Winiarski.
-I masz jeździć na mecze-wtrącił Kubiak.
-Jeszcze ci się znudzimy-mrugnął do mnie
Krzysiek.
-Jesteście cudowni-objęłam Ignaczaka i Kurasia,
bo siedzieli najbliżej.
-Ej, a my?-dopominał się Piotruś.
-Grupowy uścisk zrobimy po wyjściu ze
stołówki-obiecałam z uśmiechem.
Wymieniliśmy się numerami. Po posiłku musiałam
zostać zgnieciona w grupowym miśku. Wielbię ich po prostu. To cudowni ludzie i
nie wyobrażam sobie, zerwania kontaktów z nimi.
-Ała! Już puśćcie mnie, bo mi żebra któryś
łamie-zawołałam.
Odskoczyli, jak oparzeni i rozległo się chóralne:
-To nie ja!
-Jak dzieci-mruknęłam pod nosem, rozmasowując
obolałe kości.
Wróciliśmy do pokoi. Najwyższa pora zabrać się za
pakowanie, bo po meczu nie będzie czasu, a jutro rano wracamy do Polski.
Samolotem… Nie stresuj się Laura, nie będzie tak źle…
O odpowiedniej porze zeszłam na dół. Większość
już czekała. Reszta dotarła po chwili. W autobusie każdy siedział ze
słuchawkami w uszach i nie zwracał uwagi na innych. Na hali szybko się
rozgrzali i zebrali się przed Andreą.
-Zaszliście już tak daleko… Jeśli będziecie grać
tak, jak do tej pory, to wygracie to-powiedział trener.
Później zaczął udzielać szczegółowych rad
poszczególnym siatkarzom.
-Wierzę, że to wygracie. Chociaż jeśli się coś
nie uda, to pamiętajcie, że dla mnie i tak jesteście najlepsi-oznajmiłam
siatkarzom chwilę przed wyjściem na boisko.
Emocje były nie do opisania. Zbyszek wyładowywał
złość na piłce i dzięki jego zagrywkom wyszliśmy na prowadzenie. Niestety
Amerykanie zremisowali. Marcin Możdżonek skręcił nogę, na szczęście Kosa dobrze
go zastąpił. Wyszliśmy na prowadzenie. Seta zakończył Bartman świetnym atakiem.
Drugi był bardzo wyrównany. Niestety na drugiej przerwie technicznej prowadzili
przeciwnicy. Nie szło najlepiej. Anastasi poprosił o czas. Mówił, jak mają
grać.
-Laura, chcesz coś dodać?-ku mojemu zdziwieniu,
zwrócił się do mnie.
-Dacie radę. Trzymam kciuki. Zróbcie to dla mnie,
dla milionów kibiców, dla orzełka, ale przede wszystkim dla siebie!
Wrócili na boisko. Szybko dogonili rywali. Dzięki
zagrywkom Rucka i świetnym blokom, wyszliśmy na prowadzenie. Piłka setowa dla
nas. 24:22. Amerykanie znowu zremisowali… Dwie akcje i polscy kibice na
trybunach oszaleli z radości. W całym meczu prowadziliśmy już 2:0. Jeszcze
jeden! W trzeciej partii byli świetni. Na drugiej przerwie technicznej
prowadziliśmy sześcioma punktami. Meczowa dla nas. Punkt dla rywali. Kolejna
zagrywka Claytona Stanleya i… aut! Przestrzelił! Niepochamowana radość wybuchła
po naszej stronie siatki i wśród polskich kibiców. Wygraliśmy Ligę Światową!
Wbiegłam między siatkarzy. Widziałam Michała w objęciach Zbyszka. Uśmiechnęłam
się. Ściskałam każdego po kolei. Igła już wyciągnął kamerę. Mocno go
przytuliłam
-Udało wam się!-w odpowiedzi szeroko się
uśmiechnął.
-Poczekaj sekundkę… Miałem ci to
przekazać.-wcisnął mi do ręki pudełeczko.
Otworzyłam, a moim oczom ukazał się śliczny
naszyjnik.
-Igła, ale… Kto…-zaczęłam zdezorientowana.
-Obiecałem, że nie powiem. Wygraliśmy!-i pobiegł
dalej ze swoją nieodłączną kamerą.
Dalej gratulowałam siatkarzom. Bartek nawet
złapał mnie w pasie i zakręcił się ze mną. Podeszłam do Michała.
