Michał
musiał jechać na dwa dni do Żor, bo miał treningi, a ja zostałam z dzieciakami.
Byliśmy w kinie, odwiedziliśmy jeszcze raz Kurków, poszliśmy powygłupiać się na
kręglach… Nie nudziliśmy się. W środę wrócił z prezentami dla Karoliny i
Marcina.
-Nie
musiałeś…-zaczęłam, ale mi przerwał.
-Wiem, ale
spójrz na ich radość?-widziałam, że jest równie szczęśliwy, co
rodzeństwo-Laura, to kiedy my… No, wiesz…
-Może
jeszcze trochę się wstrzymajmy… Nie chcę wyglądać na własnym ślubie jak
wieloryb.
-Ty zawsze
wyglądasz pięknie-pocałował mnie.
-A wy dalej
to samo?-westchnął Marcin odrywając się od nowej gry-Dorośli…
Zaśmialiśmy
się tylko. Po zjedzeniu obiadu, zapakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy w
kierunku Rzeszowa.
-Laura!
Michał!-Igła rzucił się na nas z radością-Nie trzeba było, u nas wszystkiego
jest pod dostatkiem-dodał, patrząc na sałatki i ciasto, które ze sobą
przywieźliśmy.
Po przywitaniu
się z Iwoną, pojechaliśmy odwieźć dzieci. Miały zostać z opiekunką w klubowym
mieszkaniu Nowakowskiego. Środkowy i Zosia, która spędzała z nim święta, bardzo
ucieszyli się na nasz widok. Niedługo po nas do Pitera przyjechał Bartek z
bratem. Posiedzieliśmy u nich trochę, ale zbliżał się wieczór i gdy tylko
zjawiła się pani Stefania, starsza kobieta, która miała się zająć dziećmi,
pojechaliśmy do domu Ignaczaków.
A to trzeba
było pomóc Iwonie w kuchni, a to się wyszykować. Odświeżyć się, założyć
sukienkę, umalować się, poprawić fryzurę… Wszędzie było mnie pełno, każdemu
chciałam jakoś pomóc, aż Iwona zagoniła mnie do łazienki, żebym spokojnie się
przygotowała i kazała Miśkowi pilnować, żebym nie wychodziła, jak nie będę
gotowa.
-Chyba
zapomniałam pokroić naszego ciasta, bo nie było tam, gdzie reszta…-zaczęłam,
wychodząc z łazienki.
-A już
skończyłaś?-Misiek obrzucił mnie pożądliwym spojrzeniem.
-Tak,
jeszcze tylko…
-Jak
skończysz, to możesz zejść na dół, a jak nie to będziesz tu siedzieć przez całą
noc-popchnął mnie w kierunku łazienki i zamknął się w niej ze mną.
Odnalazł
moje usta, a jego dłonie błądziły na delikatnym materiale mojej czerwonej
sukienki. Naszą chwilę zapomnienia przerwał krzyk Piotrka.
-Kubiaki!
Goście się zjeżdżają, schodźcie już na dół!
-Kubiaki?-spojrzałam
rozbawiona na narzeczonego.
-Już
niedługo-pocałował mnie przelotnie i razem zeszliśmy na dół.
-Wow!
Misiek, skąd wytrzasnąłeś taką laskę i gdzie podziałeś Laurę?-Grzesiek
rozdziawił usta na mój widok.
-No dzięki…-mruknęłam.
-Przecież
wiesz, że żartuję-mrugnął do mnie.
Przywitałam
się z przyjaciółmi. Po 20 już wszyscy zaproszeni goście byli na miejscu, więc
siatkarze zaczęli rozkręcać imprezę. Alkohol lał się strumieniami, muzyka grała
zdecydowanie za głośno, ale i tak co chwila przerywał ją wybuch śmiechu
zgromadzonych. Świetnie nam się rozmawiało, a potem zaczęliśmy tańczyć do
upadłego.
-Ja już nie
mogę-jęknęłam, kiedy Igła po raz piąty tego wieczoru do mnie podszedł.
Tańczyłam
ze wszystkimi chłopakami i z dziewczynami w kółeczku też się powyginałyśmy.
-Ale
czemu?-zrobił smutną minę.
Gdy
powiedziałam, że jestem zmęczona, odszedł, a po chwili muzyka ucichła. Krzysiek
zapowiedział, że teraz urządzamy karaoke i że ja mam zacząć.
-No chyba
nie-skrzyżowałam ręce na piersiach i nie miałam zamiaru się w to pakować.
-No nie daj
się prosić-zaśmiała się Ola.
-Laura…-Igła
nie odpuszczał.
-Misiek!
