Odśpiewano hymny, zawodnicy weszli na boisko, a
mnie zżerały nerwy. Na szczęście dla nas był to krótki mecz. Na początku gra
była wyrównana, ale daliśmy radę i wygraliśmy pewnym 3:0. Wszyscy ogromnie się
cieszyliśmy. Ten mecz nie miał jakiegoś ogromnego znaczenia, bo i tak
wyszlibyśmy z grupy. Mimo to, dał chłopakom energię na kolejne spotkanie. A
dzięki wygranej w trzech setach, zachowali więcej sił na jutrzejszy mecz
półfinałowy. Teraz musimy czekać, by poznać przeciwników. Albo USA, albo
Bułgaria.
Znów autobusem do hotelu i rozmasowywanie
chłopakom mięśni. Szczerze to mogłabym się przyzwyczaić do takiej pracy.
Chociaż nic nie jest idealne.
-Laura, może dokończymy ten masaż u mnie w
pokoju?-Zbyszek charakterystycznie poruszył brwiami.
-Po moim trupie…-warknęłam.
-Nie daj się prosić. Obiecuję, że będzie ci dobrze.
-Zbyszek!
-Będziesz mogła krzyczeć moje imię przez całą
noc-kontynuował uwodzicielskim głosem.
Chłopaki czekający na swoją kolej zaśmiewali się
z nas w najlepsze.
-Na tylu facetów, na pewno nie wybrałabym tego z
przerostem ego. Nadrabiasz braki w innych sferach? Swoją drogą ciekawa jestem
kiedy poznam twoją dziewczynę… Magdę, tak?
Pochyliłam się nad Bartmanem tak, że moje usta musnęły
płatek jego ucha i wyszeptałam:
-I jeszcze jedno, jeśli będziesz dalej się tak
zachowywał, to pamiętaj, że nie jestem bezbronna-trochę mocniej niż było trzeba
wygięłam jego rękę-Też umiem zadać ból.
Puściłam go i się odsunęłam. Na jego nadgarstku
widniały ślady moich paznokci. Ze wściekłą miną wstał i ruszył do pokoju. Dziku
z zaniepokojoną miną spojrzał na mnie, by po chwili ruszyć za przyjacielem.
-Świetnie-mruknęłam pod nosem-To kto
następny?-dodałam głośniej.
Reszta nie drażniła się już ze mną, bo widzieli,
że mogę być nieprzyjemna. Gdy skończyłam, podszedł do mnie Igła.
-Chodź ze mną-pociągnął mnie za rękę.
-Zostaw mnie-burknęłam.
-No chodź… Zaufaj mi.
-Ale gdzie?-nawet nie ruszyłam się z miejsca.
-Zobaczysz.
Zaciągnął mnie pod drzwi mojego pokoju.
-Ogarnij się trochę i ruszamy na miasto-rzucił
Ignaczak.
-Że co proszę?
-Słyszałaś. Przyjdę po ciebie za 15 minut i masz
być gotowa.
Szybko się wyszykowałam. Krzysiek wpadł do mojego
pokoju akurat w chwili, gdy pakowałam telefon do torebki.
-Puka się-mruknęłam.
-Gotowa? To idziemy, bo nam wszystkie sklepy
pozamykają-pociągnął mnie do drzwi.
-Jakie sklepy? I mógłbyś przestać mnie tak ciągać
za sobą!?
-Bo chciałem, żebyś pomogła mi wybrać coś dla
dzieciaków…-powiedział robiąc jednocześnie oczy kota ze Shreka-Bo ty znasz się
na dzieciach i jak nie ty, to kto mi pomoże?
-Trzeba było tak od razu-zamknęłam drzwi na
klucz-Idziesz, czy będziesz tak stać?
-Pomożesz mi?-rozpromienił się libero-Ja
wiedziałem, że na ciebie zawsze możne liczyć w potrzebie…
Po drodze Krzysiek opowiadał mi o swoich
dzieciakach. Większość sklepów zamykają dopiero o 22, więc mieliśmy trochę
czasu na zakupy. Zajrzeliśmy do wszystkich sklepów z zabawkami i grami w
okolicy. Obładowani wróciliśmy do hotelu.
