poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział 11

Z jednego z łóżek przyglądał mi się Zbyszek.
-Co ty tu robisz? Przecież to pokój Michała…
-Tak się składa, że mamy wspólny pokój. To ja powinienem zapytać, czemu ty tu jesteś. I to w dodatku w samej koszulce Miśka.-zaśmiał się, a ja poczułam gorąco na policzkach-Dobra, nie musisz się tłumaczyć. Już mi wszystko powiedział.
-A gdzie jest Kuba?
-Coś marna z ciebie niańka… Nie martw się, zaprowadziłem go do Bartka.
Nagle drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wszedł Kubiak. Widziałam jak spojrzał na moje nogi. Faceci… wszyscy tacy sami. Jak nie Zbyszek, to Michał. Ale muszę się przyzwyczaić, w końcu będę z nimi współpracować…
-Mam podręczną apteczkę. Pokaż, zaraz to opatrzymy.
Usiadłam na łóżku, a Michał zajął się oglądaniem mojej ręki.
-Ja pójdę zobaczyć, co u Zatora-Zbyszek skierował się do drzwi-A... Laura?
-Hm…?-podniosłam wzrok na atakującego.
-Przepraszam za moje zachowanie na treningu. Nie powinienem był tego robić.
Kubiak przyglądał mu się badawczo. Bartman nic więcej nie dodał, tylko uśmiechnął się do mnie i wyszedł.
-Teraz polejemy ranę wodą utlenioną-Michał powrócił do mojej ręki.
Poczułam pieczenie i mimowolnie syknęłam z bólu.
-Cii-chłopak zaczął delikatnie dmuchać na ranę, żeby nie bolało-Już lepiej?
Przytaknęłam głową. Siatkarz skończył opatrywać ranę.
-Zareagowałaś, jakby ci ktoś rękę odrąbał.
-Po prostu… Ja nie lubię widoku krwi. Zaraz robi mi się słabo, nawet gdy chodzi o kilka kropel.
Michał przyjrzał mi się uważnie. I zaczął delikatnie wodzić ręką po opatrunku.
-Do wesela się zagoi.
Spojrzałam w jego oczy, które wciąż się we mnie wpatrywały… Widziałam w nich ciekawość, zainteresowanie i jeszcze coś…
Drzwi otworzyły się z wielkim hukiem. Do pokoju wpadł Bartek, a za nim kilku innych siatkarzy i Kuba.
-Jak się czujesz? Co się stało? Żyjesz?-takie pytania padły z ust Winiara, Łukasza Żygadły i Igły.
-Nic mi nie jest, Michał opanował sytuację.
Widać było, że się o mnie martwili. Nie spodziewałam się, że wzbudzę takie zainteresowanie.
-Laura, rodzice dzwonili i pytali, kiedy wrócicie. Powiedziałem, że zaraz wyjeżdżacie-zwrócił się do mnie Bartek z ponaglającą nutką w głosie.
Zerwałam się z łóżka.
-Która godzina?
-Już po dwudziestej-Winiar spojrzał na zegarek i mnie uświadomił.
-Czemu mi wcześniej nie powiedzieliście, że już tak późno?-siatkarze popatrzyli po sobie-Teraz na pewno mnie zwolnią… Jestem beznadziejna…-Zaczęłam głośno myśleć, co zaowocowało uśmiechami na twarzach siatkarzy.
-Spokojnie, nikt cię nie zwolni. My już się o to postaramy-Igła mrugnął do mnie.
-Nie chcę cię wyganiać, ale lepiej już jedź-Kosok pociągnął mnie w stronę drzwi.
-Ale… moja sukienka…
-I tak nie zdąży wyschnąć-wtrącił Kubiak-Musisz jechać w mojej koszulce.
-Po prostu super-mruknęłam zrezygnowana i dałam się wyprowadzić z pokoju.
-Nie martw się, odzyskasz sukienkę w poniedziałek.
Na parkingu nie chciałam się żegnać z każdym z osobna, bo za długo by zeszło. Rzuciłam tylko do siatkarzy:
-Do zobaczenia w poniedziałek.
-Może nawet wcześniej.
Nie wiedziałam o co im chodzi, ale nie miałam czasu pytać. Odpaliłam samochód i już miałam odjeżdżać, kiedy drzwi mojego auta otworzył Dziku.
-Michał, dziękuję za wszystko, ale spieszę się…
-To niesprawiedliwe. Pit za komplement dostał buziaka, a ja za uratowanie ci życia tylko marne dziękuję?
Odpięłam pas i wysiadłam z auta. Przytuliłam go i szepnęłam mu na ucho dziękuję. Chłopak objął mnie mocno. Pocałowałam go w policzek.
-Jedź-odgarnął mi włosy z twarzy i puścił mnie.
Wsiadłam do samochodu i szybko ruszyłam. Patrzyłam we wsteczne lusterko na Michała, dopóki nie zniknął za zakrętem.
Rodzice Kuby nie byli zachwyceni, ale kazali mi przyjść jutro na siódmą do pracy. O dziwo, nie robili żadnych uwag pod adresem mojego stroju.
Wróciłam do domu. Tata już spał, a ja na razie nie miałam ochoty, ani siły rozmawiać o dzisiejszym dniu z Mają. Padłam na łóżko, ale nie mogłam usnąć. Zamiast spać, długo jeszcze rozmyślałam o wszystkich wydarzeniach tego popołudnia. Za każdym razem, gdy opadły mi powieki, widziałam wpatrujące się we mnie oczy Michała. Cały czas czułam boski zapach jego perfum i czułam jego silne, ciepłe ramiona otaczające moje ciało.
Zasnęłam nad ranem, myślami będąc przy Michale Kubiaku…
_______________________________________
Przepraszam, że tak późno, ale miałam ważny wyjazd. 3 godziny w jedną stronę do Krakowa i powrót... Po prostu padam... Ale wszystko załatwiłam i już jestem ;)
Taki trochę krótki wyszedł... Ale mam nadzieję, że się spodoba :)
Zachęcam do komentowania... Przysięgam, to nie boli :]
A... zapomniałabym... Dziękuję za ponad tysiąc wyświetleń. Jesteście kochani! <3
Buziaki ;*

7 komentarzy:

  1. No, no krótki, ale dzieję się;)
    Już czekam na następny;)
    Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezła akcja:o) coś czuję, że całe praktyki będą bardzo emocjonujące;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kubiak <3 Może coś, kiedyś, razem? ;P No, ale to już twoja decyzja hah ;D Rozdział świetny (jak zawsze ;*) Czekam na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń