W poniedziałek znów zaskoczyła mnie prasa. Czyje
zdjęcie było w gazecie? Moje, jak całowałam się z Michałem po meczu.
Dziennikarz zastanawiał się, co zrobiłam z dzieckiem i wspomniał, że z
zaufanego źródła wie, że Kubiak był widziany tydzień temu pod Uniwersytetem
Medycznym w Łodzi. No pięknie… zero prywatności… Ale chyba będę musiała się do
tego przyzwyczaić.
Czas wlókł się nie miłosiernie. Maja stwierdziła,
że pojedzie razem ze mną na mecz, bo Sebastian miał jechać do brata, a sama nie
chciała siedzieć cały weekend. Cieszyłam się, bo w drodze do Rzeszowa będę
miała do kogo się odezwać. Ostatnio rzadko się widujemy, więc wspólny wyjazd wydawał
mi się genialnym pomysłem.
Zośka wymyśliła sobie babski wieczór, więc w
piątek ja, Majka, ona, Basia i kilka innych koleżanek z roku siedziałyśmy u
niej w pokoju i wygłupiałyśmy się w najlepsze. Gośka rzuciła tekst, że zjadłaby
pizzę, ale po co zamawiać, jak można zrobić samemu? Świetnie się przy tym
bawiłyśmy. Kuchnia nie wyglądała zbyt dobrze, ale Zosia stwierdziła, że rano
posprząta. Potem było malowanie się i robienie fryzur. Beata potrafiła zrobić
nieziemski manicure. Nie obeszło się też bez jedzenia lodów i gadania o
chłopakach. Skończyło się to płaczem Małgosi… Na pocieszenie zrobiłyśmy sobie
gorącą czekoladę. Gdy już byłyśmy zmęczone, Maja zaproponowała oglądanie
komedii romantycznych. Kolejne pół godziny zajęło nam wybieranie filmu, który
do końca obejrzałam tylko ja i Basia. Wstałyśmy koło południa i po wspólnym
śniadaniu każda wróciła do siebie. Niby nic takiego nie robiłyśmy, a świetnie
się bawiłam. Odzwyczaiłam się od spędzania z nimi czasu. Ostatnio non stop
tylko siatkarze, a starych znajomych zaniedbałam.
W domu w sobotę nie ma co robić (chyba, że
sprzątać, prać…), więc późnym popołudniem wyszłam pobiegać. Trzeba było zrzucić
trochę tych kilokalorii, których nadmiar dzień wcześniej znalazł się w moim organizmie.
Szybko się zmęczyłam, bo ostatnio sobie pofolgowałam i moja kondycja trochę
spadła. Biegłam przez park, wokół zrobiło się już ciemno, aż nagle w coś
uderzyłam… Albo raczej nie w coś, tylko kogoś.
-A co ty tak sama po nocy w parku robisz?
-Biegam, a co nie widać?-wystawiłam Andrzejowi
język.
-To niebezpieczne, żeby taka ładna, młoda
dziewczyna biegała sama po ciemnym parku. Nigdy nie wiadomo, kto wyskoczy zza
drzewa…
-Na przykład ty? To chyba rzeczywiście powinnam
być ostrożniejsza-zaśmiałam się.
-Ej! Ja tu się o ciebie martwię, a ty co?-fuknął.
-A ja mam dobry humor i nic mi go nie
zepsuje-wzruszyłam ramionami.
-Nie zamierzałem go psuć. Co powiesz na pizzę?
-O nie! Ostatnio za dużo jej jadam. Zresztą jak
myślisz, czemu biegam?-demonstracyjnie złapałam się za brzuch-To samo się nie
zrzuci.
-Co ty chcesz zrzucać? Przecież świetnie
wyglądasz! To może chociaż gofry?-pokręciłam głową-Lody?-taka sama
odpowiedź-Kawa?
-Nie pijam kawy-uśmiechnęłam się-Muszę wracać do
domu, bo jeszcze się nie spakowałam, a jutro czeka mnie wyjazd do Rzeszowa.
-Na mecz?
-Raczej nie inaczej-zaśmiałam się-A ty co? Jakoś
ostatnio na mecze nie jeździsz…
-Praca-wzruszył ramionami.
