Niedzielę
spędziliśmy na słodkim leniuchowaniu. Wieczorem wrócił tata i oberwało mi się,
że nie wiedział o przyjeździe Michała, bo wróciłby wcześniej. Cieszyłam się, że
tak się polubili. Z Kubiakiem mógł rozmawiać godzinami, a gdy odwiedzał nas
Andrzej, siadał w kącie z gazetą, szedł do siebie do pokoju lub na spacer. I
tym razem zagadał tak Michała, że ten wyjechał po 20.
-On jutro rano ma
trening, znowu się nie wyśpi-czepiałam się taty.
-To mogłaś
powiedzieć, że nas odwiedzi-udawał obrażonego.
Ja też chciałam,
żeby przyjmujący spędzał ze mną jak najwięcej czasu, ale rozumiałam też, że ma
obowiązki.
W czwartek
Mikołajki, więc najbliższe dni minęły mi na obmyślaniu planu doskonałego.
Wymagało to opuszczenia kilku zajęć, ale
raz mogłam sobie pozwolić. Kilka telefonów, popołudnie spędzone na łażeniu po
sklepach i niespodzianka dla ukochanego załatwiona.
W środę już
miałam wszystko spakowane, mimo że jechałam dopiero w czwartek po południu.
Poinformowałam tatę, że wrócę dopiero w niedzielę, bo chłopaki grali w sobotę
mecz u siebie, więc spokojnie mogłam zostać na dłużej.
-Może
pomóc?-usłyszałam pytanie, gdy 6 grudnia po wczesnym obiedzie znosiłam torby do
samochodu.
-Andrzej!-uśmiechnęłam
się na widok kumpla.
-Wybierasz się
gdzieś?-zrobił zdziwioną minę.
-Jadę zrobić
Michałowi niespodziankę.
Na chwilę
zapanowała niezręczna cisza.
-Mam coś dla
ciebie-odezwał się w końcu i wyciągnął w moim kierunku ozdobną torebeczkę.
-Ale… Nie
musiałeś… Ja nic ci nie kupiłam-było mi strasznie głupio.
-Liczyłem, że
pójdziemy do kina, ale nie masz czasu… No trudno-machnął ręką-Lepiej powiedz,
czy ci się podoba.
W torebce były
śliczne kolczyki, perfumy i czekolada. Uściskałam Andrzeja, podziękowałam i
obiecałam, że w przyszłym tygodniu na pewno pójdziemy do kina. Po tym musiałam
niestety się zbierać, jeśli chciałam, żeby mój plan wypalił. Przeprosiłam, że
nie mam czasu i szybko ruszyłam do Jastrzębie Zdroju.
Najpierw
odwiedziłam dom Łasko, gdzie czekała już na mnie Milena. Odebrałam klucze i
ruszyłam „na włam” do mieszkania przyjmującego.
Zgodnie z planem
usłyszałam szczęk zamka kilka minut przed 19. Słyszałam kroki na korytarzu.
Michał przeszedł przez salon nawet nie zaszczycając mnie spojrzeniem. Chciało
mi się śmiać z niego, ale się powstrzymywałam. Poszedł pod prysznic wesoło
podśpiewując. Po kilkunastu minutach wyszedł i sięgnął po telefon. Nagle
rozdzwoniła się moja komórka. Szkoda, że chłopak stał do mnie tyłem, bo minę
musiał mieć nieziemską. Powoli odwrócił się i jego wzrok padł na kanapę, na
której siedziałam odkąd wrócił. Jego oczy były wielkie jak pięciozłotówki.
-Laura!-ruszył w
moim kierunku, a ja zrobiłam to samo-Długo tu jesteś?-zapytał, gdy jego usta
oderwały się od moich.
-Już dobrą
chwilę-zaśmiałam się.
-Jak się tu
dostałaś? I jak ja mogłem cię nie zauważyć…
-Chodź, będzie czas
na rozmowę-uśmiechnęłam się i pociągnęłam go do jadalni połączonej z salonem.
-Wow-wydusił z
siebie.
Nie powiem,
robiło to wrażenie. Stół nakryty dla dwóch osób, wszędzie świece, czerwone wino
i pyszna kolacja. Może i oklepane, ale jednak to wszystko miało „to coś”.
