Chłopaki wybrali się do sklepu po zakup
procentów, a ja z resztą dziewczyn udałyśmy się prosto do domu Michała Łasko.
Gdy tylko dotarłyśmy Milena nas oprowadziła. Byłam pod wrażeniem. Wszystko
urządzone nowocześnie, ale też przytulnie i z pomysłem. Na mojej twarzy
mimowolnie pojawił się wielki uśmiech, jak tylko spojrzałam na ścianę z
odciśniętymi dłońmi. Idealnie wkomponowała się w wystrój. Po obejrzeniu
mieszkania chciałyśmy zrobić kanapki, bo przecież chłopaki po meczu pewnie są
głodni, ale odezwał się telefon Martyny, dziewczyny Radka Zbierskiego.
-Chłopaki pytają jaką chcemy pizzę-powiedziała po
chwili rozmowy.
40 minut później do domu wpadła banda
wielkoludów, podzwaniając butelkami i wnosząc zapach pizzy.
-Co wy? Monopolowy okradliście?-wytrzeszczyłam
oczy na widok ilości trunków zakupionych przez siatkarzy.
-Spokojna głowa-mrugnął do mnie Czarnowski-Jutro
mamy wolne, niedziela, dzień odpoczynku.
Z głośników poleciała głośna muzyka, ale było
jeszcze słychać dźwięk otwieranych puszek z piwem. Trochę poplotkowałam z
dziewczynami, które popijały drinki, ale ja odmówiłam, bo chciałam wrócić z
Michałem do jego mieszkania. Miło nam się rozmawiało, ale musiałyśmy siedzieć w
kuchni, bo było za głośno, żeby w salonie normalnie gadać. Nie powiem, wydawały
się miłe i szybko złapałam z nimi dobry kontakt.
-Tu jesteście!-do kuchni wpadł Łasko-A my was
szukamy i szukamy… Rozumiem, że niektórzy faceci uważają, że miejsce kobiet
jest w kuchni, ale ja nie jestem taki-zarzekał się nieźle wstawiony kapitan.
-Jak już musicie siedzieć w kuchni, to nie
wszystkie naraz-wtrącił się stojący za nim Bontje-Ja wiem, że was naturalnie
ciągnie do garnków i patelni…
-Ej! Bez takich mi tu!-oburzyła się Milena.
-Sorry-podniósł ręce w obronnym geście.
-To idziecie do nas?
Poszłyśmy z nimi do reszty, gdzie oznajmili nam,
że będą grać w butelkę. Na fanty… Kategorycznie odmówiłam, ale inne dziewczyny
nie miały nic przeciwko. No prawie nic… Dopóki Martyna nie została w samej
bieliźnie i znów na nią padło.
-Koniec zabawy!-wstała i zgarnęła swoje ciuchy i
biżuterię i poszła się ubrać.
-Ale dopiero zaczęło robić się ciekawie…-jęknął
Tischer.
-To gramy dalej, ale już bez niej-zarządził
gospodarz.
Kolejne kręcenie butelką i padło na Russella,
który był już w samych bokserkach. Wstał i chwycił za gumkę od bielizny.
Wszyscy zatkali oczy, część wybiegła z krzykiem, a ja ze śmiech spadłam z
brzegu kanapy, na której siedziałam.
-Stop! Koniec zabawy!-obwieścił Polański.
Zdziwiony Holmes poprawił bieliznę i wciągnął na
siebie spodnie. Następnie podszedł do mnie z wyciągniętą dłonią, bo nadal
leżałam na dywanie.
-Nic ci nie jest?
-W porządku, ale trochę przegiąłeś z tym
striptizem-zaśmiałam się, a on mocno pociągnął mnie z podłogi.
W ułamku sekundy byłam w pozycji pionowej.
Siatkarz użył tyle siły, że zatrzymałam się na jego umięśnionym, nagim torsie.
-Przepraszam, ale jesteś leciutka-uśmiechnął się.
Nadal jedną ręką trzymał mój nadgarstek. Drugą
podniósł i delikatnie odgarnął włosy spadające na moją twarz. Czułam żar bijący
od jego ciała…
-Laura!-do pomieszczenia wszedł Łasko.
Szybko odsunęłam się od środkowego.
-Yyy… Jest mały problem z Michałem…-wydukał
kapitan.
-Już idę-rzuciłam jeszcze jedno spojrzenie na
Russella i wyszłam do chłopaka.
-Nie bądź głupi! Ona jest z Kubiakiem…-usłyszałam
jeszcze za plecami.
Okazało się, że mój kochany chłopak zasnął na
krześle w kuchni. Postanowiłam, że najwyższa pora się zbierać. Nie pomógł mi w
tym fakt, że moje kochanie było bez butów, jednej skarpetki i koszulki, a do tego
pod wpływem… Łatwo nie było, ale z moją pomocą założył na siebie brakujące
części garderoby. Wrzuciłam do torebki jego pasek, bo już nie chciałam męczyć
ani siebie, ani jego. Pożegnałam się ze wszystkimi. Wojtaszek pomógł mi odholować
go do samochodu i ruszyliśmy do Żor.
