Podróż
minęła spokojnie. Prawie cały lot przespałam. Całe szczęście, bo nie mam
zaufania do tego środka transportu. Na miejscu miałam małe problemy ze
znalezieniem hotelu, ale zapytałam kilku osób o drogę i jakoś trafiłam. Szybko
się rozpakowałam, odświeżyłam po podróży i poszłam pozwiedzać miasto. Na
szczęście hala była niedaleko, w drodze powrotnej wstąpiłam na pizzę i
spotkałam kilku Polaków. Okazało się, że oni też przyjechali na mecz. Jeden z
nich, Andrzej, poprosił mnie nawet o numer telefonu. Przystojniak i do tego
bardzo sympatyczny, więc nie musiał mnie długo namawiać. Po krótkiej rozmowie
okazało się, że on też mieszka w Łodzi. Obiecał, że niedługo się odezwie.
Niedzielne
popołudnie. Nadszedł czas długo wyczekiwanego meczu. Założyłam reprezentacyjną
koszulkę z numerem i nazwiskiem Winiarskiego. Dzięki tacie miałam świetne
miejsce. Na mecz przybyło wielu Polaków. Wraz z rodakami głośno wspierałam
naszych siatkarzy, w końcu Brazylia jest trudnym przeciwnikiem. Mecz był bardzo
wyrównany. W pierwszym secie mieliśmy dwupunktową przewagę, ale w końcówce
Brazylia wygrywała 18:16. Na boisku pojawili się Jarosz i Zagumny i to dzięki
nim wygraliśmy tego seta 25:22. Drugi set od początku szedł nam dobrze. Znów
nerwowa końcówka z pozytywnym wynikiem dla nas. Wygraliśmy do 23. Trzeci set
nie poszedł po naszej myśli. Na początku mieliśmy pięciopunktową przewagę, ale
seria Brazylijczyków dała im prowadzenie i dodała im skrzydeł. Polacy nie byli
w stanie ich zatrzymać. Brazylia wygrała 25:21. Czwartym set był bardzo
wyrównany. Nasza drużyna nie chciała doprowadzić do tie-break’a. Obie drużyny
grały świetnie, jednak w tym secie to my byliśmy górą. Kibice na trybunach
szaleli. Zawodnicy na boisku skakali z radości. Wyszliśmy z grupy. Przeszliśmy
do kolejnego etapu rozgrywek. Wszyscy kibice zdzierali gardła. MVP został
Bartosz Kurek.
Udało mi
się dopchać po autograf do Możdżonka i Jarosza, niestety nie udało mi się
złapać Zibiego. Majka mnie zamorduje. Jedynym wyjściem było czekanie przed
halą, aż zawodnicy wyjdą.
Po pewnym
czasie zauważyłam kilku siatkarzy, ale nie było wśród nich Bartmana. Byli bardzo
zadowoleni ze zwycięstwa. Nie ma się, co dziwić, w końcu ciężko na to
zapracowali. Minęło kolejne kilkanaście minut, a jego jak nie było, tak nie ma.
Już zaczynałam wątpić, czy w ogóle wyjdzie, gdy nagle się pojawił.
-Panie
Zbyszku!
Odwrócił
się zaskoczony, ale po chwili szeroko się uśmiechnął.
-Hej, w
czym mogę pomóc?
-Mogłabym
prosić o autograf?
-Mogłabyś,
czemu nie-posłał mi zabójczy uśmiech.
Trochę zbił
mnie z pantałyku swoją odpowiedzią. Stał tylko i patrzył na mnie. Poczułam, że
się czerwienię.
-To proszę
o autograf.
-Jasne-mrugnął
do mnie-dla kogo ma być?
-Dla Laury…
znaczy Majki.
-To nie
wiesz, jak masz na imię?-roześmiał się, a ja byłam przekonana, że już bardziej
czerwona chyba nie mogę być.
-Wiem, ale
to dla przyjaciółki…
-A ty nie
chcesz?