-W weekendy też?-podniosłam pytająco brew.
-Oj, Laura… Naprawdę nie mam ostatnio czasu…
Andrzej odprowadził mnie do domu. Zaprosiłam go
na kawę, bo głupio mi było, że nie mam dla niego w ogóle czasu. Tak mnie
zagadał, że wyszedł dopiero po 20. A ja niespakowana… Jutro przed południem
miałyśmy wyjechać, a ja byłam w proszku. Umówiłam się z Iwoną Ignaczak, że u
nich spędzę noc z niedzieli na poniedziałek. Nie chwaliłam się Miśkowi, ale uczelnię
pierwszego dnia tygodnia mogłam sobie odpuścić, bo nie było jednego faceta od
ćwiczeń, a późniejsze wykłady mogłam sobie darować. Spokojnie mogłam zostać w
Rzeszowie na noc.
Biegałam po domu jak poparzona, wrzucając
wszystkie potrzebne rzeczy do torby. Koło północy postanowiłam się położyć, bo
przecież jutro nie wstanę…
Gdyby nie tata, który obudził mnie o 10, to na
bank bym zaspała. I tak miałam wstać wcześniej, ale nie było tragedii. Po 11
wsiadłam w samochód i podjechałam pod dom przyjaciółki. Razem ruszyłyśmy ku
stolicy polskiej siatkówki, przynajmniej Majka tak uważała. Prawie pięć godzin
za kółkiem dało mi nieźle w kość. Na miejscu byłyśmy pół godziny przed
rozpoczęciem meczu. Maja wyciągnęła koszulkę i szalik Resovii, a ja sięgnęłam
po swoje rzeczy. Zaliczyłam niezłego face palma, bo okazało się, że zapomniałam
koszulki. Miałam tylko pomarańczowy szalik, a moja ulubiona koszulka z
trzynasteczką została w Łodzi… Maja skoczyła do łazienki się przebrać, a ja
czekałam na nią na korytarzu.
-Kogo moje piękne oczy widzą?-usłyszałam znajomy
głos.
-Krzysiu!-rzuciłam się w ramiona libero.
Nie zdążyliśmy zamienić słowa, bo z łazienki
wyszła moja przyjaciółka.
-O, widzę, że Laura dziś z obstawą-zaśmiał się
Igła-Ale koleżaneczka po mojej stronie, a ty gdzie zgubiłaś koszulkę?-zdziwił
się.
-Zapomniałam-jęknęłam.
Krzysiek pobiegł gdzieś, ale już po chwili
wrócił, dzierżąc w swojej dłoni koszulkę.
-W zasadzie to moja zapasowa i nie jest pomarańczowa…
Numer też się nie zgadza, ale lepsza taka niż ta-wskazał na moją bokserkę.
-Ej! Co ci nie pasuje?
-Ładna jest, ale nie pasuje na mecz. Załóż moją,
może Dziku się nie obrazi-wyszczerzył się-Dobra, ja lecę, bo zaczną beze mnie.
I tyle go było widać. Szybko się przebrałam i
razem z Mają poszłyśmy szukać swoich miejsc. Nie powiem Michał się postarał.
Siedziałyśmy w idealnym miejscu. Głupio mi było, że mam koszulkę przeciwnej
drużyny, dlatego w czasie meczu wymachiwałam jak głupia szalikiem i krzyczałam
ile sił w płucach. Patrząc na Michała, czułam jakbym nie widziała go od wieków.
Najchętniej wbiegłabym na boisko i zatonęła w jego silnych ramionach. Teraz
trzeba było skupić się na meczu i tak też zrobiłam. Obie drużyny dawały z
siebie wszystko. Wynik mnie nie zadowalał. Wielbiłam i Resoviaków i
Jastrzębiaków, ale drużyna gości przegrała 3:0. MVP został Zbyszek. Widziałam,
że Michał cieszy się z dobrej gry przyjaciela, ale jednocześnie był przybity tą
przegraną. Podbiegłam do niego. Przed meczem nie miałam nawet okazji się z nim
przywitać. Jeden długi pocałunek zastąpił mi słowa w stylu „cześć, tęskniłem”. Jedno
spojrzenie jego lazurowych tęczówek i nic więcej się nie liczyło.
