wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 63

Niedzielę spędziliśmy na słodkim leniuchowaniu. Wieczorem wrócił tata i oberwało mi się, że nie wiedział o przyjeździe Michała, bo wróciłby wcześniej. Cieszyłam się, że tak się polubili. Z Kubiakiem mógł rozmawiać godzinami, a gdy odwiedzał nas Andrzej, siadał w kącie z gazetą, szedł do siebie do pokoju lub na spacer. I tym razem zagadał tak Michała, że ten wyjechał po 20.
-On jutro rano ma trening, znowu się nie wyśpi-czepiałam się taty.
-To mogłaś powiedzieć, że nas odwiedzi-udawał obrażonego.
Ja też chciałam, żeby przyjmujący spędzał ze mną jak najwięcej czasu, ale rozumiałam też, że ma obowiązki.
W czwartek Mikołajki, więc najbliższe dni minęły mi na obmyślaniu planu doskonałego. Wymagało to opuszczenia kilku  zajęć, ale raz mogłam sobie pozwolić. Kilka telefonów, popołudnie spędzone na łażeniu po sklepach i niespodzianka dla ukochanego załatwiona.
W środę już miałam wszystko spakowane, mimo że jechałam dopiero w czwartek po południu. Poinformowałam tatę, że wrócę dopiero w niedzielę, bo chłopaki grali w sobotę mecz u siebie, więc spokojnie mogłam zostać na dłużej.
-Może pomóc?-usłyszałam pytanie, gdy 6 grudnia po wczesnym obiedzie znosiłam torby do samochodu.
-Andrzej!-uśmiechnęłam się na widok kumpla.
-Wybierasz się gdzieś?-zrobił zdziwioną minę.
-Jadę zrobić Michałowi niespodziankę.
Na chwilę zapanowała niezręczna cisza.
-Mam coś dla ciebie-odezwał się w końcu i wyciągnął w moim kierunku ozdobną torebeczkę.
-Ale… Nie musiałeś… Ja nic ci nie kupiłam-było mi strasznie głupio.
-Liczyłem, że pójdziemy do kina, ale nie masz czasu… No trudno-machnął ręką-Lepiej powiedz, czy ci się podoba.
W torebce były śliczne kolczyki, perfumy i czekolada. Uściskałam Andrzeja, podziękowałam i obiecałam, że w przyszłym tygodniu na pewno pójdziemy do kina. Po tym musiałam niestety się zbierać, jeśli chciałam, żeby mój plan wypalił. Przeprosiłam, że nie mam czasu i szybko ruszyłam do Jastrzębie Zdroju.
Najpierw odwiedziłam dom Łasko, gdzie czekała już na mnie Milena. Odebrałam klucze i ruszyłam „na włam” do mieszkania przyjmującego.
Zgodnie z planem usłyszałam szczęk zamka kilka minut przed 19. Słyszałam kroki na korytarzu. Michał przeszedł przez salon nawet nie zaszczycając mnie spojrzeniem. Chciało mi się śmiać z niego, ale się powstrzymywałam. Poszedł pod prysznic wesoło podśpiewując. Po kilkunastu minutach wyszedł i sięgnął po telefon. Nagle rozdzwoniła się moja komórka. Szkoda, że chłopak stał do mnie tyłem, bo minę musiał mieć nieziemską. Powoli odwrócił się i jego wzrok padł na kanapę, na której siedziałam odkąd wrócił. Jego oczy były wielkie jak pięciozłotówki.
-Laura!-ruszył w moim kierunku, a ja zrobiłam to samo-Długo tu jesteś?-zapytał, gdy jego usta oderwały się od moich.
-Już dobrą chwilę-zaśmiałam się.
-Jak się tu dostałaś? I jak ja mogłem cię nie zauważyć…
-Chodź, będzie czas na rozmowę-uśmiechnęłam się i pociągnęłam go do jadalni połączonej z salonem.
-Wow-wydusił z siebie.
Nie powiem, robiło to wrażenie. Stół nakryty dla dwóch osób, wszędzie świece, czerwone wino i pyszna kolacja. Może i oklepane, ale jednak to wszystko miało „to coś”.
Usiedliśmy przy stole. Michał nie mógł przestać mnie wychwalać. Pomysł z dorobieniem kluczy rozbawił go, a ja bałam się, że będzie zły. Gdyby nie pomoc Michała i Mileny, na pewno by mi się nie udało, w końcu to oni załatwili mi klucze. Obiecałam sobie, że się im za to porządnie odwdzięczę. Gdy skończyliśmy jeść, Michał wyciągnął jeszcze jedną butelkę wina, bo ta pierwsza jakoś szybko się skończyła… Wyszedł na chwilę i przyniósł coś, co chował za drzwiami.
-Też mam coś dla ciebie, ale teraz boję się, że za mało się postarałem-jęknął Michał podając mi pudełko przewiązane kokardą.
Otworzyłam podarunek, a ze środka coś wyskoczyło! Po chwili zorientowałam się, że to piesek.
-Śliczny!-kucnęłam przy maleństwu-Kto jest słodziakiem?-od razu zaczęłam go głaskać.
-Miałem ci go przywieźć w niedzielę, ale skoro już jesteś…
-Jak to możliwe, że nawet go nie zauważyłam. No dobra jest malutki, ale…
-Sąsiedzi go pilnowali-przerwał mi-Wiem, że lubisz zwierzaki, więc pomyślałem, że będziesz mieć miłe towarzystwo.
Mały yorkshire terier z czerwoną obrożą spał w kącie, a ja zaczęłam dziękować Michałowi. Gdy skierował się ze mną do sypialni zatrzymałam go i oznajmiłam, że chciałabym jeszcze wina i mam chęć na bitą śmietanę. Nie musiałam długo prosić. Chłopak pobiegł do sklepu, a ja do łazienki. Szybko się przebrałam i czekałam na niego na łóżku.
-Ooo-rozdziawił usta ze zdziwienia-Nie przypuszczałem, że Mikołaj jest taki sexowny.
-Raczej Śnieżynka-puściłam mu perskie oczko.
Leżałam w niewiele zakrywającym, czerwonym stroju z białym puszkiem. Do tego czapka Mikołaja. Michał ekspresowo znalazł się przy mnie. Wino poszło w odstawkę, ale bitą śmietaną namalowałam mu brodę. Śmiałam się, że jest Mikołajem. Jego „broda” nie mogła się zmarnować, więc moje usta oczyściły jego twarz. Jego ręce i usta błądziły po moim ciele. Pomysł z bitą śmietaną był genialny. Nie pozwoliliśmy, by ani trochę się jej zmarnowało…

