poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 53

Skąd on wie? I jak to wytłumaczyć?
-Przepraszam, to moja wina. Długo zasiedzieliśmy się u Sebastiana i Laura nie miała już siły, żeby iść na górę-wypalił Misiek.
-Oj, dzieci, dzieci… Dwa tygodnie temu też była zmęczona?-Michała zamurowało, a ja rozdziawiłam usta-Już trochę chodzę po tym świecie i swoje wiem-uśmiechnął się. Czyli nie był zły?-Jesteście dorośli, zresztą ja wam ufam.
-Czyli nie gniewasz się?-chciałam się upewnić.
-O co? O to, że jesteście zakochani?-zaśmiał się-Ale Michał, jeżeli moja córka będzie przez ciebie płakać…-tu zawiesił głos-nie będzie miało znaczenia to, czy cię lubię, czy nie. Nikt nie będzie jej krzywdził.
Michał chyba zrozumiał, bo mój tata mówiąc to, patrzył na niego, a w ręku trzymał nóż… Tylko smarował masłem kanapkę, ale z tym nożem był naprawdę przekonujący…
-Nigdy bym jej nie skrzywdził-siatkarz mocno mnie przytulił.
Cały dzień minął nam na słodkim leniuchowaniu. Właśnie… Minął… Michał chcąc, nie chcąc musiał jechać do Żor. I znów czekało nas odliczanie do weekendu… Nie płakałam, jak odjeżdżał. Było mi tak cholernie ciężko, ale udawałam silną. Cały czas miałam wrażenie, że razem z Kubiakiem, odjeżdża jakaś cząstka mnie. Jak zwykle obiecał napisać, gdy dojedzie, pocałował mnie i tyle go widziałam.
Kolejny tydzień zleciał na sprzątaniu, gotowaniu i byciu szoferem mojego taty. Codziennie widywałam się z Mają. Kino z Andrzejem sobie darowałam na razie, lubię go, ale ostatnio przesadził. Mówiłam mu nie raz, że kocham Michała, a ten dalej swoje. Może i był pijany, ale to nic nie zmienia. Dostawałam od niego dziesiątki sms-ów, często próbował się do mnie dodzwonić, ale po prostu go ignorowałam. Niech trochę pocierpi, to może wreszcie zrozumie swój błąd…
Tata na szczęście nie zauważył siniaka na policzku, bo bym się musiała gęsto tłumaczyć…
Dni mijały irytująco wolno. Ale wreszcie była sobota i w świetnym nastroju ruszyłam w kierunku Żor. Cały czas podśpiewywałam, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Dojechałam na miejsce, wzięłam torbę z tylnego siedzenia i szybko dotarłam do drzwi z numerem 15. Zadzwoniłam dzwonkiem i nic. Kolejny raz, to samo. Zaczęłam pukać, ale nadal odpowiadała mi cisza.
-Gdzie on się szlaja…-mruknęłam sama do siebie.
Zadzwonię do niego! Tak! Jestem genialna! Ma wyłączony telefon lub jest poza zasięgiem…
-Pięknie!
I mój dobry nastrój wyparował. Nie będę czekać pod drzwiami, postanowiłam zejść do samochodu. Wychodząc z bloku, uderzyłam kogoś drzwiami.
-Ała!
-Przepraszam! Nic ci nie jest?-spojrzałam na swoją „ofiarę”-Patryk?-zdziwiłam się widząc siatkarza.
-Nie dziwię się, że Dziku wrócił z podbitym okiem… Nie jesteś zbyt delikatna-wstał z ziemi.
-Co ty tu robisz?
-Przyjechałem po ciebie-uśmiechnął się.
-Co? Czemu? Gdzie Michał? I skąd wiedziałeś, że tu będę?
-U Łasko, chodź, to zobaczysz czemu. Michał mówił, że za chwilę powinnaś być, więc po ciebie przyjechałem.
Żeby znaleźć chłopaka, musiałam z nim jechać. Po jakichś 15 minutach się zatrzymał.
-Wysiadka-oznajmił z uśmiechem-To tu.
Nigdy tu nie byłam, ale wysiadłam z auta i poszłam za środkowym w kierunku jakiegoś domu. Wszedł jak do siebie, ale przecież tu nie mieszkał, bo byłam u niego… W środku zobaczyłam kubły z farbą, wszędzie porozkładane gazety i folie i… siatkarzy Jastrzębskiego Węgla malujących ściany. Zatrzymałam się i zaczęłam się śmiać. Wszyscy skierowali wzrok na mnie.
-Laura!-Misiek do mnie podbiegł.
Uwiesiłam mu się na szyi.
Wytłumaczyli mi, że to dom Michała Łasko i jego narzeczonej Mileny. Nie mogłam jej na razie poznać, bo była u znajomej. Chłopaki sami remontowali, bo „to świetna zabawa”.
Oznajmiłam, że też chcę pomóc. Po chwili dostałam jakieś spodenki i koszulkę Mileny, które nie były jej potrzebne. Przebrałam się i chwyciłam za pędzel. Misiek, Łasko, Czarny, Holmes i Bontje, po prostu wymarzona ekipa remontowa. Russell zrobił mi czapeczkę z gazety, bo wszyscy takie mieli. Malowanie bardzo dobrze nam szło. A ile śmiechu przy tym było! Nie obyło się bez malowania siebie nawzajem. Ręce odbijane na koszulkach, walka na pędzle… Rob Bontje przebił wszystkich… Przejechał Patrykowi wałkiem do malowania od góry do dołu. Całe plecy i nogi chłopak miał w „zroszonej trawie”. Nie mogłam z tych wielkoludów… Jak dzieci…
Pomalowaliśmy jeden pokój i wzięliśmy się za kolejny. W szóstkę szybko ubywało farby i powierzchni do malowania. Sufit malował gospodarz, stojąc na malutkiej drabince, bo „nie chciało mu się rąk zadzierać do góry”.
-Laura, może my też weźmiemy się za sufit?-zapytał mnie mój chłopak.
-Ty może i dałbyś radę, ale ja?
Skończyło się na tym, że malowałam siedząc Michałowi na barkach.
-Ciężka jestem, może mnie już odstaw…
-Pomalowałaś metr kwadratowy i już ci się znudziło?-zaśmiał się-Jesteś leciutka. Uważaj, farba na mnie kapie!
-Gdzie? Tu?-zapytałam i dotknęłam palcem w farbie czubek jego nosa.
-Ejj!-odstawił mnie i poszedł zmyć ślad z nosa.
-Oj, Misiu, pasuje ci ten kolor…
W pierwszym pokoju druga warstwa farby trochę podeschła, więc oglądaliśmy swoje dzieło. Patrząc tak na tą ścianę, Łasko wpadł na pomysł i nam go przedstawił.
-Myślisz, że Milenie się spodoba? Może być trudno to zamalować…-zapytałam.
-Będzie zachwycona-uśmiechnął się od ucha do ucha.
Umyliśmy ręce, przynieśliśmy wszystkie rodzaje farby, jakie były i… zaczęliśmy odbijać dłonie na ścianie. Efekt był naprawdę niezwykły.
-Robi wrażenie-rozdziawił usta Holmes.
Było już późno, więc postanowiliśmy skończyć resztę jutro. Mieliśmy wychodzić, gdy do domu weszła Milena. Chłopaki nas sobie przedstawili. Wydawała się mega pozytywną osobą, od razu ją polubiłam. Narzeczony kazał jej zamknąć oczy i poprowadził ją do pokoju z naszymi rękami.
-Idealnie!-uśmiechnęła się i mocno go pocałowała.
-Czas już na nas-szepnął Kubiak.
Przytaknęłam i po cichu wyszliśmy.
-Przepraszam, tak niespodziewanie wyszło z tym malowaniem, nie chciałem cię zmuszać do pracy…
-Zwariowałeś? Świetnie się bawiłam. Gdybym wiedziała i tak bym przyjechała-cmoknęłam go w policzek.
Zmęczeni, ale zadowoleni wróciliśmy do mieszkania Michała. Tam szybka kolacja, kąpiel i do łóżka. Ledwo przyłożyłam głowę do poduszki, zasnęłam.

Rano obudziły mnie zapachy dochodzące z kuchni.
-Mmm, co tak ładnie pachnie?-przytuliłam się do siatkarza.
-Jajecznica na boczku. Jak się spało?
-Świetnie-odpowiedziałam z uśmiechem-Dziś też jedziemy do Michała?
-Jeśli nie masz nic przeciwko… Na tygodniu mamy treningi i musiałoby to czekać do następnego weekendu, a mnie wtedy nie ma-spojrzałam na niego pytająco-Jedziemy do moich rodziców.
-A, racja, zapomniałam. No to jemy i jedziemy malować.
Koło 11 byliśmy w domu kapitana. Dziś nie było Czarnego, bo miał spotkać się z dziewczyną. Milena za to była. Cieszyłam się, bo mogłam z nią porozmawiać, trochę ją poznać.
W kuchni pomalowaliśmy trzy ściany na „Złoty kłos”, na czwartej były położone płytki.
-Tu do malowania trzeba było przywieźć Skrę-śmiałam się.
-Żeby mi Karol Kłos dom zdemolował? Już wystarczająco ryzykuję, wpuszczając tu tą bandę-zaśmiał się Łasko.
Szybko nam poszło. Pomalowaliśmy jeszcze jeden pokój i zaczęliśmy wnosić meble do tych, które już wczoraj były skończone.
-Dziękuję ogromnie, nie wiem jak ja się wam odwdzięczę. Bez was nie szłoby tak szybko. Już niewiele zostało do zrobienia. Laura, przepraszam, że zepsułem ci weekend. Przyjechałaś do Michała, a musiałaś malować mój dom-Łasko gadał jak najęty, gdy wieczorem zbieraliśmy się do wyjścia.
-To nie był żaden problem-machnął ręką Kubiak.
-Wystarczy, że zaprosisz na parapetówkę-uśmiechnęłam się-Świetnie się bawiłam.
Pożegnaliśmy się i padnięci wróciliśmy do Miśka. Znów miałam wracać, po ich poniedziałkowym treningu.

