Zbyszek zamknął się
u siebie, bo nie miał nastroju na nic. Nie chcieliśmy, żeby był smutny, ale
wolał zostać sam (tylko Koksika przygarnął), więc uszanowaliśmy jego decyzję.
Krzysiek wymyślił,
że poopowiadamy sobie straszne historie przy ognisku, bo już zrobiło się
ciemno. Oczywiście on zaczynał. Nie zrobił większego wrażenia, ale za to po
opowieści Piotrka nie wiedziałam, czy będę mogła spać. Kto by się spodziewał, że
on potrafi tak przestraszyć człowieka…
Pogadaliśmy, trochę
się zasiedzieliśmy, ale przynajmniej nikt nie myślał już o tej rudej wiedźmie.
Potem każdy poszedł do siebie.
-Piotrek to ma
gadane…
-Kiedyś mówił, że
był w harcerstwie i pewnie stąd zna takie opowieści… A co? Boisz się?-spojrzał
na mnie, uroczo unosząc jedną brew.
-Nie będę mogła spać
w nocy…
-Nie musisz
spać-uśmiechnął się łobuzersko-Noc jest długa i dużo ciekawych rzeczy można
zrobić…
-Sugerujesz coś?
-Nie, ja stawiam
cię przed faktem dokonanym-pociągnął mnie na łóżko.
-Nie za dużo sobie
pozwalasz?-przejechałam palcem po jego torsie.
-Podobno dziewczyny
lubią niegrzecznych chłopców-odpowiedział, co ja skwitowałam perlistym
śmiechem.
-A mieć takiego na
wyłączność, to dopiero wygoda-pozwoliłam, by jednym szybkim ruchem rozsunął
zamek mojej sukienki.
-Mam nadzieję, że
nie planujesz jutro nic męczącego, bo raczej się nie wyśpimy-poczułam jego usta
na mojej szyi.
-O to się nie martw…
Obudziła nas głośna
muzyka. Przeciągnęłam się i zerknęłam na wyświetlacz telefonu. Było po 11, a ja
czułam się tak, jakbym dopiero przed chwilą zamknęła oczy.
-Wstawać!-drzwi
otworzyły się z hukiem i ujrzałam w nich Bartka.
Szybko podciągnęłam
kołdrę po samą szyję.
-Yyy… Przepraszam…
Ja nic nie widziałem, mnie tu nie było, nie przeszkadzajcie sobie…
Zarobił poduszką od
Michała i zniknął za drzwiami.
-Co tu robi
Kurek?-spojrzałam na Miśka.
-I skąd tu się
wziął Bumbox, którym miał zaopiekować się Winiarski?
Ubraliśmy się i
wyszliśmy na zewnątrz. Trochę zaniemówiłam, bo tłum był trochę większy niż
wieczorem. Dołączyło dwóch wcześniej wymienionych przyjmujących, a do tego
Zator z Karolem Kłosem, Andrzejem Wroną i Wojtkiem Włodarczykiem.
-Przyjechaliśmy
rozkręcić tą imprezę, smutasy!-Winiar podkręcił muzykę.
Paweł podszedł do
nas z kolegami z drużyny.
-Nie macie mi za
złe, że ich wziąłem? Siedzą i smęcą, a jak Bartek zadzwonił, to postanowiłem
ich też wkręcić…
-Pewnie, że nie
mamy nic przeciwko-uśmiechnęłam się-Im nas więcej, tym będzie weselej. Laura
jestem-przedstawiłam się chłopakom ze Skry.
-A skąd
wiedzieliście, że tu jesteśmy?-zapytał Misiek-Nie to, żebym was wyganiał…
-Głupek-szturchnęłam
go.
-Piotrek was
sprzedał za paczkę żelków-wyjaśnił Zatorski.
-To co dziś robimy?-Krzysiek
wyłączył muzykę i zadał kluczowe pytanie.
-Już wiem, co
będziemy dzisiaj robić!-zgłosił się Karol-Jak Mazury i jeziora, to… Cicho,
buduję napięcie… Żagle!
Wszystkim bardzo
spodobał się ten pomysł i po śniadaniu postanowiliśmy go zrealizować. Chłopaki
zastanawiali się, jak nas podzielić, bo było nas piętnaścioro i musieliśmy
wziąć trzy żaglówki.
-Mnie nie liczcie,
ja jadę do domu-oznajmił Zbyszek, pakując swoje rzeczy do samochodu.
-Ale… Nie jedź,
zostań, będzie fajnie-każdy zaczął go przekonywać.
-Nie, sorry, ale
nie chcę psuć wam nastroju. Laura, trzymaj Koksa. Do zobaczenia-pożegnał się i
odjechał.