Usiedliśmy przy
stole. Michał nie mógł przestać mnie wychwalać. Pomysł z dorobieniem kluczy
rozbawił go, a ja bałam się, że będzie zły. Gdyby nie pomoc Michała i Mileny,
na pewno by mi się nie udało, w końcu to oni załatwili mi klucze. Obiecałam
sobie, że się im za to porządnie odwdzięczę. Gdy skończyliśmy jeść, Michał
wyciągnął jeszcze jedną butelkę wina, bo ta pierwsza jakoś szybko się skończyła…
Wyszedł na chwilę i przyniósł coś, co chował za drzwiami.
-Też mam coś dla
ciebie, ale teraz boję się, że za mało się postarałem-jęknął Michał podając mi
pudełko przewiązane kokardą.
Otworzyłam
podarunek, a ze środka coś wyskoczyło! Po chwili zorientowałam się, że to piesek.
-Śliczny!-kucnęłam
przy maleństwu-Kto jest słodziakiem?-od razu zaczęłam go głaskać.
-Miałem ci go
przywieźć w niedzielę, ale skoro już jesteś…
-Jak to możliwe,
że nawet go nie zauważyłam. No dobra jest malutki, ale…
-Sąsiedzi go
pilnowali-przerwał mi-Wiem, że lubisz zwierzaki, więc pomyślałem, że będziesz
mieć miłe towarzystwo.
Mały yorkshire
terier z czerwoną obrożą spał w kącie, a ja zaczęłam dziękować Michałowi. Gdy
skierował się ze mną do sypialni zatrzymałam go i oznajmiłam, że chciałabym
jeszcze wina i mam chęć na bitą śmietanę. Nie musiałam długo prosić. Chłopak
pobiegł do sklepu, a ja do łazienki. Szybko się przebrałam i czekałam na niego
na łóżku.
-Ooo-rozdziawił
usta ze zdziwienia-Nie przypuszczałem, że Mikołaj jest taki sexowny.
-Raczej
Śnieżynka-puściłam mu perskie oczko.
Leżałam w
niewiele zakrywającym, czerwonym stroju z białym puszkiem. Do tego czapka
Mikołaja. Michał ekspresowo znalazł się przy mnie. Wino poszło w odstawkę, ale
bitą śmietaną namalowałam mu brodę. Śmiałam się, że jest Mikołajem. Jego „broda”
nie mogła się zmarnować, więc moje usta oczyściły jego twarz. Jego ręce i usta błądziły
po moim ciele. Pomysł z bitą śmietaną był genialny. Nie pozwoliliśmy, by ani
trochę się jej zmarnowało…
Rano obudziłam
się w ramionach Kubiaka. Nie miałam nic na sobie, więc chciałam naciągnąć
bardziej kołdrę, która zsunęła się z łóżka.
-Tak jest
dobrze-mruknął Michał całując mnie po zagłębieniu szyi.
-Ale jestem goła…
-Nie ty
jedna-zaśmiał się-O, masz tu trochę śmietany-poczułam jego usta na swoich.
-Nie masz
przypadkiem treningu?
Po odszukaniu
telefonu wyskoczyliśmy z łóżka i Michał biegiem szykował się do wyjścia. Nikła
była szansa, że zdąży, ale pocałował mnie przelotnie i już go nie było.
Ja spokojnie się
wykąpałam, zjadłam śniadanie, a potem bawiłam się z psem i zrobiłam obiad.
Michał wrócił i od razu zaczął narzekać na kapitana.
-I ja wpadłem na salę
w połowie rozgrzewki, a ten idiota drze się na całe gardło, że ci się
niespodzianka udała. Chłopaki cały czas się ze mnie nabijali, a do tego miałem
dodatkowe ćwiczenia za spóźnienie…
-To już więcej
nie zrobię ci niespodzianki-wzruszyłam ramionami.
-Czemu?
-Bo narzekasz.
-Ej!-pociągnął
mnie na swoje kolana-Dla ciebie mógłbym trenować dziesięć razy tyle…
Po południu ja
spacerowałam z moim małym futrzakiem, a Michał był na treningu. Trochę dłużej
dziś im zeszło, bo w końcu jutro mecz.