-Dzięki, Laura. Jakbyś potrzebowała pomocy, to
wiesz gdzie mnie szukać.
-Jasne, zapamiętam na przyszłość. Dziwi mnie
tylko, czemu żonie nic nie kupiłeś…
-O kurde-Igła walnął się w czoło-Całkiem
zapomniałem… Czemu mi wcześniej tego nie powiedziałaś?
-Myślałam, że już masz jakiś pomysł. Dziś już
raczej nic nie kupisz, bo jest późno, ale jutro gracie później mecz, więc rano
pójdę z tobą i na pewno coś znajdziemy-poklepałam go po ramieniu.
-Dzięki. Winiar miał rację, jesteś aniołem.
-Co?-nie powiem, trochę się zdziwiłam.
-Nie, nic. Dobranoc-uściskał mnie i z zakupami powlekł
się do pokoju.
-Chyba nigdy ich nie zrozumiem-wzruszyłam
ramionami.
Dziś półfinał. Chłopaki będą grali z
gospodarzami, bo Stany Zjednoczone wygrały wczorajsze spotkanie. Rano z
Krzyśkiem wyszliśmy poszukać czegoś dla Iwony. Zdecydowaliśmy się na śliczny
komplet biżuterii. Igła był zachwycony, a ja byłam przekonana, że jego małżonce
również się spodoba. Siatkarz wrócił do obowiązków, a ja ruszyłam dalej w
miasto, żeby nie siedzieć bezczynnie w pokoju. Narzekam nie raz na siatkarzy,
ale bez nich straszne nudy są. Wróciłam wcześnie i spokojnie przygotowałam się
na mecz. Wyjeżdżaliśmy później, więc miałam chwilę, by popisać z Majką.
Poinformowała mnie, że ma chłopaka. Pogratulowałam jej i oznajmiłam, że chcę go
poznać. Cieszyłam się jej szczęściem, ale też trochę zazdrościłam. Bycie
singlem ma swoje plusy, ale fajnie jest czasami się do kogoś przytulić, wiedzieć,
że komuś na tobie zależy.
W końcu nadeszła pora wyjazdu. Jeśli dziś
wygramy, to jutro zagramy z USA w finale. Chłopaki w bojowych nastrojach
ruszyli na rozruch. Ja trochę się martwiłam. Chociaż obserwując resztę sztabu,
zauważyłam, że inni też się denerwują. Wiem, że nasi chłopcy mogą to wygrać,
ale myśl, że tak niewiele dzieli ich od finału podsycała we mnie zdenerwowanie.
Na szczęście bezpodstawnie. Już w pierwszym secie nasza drużyna wyraźnie
dominowała. W końcówce zrobiło się trochę nerwowo, ale wygraliśmy do 23. Druga
partia skończyła się jeszcze szybciej, bo skończyliśmy go z pięciopunktową
przewagą. Trzeci set był ostatnim dla Bułgarów w walce o finał. Nasza drużyna
bez większych problemów rozgromiła gospodarzy, wygrywając do 18. W całym
spotkaniu nie podobała mi się praca sędziów, którzy popełnili masę błędów i
zachowanie bułgarskich kibiców. Nigdy nie spotkałam się z takim brakiem
szacunku dla drużyny przeciwnej. Siatkarze musieli szybko schować się do
szatni, bo zaczęto obrzucać ich butelkami i zapalniczkami. Zabrali mnie ze
sobą, a reszta sztabu też się ukryła przed rozzłoszczonymi kibolami. Radość
siatkarzy nie była taka, jak po ostatnich meczach. Wszystko przez atmosferę na
hali. Byli zbulwersowani, tak samo jak ja.
-Co za ludzie! Jakby mogli, to pobili by nas za
to, że ich drużyna przegrała-powiedział Bartek, chodząc w tą i z powrotem po
szatni.
-Normalni kibice wspierają swoją drużynę, a nie
wygwizdują i obrażają drużynę przeciwną-dodał Igła.
-No właśnie, normalni, a nie tacy…-zaczął Zibi,
ale przerwał mu Możdżon.
-Dajcie spokój, to było skandaliczne, ale teraz
się przebierzmy i wracajmy do hotelu. Jutro finał, więc nie zawracajmy sobie
niepotrzebnie głowy.