-Szkoda…
Wylądowałam na
łódce z Miśkiem, Piotrkiem, Zosią i Bartkiem. Wypłynęliśmy. Na szczęście nikt z
naszej „załogi” nie miał choroby morskiej. Było dużo śmiechu przy sterowaniu.
-Laura, a co ty
masz na szyi?-zapytał Piter.
-Nic-spłonęłam
rumieńcem.
-Trochę im rano
przeszkodziłem, ale jak widać, Dzikowi udało się malinkę zrobić-zaśmiał się
Bartek.
-Niczego nam nie
przerwałeś. Spaliśmy…
-Po 11?-przerwał mi
Kuraś-To chyba była dłuuuga noc…
-Oj, już nie wnikaj…
Zazdrościsz?-teraz Misiek zaczął jemu dokuczać.
Widoki były
nieziemskie. Co chwila robiłam zdjęcia, bo trzeba było wszystko uwiecznić.
-Ej!-usłyszeliśmy z
boku-Ścigamy się?-zapytał Włodi.
Ich ekipa liczyła
cztery osoby, mianowicie Wronę, Kłosa, Zatora i Wojtka.
-Dobra, tylko
dokąd?-zapytał Bartek i mocniej chwycił ster.
-Widzisz to drzewo?
Załoga, która przegra, wieczorem wbiega do jeziora. Nago!!!
-Umowa stoi!
Tylko trochę
przyspieszyliśmy, ale miałam nadzieję, że jakimś cudem wygramy, bo nie
uśmiechało mi się bieganie nago przed bandą siatkarzy. Byliśmy już prawie na
miejscu, gdy Zośka krzyknęła.
-Człowiek za burtą!
Okazało się, że
nasza sierota, Piotrek wpadł do wody, a nie za bardzo umiał pływać.
-Umieram! Tonę!
Ratunku!-darł się wniebogłosy, zapominając, że ma na sobie kamizelkę ratunkową.
Karol i Misiek
skoczyli mu na ratunek. Wspólnymi siłami wciągnęliśmy go i już po chwili
bezpiecznie leżał na pokładzie naszej żaglówki. Powoli ruszyliśmy w kierunku brzegu, bo
mieliśmy nadkomplet, bo środkowy Skrzatów też u nas został.
-Myślałem, że mnie
utopisz-narzekał Kłos na Cichego-Uwiesiłeś mi się na szyi i obaj byśmy utonęli…
-Nie
przesadzajcie-machnął ręką Bartek.
Chłopaki zdjęli
mokre koszulki. I wszyscy zeszliśmy na suchy ląd. Wszyscy obstąpili naszego
topielca, który tkwił w objęciach Zośki.
-Cichy, tylko ty
mogłeś coś takiego odwalić-Winiar zrobił facepalma.
-Dajcie mu już
spokój-wstawiłam się w jego obronie-Dobrze, że nic nikomu się nie stało.
-No, a wasza
drużyna przegrała-zauważył Andrzej.
-Wcale nie! To się
nie liczy!-zaczął kłócić się z nim Kurek.
-Liczy!
-Niee!
-Tak!
-Nie!
-Spokój-przerwała
im Iwona-Nikt nie przewidział, że dojdzie do jakiegoś wypadku, więc…
-Zakład to
zakład-przerwał jej małżonek-Przegrana drużyna dziś wieczorem biegnie do
jeziora, a Karol z nimi.
-Czemu?-oburzył się
Kłos.
-Dopłynąłeś z
ostatnią grupą, więc tak jakby zmieniłeś drużynę…
Zaczęli się kłócić,
więc ja z dziewczynami udałyśmy się przygotować coś do jedzenia. W końcu męska
część też do nas dołączyła.
-I jaki
werdykt?-zapytała Kinga.
-Przegrana drużyna
i Karol wieczorem wykonują zadanie-oznajmił beznamiętnym tonem Włodi.
-Ale…-zaczęła
Zosia.
-Dziewczyny też to
obowiązuje-wyszczerzył się Grzesiek, za co dostał od Kini.
Popołudnie minęło
nam zdecydowanie za szybko. Zbliżała się nieunikniona kara. Misiek i Piotrek
kłócili się z chłopakami, bo kto to widział, żeby ich dziewczyny biegły nago
przed ich kolegami. Miałam nadzieję, że uda im się coś wynegocjować.
-I co,
Misiu?-spojrzałam z nadzieją na narzeczonego.
-Jak znajdziemy
frajera, który zrobi to za ciebie, to nie ma problemu. Będziecie mogli się
zamienić, a ty dostaniesz inną karę.
-Inną?
-Bez rozbierania,
ale nie znam szczegółów. To kogo werbujemy?
-Bartka-odpowiedziałam
pewnie.