Weź mu coś powiedz!
-Możesz
wziąć go ze sobą-podchwycił Kurek.
Zostaliśmy
wypchnięci na środek. Kinga podała mi drinka na odwagę, a gospodarz po chwili
puścił piosenkę. Uśmiechnęłam się, słysząc ten utwór, bo właśnie piosenkę Lady
Pank „Zawsze tam gdzie ty” śpiewali kibice, gdy Michał prosił mnie o rękę.
Śpiewanie szło nam świetnie. Nie podobało mi się tylko to, że Krzysiek celował
w nas swoją kamerą. Przy refrenie do mnie i przyjmującego dołączyli wszyscy.
Potem każdy kolejno wybierał sobie utwór i zawodzeniu nietrzeźwych siatkarzy
nie było końca.
-Ej, która
godzina?-przebudził się Zati, który od dłuższego czasu przysypiał przy stole.
-Za trzy
minuty północ-oznajmił ze stoickim spokojem Nowakowski, patrząc na zegarek-Co?!
Tak późno?!-wrzasnął po chwili-Gdzie jest szampan? Idziemy na zewnątrz!
Znalazł się
szampan, każdy dostał kieliszek i wyszliśmy na duże podwórko Ignaczaków.
Zaczęło się odliczanie. Mocno trzymałam dłoń Michała i gdy tylko doszliśmy do
zera, jak na zawołanie złączyliśmy usta w pocałunku. Strzeliły korki od szampana,
wystrzeliły fajerwerki, rozległy się wesołe okrzyki.
-Żeby
zawsze było tak jak teraz-szepnął Michał-I żebyś mi nie uciekła sprzed
ołtarza-uśmiechnął się-Kocham cię.
-Też cię
kocham i życzę ci, żeby ten rok był lepszy niż poprzedni.
-Z tobą u
boku?-pokiwałam głową-To na pewno będzie.
Wtuliłam
się w niego, ale zaraz zostaliśmy rozdzieleni, bo każdy chciał nam złożyć
życzenia. Wznieśliśmy toast, każdy każdego wyściskał i wycałował. Oglądaliśmy
kolorowe fajerwerki rozbłyskające kaskadą na czarnym niebie. Po kilkunastu
minutach trochę się uspokoiło, a my wróciliśmy do środka.
Wypiliśmy
kilka kolejek, nikt nie miał zamiaru iść spać, więc Bartek wpadł na pomysł ze
spacerem, który wszyscy podchwycili. Ubraliśmy się ciepło, bo co prawda śniegu
nie ma, temperatura na plusie, ale organizm po alkoholu szybciej się wychładza.
Z butelkami szampana i kamerą Krzyśka opuściliśmy lokum.
Po kilku
minutach cała roześmiana zgraja zmierzała przez miasto, raz po raz popijając z
gwinta procenty. Dużo ludzi mijaliśmy, bo każdy dziś świętował, ale po spożyciu
na siatkarzy nikt nie zwracał uwagi, więc mieliśmy spokój. Łaziliśmy ponad
godzinę i gdy nogi odmówiły posłuszeństwa, ja z dziewczynami złapałam taksówkę,
a chłopaki mieli wrócić pieszo.
-Myślisz,
że trafią?-zapytałam Iwonę, gdy zniknęli za rogiem ulicy.
-Piotrek
jest prawie trzeźwy, a Krzysiek przecież wie, gdzie mieszka. Nie martw się o
nich-mrugnęła do mnie.
Wróciłyśmy
do mieszkania, a ja nie mogłam się powstrzymać, żeby co chwila nie zerkać na
zegarek. Kinga z Zośką mnie uspokajały, bo je też stresowałam swoim
zachowaniem. W końcu usłyszałyśmy hałas na podwórzu.
-Nie
potrzebnie siałaś panikę-poklepała mnie po ramieniu żona Kuby Jarosza, gdy w
drzwiach pojawili się faceci.
Wchodzili
do środka, ale Piotrek potknął się o próg, wpadając na Kubiaka, a o ich nogi
potknął się Grzesiek. Zosia od razu rzuciła się na pomoc ukochanemu, pytając,
czy nic go nie boli. Ja pomogłam wstać Miśkowi, a Kinia tylko zapytała Kosoka,
czy żyje, wywołując u wszystkich napad śmiechu.
-Miło, że
tak się o mnie martwisz-Grzesiek udawał obrażonego.
-A to
wszystko wina Piotrka, bo u niego progów nie ma…-załamał ręce Ignaczak.
-A właśnie,
że są!