Rano obudziłam się w ramionach Kubiaka. Nie miałam nic na sobie, więc chciałam naciągnąć bardziej kołdrę, która zsunęła się z łóżka.
-Tak jest dobrze-mruknął Michał całując mnie po zagłębieniu szyi.
-Ale jestem goła…
-Nie ty jedna-zaśmiał się-O, masz tu trochę śmietany-poczułam jego usta na swoich.
-Nie masz przypadkiem treningu?
Po odszukaniu telefonu wyskoczyliśmy z łóżka i Michał biegiem szykował się do wyjścia. Nikła była szansa, że zdąży, ale pocałował mnie przelotnie i już go nie było.
Ja spokojnie się wykąpałam, zjadłam śniadanie, a potem bawiłam się z psem i zrobiłam obiad. Michał wrócił i od razu zaczął narzekać na kapitana.
-I ja wpadłem na salę w połowie rozgrzewki, a ten idiota drze się na całe gardło, że ci się niespodzianka udała. Chłopaki cały czas się ze mnie nabijali, a do tego miałem dodatkowe ćwiczenia za spóźnienie…
-To już więcej nie zrobię ci niespodzianki-wzruszyłam ramionami.
-Czemu?
-Bo narzekasz.
-Ej!-pociągnął mnie na swoje kolana-Dla ciebie mógłbym trenować dziesięć razy tyle…
Po południu ja spacerowałam z moim małym futrzakiem, a Michał był na treningu. Trochę dłużej dziś im zeszło, bo w końcu jutro mecz.
W sobotnie popołudnie ja siedziałam na trybunach, a Michał się rozgrzewał. Na swojej hali z Politechniką Warszawską wszyscy spodziewali się łatwego spotkania, ale jak się okazało, nie było to takie proste. Pierwszy set przegrany, ale w drugim walczyliśmy i z dwunastopunktowym prowadzeniem zakończyliśmy seta. Krzyczałam głośno z resztą kibiców. Niestety znów przegrany. Czwarty do 11 dla nas i wszystko miał rozstrzygnąć tie-break, który wygraliśmy! Radość ogromna towarzyszyła wszystkim przez resztę wieczoru. Część chłopaków poszła to oblać, ale ja z Michałem woleliśmy wziąć psa i wyjść na spacer. Dużo rozmawialiśmy. Ustaliliśmy, że na pierwszy dzień świąt siatkarz przyjedzie do mnie, a drugiego, ja odwiedzę jego rodzinę. Wigilię mieliśmy spędzić osobno. Wróciliśmy do mieszkania, gdzie trochę zmarznięci od razu wskoczyliśmy pod ciepłą kołdrę.
W niedzielę rano obudził mnie krzyk Michała…
____________________________________________
Przepraszam, miał być w niedzielę... Ale jedno słowo "święta" i mam nadzieję, że mi wybaczycie ;)

