piątek, 27 września 2013

Rozdział 20

Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. A właśnie śniły mi się te piękne lazurowe oczy… Spojrzałam na telefon. 7:54. No pięknie, nawet się wyspać nie dadzą. Przed drzwiami czekał Krzysiek.
-Jeszcze spałaś?-zapytał zdziwiony.
-Czy to aż takie dziwne? Nawet ósmej nie ma…-ziewnęłam.
-Andrea kazał ci powiedzieć, żebyś nie chodziła sama po mieście-poinformował mnie siatkarz.
-Super, czyli cały dzień przesiedzę sama w pokoju. Po prostu cudownie…-mruknęłam zrezygnowana.
-Możesz iść z nami, ale gadanie o taktyce i rozpracowywanie przeciwników jest raczej nudnym zajęciem…
-Dzięki-uśmiechnęłam się.
-To schodź zaraz na śniadanie.
-Jak Michał?-zapytałam o przyjmującego.
-Chyba niewiele spał po taj kłótni, ale udaje, że wszystko w porządku. Lecę. O, coś ci upadło-libero schylił się, by po chwili wyprostować się przede mną z kartką w ręku.
Podał mi ją i odszedł.
-Ale to nie moje…-mruknęłam.
Rozłożyłam kartkę i spojrzałam na znajomy mi charakter pisma. Chociaż nie do końca, przecież nie wiem, kto tak pisze…

„Widzisz Laura, dzięki Tobie zaszliśmy tak daleko :)
Przynosisz nam szczęście, a jak jeszcze dzisiaj wygramy, to mam coś dla Ciebie.
Ale nie powiem co… To niech pozostanie niespodzianką ;]
Przepraszam za akcję w szatni… To było bardzo niedojrzałe. Zazwyczaj nie jesteśmy tacy.
Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
Trzymaj kciuki na finale ;*
                                                                         Twój Wielbiciel”