-Chcę, ale
gdybym nie miała dla niej, to nie pożyłabym zbyt długo…
Oboje
wybuchnęliśmy śmiechem.
-To jak ma
na imię przyjaciółka?
-Majka.
Po chwili
wręczył mi autograf i spojrzał na mnie.
-Skoro
chcesz podpis, to może powiesz mi, jak masz na imię?
-Laura.
-Zbyszek,
miło mi-z uśmiechem wyciągnął w moim kierunku rękę. Uścisnęłam ją. Po chwili
siatkarz dał mi swój podpis.
-To skoro
autograf masz, brakuje ci tylko zdjęcia do kompletu.
Zaskoczona
wyciągnęłam telefon. Zbyszek mi go zabrał, znalazł aparat i objął mnie ramieniem.
-To teraz
uśmiech proszę.
Zrobiłam,
jak mi kazał i po chwili Zibi wręczył mi mój telefon z naszym zdjęciem na
tapecie. Uśmiechnęłam się do ekranu i podniosłam wzrok na autora fotki.
-Mam
nadzieję, że się podoba. Ja muszę już lecieć, ale miło mi było cię poznać,
Laura.
-Bardzo
dziękuję za zdjęcie i podpisy.
-Nie ma za
co. Do zobaczenia.
-Pa-ostatnie
słowo rzuciłam za już oddalającym się siatkarzem.
Zanim
zniknął za rogiem, jeszcze się odwrócił. Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl o
reakcji Majki, gdy jej opowiem o wyjeździe.
W drodze do
hotelu mijałam kilka grupek Polaków świętujących zwycięstwo. Wróciłam do pokoju
hotelowego i napisałam Majce wiadomość na fejsie: „Mam dla Ciebie autograf
Bartmana, szczegóły jak wrócę”. Reszta pobytu w Finlandii minęła bez żadnych
niespodzianek. Obudziłam się rano i jeszcze sprawdziłam wiadomości na portalach
społecznościowych. Majka pisała, że już nie może się doczekać. Wspomniała też,
że oglądając mecz widziała mnie na trybunach. Cieszyłam się, że za kilka godzin
ją zobaczę. Tymczasem poszłam się pakować.
__________________________________________
A jednak udało się zdobyć autograf Zbyszka... i nie tylko ;)
Laura wróci do domu, do szarej rzeczywistości. A może nie?
Niedługo wakacje, może dziewczyna gdzieś wyjedzie? Albo pozna wakacyjną miłość?
Zachęcam do wyrażania opinii i Wasze pomysły na to, co może być dalej :]
Pozdrawiam :*
Oho! Niezła akcja wyszła kiedy dziewczyna zaczęła się jąkać. :D Ale proszę,proszę kto by przypuszczał,że Zbyszek sam zaproponuje zrobienie zdjęcia.... Zastanawiam się,bo sądzę że jeszcze Zbyszek pojawi się w życiu Laury tylko kiedy i w jakiej sytuacji to nastąpi. :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
Całuję :*
Juhu!! Jestem pierwsza!! :)
UsuńJa jestem pierwsza u Ciebie, a Ty u mnie ;)
UsuńMiło ze strony Zbyszka, że tak fajnie się zachował;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa kiedy Majka się jeszcze z siatkarzami spotka? Może gdzieś wpadnie a Zbycha na ulicy;d Albo Bartman ją na fejsie znajdzie;d
Pozdrawiam serdecznie;)
A może w jeszcze inny sposób się spotkają... Nie potwierdzam, nie zaprzeczam ;)
UsuńAle spotkają się na pewno :P
Zapraszam na XXI zsiatkowkacalezycie.blogspot.com
UsuńJuż czytałam i zostawiłam komentarz po sobie ;)
UsuńCiekawe co dalej. I co z przystojnym Andrzejem- zadzwoni? Może pójdą razem na mecz? Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAndrzej obiecał, że się odezwie i słowa dotrzyma, ale nic więcej nie mogę zdradzić ;)
UsuńCiekawie się zapowiada, czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy
OdpowiedzUsuń