-Przegraliśmy…
-Następny wygracie-uśmiechnęłam się, ale zaraz na
moją twarz wlał się rumieniec-To przeze mnie, przepraszam…
-O czy ty mówisz?-zdziwił się.
-Zapomniałam koszulki i Igła pożyczył mi tą.
-Muszę przyznać, że ciężko mi było cię wypatrzeć
w tłumie. Szukałem osoby w mojej koszulce, a tu taka niespodzianka.
-Ej, gołąbki!-podszedł do nas Ignaczak-Piter
proponuje imprezę! Łapiecie się?
-Piotrek? Cichy Pit? Coście mu zrobili?-zdziwiłam
się.
-Nic-Krzysiek wzruszył ramionami-Za mało go
znasz. To jak będzie?
-Nie idziemy-odpowiedzieliśmy jednocześnie.
-Co!? Czemu!?-oburzył się rzeszowski libero.
-Michał jutro rano wraca do Jastrzębia Zdroju-wyjaśniłam.
-Ale autobusem…-wtrącił Igła.
-A Laura jutro rano musi być w Łodzi na zajęciach…
-Ale miałaś nocować u nas…
-Co?-teraz to Kubiak się zdziwił.
-Zapomniałam ci powiedzieć. Jutro mam
wolne-uśmiechnęłam się do chłopaka.
-To znaczy, że idziecie na tą imprezę?
-Mogę nie pić…-zaczął Michał.
Wystarczyło jedno spojrzenie w jego kierunku i
oboje zgodziliśmy się. Chłopaki poszli się rozciągać, a ja odszukałam Maję i
powiedziałam jej, że idziemy się bawić. Nie wiem, jak ona to zrobiła, ale poszła
do samochodu i wróciła w sukience, która ledwo zakrywała jej tyłek.
-Skąd wiedziałaś, że będziemy gdzieś szły?
-Kobieca intuicja-mrugnęła.
Poczekałyśmy na chłopaków, aż się ogarną, a potem
za samochodem Piotrka pojechaliśmy w kierunku jakiegoś klubu. Zdziwiłam się, że
dzisiaj są jakieś imprezy, ale Michał wyjaśnił to jednym słowem: „Rzeszów”.
Dojechaliśmy na miejsce, które wydawało się dosyć przeciętne i nie powalało na
kolana, ale w towarzystwie siatkarzy, nie dało się źle bawić. Nagadaliśmy się,
od tańczenia nogi mi już odpadały, a dopiero dochodziła 23. Maja mi gdzieś zginęła,
ale przecież była dorosła i wiedziała,
co robi. Poznałam resztę rzeszowskich siatkarzy. Od Michała z drużyny był tylko
on. Nie wiem, czy ze względu na jego przyjaźń ze Zbyszkiem, znajomości z
reprezentacji, czy mnie. To się nie liczyło. W towarzystwie tych wielkoludów
czułam się świetnie. Po jakimś czasie znalazła się też moja przyjaciółka,
trochę wstawiona.
-Gdzie byłaś?-zapytałam, gdy usiadła koło mnie.
-Spełniałam marzenia-uśmiechnęła się.
-Można jaśniej?-nie miałam pojęcia, o co jej
chodzi.
-Wiesz, że od zawsze miałam słabość do Bartmana?-kiwnęłam
głową, zastanawiając się, co usłyszę dalej-Jest tak zajebisty jak myślałam.
-O czym ty mówisz?
-Szybki numerek w klubowej łazience wiele mówi o
człowieku-uśmiechnęła się, a mnie zamurowało…
___________________________________________
Taram!
Spodziewalibyście się czegoś takiego?
Mnie samą to trochę zdziwiło... :P
Laurze nic się nie stało po tym uderzeniu ;) Michał by sobie nigdy nie wybaczył, gdyby przez niego jej się coś stało...
Wielbię Was! Tyle wejść i komentarzy... Dzięki Wam siedzę teraz z wielkim bananem na twarzy :D
Dziękuję za nominacje! Odpowiem na nie po weekendzie, bo naprawdę na razie nie mam czasu...
Wielbię Was! Tyle wejść i komentarzy... Dzięki Wam siedzę teraz z wielkim bananem na twarzy :D
Dziękuję za nominacje! Odpowiem na nie po weekendzie, bo naprawdę na razie nie mam czasu...