Chłopaki zaczęli ściągać z siebie koszulki, a ja
momentalnie się odwróciłam. Czułam, że policzki mi płoną.
-Przepraszam, ja chyba lepiej wyjdę…-głupio się
czułam w jednym pomieszczeniu z bandą półnagich facetów.
-Dziewczyna nam się zawstydziła-zaśmiał się Kosa,
a reszta mu zawtórowała.
-Wydawało mi się, że smerfy są niebieskie, a
Laura zrobiła się strasznie czerwona-dodał Igła.
-Wstydzę się-mruknął Zator.
-A ja czuję się molestowany-dorzucił Pit.
-Mam dziewczynę-zawołał Zbyszek.
Ruszyłam do drzwi.
-Dajcie jej spokój!
Poczułam, jak ktoś łapie mnie za nadgarstek.
Odwróciłam się, patrzyłam na czyjąś klatę, powędrowałam wzrokiem wyżej i
zatrzymałam się na zaniepokojonym spojrzeniu Michała Kubiaka.
-Zostań tutaj. Bułgarzy mogą się tam kręcić, a
jak dowiedzą się, że jesteś od nas, mogą coś ci zrobić.
Skinęłam tylko głową. Odwróciłam się. Po chwili
chłopak puścił moją rękę, by dołączyć do reszty. Już się mnie nie czepiali.
Rozmawiali o jutrzejszym meczu. Po jakimś czasie przyszedł do nas Andrea i
poinformował, że musimy poczekać na eskortę policji, bo przed halą zebrali się Bułgarzy.
W końcu wróciliśmy do hotelu. Wszyscy mieliśmy
dość wrażeń, jak na jeden dzień, więc rozeszliśmy się do swoich pokoi. Już
zasypiałam, gdy w hotelu rozległy się krzyki. Niechętnie wyszłam z ciepłego
łóżka i uchyliłam drzwi. Na korytarzu kłócili się Michał i Zbyszek.
-…całkiem ci odwaliło!? Zawsze musisz być takim
chamem!?-krzyczał na przyjaciela Kubiak.
-Znalazł się ten, co niby wiecznie jest miły i
grzeczny!-z ironią odpowiedział Zibi.
Coraz więcej drzwi się otwierało i na korytarz
zaczęli wychodzić inni siatkarze.
-Jedna ci nie wystarczy? Nie, bo ty i to twoje
zasrane ego musicie się wszędzie wpieprzyć!-wyrzucał z siebie Dziku.
-Przecież mnie znasz… Zresztą jesteśmy do siebie
podobni! I nie zrobiłem nic złego!
-Traktowałem cię jak brata! Najlepszy kumpel nie
odstawia czegoś takiego!
-Dla mnie nasza przyjaźń zawsze była bardzo
ważna! Nie moje wina, że ty miałeś to w dupie!-warknął Zbyszek i popchnął
przyjaciela.
Michał nie wytrzymał i rzucił się na niego. Na
szczęście reszta w porę zareagowała. Krzysiek z Kosą trzymali Zbyszka, a Jarosz
i Ziomek odciągnęli Dzika.
-Co z wami? Co wy wyprawiacie? Jutro mecz, a wy
się chcecie bić?-zrugał chłopaków El Capitano.
Zbyszek wyszarpnął się i ruszył w kierunku
pokoju.
-Odwalcie się wszyscy-warknął ze złością i
zatrzasnął za sobą drzwi.
-Dobra, teraz wszyscy spać. Nie wygramy ze
Stanami zasypiając na boisku-Możdżon zaczął rozganiać chłopaków-Dobranoc!
-Chodź Misiek, my z Łukaszem cię
przenocujemy-Igła pociągnął kolegę z drużyny.
Gdy przechodzili koło mnie spojrzałam na Michała.
Zachowywał kamienną twarz, ale w jego oczach można było zauważyć ból…
____________________________________
Przepraszam, że tak późno, ale miałam problemy z prądem :(
Przepraszam za ten rozdział, bo jest taki sobie :(
Mam nadzieję, że posiadacie odrobinkę cierpliwości, która wystarczy Wam do następnego rozdziału ;)
Dziękuję za komentarze, jesteście kochani <3
Odpadliśmy z ME ;( Nie będę rozpisywać się na ten temat, bo zajęłoby to więcej miejsca niż rozdział. Zresztą każdy ma swoje zdanie w tej sprawie...