-Wygraliśmy! Wygraliście! Wygraliśmy!-skakałam z
radości.
-Przyniosłaś nam szczęście-uśmiechnął się-Mam
nadzieję, że wisiorek będzie je przynosił tobie.
Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami.
-Ty…-zaczęłam, ale przerwał mi pocałunkiem.
Jego miękkie wargi złączyły się z moimi, a ręka
przytrzymała podbródek. Odsunął się. Otworzyłam oczy.
-Ja.
Chłopak się uśmiechnął i przyłączył do siatkarzy
skaczących z radości. Podniosłam drżącą rękę i z niedowierzaniem przesunęłam
opuszkami palców po dolnej wardze. Wszystko zdawało się odbywać w zwolnionym
tempie. Nie docierały do mnie krzyki chłopaków. Chciałam jeszcze raz poczuć
smak jego ust. Nie! Przecież sobie obiecałam, że nie zwiążę się z siatkarzem…
Wróciłam do rzeczywistości. Zaraz odbędzie się dekoracja. Radość chłopaków była
nie do opisania. Chociaż mój wzrok cały czas uciekał tylko do jednego…
Najpierw wyczytano nagrody indywidualne. Zbyszek
został najlepszym atakującym. Blokujący-Możdżonek. Kapitan kulejąc odebrał
nagrodę. Zagrywający-Stanley-bohater naszego meczu, przecież to on podarował
nam ostatni punkt. Przyjmujący to Bułgar-Todor Aleksijew, ale za to najlepszym
libero został nasz Krzysiek. Pobiegł po nagrodę z nieodłączną kamerą. Rozgrywający
Bratojew. Najlepiej punktującym został wcześniej wyczytany Aleksijew.
Najlepszym zawodnikiem Ligi został Bartek. Aż cztery wyróżnienia. Radość przeogromna.
Teraz dekoracja drużyn. Brąz otrzymali Kubańczycy. Srebro powędrowało do
Amerykanów. Na końcu my. Chłopaki z radością wskoczyli na podium. Na szyi
każdego zawisł złoty medal. Gdy odegrano nasz hymn nie wytrzymałam i po prostu
się poryczałam… Zdjęcia, oblewanie się szampanem i świętowanie w hotelu. To
zdecydowanie najpiękniejsze chwile, w jakich mogłam uczestniczyć. Śpiewy,
śmiechy, uściski i duuużo szampana. Impreza skończyła się nad ranem. Padliśmy
na łóżka, by choć trochę odpocząć przed podróżą.
________________________________________
I jak? ;)
Kilka osób na początku podejrzewało Michała ;P I mieliście rację ^^
Powracają takie miłe wspomnienia przy pisaniu tego rozdziału :]
Chciałabym serdecznie podziękować stronie Siatkówka jest bowiem, zacnym sportem Milordzie. *.*, która udostępnia moje rozdziały :*
Dziękuję wszystkim za wejścia i komentarze <3
Dziś wstawiam Wam naszych zwycięzców :) Zawsze i mimo wszystko najlepsi ;]
Buziaki ;*
tak myślałąm że albo misiek albo Bartek:) ciesze sie że to 2 :)
OdpowiedzUsuńczekam na następny! :)
W końcu komentuję ;) Przepraszam, że dopiero teraz , ale przez ten tydzień nie miałam w ogóle czasu ;c No więc wracając do opowiadania ;D Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że będzie to Kubiak ;) Bardziej obstawiałam Kurasia, no alee to tylko były podejrzenia :) Ciekawa jestem jaknto się z nimi dalej potoczy ;D Czekam na kolejny! I obiecuję, że będę starała się komentować jak najczęściej :)
OdpowiedzUsuńNo nareszcie doczekałam się tej wiekopomnej chwili-tajemniczy wielbiciel to Kubiak :D Fajnie chociaż liczyłam na Bartosza :) Czekam na następny i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńFajny rozdział;)
OdpowiedzUsuńMiło tak powrócić do tych momentów z Ligii Światowej;)
Zapraszam na XXV rozdział http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
UsuńWreszcie zagadka się rozwiązała- ciekawe co dalej. Już czekam na następny rozdział . Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńNapisałaś: "Powracają takie miłe wspomnienia przy pisaniu tego rozdziału :]"
OdpowiedzUsuńczytając to, czułam się jakby to zdarzyło się dziś... :) miło się czytało. uśmiechałam się cały rozdział ;) piszesz bardzo fajnie, lekko się czyta.