-Jedno piwo?-mruknęłam zerkając na chłopaka.
-Przepraaaszaaam…
Dojechaliśmy szybko, bo w środku nocy nie ma
ruchu na drodze. Wysiadłam i otworzyłam drzwi przyjmującego.
-Wysiadka-oznajmiłam.
Nie mógł poradzić sobie z odpięciem pasa.
Westchnęłam przeciągle i schyliłam się nad nim, żeby mu pomóc. Zaczął mnie
całować po szyi.
-O nie! Tak się nie bawimy!-wyprostowałam się
szybko.
Trochę za szybko, bo uderzyłam głową w dach
samochodu, aż łzy mi do oczu napłynęły.
-Ała!-jęknęłam-Wysiadaj i do domu-warknęłam,
rozmasowując bolące miejsce.
Weszliśmy do środka. Michał ściągnął koszulkę,
stojąc na środku korytarza i podszedł do mnie.
-Nie.
-Ale…
-Nie, koniec kropka. Boli mnie głowa, bo ty
musiałeś za dużo wypić! Idź spać!
Wyminęłam go szybkim krokiem, wyciągnęłam z
zamrażalnika jakąś mrożonkę i usiadłam na kanapie w salonie. Całkowicie ode
chciało mi się spać. Przykładałam zimny okład do bolącego miejsca. Usłyszałam
szum wody w łazience.
-Tylko się nie utop…-mruknęłam pod nosem.
Po kilku minutach trzasnęły drzwi od łazienki i
po chwili poczułam ogromne dłonie na moich ramionach.
-Przepraszam. Bardzo boli?-zapytał odsuwając
okład i składając delikatny pocałunek w tym miejscu.
-Już nie. Miałeś iść spać.
-Sam się boję. Przepraszam, że zachowałem się jak
ostatni palant.
-Jak ty to zrobiłeś? Przed chwilą ledwo stałeś na
nogach, a teraz jesteś prawie trzeźwy-zdziwiłam się.
-Zimny prysznic i łzy w oczach ukochanej kobiety
potrafią postawić na nogi-uśmiechnął się.
I jak można się na niego gniewać? No nie można…
Poszliśmy do łóżka, bo Misiek po tym prysznicu był bardzo zmarznięty. Mocno go
przytuliłam i po chwili zasnęłam.
Obudziliśmy się w porze obiadowej. Nie chciało
nam się gotować. O dziwo mnie głowa bolała bardziej niż Michała, ale to przez
guza, którego sobie nabiłam… Postanowiliśmy zjeść pierogi, które były tą
mrożonką, co w nocy „uratowała mi życie”. Misiek miał pełno mrożonego jedzenia,
bo babcia się o niego martwiła. Wystarczyło słowo babcia i dalsze wyjaśnienia
były zbędne.
Po siedzieliśmy trochę przed telewizorem, a
później Michał wpadł na pomysł, żeby zadzwonić do Łasko i spytać, jak się
trzyma. Po kilku sygnałach odebrała Milena. Okazało się, że nadal była u niej
większość drużyny i że dopiero zaczęli wstawać. W tle było słychać jęki. No
tak. Kac morderca. Było mi głupio, że dziewczyna została sama z tym wszystkim,
więc razem z przyjmującym pojechaliśmy jej pomóc w sprzątaniu.
Wszędzie opakowania po pizzy, puszki po piwie,
części garderoby… Zastanawiałam się, co mogło się tam dziać po naszym wyjściu.
Ja sprzątałam śmieci, a Misiek kolegów. Część zabrała się z tymi, którzy mieli
dziewczyny, a resztę wsadził do taksówek. Milena strasznie nam dziękowała za
pomoc. Łasko nadal spał, więc po uprzątnięciu wszystkiego ulotniliśmy, żeby nie
przeszkadzać.
-Naprawdę jesteś cudowna-uśmiechnął się Michał,
gdy przekroczyliśmy próg jego mieszkania.
-Czemu niby?
-Ledwo ich znasz, widziałaś dwa czy trzy razy na
oczy, a tak pomagasz…
-Polubiłam ich-wzruszyłam ramionami.
-I bardzo mnie to cieszy-mrugnął.
Niestety koło 20 stwierdziłam, że najwyższa pora
wracać do domu. Michał strasznie jojczył, żebym została, ale rano musiałam być
na uczelni. Znów żegnałam się z nim na tydzień. Obiecałam, że choćby nie wiem
co, przyjadę na ich następny mecz. Za tydzień w niedzielę mieli grać w
Rzeszowie. Nie odpuściłabym tego meczu, bo długo nie widziałabym się z
Michałem, a po drugie wreszcie była okazja zobaczyć Pitera, Igłę, Zibiego,
Kosoka… Co z tego, że dzwonili, jak żaden mnie nawet nie odwiedził?