Z jednym wszyscy się zgodzą... Tak cholernie szkoda tych mistrzostw... Po ostatniej akcji nie byłam w stanie powstrzymać łez napływających do oczu ;(
Może coś weselszego na koniec.
Oglądaliście mecz towarzyski Złotek i Reprezentacji? Nasze mistrzynie grały świetnie :)
A Liliana jaka już duża. Jej wejście na boisko było pięknym gestem w stronę jej matki. Fantastyczny mecz i świetna atmosfera. A autograf Liliany... boski :]
To tyle ode mnie na dzisiaj... Trzymajcie się ;*
No, no... kto by pomyślał... Jak na mój nos to chłopakim poszło o Laurę. Ogromnie przykro po wczorajszym meczu... Było tak pięknie a wyszło jak wyszło:(
OdpowiedzUsuńNiestety sprawdziło się siatkarskie powiedzenie :(
UsuńKto wygrywając 2:0, nie wygra 3:0, przegrywa 2:3 ;(
Pozdrawiam ;*
nie narzekaj! rozdział bardzo fajny!
OdpowiedzUsuńa po meczu... same łzy leciały... ale i tak im kibicuję, nie ważne co, nie ważne jak. nie jestem taka, że jak przegrywają to krytykuję, jak robi wiele osób... jak wygrywamy - Polska cudowna, a jak przegramy - obelga za obelgą. Ja jestem z nimi na dobre i na złe ;)
tyle o meczu, a i czekam niecierpliwie na kolejny rozdział! :) Pozdrawiam! :*
Polacy są takim narodem, który uważa, że zna się na wszystkim, a jak coś nie pójdzie to zaraz krytykują... Na siatkarzach wywierana była ogromna presja i to im też nie pomogło. Nie naszym zadaniem jest wytykanie im błędów i zastanawianie się, co zawiodło. My musimy ich wspierać mimo wszystko, żeby wiedzieli, że cały czas z nimi jesteśmy i w nich wierzymy!
UsuńJa także nie będę rozpisywać się o meczu (Dumni po zwycięstwie, WIERNI ! po porażce). Rozdział bardzo fajny, super się czyta wszystkie twoje rozdziały. Tak myślałam że nie zdradzisz kto jest tajemniczym wielbicielem :/ I jeszcze ta kłótnia-ciekawe o co poszło?
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, a myślę, że 2 przyjaciół chodzi właśnie o Laure :)
OdpowiedzUsuńcoż co do meczu.. chyba nie sama płakałaś..ja po prostu byłam załamana i nie dowierzałam, ale.. ja zawsze będę z nimi zresztą jak reszta PRAWDZIWYCH kibiców, i zawsze będę ich kochać, szkoda że z 2:0 zrobiło się po 2 a potem ten nieszczęsny tie-break i błędy sędziów.. może mniej niż wcześniej w meczach innych ale jednak.. cóż, ściskam :*
Najgorsze było to, jak pokazali załamanych siatkarzy i płaczącą całą halę... Cały czas ich wielbię i wierzę, że w przyszłym roku będzie dobrze. Nie wiem tylko, co z Anastasim... Uważam, że to głupota zmieniać trenera na same Mistrzostwa Świata...
UsuńPozdrawiam ;*
Podoba mi się rozdział, więc nie wiem czemu narzekasz.
OdpowiedzUsuńKurdę panowie spokój tam. Też coś sądzę, że przyczyną była Laura.
Ja jestem z chłopaki, byłam i będę.
Zapraszam serdecznie na piąty rozdział. - Silny ból paraliżuje młodą tancerkę. Ale jest przy niej Michał który momentalnie zawozi ją do szpitala. Dziewczyna mimo bólu i łez zwierza się chłopakowi z problemów. Jednak lekarz wydaje ostateczną decyzję- natychmiastowa operacja. Jednak czy dziewczyna wyjdzie z tego cało?
http://ciszamoimswiatem.blogspot.com/
Zapraszam serdecznie.
Pozdrawiam.