Tak właściwie to już dziś Wigilia...
Z całego serca życzę Wam spokojnych, rodzinnych świąt, zdrowia, pachnącej choinki, dużo prezentów, smacznego karpia (i jedenastu innych potraw), mnóstwo uśmiechu, weny do pisania opowiadań i szampańskiej zabawy w Sylwestra :]

Z przykrością informuję, że następny rozdział pojawi się 1 lub 2 stycznia.
Tak więc do zobaczenia w przyszłym roku ;8

Ps. A co do ostatniego rozdziału... Nie mogłam Wam zabić Laury na święta :D







 
Jak szaleć, to szaleć... Macie takich świątecznych chłopaków ^^

10 komentarzy:

  1. Rozdział cudny :D Fajną niespodziankę Laura sprawiła Miśkowi. Bo kto nie chciałby mieć romantycznej kolacji przy świecach ze swoją drugą połówką. Nie dziwie się z chłopaków, że tak zbijali się z Kubiego na treningu :P I jeszcze Laura dostała małego yorka- jaki z Michała uroczy facet :)
    Świąteczni siatkarze to coś co ja lubię :P A zdjęciami Kłosa to jaram się najbardziej :D
    Yyyyyy...........Szkoda, że zawieszasz bloga ;( Tak długi czas bez twoich rozdziałów to dla mnie męczarnie. Ale rozumiem,że też możesz nie mieć czasu, jednak jeśli znajdziesz odrobinkę to pomyśl czy nie dodać rozdziału trochę wcześniej- może 28 lub nawet 30. To taki mój mały pomysł, ale nie musisz się do niego stosować.
    Całuski:*** Wesołych Świąt :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no niezłą mu zrobiła tą niespodziankę:D Czekam na kolejny. Wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja z takiej niespodzianki to bym się cieszyła a nie narzekała. Minę to pewnie miał nie złą gdy usłyszał, że gdzieś dzwoni telefon jego dziewczyny :) Może teraz niech Misiek wymyśli jakąś niespodziankę dla Laury :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś mi się wydaje, że krzyk Michala wziął się z tego, że piesek coś narozrabiał;) Szkoda, że tak długo Cię nie będzie;/
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  5. ojojojoj ciekawe czemu Misiu krzyczał haha :D
    Tobie też życzę wesołych, pogodnych świąt, duuużo weny, radości, i lepszego roku :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://pomimo--wszystko.blogspot.com/ zapraszam na trzy (:

      Usuń
  6. Też życzę ci wesołych świąt ;)
    No Kubiak krzyczy...oj niedobrze:D
    Pozdrawiam i jeszcze raz wesołych!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowna niespodzianka ;)
    To dopiero prezent na mikolajki a juz sie boje pomyslec co bedzie na swieta ;)
    Czekam na kolejny i jeszcze raz wszystkiego dobrego i ogrooom weny ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Pyszne mikołajki :o) a prezent od Michała słodziaśny :o) coś mi się wydaje, że krzyk Miśka jest ściśle związany z pieseczkiem ;P
    Wesołych świąt i wielu wielu nowych rozdziałów:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział ;) Bardzo fajny prezent od Michała :)
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam
    pomimowszystkokocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń