środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 61

-Dzięki-uśmiechnął się mój chłopak.
-Widzę, że faktycznie nie najlepiej z nią-kapitan wskazał na mnie.
-Muszę siku-jęknęłam i mój chłopak zaprowadził mnie do łazienki.
Po chwili wyszłam (gdyby nie pomoc ściany, to ciężko by było…) i zastałam chłopaków rozmawiających.
-Dobra, to idziemy spać-zarządził mój chłopak-Ty śpisz ze mną, bo mamy pokój dwuosobowy i dwa łóżka. Chyba, że wolisz z nim.
-Mhm-mruknęłam.
-Tylko tam grzecznie-pogroził nam palcem drugi Michał.
Ciepła pościel była spełnieniem moich marzeń. Łóżko było ciasne, ale bynajmniej mi to nie przeszkadzało.
-Laura!-Misiek złapał moje dłonie wędrujące po jego nagim torsie-Idź spać.
-Ale Misiu…
-Jesteś nietrzeźwa, a potem będzie, że cię wykorzystałem. Nie, idziemy spać.
-No ale…
-Laura!-przerwał mi-Michał śpi i ja też bym chciał. Tobie także doradzam, bo do domu kiedyś trzeba wrócić.
-Czyli nie?-zapytałam ze smutkiem w głosie.
-Przykro mi-pocałował mnie w czoło i mocno otulił kołdrą.
Było mi wygodnie i ciepło, więc bez problemu zasnęłam.

-Laura-poczułam jak ktoś delikatnie gładzi moje ramię-Laura, trzeba wstawać.
-Misiu, ale dopiero się położyłam…
-Nie dopiero, bo dochodzi 9 i zaraz jadę do Jastrzębia, a ciebie nie mogę zostawić w hotelu. Chodź-pociągnął mnie delikatnie do góry.
Niechętnie wstałam. O dziwo, głowa mnie nie bolała, ale nie pamiętałam, co to za hotel, ani skąd się w nim wzięłam. Z łazienki wyszedł Michał Łasko. Zaczęłam się zastanawiać, co on tutaj robi. Misiek wspomniał coś o powrocie do Jastrzębia Zdroju, więc pewnie tu nocowała jego drużyna… Przeżułam kawałek kanapki przyniesionej przez przyjmującego. Nie zjadłam nawet połowy, a już pochylałam się nad muszlą toaletową, pozbywając się zawartości żołądka.
-W porządku?-Michał wparował do łazienki.
-Nic mi nie jest-uśmiechnęłam się blado.
-No chyba jednak nie. Chodź, napijesz się gorącej herbaty.
Herbata podzieliła los kanapki, a do tego rozbolał mnie żołądek. Trzeba było się zbierać, więc Misiek zadzwonił po Ignaczaków, żeby zabrali mnie i mój samochód do siebie, bo nie mogłam jeszcze prowadzić. Pożegnałam się z nim i pojechałam z Krzyśkiem. Jego dzieciaki były świetne, ale nie mogłam się z nimi bawić. Położyłam się, bo tylko w tej pozycji czułam się znośnie. Każda próba jedzenia lub picia kończyła się w toalecie.
-Odwodnisz się nam-jęczała Iwona.
W końcu napiłam się trochę wody i od razu się położyłam. Po chwili zasnęłam. Trzy godziny później obudziła mnie Dominika.
-Idziesz na kolację?-zapytała dziewczynka.
-Już tak późno? Muszę jechać do domu!
Weszłam do kuchni połączonej z jadalnią.
-I jak? Lepiej ci już?-od razu Igła znalazł się koło mnie.
-Tak, raczej tak, ale czemu mnie nikt nie obudził? Muszę wracać do domu…
-O nie, kochana-wpadł mi w słowo-Nigdzie się nie wybierasz. Tak się składa, że Dziku powiedział mi, że wtorki masz wolne, więc zostajesz. I nie ma żadnego ale!-dodał, gdy otwierałam usta, by się zripostować.
Kolacji nie dane było mi zjeść, ale wodę w małych ilościach mój organizm już przyswajał. W życiu nie miałam tak okropnego zatrucia pokarmowego… Już nigdy nie tknę alkoholu! A na pewno nie w takich ilościach…
Byłam zmuszona zostać u nich na noc. Było mi strasznie głupio nadużywać ich gościnności, zwłaszcza, że prawie cały dzień przesiedziałam na podłodze w łazience.
We wtorek koło 10 wyjechałam do domu. Iwona zapakowała mi jakichś kotletów, żebym nie musiała gotować. Tata ucieszył się na mój widok, a mi przypomniało się, że nie zawiozłam go na rehabilitację. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię, gdy mówił, że jechał taksówką. Jaka  ze mnie wyrodna córka…
Dni mijały szybko. Wpadłam w wir obowiązków. Z Majką się nie kontaktowałam, nawet nie wiem, czy i w jaki sposób wróciła z Rzeszowa. Nie zamierzałam jej przepraszać. Nie dopóki oszukuje Sebastiana. Nie znałam go długo, rzadko się widywaliśmy, ale zdążyłam go polubić. Nie zasługiwał na takie traktowanie. Zresztą, kto zasługuje na bycie okłamywanym przez osobę, którą kocha?

W sobotę rano obrałam kierunek Żory. Bez najmniejszego problemu trafiłam do mieszkania Kubiaka, który już na mnie czekał. Po czułym przywitaniu, nie zważając na to, że jest środek dnia, wylądowaliśmy w sypialni. Brakowało mi jego bliskości. Zmęczeni, ale szczęśliwi leżeliśmy wtuleni w siebie. Już jutro miał się odbyć mecz ze Skrą. Tym razem udało mi się niczego nie zapomnieć. Michał opowiadał mi, co działo się na ostatnim treningu, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Udajemy, że nas nie ma?-zapytał chłopak.
Pokiwałam głową, ale dźwięk dzwonka rozlegał się cały czas.
-Chyba sobie nie pójdzie-westchnął Michał i w samych bokserkach poszedł do drzwi.
-Widzę, że Laura już przyjechała-usłyszałam śmiech Łasko dobiegający z przedpokoju-Chcieliśmy was zaprosić do nas na kolację.
-Nie mogłeś napisać sms-a?-w głosie przyjmującego dało się wyczuć irytację.
-Może i mogłem. To jak przyjdziecie?
-A bo ja wiem…
-Laura! Wiem, że tam jesteś! Przyjdziecie dziś do nas?
-Jasne, z chęcią-odkrzyknęłam.
Chłopaki jeszcze chwilę pogadali, a potem kapitan Jastrzębskiego Węgla sobie poszedł. Do wieczora razem z Miśkiem siedzieliśmy na kanapie, kłócąc się o pilota. Ambitnie… Po 18 zaczęłam się szykować, by już o 20 pukać do drzwi Mileny i Michała. Posiedzieliśmy, pośmialiśmy się, pogadaliśmy. Oprócz nas był jeszcze Patryk z Kasią. Miło spędziliśmy wieczór. Pod koniec ja plotkowałam z dziewczynami, a chłopaki zaczęli rozmawiać o jutrzejszym meczu. Koło północy wróciliśmy do mieszkania przyjmującego. Szybki prysznic i spokojnie mogłam się oddać w ramiona Morfeusza.

Michał od samego rana kręcił się po domu. Chodził z kąta w kąt i nie mógł obie znaleźć miejsca. Nie pomagały moje przemowy, żeby się nie denerwował. Był na jednym treningu, a potem razem pojechaliśmy na halę. Ja ubrana na pomarańczowo z zapałem do dopingowania, on z torbą ze strojem i wolą walki. Rozgrzewka przebiegła sprawnie. W międzyczasie zaczepił mnie Zator z Winiarem. Obaj bardzo cieszyli się na mój widok. Nie wiedziałam, czy Michał widział się już z Winiarskim. Wolałam nie wnikać. Ostatnie słowa otuchy i mój siatkarz wkroczył na boisko. To był piękny mecz. Kibice dawali z siebie wszystko, tak samo jak zawodnicy. Drużyna gospodarzy wygrała to spotkanie 3:1, a MVP został Michał Łasko. Poczekałam, aż tłum się przerzedzi i podbiegłam do chłopaka. Widziałam radość w jego oczach. Niestety nie mogłam za długo cieszyć się ciepłem jego ramion, bo musiał rozdać jeszcze trochę autografów, udzielić wywiadu i się rozciągnąć. Potem odprowadziłam go pod drzwi szatni i czekałam, aż wyjdzie.
-Tęskniłem-odwróciłam się stając twarzą w… klatkę piersiową (nie da się tego inaczej nazwać) z Winiarem-Dziku wygrał.
-Świetnie dziś grali, więc nie ma się co dziwić ich wygraną-wzruszyłam ramionami.
O wilku mowa. Po chwili z szatni wyszedł Kubiak.
-Czego od niej chcesz?-warknął.
-Już nie można porozmawiać?-oburzył się Winiar.
-Porozmawiać, czy całować ją bez jej zgody!?
Zaczęli się kłócić, nie zwracając uwagi na moje protesty. Padło kilka słów za dużo i pięść Kubiaka trafiła w twarz drugiego przyjmującego. Gdyby nie interwencja siatkarzy wychodzących z szatni, nie wiem, jak by się to skończyło. Byłam zła na ich obu. Jednego byłam pewna, Winiar obudzi się jutro z niezłą śliwką pod okiem.
Zmęczeni wrażeniami wróciliśmy do mieszkania, ale ja tylko po rzeczy. Mimo protestów chłopaka postanowiłam wracać, bo na jutrzejszych zajęciach musiałam być.

Perspektywa najlepszego przyjmującego z Jastrzębskiego Węgla ;)

Laura uparła się, żeby wracać. Tłumaczyła się zajęciami, ale byłem pewien, że jest na mnie zła za tą akcję z Winiarskim. Może mnie poniosło, ale nie będę patrzył bezczynnie, jak on się do niej przystawia!
Nie chciałem się z nią rozstawać, ale kobiety muszą zawsze stawiać na swoim. Koło 21 wsiadła do samochodu i ruszyła do Łodzi. Dużo się dziś działo i emocje nie dawały mi spać. Chodziłem po domu i myślałem o Laurze, o siatkówce, o życiu… Dziewczyna zapomniała kosmetyczki, więc położyłem ją na wierzchu, żeby jej oddać przy najbliższym spotkaniu.
Przed północą rozdzwonił się mój telefon. Dotarła do domu i pewnie zastanawia się gdzie ma kosmetyczkę, pomyślałem i sięgnąłem bo komórkę.
___________________________________________
I znowu późno... Jakoś rozdziały nie chcą się same pisać... :P A nie mam ostatnio czasu... :(
Dzisiaj dwóm osobom tłumaczyłam chemię (mózg rozj... rozwalony). Nie cierpię chemii :/

Dziś mój ulubiony środkowy ma urodziny!!! Sto lat, sto lat dla Pitera! ^^

A widzieliście dzisiejszy mecz Kubiaka? Dziwić się, że to mój ulubiony siatkarz. Nie poddaje się, mimo bólu walczy do samego końca... Poświęcenie, walka, te słowa kojarzą mi się z tym znakomitym przyjmującym <3

Przedwczoraj pobiliście rekord wyświetleń! Jestem z Was dumna! Mordka mi się śmieje, gdy widzę, ile osób tu zagląda ;]

