środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 54

Tak się denerwowałam dzisiejszym spotkaniem, że nawet nie zauważyłam, jak pod domem zaparkowało czarne audi.
-Co ty taka zamyślona?-odezwał się głos za moimi plecami.
Odwróciłam się i wpadłam w ramiona Michała.
-Twój tata był przed domem, ucięliśmy sobie pogawędkę, a ty nawet nie zauważyłaś, że przyjechałem-pokręcił głową z dezaprobatą.
-Przepraszam, trochę się zawiesiłam…
-Podobno strasznie się denerwujesz. Naprawdę nie ma czym, na pewno cię polubią-pocałował mnie w czoło-A teraz bierzemy rzeczy i jedziemy.
Zabrał moją torbę, a ja wzięłam ciasto, które wczoraj upiekłam. Pożegnałam się z tatą, przy okazji powtarzając mu po raz enty, co mu naszykowałam, gdzie co jest i że ma dzwonić, jakby czegoś nie wiedział.
-Córuś, jestem dorosły. Nic się nie stanie, jak zostawisz mnie samego w domu-uśmiechnął się.
-Ale twoja noga…
-Nie ma żadnego ale, a teraz leć już, bo Michał czeka. Tylko jedźcie ostrożnie-przytulił mnie.
-A co jeśli mnie nie polubią?-zapytałam siatkarza 10 minut później, gdy już jechaliśmy do jego rodziców.
-Laura, przestań, bo się na ciebie pogniewam. Ciebie nie da się nie lubić, więc nie musisz panikować.
Przez całą drogę rozmawialiśmy, śpiewaliśmy i żartowaliśmy. W towarzystwie Michała byłam bardziej rozluźniona. Sprawiał, że mniej się stresowałam. Po czterech godzinach zatrzymał auto.
-To tu. Gotowa? To idziemy.
-Nie jestem gotowa-mruknęłam.
-Jak się ciebie nie zmusi, to nigdy nie będziesz-westchnął-Nie gryzą-puścił mi oczko.
Wysiedliśmy z auta, wzięłam ciasto i skierowaliśmy się do drzwi.
-Strasznie się trzęsiesz… Zimno ci?-Michał objął mnie ramieniem w pasie.
-Ciepło, ale się boję…
-Zaraz będzie po wszystkim-pomachał w kierunku okna, za którym mignęła mi twarz starszej kobiety.
Drzwi otworzyły się szeroko.
-Babciu!-Michał uściskał staruszkę-Co ty tu robisz?
-Wchodźcie, porozmawiamy przy herbatce-wciągnęła nas do środka.
Misiek przytulał swoich rodziców, a ja czułam się obco, nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić.
-Chciałem wam przedstawić Laurę-wskazał na mnie-Moją dziewczynę. Laura, to moja mama Basia, babcia Krysia i tata Jarek.
-Bardzo miło mi państwa poznać-uśmiechnęłam się.
-Wreszcie poznałem synową-wyściskał mnie pan Jarek.
-Chodź dziecko, pewnie zmęczona jesteś podróżą-babcia chłopaka wciągnęła mnie dalej.
-Zaraz podgrzeję wam obiad-oznajmiła mama siatkarza.
-Jejku, jaka z ciebie chudzinka-załamywała nade mną ręce starsza pani-Basiu, dla niej dwa kotleciki, bo nam tutaj padnie.
Poszłam do kuchni za panią Basią.
-Może w czymś pomogę?
-Naprawdę nie trzeba. Jesteś naszym gościem-uśmiechnęła się do mnie.
-Upiekłam ciasto…
-Dziękuję ci bardzo, a teraz wybacz, bo kotlety się spalą.
To nie było zbyt miłe… Delikatnie mówiąc zasugerowała, że mam jej nie przeszkadzać… Wróciłam do salonu.
-Laura, siadaj, opowiadaj-uśmiechał się serdecznie pan Jarek-Michał już nam trochę o tobie mówił. W samych superlatywach-mrugnął do mnie.
-Bo miałem kim się chwalić-wypiął dumnie pierś mój chłopak-Taka Laura jest jedyna w swoim rodzaju. Dobrze gotuje, zna się na samochodach, też kocha siatkówkę… Do tego mądra, śliczna…
-Ładniejsza niż w gazecie-zaśmiał się jego ojciec, przerywając mu.
-Ale nie masz dziecka?-zapytała stojąca w progu Barbara.
-Nie, ta dziewczynka ze zdjęć jest jednym z dzieci, którymi się opiekowałam-no pięknie, brakowało tego, żeby jeszcze oni mieli o mnie złe zdanie…
-Ktoś napisał takie bzdury… A żebyś widziała komentarze. Zaczęli wyzywać i oceniać Laurę, w ogóle jej nie znając-oburzył się Misiek.
-Ludzie są naprawdę okrutni, ale nie przejmuj się, kochanie. Ty i Michaś dacie sobie z tym radę-stwierdziła pewnie babcia Krysia.
Po chwili ja i Michał zostaliśmy zmuszeni do jedzenia. Mogę się założyć, że moja porcja była taka sama jak przyjmującego, albo i trochę większa. Ledwo zjadłam połowę. Zaczęłam dłubać widelcem w jedzeniu, zerkając na chłopaka.