Znów zaczęłam odliczać godziny (bo nawet nie dni) do kolejnego meczu...
__________________________________________
No hejka ;)
Mam nadzieję, że ten rozdział wyszedł mi minimalnie ciekawszy niż poprzedni :P
Impreza u Łasko, Russell, pijany Misiek... Chyba nie było źle ;]
A w następnym mecz z Sovią :D
Jutro wracam do domu, więc rozdziały, które się u Was pojawią w weekend przeczytam prawdopodobnie w poniedziałek lub wtorek ;]
W końcu idą święta, trzeba co nieco posprzątać...
Biorę się za pisanie rozdziału na sobotę, bo jak wrócę do siebie, to nie będę miała na to czasu :P
Nie zrobiłam tego wcześniej, bo kupiłam sobie książkę, od której nie mogłam się oderwać ^^
Uwielbiam takie książki ;D
Nie przynudzam, lecę pisać ;]
Buziaki ;*
Jejciu ^.^ Rozdział jak zwykle cudny. Ciekawie zapowiada się wątek z Rusellem :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Miałam nie mieszać, nie psuć, a tu taki Holmes i się podoba :D
UsuńDzięki za miłe słowa ;]
Buziaki ;*
Niezła impreza :o) kolejny amant zadurzony w Laurze?
OdpowiedzUsuńSpotkanie z siatkarzami z Sovii brzmi ciekawie. Pewnie znów jakaś przygoda z ich udziałem przydarzy się bohaterce :o)
Pozdrawiam cieplutko :*
Można sobie wmawiać, że to przez alkohol... No ale zobaczymy ;)
UsuńZ Resoviakami nie może być nudno! :D
Całuję ;*
Misiek pijany... HAHAHA!! Wyobraziłam Go sobie siedzącego na tym krześle. i spadłam z łóżka! :D
OdpowiedzUsuńRewelacyjny rozdział!
pozdrawiam
Mam nadzieję, że nic Ci się nie stało ;)
UsuńDziękuję i również pozdrawiam ;*
Boski <3 Czo ten Rusell? ;o ;p Prędzej bym podejrzewała, że Andrzej znów coś namiesza, a tu proszę ;D Czekam na kolejny! ;) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńNo własnie taki chłopak z zaskoczenia się pojawił:D
OdpowiedzUsuńOgólnie fajny rozdział, jak każdy :)
O jeszcze zdjęcie Mariusza super :)
Pozdrawiam serdecznie;)
ojojojoj, wyczuwam coś na horyzoncie o nazwie Russel :D zapowiada się ciekawieee...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ruseelowi nic nie odbije, pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńImprezka się udała, ale nie spodziewałam się, że będą grać w butelke. Russel się za bardzo nakręcił i nie chodzi mi tylko o gre. Tylko żeby nie napsocił.
OdpowiedzUsuńTaki mały szczegół a może mieć duże znaczenie. Chodzi mi o to, że Laura mocno uderzyła się w głowe. Niby nic ważnego a jednak przykuło moją uwage. Czyżby to miało jakieś znaczenie w przyszłości? Bo niby taki szczegół na który nie zwróci się uwagi a potem nagle się okarze, że Laura ma krwiaka czy cuś.
Nie wiem czemu mam takie czarne scenerie.
Ciekawi mnie mecz z Sovią. Czuje, że do zwykłych nie będzie należał ;)
Powiedz cóż to za książke czytasz? ;P
Zapraszam do mnie na nowy rozdział ;)
Nominowałam Cię do Liebster Blog Award! Mam nadzieją, że odpowiesz na moje pytania. Więcej na http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/2013/12/liebster-blog-award.html Pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award! http://kissmelovevolleyball.blogspot.com/2013/12/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńTo się teraz porobi, jeśli Holmes zachce i na trzeźwo być bliżej przy Laurze... :/
OdpowiedzUsuńDo tego jeszcze Michał zaczął świrować, ale to przez alkohol...
Ja już chcę następny, chcę mecz, chcę spotkania Laury z chłopakami z Rzeszowa :D
No a ta impreza to na prawdę musiała być niezła, skoro wszyscy woleli zostać na noc niż się tłuc do siebie, albo powiem inaczej, nie byli wstanie wracać :P
Pozdrawiam :*
świetny :)
OdpowiedzUsuńSio Russell !! Łapy mi bierz cholera jasna. !! Nie psuj no ! ;* <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do sb i mile widziany komentarz ;)
http://jedyniecomogeciobiecac.blogspot.com/
p.s wieczorem pojawi sie nowy ;* przepraszam za spam ;*