Głupia! Uśmiecham się do kartki… Ale czy można się nie uśmiechnąć, czytając coś takiego? Usiadłam na łóżku, cały czas wpatrując się w skrawek papieru. Nagle drzwi gwałtownie się otworzyły. Do pokoju wpadł Winiar, przerywając mi rozmyślania, kto może być autorem wiadomości. Potencjalnych kandydatów było kilku, a ja nie potrafiłam nikogo wykluczyć.
-Idziesz?-spojrzał na mnie. Mimowolnie przycisnęłam kartkę do piersi-Jeszcze nie gotowa? Ubieraj się i to już!
-To może byś łaskawie wyszedł?-zapytałam zirytowana.
-Idę, ale zbieraj się.
-A tak w ogóle to puka się!-krzyknęłam za oddalającym się siatkarzem.
Odłożyłam liścik na stół i ruszyłam do łazienki, po drodze zgarniając jakieś ciuchy. Orzeźwiający prysznic był tym, o czym marzyłam. Ubrałam się i opuściłam łazienkę. Spojrzałam na osobnika stojącego w moim pokoju.
-Co ty tu robisz?-zapytałam.
-Masz wielbiciela?-zdziwił się.
Spojrzałam szeroko otwartymi oczyma na chłopaka, który jak dopiero zauważyłam, w ręku trzymał liścik od Niego.
-Nie mów nic nikomu…
-Chłopaki mieliby radochę, gdybym im sprzedał takiego newsa.
-Piotruś, proszę…-spojrzałam błagalnie na środkowego.
-Niech ci będzie…-powiedział zrezygnowany-Ale stawiasz szarlotkę!-Oczy mu się radośnie zaświeciły.
-Okej. Coś chciałeś?
-Przyszedłem po ciebie, bo wszyscy zeszli już na dół.
Chwyciłam szczotkę i szybko rozczesałam jeszcze wilgotne włosy.
-Możemy iść.
Przy śniadaniu Cichy siedział cicho. No, przynajmniej w mojej sprawie. Razem z Igłą i Winiarem opowiadali kawały. Wszyscy mieliśmy niezły ubaw. Oczywiście nie obeszło się bez kawałów o blondynkach, ale mnie to nie ruszało. Chłopaki byli w dobrych nastrojach. Oprócz Zbyszka. Jego w ogóle nie było na śniadaniu. A Michał był trochę przygaszony. Po jedzeniu nadszedł czas na omówienia taktyczne. Krzysiek miał rację. Nuuuda. Na treningu nie siedziałam bezczynnie, tylko pomagałam Sokalowi. Przedpołudnie szybko zleciało i nadszedł czas obiadu. Zibi znowu gdzieś się rozpłynął.
-Wygramy czy nie, ale jutro powrót do Polski-stwierdził Jarosz.
-Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej-dorzucił Łukasz.
Westchnęłam.
-A ty co?-szturchnął mnie Igła.
-Nic… Po prostu już tydzień z wami jestem i będę tęsknić, jak już skończą się igrzyska…
-Nie smutaj-Bartek objął mnie ramieniem-Będziemy w kontakcie.
-I będziemy cię odwiedzać-obiecał Grzesiek.
-Zresztą przed nami jeszcze Londyn-dodał Ruciak.
-Wymienimy się numerami i będziemy do ciebie dzwonić-oznajmił Winiarski.
-I masz jeździć na mecze-wtrącił Kubiak.
-Jeszcze ci się znudzimy-mrugnął do mnie Krzysiek.
-Jesteście cudowni-objęłam Ignaczaka i Kurasia, bo siedzieli najbliżej.
-Ej, a my?-dopominał się Piotruś.
-Grupowy uścisk zrobimy po wyjściu ze stołówki-obiecałam z uśmiechem.
Wymieniliśmy się numerami. Po posiłku musiałam zostać zgnieciona w grupowym miśku. Wielbię ich po prostu. To cudowni ludzie i nie wyobrażam sobie, zerwania kontaktów z nimi.
-Ała! Już puśćcie mnie, bo mi żebra któryś łamie-zawołałam.
Odskoczyli, jak oparzeni i rozległo się chóralne:
-To nie ja!
-Jak dzieci-mruknęłam pod nosem, rozmasowując obolałe kości.
Wróciliśmy do pokoi. Najwyższa pora zabrać się za pakowanie, bo po meczu nie będzie czasu, a jutro rano wracamy do Polski. Samolotem… Nie stresuj się Laura, nie będzie tak źle…
O odpowiedniej porze zeszłam na dół. Większość już czekała. Reszta dotarła po chwili. W autobusie każdy siedział ze słuchawkami w uszach i nie zwracał uwagi na innych. Na hali szybko się rozgrzali i zebrali się przed Andreą.
-Zaszliście już tak daleko… Jeśli będziecie grać tak, jak do tej pory, to wygracie to-powiedział trener.
Później zaczął udzielać szczegółowych rad poszczególnym siatkarzom.
-Wierzę, że to wygracie. Chociaż jeśli się coś nie uda, to pamiętajcie, że dla mnie i tak jesteście najlepsi-oznajmiłam siatkarzom chwilę przed wyjściem na boisko.
Emocje były nie do opisania. Zbyszek wyładowywał złość na piłce i dzięki jego zagrywkom wyszliśmy na prowadzenie. Niestety Amerykanie zremisowali. Marcin Możdżonek skręcił nogę, na szczęście Kosa dobrze go zastąpił. Wyszliśmy na prowadzenie. Seta zakończył Bartman świetnym atakiem. Drugi był bardzo wyrównany. Niestety na drugiej przerwie technicznej prowadzili przeciwnicy. Nie szło najlepiej. Anastasi poprosił o czas. Mówił, jak mają grać.
-Laura, chcesz coś dodać?-ku mojemu zdziwieniu, zwrócił się do mnie.
-Dacie radę. Trzymam kciuki. Zróbcie to dla mnie, dla milionów kibiców, dla orzełka, ale przede wszystkim dla siebie!
Wrócili na boisko. Szybko dogonili rywali. Dzięki zagrywkom Rucka i świetnym blokom, wyszliśmy na prowadzenie. Piłka setowa dla nas. 24:22. Amerykanie znowu zremisowali… Dwie akcje i polscy kibice na trybunach oszaleli z radości. W całym meczu prowadziliśmy już 2:0. Jeszcze jeden! W trzeciej partii byli świetni. Na drugiej przerwie technicznej prowadziliśmy sześcioma punktami. Meczowa dla nas. Punkt dla rywali. Kolejna zagrywka Claytona Stanleya i… aut! Przestrzelił! Niepochamowana radość wybuchła po naszej stronie siatki i wśród polskich kibiców. Wygraliśmy Ligę Światową! Wbiegłam między siatkarzy. Widziałam Michała w objęciach Zbyszka. Uśmiechnęłam się. Ściskałam każdego po kolei. Igła już wyciągnął kamerę. Mocno go przytuliłam
-Udało wam się!-w odpowiedzi szeroko się uśmiechnął.
-Poczekaj sekundkę… Miałem ci to przekazać.-wcisnął mi do ręki pudełeczko.
Otworzyłam, a moim oczom ukazał się śliczny naszyjnik.
-Igła, ale… Kto…-zaczęłam zdezorientowana.
-Obiecałem, że nie powiem. Wygraliśmy!-i pobiegł dalej ze swoją nieodłączną kamerą.
Dalej gratulowałam siatkarzom. Bartek nawet złapał mnie w pasie i zakręcił się ze mną. Podeszłam do Michała.
-Wygraliśmy! Wygraliście! Wygraliśmy!-skakałam z radości.
-Przyniosłaś nam szczęście-uśmiechnął się-Mam nadzieję, że wisiorek będzie je przynosił tobie.
Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami.
-Ty…-zaczęłam, ale przerwał mi pocałunkiem.
Jego miękkie wargi złączyły się z moimi, a ręka przytrzymała podbródek. Odsunął się. Otworzyłam oczy.
-Ja.
Chłopak się uśmiechnął i przyłączył do siatkarzy skaczących z radości. Podniosłam drżącą rękę i z niedowierzaniem przesunęłam opuszkami palców po dolnej wardze. Wszystko zdawało się odbywać w zwolnionym tempie. Nie docierały do mnie krzyki chłopaków. Chciałam jeszcze raz poczuć smak jego ust. Nie! Przecież sobie obiecałam, że nie zwiążę się z siatkarzem… Wróciłam do rzeczywistości. Zaraz odbędzie się dekoracja. Radość chłopaków była nie do opisania. Chociaż mój wzrok cały czas uciekał tylko do jednego…
Najpierw wyczytano nagrody indywidualne. Zbyszek został najlepszym atakującym. Blokujący-Możdżonek. Kapitan kulejąc odebrał nagrodę. Zagrywający-Stanley-bohater naszego meczu, przecież to on podarował nam ostatni punkt. Przyjmujący to Bułgar-Todor Aleksijew, ale za to najlepszym libero został nasz Krzysiek. Pobiegł po nagrodę z nieodłączną kamerą. Rozgrywający Bratojew. Najlepiej punktującym został wcześniej wyczytany Aleksijew. Najlepszym zawodnikiem Ligi został Bartek. Aż cztery wyróżnienia. Radość przeogromna. Teraz dekoracja drużyn. Brąz otrzymali Kubańczycy. Srebro powędrowało do Amerykanów. Na końcu my. Chłopaki z radością wskoczyli na podium. Na szyi każdego zawisł złoty medal. Gdy odegrano nasz hymn nie wytrzymałam i po prostu się poryczałam… Zdjęcia, oblewanie się szampanem i świętowanie w hotelu. To zdecydowanie najpiękniejsze chwile, w jakich mogłam uczestniczyć. Śpiewy, śmiechy, uściski i duuużo szampana. Impreza skończyła się nad ranem. Padliśmy na łóżka, by choć trochę odpocząć przed podróżą.
________________________________________
I jak? ;)
Kilka osób na początku podejrzewało Michała ;P I mieliście rację ^^
Powracają takie miłe wspomnienia przy pisaniu tego rozdziału :]