Na Waszych blogach też wszystko przeczytam i skomentuję, take it easy ;]
Nowy w poniedziałek wieczorem ;)
A i przepraszam osoby, które informuję na gg, że tego nie zrobię, bo po prostu nie mam dostępu do swojego komputera...
A i przepraszam osoby, które informuję na gg, że tego nie zrobię, bo po prostu nie mam dostępu do swojego komputera...
Przeżyliście piątek trzynastego?
Widzieliście, że Łukasz Żygadło rozpoczął rehabilitację?
Buziaki ;*
Boooski :D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny :P
Byle do poniedziałku xD
Pozdrawiam :)
Oczywiście, że wiemy, że mój kuzyn rozpoczął ćwiczenia :D
OdpowiedzUsuńPozazdrościć kuzyna ;)
UsuńI byle szybko wrócił do gry! :]
Końcówka mnie rozwaliła ;p No cóż poniekąd Majka ma rację... Trzeba spełniać marzenia prawda? ;D Ciekawa jestem jak to się potoczy dalej ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ziomek wreszcie zaczyna powoli ćwiczyć :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, w życiu nie pomyślałabym, że Majka jest zdolna do czegoś takiego O.o
Pozdrawiam:***
Jak zawsze świetny a ostatnia akcja mnie rozwaliła:) Czekam na kolejny i zapraszam na nowy do mnie
OdpowiedzUsuńOjacie, ojacie, zaskok!
OdpowiedzUsuńTo się porobiło, aż czekam co będzie potem.
Buziaki. :*
CCCCOOOOOOOOOOO????!!!!
OdpowiedzUsuńNormalnie mnie zwaliło z nóg! Taka Majka, taki Zbyszek.... Niech mnie kule biją.
Gdybyś zobaczyła moją minę to padłabyś ze śmiechu.
Generalnie to rozdział świetny, przede wszystkim zaskakujący.
Ziomek super gość, bardzo się cieszę, ze coraz lepiej z nogą i samopoczuciem naszego rozgrywającego. :)
mam dziwne wrażenie, ze ten Andrzej szpieguje Laurę. :D
pozdrawiam serdecznie
Cieszę się, że potrafię trochę zaskoczyć :D
UsuńA Andrzej... O nim będzie więcej, ale trochę później :P
Dziękuję i również pozdrawiam ;*
Ahaha., Jebł*am! No po prostu jebł*am !! Ten tekst mnie poprostu rozjeba*ł ! Masakra ;D " Szybki numerek w klubowej łazience wiele mówi o człowieku " Zbiłaś mnie tym z rytmu. Jesteś po prostu genialna i jedyna która cały czas ciągnie szczęśliwą sielankę ;D
OdpowiedzUsuńSzybki numerek w klubowej łazience wiele mówi o człowieku
Dziękuję :D
UsuńA z tą sielanką to do czasu... Ale cicho! Ja nic nie wiem! ^^
Buziaki ;*
Całkowite zaskoczenie na koniec. Tego się chyba nikt nie spodziewał.
OdpowiedzUsuńI co ten Andrzej się tu kręci ? Nie lubię go - jakoś pasuje mi do profilu gwałciciela ..... zawsze się niby przypadkiem pojawia.
Coś Ci się Majka za bardzo rozkręciła- może teraz jakieś maleństwo będzie...
Pozdrawiam:***
Haha, ty to masz pomysły. Ciekawe czy Majka zacznie kręcić z Zibim. Zostawi Sebastiana? Tego o którym cały czas mówi? Szybki numerek. hhaah. Jesteś wspaniała. Pozdrawiam. :*
OdpowiedzUsuńSiatkareczkaaaa. <3
Majka była do tej pory dość żywiołowa ale żeby wyciąć taki numer? A raczej numerek... Szok! Jeszcze zbieram szczękę z podłogi.
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam, że jakaś imprezka będzie :D
Ale co dalej? I co z Andrzejem? Ciągle się kręci koło Laury. Nie podoba mi się ten typek.
Całuski :*
Majka się rozkręca i dobrze:)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział;)
Pozdrawiam;)