Panowie
zaczęli kłócić się o progi i ich wysokość w domu Cichego, jakby to była sprawa
wagi państwowej. My ze śmiechem wróciłyśmy do salonu, bo nic nikomu się nie
stało, pomijając rozdartą nogawkę wyższego ze środkowych.
W końcu się
uspokoili. Alkohol jeszcze się nie skończył, więc przyszli do stołu.
-A panie do
nas dołączą? Czujemy się osamotnieni-Misiek zrobił smutną miną i pociągnął
mnie, żebym usiadła mu na kolanach.
-Zaraz… Jednego
brakuje…-przyjrzała się Agnieszka.
-Bartek!
Polewaj…-zarządził Igła-Bartek? Bartek, gdzie ty kuźwa jesteś?-zajrzał pod stół
w poszukiwaniu przyjmującego.
Wyjrzeliśmy
na zewnątrz, przeszukaliśmy dom, ale przyjmujący zapadł się pod ziemię.
Telefonu też nie odbierał. Zaczęliśmy się o niego martwić, ale nie było sensu
go teraz szukać. Nie o tej porze i nie w takim stanie. Chłopaki balowali dalej,
jak gdyby nigdy nic. Aż w końcu padli. Agnieszka z Zośką pojechały do domu
Nowakowskiego, żeby pani Stefania mogła wracać do siebie. My też się
położyłyśmy, chociaż długo jeszcze nie mogłam zmrużyć oka.
Rano zaczął
dzwonić czyjś telefon. Nikt nie go nie odbierał, a mi głowa pękała od tej
melodyjki. Uchyliłam powieki, ale zaraz je zamknęłam, bo słońce strasznie
raziło. Telefon dalej nie dał za wygraną, więc niechętnie ruszyłam w poszukiwaniu
upierdliwego urządzenia. Znalazłam go pod kanapą w salonie. Nie miałam pojęcia,
co tam robił, ale nie było czasu, żeby się nad tym dłużej zastanawiać.
Spojrzałam na wyświetlacz.
„Siurak”
Momentalnie
wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-Bartek?
Gdzie ty do cholery jesteś? Nie masz pojęcia, jak się o ciebie martwiliśmy…
Odchodzimy od zmysłów, a ty się gdzieś szlajasz…
-Bartkowi
nic nie jest-usłyszałam w słuchawce kobiecy głos i o mało nie upuściłam
urządzenia.
____________________________________________
Kochani!
Nie zawiesiłam bloga :]
Najpierw to miał być żart, ale naprawdę zastanawiałam się, czy nie wprowadzić go w życie :/
Ostatnio z moim czasem jest bardzo kiepsko...
Ale na początku obiecałam sobie, że nie zawieszę bloga, bo po prostu boję się, że potem już do niego nie wrócę...
Postanowiłam rozwiązać to nieco inaczej.
Do tej pory rozdziały (zazwyczaj) pojawiały się co drugi dzień, a teraz chciałabym Wasz czas oczekiwania przedłużyć o jedną dobę. I tak zamiast co dwa dni, rozdziały byłyby co trzy, a ja bym miała trochę więcej czasu na wszystko.
Mam nadzieję, że zrozumiecie.
Jak na uczelni wszystko się uspokoi lub po prostu będę miała więcej czasu, to wrócimy do starego systemu ;)
O rozdziałach mogę Was informować ;) Jak zawsze, dzięki uprzejmości adminki Moniś, informacje jak zwykle pojawiać się będą na facebook'u (TU). Ewentualnie na stronce, na której ja jestem adminką (czyli TU). Jak ktoś chce być prywatnie informowany, to dajcie znać w komentarzu :]
Dziękuję za Nominacje, na którenie zasłużyłam odpowiem w wolnej chwili :]
Nie zawiesiłam bloga :]
Najpierw to miał być żart, ale naprawdę zastanawiałam się, czy nie wprowadzić go w życie :/
Ostatnio z moim czasem jest bardzo kiepsko...
Ale na początku obiecałam sobie, że nie zawieszę bloga, bo po prostu boję się, że potem już do niego nie wrócę...
Postanowiłam rozwiązać to nieco inaczej.
Do tej pory rozdziały (zazwyczaj) pojawiały się co drugi dzień, a teraz chciałabym Wasz czas oczekiwania przedłużyć o jedną dobę. I tak zamiast co dwa dni, rozdziały byłyby co trzy, a ja bym miała trochę więcej czasu na wszystko.
Mam nadzieję, że zrozumiecie.