Budzik Michała sprawiał, że myślała, że głowa mi eksploduje. Miałam wrażenie, jakbym dopiero przed chwilą zamknęła oczy, a już trzeba było wstawać. Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy na halę. Bernardi sprawiał wrażenie, jakby ucieszył się na mój widok. Trochę dziwne, bo przecież widział mnie drugi raz w życiu. Reszta drużyny miło mnie przywitała.
Siedziałam na trybunach obserwując chłopaków i walcząc z tym, żeby nie zasnąć.
-Laura, wracamy-delikatnie dotknął mojego ramienia Michał-Trening już się skończył.
Zauważyłam, że już jest przebrany i gotowy do wyjścia.
-Zasnęłam!-walnęłam się w czoło-Strasznie przepraszam…
-Nie masz za co-puścił mi perskie oczko.
Wyszliśmy na parking i ruszyliśmy w kierunku samochodu Michała.
-Musiałeś ją nieźle w nocy wymęczyć, skoro taka niewyspana-zaśmiał się Wojtaszek.
-Tylko nie przesadzaj. Ona taka malutka, drobniutka… Szkoda dziewczyny-zawtórował mu Czarny.
Nie zwróciliśmy na nich uwagi. Wróciliśmy do domu. Michał zajął się obiadem, a ja wzięłam zimny prysznic, żeby się rozbudzić. Po jedzeniu z ciężkim sercem wróciłam do Łodzi.

I znów takie same dni. Pocieszała mnie myśl, że tacie pomaga rehabilitacja. W środę spotkałam się z Andrzejem. Strasznie mnie przepraszał. Wybaczyłam mu, ale zaznaczyłam, że jeszcze jedna taka akcja, a już nie będzie tak miło.
Weekend zbliżał się wielkimi krokami, a wraz z nim spotkanie z Michałem. I z jego rodzicami…
Strasznie się denerwowałam. Umówiłam się z Michałem, że przyjedzie po mnie w sobotę koło południa i razem pojedziemy do Wałcza.
_______________________________________
Zaczynając pisać ten rozdział, wpadłam na pomysł z tym malowaniem.
Mam nadzieję, że się podoba, bo było to wymyślone tak spontanicznie...
Znów późnawo... Zła ja :(
Dziękuję, że czytacie i dziękuję za te motywujące komentarze <3
Już nie przedłużam ;)

Buziaki ;*

16 komentarzy:

  1. Najlpesze rozdziały - rozdziały na spontanie <3 Świetny pomysł ;D Nie mogę się doczekać już spotkania Laury z rodzicami Miśka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie ostatnio większość powstaje na spontanie ;)
      Mam w głowie ogólny zarys opowiadania (co najważniejszego będzie się działo, jak się skończy), ale znaczną część po prostu wymyślam na bieżąco... :D

      Usuń
  2. Jak widać świetnie Ci idzie pisanie "na żywioł" :o) Inspiracja na "Złoty Kłos" jakoś mnie nie dziwi i jest dobrze trafiona :p Teraz wizyta u teściów... Ciekawe co się wydarzy... Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeglądałam kolory farb bodajże z Dekorala i jak zobaczyłam "kłosową" farbę, to nie mogłam się powstrzymać, żeby o niej nie wspomnieć :D
      Ściskam ;*

      Usuń
  3. Jesteś genialna, tylko denerwujące są te ich spotkania ;( sama sobota i niedziela i ewentualnie pół poniedziałku. A może tak niech zamieszkają razem. ? :D Jestem bardzo ciekawa jak wypali im wizyta u rodziców Miśka. ;*


    P.S właśnie tak przejechałam po twoim blogu i znalazłam zakładkę " Zajrzyjcie bo warto ;* " i bardzo ucieszył mnie widok mojego bloga za co bardzo serdecznie całuję ; *

    A do siebie zapraszam na czasie, w któryś dzień powinnam dodać i przepraszam , za znikniecie piątego rozdziału, ale już znowu powrócił.;*


    Całuję, Samdersikowa <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przesadzałabym z tą genialną :P
      Laura ma studia w łodzi, dom, tatę, przyjaciół... Michał w Jastrzębiu Zdroju-wiadomo, drużynę, siatkówkę, mieszkanie...
      Czy Laura poświęci wszystko dla Michała?
      Takie związki na odległość są bardzo męczące i rzadko mają rację bytu... :/
      W tej zakładce mam wszystkie blogi, które aktualnie czytam.
      A czytam tylko te, które naprawdę mi się podobają ;)
      Buziaki ;*

      Usuń
  4. NajLepsze są spójrzmy :) Już nie mogę się doczekać spotkania Laury z rodzicami Michała:D na pewno ja polubia! Nie ma innej opcji:)
    Dziękuje za podpiecie mojego bloga do "zajrzyjcie bo warto"
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę nie ma za co ;)
      Mam nadzieję, że ktoś dzięki temu trafił na Twoje opowiadanie :]
      Jak to się mówi, trzeba sobie pomagać (w zdobywaniu czytelników też) :D
      Całuję ;*

      Usuń
  5. Już sobie wyobrażam jastrzębiaków malujących dom Łasko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Banda wielkoludów ubrudzonych farbą w czapeczkach z gazety :D
      Po prostu epickie <3

      Usuń
  6. Oj aż mi się zachciało coś pomalować :D
    Fajny miałaś z tym pomysł. Ciekawe jak tam pójdzie spotkanie z rodzicami?;)
    Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś Michał musiał ją z nimi zapoznać...
      A jak to wyjdzie... Zobaczymy ;)
      Sama jeszcze tego nie wiem :D
      Całuję ;*

      Usuń
  7. Hmm.. ciekawe jak rodzice Miśka przyjmą Laurę ;d Mam nadzieję, że szybko załapią dobry kontakt ^^ Tak, wieeeem.. już od wieków tu nie byłam, ale nadrobiłam. Chociaż powinnam się uczyć na historię, heh.. twoje opowiadanie lepsze! <3
    + http://gemsetmeczjanowicz9.blog.pl/25-rozdzial/ - ZAPRASZAM :D

    Pzdr :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie byłaś, ale jesteś i to się liczy ;)
      Miło mi słyszeć, że moje wypociny są lepsze od historii :D
      Chociaż dla mnie wszystko jest od niej lepsze... :P
      Ściskam ;*

      Usuń
  8. Oby bylo dobrze u Miska, chociaz zapewne tak bedzie ^^
    Ni mam weny na nic pisac, mozg mi wyparowal, wiec czekam na nju :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie myślę nad rozdziałem na jutro... I wiem, co masz na myśli z tym, że mózg wyparował... :P

      Usuń