W sobotnie
popołudnie ja siedziałam na trybunach, a Michał się rozgrzewał. Na swojej hali
z Politechniką Warszawską wszyscy spodziewali się łatwego spotkania, ale jak
się okazało, nie było to takie proste. Pierwszy set przegrany, ale w drugim
walczyliśmy i z dwunastopunktowym prowadzeniem zakończyliśmy seta. Krzyczałam
głośno z resztą kibiców. Niestety znów przegrany. Czwarty do 11 dla nas i
wszystko miał rozstrzygnąć tie-break, który wygraliśmy! Radość ogromna
towarzyszyła wszystkim przez resztę wieczoru. Część chłopaków poszła to oblać,
ale ja z Michałem woleliśmy wziąć psa i wyjść na spacer. Dużo rozmawialiśmy.
Ustaliliśmy, że na pierwszy dzień świąt siatkarz przyjedzie do mnie, a
drugiego, ja odwiedzę jego rodzinę. Wigilię mieliśmy spędzić osobno. Wróciliśmy
do mieszkania, gdzie trochę zmarznięci od razu wskoczyliśmy pod ciepłą kołdrę.
W niedzielę rano
obudził mnie krzyk Michała…
____________________________________________
Przepraszam, miał być w niedzielę... Ale jedno słowo "święta" i mam nadzieję, że mi wybaczycie ;)
Tak właściwie to już dziś Wigilia...
Z całego serca życzę Wam spokojnych, rodzinnych świąt, zdrowia, pachnącej choinki, dużo prezentów, smacznego karpia (i jedenastu innych potraw), mnóstwo uśmiechu, weny do pisania opowiadań i szampańskiej zabawy w Sylwestra :]
Z przykrością informuję, że następny rozdział pojawi się 1 lub 2 stycznia.
Tak więc do zobaczenia w przyszłym roku ;8
Ps. A co do ostatniego rozdziału... Nie mogłam Wam zabić Laury na święta :D
Jak szaleć, to szaleć... Macie takich świątecznych chłopaków ^^
Rozdział cudny :D Fajną niespodziankę Laura sprawiła Miśkowi. Bo kto nie chciałby mieć romantycznej kolacji przy świecach ze swoją drugą połówką. Nie dziwie się z chłopaków, że tak zbijali się z Kubiego na treningu :P I jeszcze Laura dostała małego yorka- jaki z Michała uroczy facet :)
OdpowiedzUsuńŚwiąteczni siatkarze to coś co ja lubię :P A zdjęciami Kłosa to jaram się najbardziej :D
Yyyyyy...........Szkoda, że zawieszasz bloga ;( Tak długi czas bez twoich rozdziałów to dla mnie męczarnie. Ale rozumiem,że też możesz nie mieć czasu, jednak jeśli znajdziesz odrobinkę to pomyśl czy nie dodać rozdziału trochę wcześniej- może 28 lub nawet 30. To taki mój mały pomysł, ale nie musisz się do niego stosować.
Całuski:*** Wesołych Świąt :D
Nie no niezłą mu zrobiła tą niespodziankę:D Czekam na kolejny. Wesołych Świąt
OdpowiedzUsuńNo ja z takiej niespodzianki to bym się cieszyła a nie narzekała. Minę to pewnie miał nie złą gdy usłyszał, że gdzieś dzwoni telefon jego dziewczyny :) Może teraz niech Misiek wymyśli jakąś niespodziankę dla Laury :)
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że krzyk Michala wziął się z tego, że piesek coś narozrabiał;) Szkoda, że tak długo Cię nie będzie;/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;*
ojojojoj ciekawe czemu Misiu krzyczał haha :D
OdpowiedzUsuńTobie też życzę wesołych, pogodnych świąt, duuużo weny, radości, i lepszego roku :*
http://pomimo--wszystko.blogspot.com/ zapraszam na trzy (:
UsuńTeż życzę ci wesołych świąt ;)
OdpowiedzUsuńNo Kubiak krzyczy...oj niedobrze:D
Pozdrawiam i jeszcze raz wesołych!
Cudowna niespodzianka ;)
OdpowiedzUsuńTo dopiero prezent na mikolajki a juz sie boje pomyslec co bedzie na swieta ;)
Czekam na kolejny i jeszcze raz wszystkiego dobrego i ogrooom weny ;D
Pyszne mikołajki :o) a prezent od Michała słodziaśny :o) coś mi się wydaje, że krzyk Miśka jest ściśle związany z pieseczkiem ;P
OdpowiedzUsuńWesołych świąt i wielu wielu nowych rozdziałów:*
Świetny rozdział ;) Bardzo fajny prezent od Michała :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i zapraszam
pomimowszystkokocham.blogspot.com