#studia #nowerozdziały #chemia #brakczasu #świetnemecze #corazbliżejświęta
Tak mogę podsumować moje ostatnie dni... :D
Do piątku ;)
Całuję ;*
Nasz dzisiejszy jubilat :*

10 komentarzy:

  1. Wiedziałam, że spotkanie Dzik-Winiar nie obejdzie się bez rękoczynów.
    Nie dziwię się też decyzji o wcześniejszym powrocie Laury.
    Misiek prawdziwy mężczyzna nie wykorzystał sytuacji :)
    Podoba mi się niezmiernie Twój blog.
    Życzę Ci najpiękniejszych świąt Bożego Narodzenia. Udanych prezentów, pysznych potraw, uśmiechu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misiek pełna kultura ;] A z Winiarem... Pierwsza konfrontacja już była, więc może być tylko lepiej :)
      Mój blog jest taki sobie, a ostatnio w ogóle nie mam czasu na pisanie... Staram się trzymać jako taki poziom i nie zanudzać :P Ale cieszę się, że Ci się podoba ;] (ja może jestem zbyt krytycznie nastawiona do tego)
      Tobie również życzę cudownych świąt, rodzinnej atmosfery, pachnącej choinki, dużo prezentów, dobrego jedzonka i wystrzałowego Sylwestra ;*
      Pozdrawiam cieplutko ;*

      Usuń
  2. Super, tylko szkoda, że Dzik pokłócił się z Winiarem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś mi się wydaje, że w jakiejś innej sprawie będzie ten telefon....
    Według mnie Misiek trochę przesadził. Nie musiał atakować Winiara, który nic nie zrobił :/ Coś czuję, że stanie się coś niedobrego... :(
    Jejku, co to był za mecz. Wczoraj całe moje popołudnie wypełnione było meczami, ale to Jastrzębski Węgiel- Halbank Ankara było najlepszym spotkaniem. W chwili gdy Kubiak wybił sobie bark przeżywałam mały zawał serca. Gdy zaczął w drugim secie grać nie mogłam wyjść z podziwu, że po, co tu dużo mówić kontuzji wrócił do gry. I to jeszcze w jakim stylu ^.^ Akcja meczu według mnie to obrona nogą Masnego i skuteczny atak Dzika :D Cóż tu dużo mówić... Mecz wspaniały, a gra Kubiego rewelacyjna :P Ale nie tylko oni. Bardzo dobry mecz zagrała również Asseco Resovia Rzeszów ;) Szkoda tylko Zaksy.... :(
    Całuski ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie mecze nie zdarzają się często, a postawa i gra Kubiaka... REWELACYJNA!!!
      Teraz pytanie, czy Sovia i JW będą miały okazję zmierzyć się w LM ;]

      Usuń
  4. zastanawia mnie ten telefon.. jestem ciekawa strasznie! :)
    Kurcze, Misiek taki wyrywny, ale mógłby się pohamować, bo w sumie nic mu Winiar nie zrobił, i chyba zrozumiał..
    buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawi mnie ten telefon :D
    świetny rozdział ! :)
    Czekam na kolejny i zapraszam
    pomimowszystkokocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział :D
    Już nie mogę doczekać się następnego :)
    http://pokochaj-znowu-siatkowke.blogspot.com/ Zapraszam :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże co to za telefoon? Misiek spokój, spokój, spokój.

    Moje słoneczko, miało urodziny.

    'Co najbardziej lubimy w naszym ziemskim życiu? Zapach kwitnącego majowego bzu o poranku? A może smak babcinych obiadków i tego ciepłego kompotu? A może jest to widok ukochanej osoby? Widok jej twarzy która tak bezpiecznie spoczywa obok Twojej na białej poduszce ? Może są to wypowiedziane słowa "kocham Cię " '

    Serdecznie zapraszam na 3 rozdział
    http://blekitneoczy1.blogspot.com/2013/12/3.html

    Pozdrawiam Anka

    OdpowiedzUsuń