Chciałabym serdecznie podziękować stronie Siatkówka jest bowiem, zacnym sportem Milordzie. *.*, która udostępnia moje rozdziały :*
Dziękuję wszystkim za wejścia i komentarze <3
Dziś wstawiam Wam naszych zwycięzców :) Zawsze i mimo wszystko najlepsi ;]
Buziaki ;*

7 komentarzy:

  1. tak myślałąm że albo misiek albo Bartek:) ciesze sie że to 2 :)
    czekam na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu komentuję ;) Przepraszam, że dopiero teraz , ale przez ten tydzień nie miałam w ogóle czasu ;c No więc wracając do opowiadania ;D Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że będzie to Kubiak ;) Bardziej obstawiałam Kurasia, no alee to tylko były podejrzenia :) Ciekawa jestem jaknto się z nimi dalej potoczy ;D Czekam na kolejny! I obiecuję, że będę starała się komentować jak najczęściej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No nareszcie doczekałam się tej wiekopomnej chwili-tajemniczy wielbiciel to Kubiak :D Fajnie chociaż liczyłam na Bartosza :) Czekam na następny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział;)
    Miło tak powrócić do tych momentów z Ligii Światowej;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na XXV rozdział http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/

      Usuń
  5. Wreszcie zagadka się rozwiązała- ciekawe co dalej. Już czekam na następny rozdział . Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Napisałaś: "Powracają takie miłe wspomnienia przy pisaniu tego rozdziału :]"
    czytając to, czułam się jakby to zdarzyło się dziś... :) miło się czytało. uśmiechałam się cały rozdział ;) piszesz bardzo fajnie, lekko się czyta.

    OdpowiedzUsuń