-Siuraka? On na
pewno się nie zgodzi…
-Zobaczymy-uśmiechnęłam
się i ruszyłam w kierunku przyjmującego.
Pomrugałam chwilę,
pouśmiechałam się i obiecałam piec mu wybrane przez niego ciasta przez rok i
udało się. Przybiłam piątkę z narzeczonym i podeszłam do Zośki, żeby dowiedzieć
się, jak jej idzie.
-Szczęściara. Mi
się chyba nie upiecze…-podsumowała.
-A próbowałaś
namówić Krzyśka?
-Co ty! Iwona by
mnie udusiła…
-Zrozumie-uśmiechnęłam
się-Igła! Chodź tu do nas na chwilkę!-zawołałam libero.
Najpierw nas
wyśmiał, ale nasze błagalne spojrzenia chyba zrobiły wrażenie i zmiękł. Zgodził
się. Zosia wyściskała najpierw jego, a potem mnie.
-Jesteśmy
wolne-zaczęła tańczyć taniec radości.
Nadejście wieczoru
nie było już tak straszne. Przesunęli wykonanie zadania na północ. Nie wiem,
czy liczyli, że ktoś do tego czasu zaśnie, czy po co to było, ale gdy wybiła
ustalona pora my siedzieliśmy na leżakach i patrzyliśmy, jak chłopaki zrzucają
ciuchy.
- Tego jeszcze nie
było-śmiała się Iwona.
-Wierzę, że to zrobią,
ale nie mogę patrzeć. Chyba kolacja mi wraca!-oznajmił Zatorski.
W blasku księżyca
widać było nieopalone tyłki chłopków wbiegających do chłodnej wody, a my tarzaliśmy
się ze śmiechu. Trochę ochłonęłam i pobiegłam do ukochanego z ręcznikiem, żeby
mógł wyjść z wody i od razu się zakryć.
-Po takich
widokach, chyba będę miał koszmary-jęknął Włodarczyk.
-To był twój
pomysł-wytknął mu Winiar.
-Wiem… Już więcej
nie popełnię takiego błędu…
Śmiejąc się, każdy
poszedł do siebie. Domek po Zbyszku zajęli Bartek i Winiarski, a Zator, Włodi,
Kłos i Wrona rozbili sobie dwa namioty. Ze wszystkich stron zaczęło dobiegać „Dobranoc”
wykrzykiwane przez każdego z osobna i nastała cisza.
-Mój ty
bohaterze-uśmiechnęłam się do Michała-Uratowałeś Piotrkowi życie!
-Nie przesadzałbym,
przecież nic mu nie groziło…
-Człowiek cię chwali,
chce wynagrodzić, a ty narzekasz…
-Już nie narzekam,
kotku-odnalazł moje usta.
____________________________________________
Przepraszam, że znowu późno...
Kolejny pojawi się prawdopodobnie w niedzielę koło 15, bo potem lecę na autobus do Krakowa, a wieczorem nie będę miała siły, by coś wymyślać...
Siatkarze i ich nie do końca normalne pomysły :D
Trochę bohaterów dorzuciłam, co by Wam się nie nudziło ;]
Mamy tu fanów tych Skrzatów?
Rozdział byłby wcześniej, ale zafascynowały mnie ostatnie komentarze pewnego fana Fabiana. Gościu od tekstów typu "Słitek, wdzięk, uroda, gracja, itp, itd." Może kojarzycie?
Leżę i nie wstaję czytając jego teksty xD
Oglądaliście dziś JSW?
Ja wtedy "pisałam" rozdział :P Czyli parzyłam, na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa ^^
I jest 3:1 <3
Dziękuję za liczne komentarze :]
Do następnego ;)
Buziaki ;*
Ps. Łapcie Karola w takiej "plażowej" wersji ^^
Kolejny pojawi się prawdopodobnie w niedzielę koło 15, bo potem lecę na autobus do Krakowa, a wieczorem nie będę miała siły, by coś wymyślać...
Siatkarze i ich nie do końca normalne pomysły :D
Trochę bohaterów dorzuciłam, co by Wam się nie nudziło ;]
Mamy tu fanów tych Skrzatów?
Rozdział byłby wcześniej, ale zafascynowały mnie ostatnie komentarze pewnego fana Fabiana. Gościu od tekstów typu "Słitek, wdzięk, uroda, gracja, itp, itd." Może kojarzycie?
Leżę i nie wstaję czytając jego teksty xD
Oglądaliście dziś JSW?
Ja wtedy "pisałam" rozdział :P Czyli parzyłam, na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa ^^
I jest 3:1 <3
Dziękuję za liczne komentarze :]
Do następnego ;)
Buziaki ;*
Ps. Łapcie Karola w takiej "plażowej" wersji ^^