środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 5

Marcin był zachwycony, że przyprowadziłam ze sobą Kubę. Karolcia nie zwróciła na niego większej uwagi. Rzuciła mi się na szyję i przez całe popołudnie nie odstępowała mnie na krok. Bardzo podobały im się prezenty. Chłopcy od razu pobiegli do pokoju Marcina, żeby przetestować samochód. Ja posiedziałam z panią Sabiną przy herbacie, a potem byłam zmuszona bawić się z Karoliną. Ja byłam jedną lalką, która miała chorego kota, a ona robiła mu operację, jako Barbie-weterynarz. Koło 18 powiedziałam Kubie, żeby powoli kończył zabawę. Trochę zawiedziony zaczął żegnać się z Marcinem.
-Laura, bardzo miło, że nas odwiedziłaś. Nie spodziewałam się, że przyprowadzisz kolegę Marcina. Ale jak widać obaj są zachwyceni.
-Spotkałam Kubę na placu zabaw i on też chciał się pożegnać, więc wzięłam go ze sobą.
-To bardzo miłe z twojej strony. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
-Też mam taką nadzieję. A co z zakończeniem roku u Marcina?
-Wszystko załatwiłam z jego wychowawczynią. Przez ostatni tydzień nie będzie chodził do szkoły, tylko w piątek przywieziemy go na odebranie świadectw.
-To może i ja wpadnę zobaczyć, jak go wyczytują i jak wychodzi na środek przed całą szkołą.
-Chcesz to przyjdź. Naprawdę będzie nam ciebie brakować. I dziękuję, że zawsze tak dobrze się nimi opiekowałaś.
-Są dla mnie jak rodzina. Jak będą państwo w Łodzi, to proszę dać znać, może się spotkamy.
Pożegnałam się z panią Czajkowską, ale teraz czekało mnie najgorsze. Teraz musiałam pożegnać się z dziećmi.
-Marcin…
Chłopiec rzucił mi się w ramiona.
-Szkoda, że już nie będziesz z nami zostawać. Jesteś spoko.
-Będzie mi was strasznie brakować. Pamiętaj o meczach. Też będę wszystkie oglądać. A i nie zapomnij, że zawsze możesz do mnie dzwonić, gdybyś czegoś potrzebował. Postaram się kiedyś was odwiedzić.
Poczułam, że zaraz zacznę płakać. Nie chciałam, żeby dzieci widziały, że płaczę. Chciałam pożegnać się szybko, bez sprawiania im powodu do większej ilości smutku. Rozejrzałam się, ale nigdzie nie widziałam Karoliny. Skierowałam kroki do jej pokoju. Prawie wszystko zostało już wyniesione. Dziewczynka siedziała na łóżku i patrzyła w okno. Zbliżyłam się i dostrzegłam łzy spływające po jej policzkach.
-Karolinko, proszę nie płacz.
Przetarła oczy i spojrzała w moim kierunku.
-Myślałam, że jak się z tobą nie pożegnam, to nas nie zostawisz…
Serce mi się ścisnęło.
-Kochanie, ja wcale nie chcę was zostawiać. Będę was odwiedzać i mam nadzieję, że wy mnie też. Po prostu wyjeżdżacie, a ja tu mam szkołę, dom i nie mogę tego zostawić.
-Będę tęsknić.
-Ja też, skarbie-po moim policzku spłynęła łza. Przytuliłam ją mocno i wyszeptałam-Jesteś bardzo miłą, mądrą i sympatyczną dziewczynką. Na pewno dasz sobie radę. I musisz mi obiecać, że będziesz opiekować się Marcinem.
-Ale przecież on jest starszy.
-Wiem, kotku. Ale to rozrabiaka i musisz pilnować, żeby nie zrobił nic głupiego.
-Dobrze.
-Ja muszę już iść odprowadzić Kubę do domu.
-Bardzo cię kocham, jesteś najlepsza na świecie.
-Też cię kocham. Na pewno wszystko się ułoży. Do zobaczenia.
-Pa pa.
Wstałam z łóżka, ucałowałam dziewczynkę w czoło i wyszłam z pokoju. Wzięłam Kubę, życzyłam rodzinie Czajkowskich miłej podróży i wyszłam na zewnątrz.
-Nie płacz, na pewno będą cię odwiedzać-Kuba starał się mnie pocieszyć.
-Wiem, ale będę tęsknić-wyciągnęłam kartkę od babci Kuby-To teraz jedziemy cię odwieźć.
Udaliśmy się pod wskazany adres. Staliśmy pod ładnym domkiem jednorodzinnym. Zapukałam do drzwi. Otworzyła babcia chłopca.
-Dobrze, że już jesteście. Właśnie skończyłam robić naleśniki. Wchodź kochanie, na pewno Kuba cię wymęczył.
Kobieta zaprowadziła mnie do przytulnego salonu. Tam siedziała mama Kuby. Gdy weszłam wstała, żeby się przywitać.
-Dzień dobry, ty pewnie jesteś tą słynną Laurą. Ja jestem Iwona Kurek, mama Kuby.
-Bardzo miło mi panią poznać.
-Zastanawiałam się z kim moja matka zostawiła moje dziecko. Nigdy nie zdarzyło się, żeby oddała Kubę pod opiekę komuś obcemu. Powiedziała, że jesteś wyjątkowa. Podobno ujęła ją twoja szczerość, dlatego ci zaufała.
-Poznałam Kubę na placu zabaw, gdy byłam tam ostatnio z dzieciakami, którymi się zajmowałam.
-Jest pani opiekunką do dzieci?
-Tak. Studiuję, ale w weekendy i wakacje opiekuję się dzieciakami.
Pani Kurek zaprosiła mnie do jadalni, gdzie Kuba już zajadał naleśniki. Zaczął opowiadać mamie, co robił przez cały dzień. Nie wiedziałam, że aż tyle radości sprawiło mu popołudnie spędzone ze mną. Pani Iwona słuchała go uważnie, a jego babcia bacznie mi się przyglądała. Po skończonym posiłku postanowiłam wracać do domu.
-Dziękuję za wszystko. Naleśniki były przepyszne.
-To ja dziękuję, że zaopiekowałaś się moim synem-pani Iwona była naprawdę bardzo miła.
-Nie ma sprawy. Kuba jest bardzo grzeczny-mama i babcia chłopca wymieniły spojrzenia-To ja już pójdę.
-Poczekaj, Laura-pani Iwona zwróciła się do mnie-Mam pytanie…
_________________________________________
No i na razie nie pojawił się Bartek... :P
Pożegnania bywają trudne, ale często są nieuniknione...
Rodzina państwa Kurków sprawia wrażenie miłej, ale co mama siatkarza chce od Laury...?
Czekam na Wasze pomysły ;)
Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia :*
Pozdrawiam :]

3 komentarze:

  1. Pożegnania są okropne;/
    Rodzina siatkarza zapewne chce, żeby się ona zajęła Kubą;d
    Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na XXII http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/

      Usuń
    2. Z wielką chęcią zajrzę ;)

      Usuń