-Czego?-warknęłam na Zbyszka.
-A może najpierw jakieś cześć?
-Cześć, czemu zawdzięczam tą jakże niechcianą
wizytę?-rzuciłam z wymuszonym uśmiechem.
-No nie wiem, czy taką niechcianą… Widzę, że
przygotowałaś się na moje przyjście-poruszył znacząco brwiami.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że stoję przed
nim w samym ręczniku.
-Do rzeczy Bartman! Nie mam całego dnia.
-Co się tak zarumieniłaś? Może zaprosisz mnie do
środka?
-Chyba śnisz-fuknęłam, na co on odpowiedział
śmiechem-Masz jakiś konkretny cel, dla którego mnie nachodzisz?
-Mówiłem ci już, że masz ładne nogi?-spojrzałam
na niego morderczym wzrokiem-Mam ci przekazać, że na razie masz wolne. My
będziemy po śniadaniu omawiać taktykę, a potem mamy krótki trening, na który
też nie musisz iść. Spotykamy się o 13 w holu.
-Dzięki za informacje, a teraz
żegnam-zatrzasnęłam drzwi.
Usłyszałam jeszcze Bartmana mówiącego „szczyt
chamstwa”, ale się tym nie przejęłam. Ubrałam się, a włosy związałam w wysokiego
kucyka. Zeszłam na śniadanie. Dziś zjadłam sama, bo chłopaków już nie było.
Wróciłam do siebie i postanowiłam wyjść na miasto. Nałożyłam delikatny makijaż
i chciałam wziąć ze stolika portfel, jednak całkiem o tym zapomniałam. Moją
uwagę przykuła karteczka, złożona na pół. Od razu po nią sięgnęłam.
Rozprostowałam papier i ujrzałam znajomy charakter pisma.
„Ładnie
to tak? Żeby koledzy musieli Cię do pokoju odnosić?
Gdy
śpisz wyglądasz równie uroczo, ale jedna rzecz mi przeszkadza…
Nie
mogę patrzeć w Twoje chabrowe oczy.
Mam
nadzieję, że dobrze spałaś :]
Twój Wielbiciel”
Znowu On. Kimkolwiek jest, wie, jak poprawić
dziewczynie humor… Uśmiechałam się do liściku. Przeczytałam wiadomość jeszcze
raz i schowałam z poprzednimi. Wzięłam portfel i cała w skowronkach ruszyłam na
spacer.
Ten tajemniczy ktoś nieprzerwanie zajmował moje
myśli. Musiał to byś któryś z chłopaków grających w karty. Zati odpada, bo
zaczął chrapać zanim odpłynęłam. Grał jeszcze Bartek, Zbyszek, Pit, Winiar,
Kubiak, Kosok i Łukasz Żygadło. Czyli połowa drużyny… Może to Bartek? Przecież
nie jestem mu obojętna… Nie poruszał tego tematu, po tym jak go spławiłam pod
drzwiami pokoju w poniedziałek. Zibi ma dziewczynę, więc odpada… Chociaż biorąc
pod uwagę jego dzisiejsze zachowanie, nie mogę go na sto procent skreślić.
Z takimi rozmyślaniami poszłam na lody i wróciłam
do hotelu. Stałam w martwym punkcie. To mógł być każdy z nich… Zjadłam obiad i
pobiegłam przebrać się w strój sztabowy. O dziwo byłam gotowa przed czasem,
więc niespiesznie ruszyłam na miejsce zbiórki. Nagle w coś walnęłam i
wylądowałam na podłodze. Jak się okazało nie w coś, ale w kogoś.
-Nic ci nie jest?-Kubiak rzucił się, by pomóc mi
wstać.
-W porządku, przepraszam nie zauważyłam
cię-odparłam stojąc już pewnie na nogach.
-Wiem, mały jestem-zrobił smutną minę-Ludzie
często mnie nie zauważają.
Zaczęliśmy się śmiać.
-Po prostu się zamyśliłam.
-Niebezpiecznie jest chodzić z głową w chmurach.
-I kto to mówi… facet mający niespełna dwa
metry…-uśmiechnęłam się.
-Tylko metr dziewięćdziesiąt dwa-mrugnął do
mnie-mogę wiedzieć, o czym tak myślałaś?
-Zastanawiałam się, jak znalazłam się w łóżku. Może mi powiesz?
-Takich rzeczy nie pamiętać? Musiałaś nieźle
zabalować-dałam mu kuksańca w bok-Dobra, dobra. Zator spał, Ziomek poszedł do siebie, Piotrek
usnął w wannie, bo zajmowałaś mu łóżko, więc cię odeskortowaliśmy do pokoju.
Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza.
-Skądże. Muszę przeprosić Piotrka, pewnie dzisiaj
wszystko go boli…
-Na treningu się rozruszał-zaśmiał się Michał.
-Misiek zostaw Laurę. Jedziemy na mecz,
romansować będziesz później-zawołał do chłopaka Ignaczak.
Wszyscy się już zebrali i wsiedli do autobusu.
Bojowo nastawieni ruszyliśmy na halę. Na miejscu chłopaki zabrali się za rozciąganie
i trening. Chwilę przed rozpoczęciem meczu podbiegł do mnie Michał Kubiak.
-Laura, powiedz coś motywującego, tak jak
wczoraj-zrobił oczy kota ze Shreka.
Przytuliłam go.
-Przede wszystkim nie stresuj się. Będzie dobrze.
Wygracie to, tak samo zresztą jak całą Ligę Światową. Trzymam kciuki, a teraz
leć.
Chłopak wrócił do reszty drużyny, a ja zajęłam
miejsce koło Olka. Chociaż nie chciałam tego okazywać przy chłopakach, to
strasznie się denerwowałam. Cieszyłam się każdą udaną akcją naszych orzełków.
Niestety pierwszego seta, mimo dobrego początku, przegrali 23:25. Andrea mówił
im, jak mają grać, jakie błędy popełniają. Wiedziałam, że nie poddadzą się bez
walki. Nie pomyliłam się, ten set był nasz. Pokonali Brazylię do 23,
doprowadzając w całym spotkaniu do remisu. Chyba za bardzo ucieszyli się z
wygranego seta, bo kolejny poszedł fatalnie. Na drugiej przerwie technicznej
Brazylia prowadziła ośmioma punktami. Nasi siatkarze nadrobili większość strat,
ale i tak przegraliśmy 23:25. Nie wytrzymałam i podbiegłam do nich.
-Co ja wam wczoraj mówiłam?
-Że jesteśmy lepsi…-zaczął Igła.
-Właśnie! Więc macie się ogarnąć i wziąć za
robotę! Nie po to trzymam kciuki i zdzieram sobie gardło, żebyście przegrali.
Macie to wygrać! Dacie sobie radę, bo jesteście lepsi. Tak ciężko
trenowaliście, żeby walczyć w finale, a nie odpaść jeszcze przed półfinałami!
Pokażcie im, na co stać Polaków. Z nami się nie zadziera!
Chyba pomogło, bo wrócili na boisko z nową dawką
energii. Świetnie im szło, a przeciwnicy coraz częściej kłócili się z
arbitrami. My byliśmy zdecydowanie lepsi i wygraliśmy z ośmiopunktową przewagą.
O losach spotkania miał zaważyć tie-break. Chłopaki byli bardzo skupieni,
ogromnie się starali i dzięki tym staraniom wygraliśmy. Radość była ogromna,
ten mecz zapewnił nam występ w półfinałach. Jeszcze jutro mecz z Kubą.
Siatkarze skakali z radości, ściskali się, a
później podbiegli do mnie. Okrążyli mnie i uwięzili w mocnym uścisku,
-Dzięki, Laura.
-Gdyby nie twoja mowa…
-Dzięki tobie wygraliśmy.
-Dałaś nam takiego kopa…
Wszyscy mi dziękowali, bo największy rywal odpadł
z dalszej walki. Nawet Andrea był pod wrażeniem tego, jak zmotywowałam
chłopaków.
-Nie wiem, jak ty to robisz, ale musisz to robić
częściej-uśmiechnął się trener.
Siatkarze udzielili kilku wywiadów, przebrali się
i w znakomitych humorach wróciliśmy autobusem do hotelu. Bielecki nie dał mi
odpocząć. Trzeba było zająć się naszymi zwycięzcami, żeby jutro też byli w
świetnej formie. Olka wszyscy się bali, był świetnym fizjoterapeutą, ale nie
był zbyt delikatny. Mi coraz lepiej to wychodziło, ale jeszcze długa droga
przede mną. Musiałam się zająć Jaroszem, Zagumnym, Nowakowskim, Kubiakiem i
Ignaczakiem. Nie uskarżali się zbytnio. Guma nawet zwrócił mi uwagę, co
powinnam robić mocniej i na czym się skupić. Na koniec Olek mnie nawet
pochwalił, podobno będą ze mnie ludzie, a dokładniej niezły fizjoterapeuta.
Jutro mieliśmy mieć taki sam plan dnia jak dziś
dla chłopaków i dla mnie. Znów będzie mi się nudzić bez nich. Nie świętowaliśmy
zwycięstwa za bardzo, bo jutro kolejny mecz. Ograniczyliśmy się do toastu
herbatką w czasie kolacji. Nasze nastroje były wyśmienite, ale po całym dniu
wrażeń byłam padnięta. Po kolacji bez dalszej zwłoki wróciłam do pokoju.
Marzyłam o prysznicu. Miałam już ściągać ciuchy, ale przerwało mi pukanie do
drzwi. Ci jak zwykle wyczują najgorszy możliwy moment… Otworzyłam i ujrzałam
większość drużyny pod moimi drzwiami.
-Co tam, chłopaki?-zapytałam opierając się o
framugę drzwi, tak żeby zagrodzić im przejście.
-Wygraliśmy dzięki twojemu przemówieniu, to
świętujemy u ciebie-wyszczerzył się Piotrek.
-Przecież mieliśmy nie świętować. Kto jutro wygra
z Kubą, jak będziecie na kacu?-skarciłam ich.
-Kto mówi o spożywaniu napoi
alkoholowych?-zapytał Igła-Dziś u ciebie oglądamy film. Więc zejdź nam z drogi,
albo siłą cię przesuniemy.
-Grozisz mi?-zapytałam groźnym głosem-No dobra,
właźcie.
Szybko się rozgościli i ku mojemu niezadowoleniu
włączyli jakiś horror. Przytuliłam się do ramienia Winiara i co chwila
zamykałam oczy. Siatkarze nabijali się ze mnie, że nie oglądam tego świetnego
filmu…
Perspektywa siatkarza z obolałym ramieniem :P
Laura nie lubi horrorów, ale ten był bardziej
śmieszny niż straszny. Ciężko było uwierzyć w niektóre sceny. Tylko Piter co
chwila piszczał ze strachu. Dziewczyna po jakimś czasie zasnęła na moim
ramieniu. Nie powiem, nie miałbym nic przeciwko siedzeniu tak całą noc, ale
jutro mecz i ta ręka będzie działać cuda
na boisku. Kubi zgonił chłopaków z łóżka, a Bartek ją na nim położył. Zabraliśmy
laptopa, sprzątnęliśmy opakowania po ciastkach i ruszyliśmy do pokoju Zbycha i
Kubiego, żeby dziewczyna mogła spać w spokoju.
Baaardzo niewyspana Laura ;)
Rano, gdy się obudziłam siatkarzy nie było w moim
pokoju. Pewnie rozeszli się do siebie. Sięgnęłam po telefon. 12:07. Cholera,
zaspałam! Szybko zerwałam się z łóżka i zaczęłam się szykować. Ekspresowo byłam
gotowa. Zbiegłam na stołówkę i w mgnieniu oka pochłonęłam obiad. Pobiegłam do
holu.
-Ładnie to, tak się spóźniać?-zapytał Krzysiu-Już
pięć po pierwszej.
-Daj mi spokój, dopiero godzinę temu wstałam…
-Widać-Zibi wskazał na moją koszulkę, którą
miałam na lewą stronę.
Wsiedliśmy do autobusu i ruszyliśmy na mecz. Po
drodze zarzuciłam na siebie bluzę Możdżonka i poprawiłam koszulkę. Chłopaki
próbowali podglądać, ale Sokal ich opierniczył, więc dali mi spokój.
Na hali siatkarze
przygotowywali się do meczu, a ja zajęłam się nerwowym oczekiwaniem…___________________________________________
Każdy zastanawia się kim jest On... Podoba mi się, jak próbujecie to zgadnąć ;)
W wypowiedzi Dzika miałam napisać, kto odniósł Laurę do łóżka, ale jeszcze tego nie zrobię :P
Mam lepszy moment na ujawnienie zagadki ;) Możecie się dalej domyślać, z każdym rozdziałem powinno być Wam łatwiej ;)
Bardzo DZIĘKUJĘ osobom, które skomentowały poprzedni rozdział :* Ten rozdział jest dla Was <3
Wyświetleń przybyło ponad dwieście, a komentarzy tylko kilka :(
Także ten... No... Dla tych, co poświęcili chwilę na skomentowanie Andrea :]
Całuję ;*
PS. Wierzę, że we wtorek dokopiemy Bułgarom ;)
kurcze, trzymasz w niepewności, a że jestem niecierpliwym człowiekiem to strasznie sie wkurzam, no ale jak czekać, tak czekać :D
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz, strasznie mi się podoba!
ściskam :*
Musimy jutro wygrać;) Nie ma innej opcji;) Ja to już nawet nie próbuję zgadywać kto jest tym wielbicielem;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;*
Osz ty!! :D Tak długo trzymać nas w niepewności :P Czytając ten rozdział już nie jestem taka pewna że to Pit ( w sumie nie wiem dlaczego xD) Jutrzejszy mecz z Bułgarią to będzie niezła nerwówka ale ja wierzę że nasze orzełki dadzą radę. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńOj coraz ciekawiej jest. Tortrujesz nas wiesz?! Jak możesz tak długo trzymać w tajemnicy któż to jest. Ja poddaję się. Nie mam już teraz pojęcia który to z nich :)
OdpowiedzUsuńFajnie,że dziewczyna zmotywowała chłopaków i dzięki temu wygrali mecz. Normalnie przypomina mi się rozdział na moim blogu jak Marta też to samo robiła...ale dobra nie o moim blogu tutaj. ;)
No co? Rozdział świetny i jak zwykle nie zabrakło zabawnych scen między siatkarzami, a dziewczyną.
Całuję ;*
ja nie wiem dlaczego ale myślę, że to może być Kosok??? :D bo tamci o których myślałam, wszyscy odpadają jak się okazuje.
OdpowiedzUsuńczekam na dalsze przygody z niecierpliwością. czytam wszystkie rozdziały, ale nie komentuję... ale tu jestem :)
Wygramy dziś!!! :D musimy!
Wielbiciel Laury to Kubi
OdpowiedzUsuń