-Chcesz trochę?-szepnęłam, gdy nikogo nie było w pobliżu.
-Zwariowałaś? Ledwo to zmieściłem. Bernardi mnie zabije…-mruknął.
-Prawie nic nie zjadłaś-zdziwiła się pani Krysia-Taka kruszynka i je jak wróbelek-westchnęła.
-Już więcej nie zmieszczę… Naprawdę było wyśmienite, ale już nie mogę-uśmiechnęłam się przepraszająco.
-Nic nie szkodzi. Zaraz wyciągniemy ciastka, pokroimy ciasto i coś jeszcze podjesz sobie… Napijesz się czegoś?
Wmuszono we mnie taką ilość jedzenia, że zastanawiałam się, jakim cudem guzik od moich spodni jeszcze się trzymał. Przy okazji opowiedziałam co nieco o sobie i poznałam kilka historii z dzieciństwa Michała. To była naprawdę sympatyczna rodzina. Nie dało się z nimi nie śmiać. Tylko pani Basia mało się odzywała i nie jadła mojej szarlotki. Cały czas miałam wrażenie, że mi się przygląda.
-Twoja mama chyba mnie nie lubi-powiedziałam Michałowi, kiedy prowadził mnie do łazienki.
-Na pewno cię lubi, może ci się tylko wydaje…-zbagatelizował sprawę.
Wzruszyłam ramionami i zamknęłam się w łazience. Miałam wychodzić, gdy usłyszałam za drzwiami:
-Trzymaj się jej, Michaś. To ta-rozpoznałam głos pani Krysi-Nie pozwól jej uciec.
-Wiem, babciu. Kocham ją nad życie.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Odczekałam jeszcze chwilkę i opuściłam łazienkę. Teraz czekała nas kolacja… Cała sterta kanapek… I kto ma niby to zjeść? Ja z Michałem, bo niby kto inny…
-Gdzie mam ci pościelić?-zastanawiała się głośno mama Miśka, patrząc na mnie.
-No jak to gdzie?-zdziwił się pan Jarek-U Michała w pokoju. Będą spać razem. Chciałbym kiedyś mieć wnuki…
Spłonęłam rumieńcem i spojrzałam na śmiejącego się przyjmującego.
-Będziesz miał, ale może najpierw Błażej? W końcu on ma już narzeczoną-zapytał chłopak.
-Ty nie patrz na Błażeja, tylko na siebie-mruknął jego ojciec-Zresztą Laura lubi dzieci…
Nie kontynuowaliśmy już tej rozmowy. Michał pokazał mi swój pokój. Biurko, łóżko, plakaty na ścianach, nagrody na półkach, jakieś gry… Mogę się założyć, że nic się tu nie zmieniło odkąd się wyprowadził. Usiedliśmy na brzegu łóżka.
-Widzisz, lubią cię-Michał objął mnie ramieniem.
-Twój tata mnie uwielbia, a babcia myśli, że jestem niedożywiona-zaśmiałam się.
-Ona każdego tak karmi. Nie wiedziałem nawet, że przyjeżdża… Ale cieszę się, dawno jej nie widziałem.
-Bardzo sympatyczna osoba-powiedziałam w momencie, gdy rozległo się pukanie do drzwi.
-Przyniosłam wam ręczniki-o wilku mowa.
-Dziękujemy-odpowiedzieliśmy jednocześnie.
-Ja pójdę po twoje rzeczy, bo jeszcze ich nie przyniosłem z auta, a ty możesz się tu rozejrzeć-machnął ręką i wyszedł za babcią.
Przyglądałam się jego nagrodom. I na jednej z półek zauważyłam album.
-Przyniosłem!-cofnęłam rękę i odwróciłam się do Michała.
Odstawił torbę i oznajmił, że ja pierwsza mam iść się kąpać. Gdy ja skończyłam, poszedł on. Jak był w łazience, wyciągnęłam album i zaczęłam oglądać. Często musiałam zakrywać usta dłonią, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
-Ej! Nie ma tak!-wrócił i zatrzasnął mi album przed oczyma.
-Pokaż i tak już prawie cały obejrzałam-szturchnęłam go łokciem.
-Nie-odwrócił się i udawał, że się obraził.
-No, pokaż-zaczęłam jeździć palcem po jego ramieniu-Michaś…
-Niech ci będzie, ale się nie śmiej-nie wytrzymał.
Skończyliśmy oglądać i stwierdziliśmy, że pora spać. Poleżałam z pół godzinki i zaczęłam strasznie kręcić się z boku na bok.
-Co się dzieje?-mruknął Michał, którego chyba obudziłam.
-Nie mogę spać-jęknęłam.
-Czemu? Masz jakieś koszmary? Niewygodnie ci?-zaczął zasypywać mnie pytaniami.
-To chyba z przejedzenia…
Zaczął się śmiać, a ja go walnęłam i mruknęłam, że ma być cicho. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i w końcu zasnęłam.