Jak na uczelni wszystko się uspokoi lub po prostu będę miała więcej czasu, to wrócimy do starego systemu ;)
O rozdziałach mogę Was informować ;) Jak zawsze, dzięki uprzejmości adminki Moniś, informacje jak zwykle pojawiać się będą na facebook'u (TU). Ewentualnie na stronce, na której ja jestem adminką (czyli TU). Jak ktoś chce być prywatnie informowany, to dajcie znać w komentarzu :]
Dziękuję za Nominacje, na które
Pozdrawiam Was gorąco ;*
Ps. Oglądaliście to harlem shake? (pierwszy gif) :D
Ciekawe co to za dziewczyna,nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie :)
Wiedziałam, że z zawieszeniem bloga to tylko taki żart :)
OdpowiedzUsuńJuż miałam nadzieję, że tym razem sylwester będzie dla bohaterów opowiadania normalny a tu znów zaginięcie, porwanie czy coś... Dobrze, że oszczędziłaś Laurę :)
Pozdrawiam :*
No Sylwester suto oblany i to mi sie podoba.
OdpowiedzUsuńO najwyzszego najmniejsza uwaga i zainteresowanie. Padlam gdy przeczytalam tekst ZYJESZ z ust Kingi^^
Z jednej strony jestem zawiedziona wstrzymaniem czasowo planu powiekszenia rodziny, jednak rozumiem Laure.
Pozdrawiam i czekam na nastepny
No to wesoło mieli. A słowa z ust Kingi były świetne :) Ciekawi mnie gdzie Bartek wylądował. I co to była za dziewczyna :)
OdpowiedzUsuńpodejrzewam, że "towarzyszka" Kurka, będzie kimś, kto albo już namieszał, albo dopiero namiesza..
OdpowiedzUsuńTakiego Sylwestra to tylko zazdrościć :D
pozdrawiam <3
Ciekawa jestem co to za dziewczyna.
OdpowiedzUsuńUbóstwiam twojego bloga*o* Mogłabyć mnie informować,o nowym rozdziale?
Zapraszam też do siebie ;)
Ciekawe co tam się stało Bartkowi?
OdpowiedzUsuńFajnie, że nie zawieszasz bloga ;*
Jak ja chcę sylwestra! :D
Pozdrawiam serdecznie ;)
Taki pozytywny rozdział :)
OdpowiedzUsuńdobrze, że nie zawieszasz bloga, kamień z serca :)
buziaki, do następnego :* :* :* / Mała Mi.
Uff. Cieszę się, że nie zawieszasz bloga. :) Jestem ciekawa co będzie dalej. Pewnie mnie nie znasz. ;) Czytam Twojego bloga od początku, choć wcale nie komentuję, jednak jako bloggerka wiem, jak bardzo motywujący jest każdy komentarz i tak oto jestem. :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Libster Award. :)
http://zakochaniwsiatkowce.blogspot.com/
Kurde no! Mam takie dziwne wrażenie, że to Majka dzwoni :D A może po prostu chcę, aby to była ona? xD
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie tan sylwester był o wiele bardziej udany od poprzedniego...
Laura i Michał nadawaliby się na rodziców :P
Oczywiście, jak wszyscy, cieszę się, że nie zawiesiłaś bloga :)
Jak impreza to tylko u Ignaczaka :D
Pozdrawiam :*
Coś przeczuwam, że Laura rozpoznała tę kobietę po głosie, u której chyba jest Bartek. Może to jakaś jej koleżanka? no nie wiem, wolę już nie prorokować ;)
OdpowiedzUsuńKochana ja publikuję co tydzień i się wyrabiam, Rozumiem cię :8
Pozdrawiam :*
Ja Ci dam za te żarty z zawieszką! Ojjj u kogo jest Bartek? Aż tak popłynął? No ja rozumiem, że sylwester, człowiek robi się starszy ale żeby aż się zgubić? Huhuhu tu jeszcze niezłe jaja będą :D
OdpowiedzUsuńhttp://zakochana-para.blogspot.com - zapraszam ;*
Cudowny :) Ciekawa jestem co ten Bartuś na wyprawiał :) Zapraszam na nowy do mnie :D
OdpowiedzUsuńBoski ! Mam nadzieję że nie długo wrócisz do starego układu dodawwania części bo teraz szlak chce mnie trafić jak tyle czekam ale rozumiem cię . Zapraszam do mnie na spodziewajsieniespodziewanego.blogspot.com prolog jest jutro pierwszy rozdział :***
OdpowiedzUsuńOgromna ulga, ze nie zawieszasz. bardzo sie ciesze z tego powodu. ciesze sie rowniez z tego, że ten sylwester był udany dla Laury. Ale ciekawi mnie co to jest za kobieta.
OdpowiedzUsuńNominuję cię do Libster Award. więcej informacji znajdziesz u mnie.
http://jedyniecomogeciobiecac.blogspot.com/