O 9 Michał jeszcze spał, więc sama zwlekłam się z łóżka. Ubrałam się i zeszłam do kuchni. Była tam tylko jego mama, smażąca naleśniki.
-Dzień dobry. Może mogłabym w czymś pomóc?
-Niema takiej potrzeby. Sama sobie poradzę.
-Nie chcę sprawiać kłopotu…
-Idź obudź Michała-znów mnie wygania?
-Nie chcę być niemiła, ale co ja takiego zrobiłam, że pani mnie nie lubi?-wypaliłam.
-Słucham?-spojrzała na mnie dziwnie.
_____________________________________
Przepraszam za to badziewie...
Rozdział totalnie mi nie wyszedł :(

Jakoś nie wiedziałam, co pisać, jak pisać... Totalny brak weny :(
Najpierw zajęcia, potem z koleżankami na warsztatach Rimmel Stay Matte i na 19 dotarłam do mieszkania. Mecz (piękne 3:0 Sovii <3 ) i tak jakoś zleciało.

Miałam zacząć pisać rozdziały do przodu, a tu z bieżącymi nie wyrabiam :(
Przepraszam...

Idę spać, bo o 8 zajęcia...
Pozdrawiam ;*

14 komentarzy:

  1. Niezapominajko! Chyba dawno nie dostałaś porządnego OPR!
    Ten rozdział jest świetny! a nie badziewny jak napisałaś!
    Babcia Kryśka.... Okropne imię- każda jest okropna, dobrze wiem co mówię. Ale Babcia Miśka to wyjątek potwierdzający regułę. :D
    Why Mama Michała nie polubiła Laury?? Czyżby miała jakieś informacje lub znała kogoś z rodziny Laury? A może porównuje ją z ta wspaniałą narzeczoną Błażeja? - już jej nie lubię.
    Tata znakomity.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się nie podoba, ale ja mało obiektywna jestem :D
      O mamie Michała więcej jutro. Zobaczymy, czy będzie "typową złą teściową" :P
      Buziaki ;*

      Usuń
  2. Uwierz mi wiele osób chciałoby pisać tak ja ty:)
    No ciekawie co ta jego mama powie?;d
    pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa ^^
      Również pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. Nie wiem co Ty mówisz! Jakie badziewie? Rozdział jest świetny, tak jak reszta opowiadania. Na prawdę fantastycznie piszesz :o)
    Babcia z misją wykarmienia całego świata jest niesamowita :) tylko co z mamą Michała? Czy klasycznie boi się że ktoś zabierze jej ukochanego syneczka? Hmm... Poważnie mnie zaciekawiłaś i jak zwykle musiałaś w takim momencie przerwać! Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy:o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem ten rozdział mi nie wyszedł, ale miło, że Tobie się podoba ;)
      Głodna? Babcia przyjdzie i nakarmi... :D
      Nie jesteś głodna? I tak przyjdzie... :P
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  4. ejejej, stopuuuj tutaj, świetnie jest!
    Wszystko pięknie ładnie, no ale ta mama to ja nie wiem..
    Zakończyłaś w takim momencie że aż mam ochotę zaźgać, udusić no weeee:D szybciutko, w trybie now chcę nowy no!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawia tylko takie wrażenie, czy naprawdę nie lubi wybranki syna?
      A kończyć tak lubię! I będę tak robić! :P
      Ściskam ;*

      Usuń
  5. Masz szybko napisać co odpowiedziała mama Michała- nie można tak trzymać w napięciu. Tata super, babcia też (przypomina mi taką jedną- może herbatki, ciateczko- ależ ty nic nie zjadłaś)
    Za takie kończenie rozdziałów , bo to już nie pierwszy taki, to ktoś powinien przełożyć cię przez kolano i dać parę porządnych klapsiorów.
    Świetnie piszesz!!!!
    Buziaczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę napięcia nie zaszkodzi :P
      Jakbym urwała kilka wersów dalej, to już na pewno bym oberwała :D
      Dziękuję ;)
      Całusy ;*

      Usuń
  6. Co ty niby mówisz, że to jest badziewie?! Bez urazy, ale według mnie rozdział jak zwykle świetny ;) Ciekawi mnie jak potoczą się losy Laury i czy mama Michała w końcu ją polubi :)
    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mówisz, że świetny, to z pewnością urazy nie będzie :D
      Całuję ;*

      Usuń
  7. świetny rozdział :) Oby w końcu mama Michała ją polubiła i wszystko byłoby już dobrze :)

    OdpowiedzUsuń